Kassie (Jennifer Aniston) pragnie zostać matką. Nie mając życiowego partnera, postanawia skorzystać ze sztucznego zapłodnienia. Jej planów nie pochwala najbliższy przyjaciel Wally (Jason Bateman), wiecznie niezadowolony pracownik biurowy, którego przypadkiem nasienie posłużyło do zapłodnienia Kassie.

Chcę mieć dziecko i co potem?

Jennifer Aniston od lat jest jedną z najpopularniejszych amerykańskich aktorek komediowych. Jej charyzma i wdzięk, w pełni ujawniony w słynnym serialu Przyjaciele, skutecznie przyciągają do kin publiczność. Aktorka, a także producentka, starannie wybiera nowe projekty, odrzucając te, w których dominuje czysta zgrywa. Wybiera natomiast takie, które poruszają ważne kwestie społeczne, acz często w tonie nie do końca serio. Tak uczyniła i tym razem. Początkowo jej nowy film miał nosić tytuł "The Baster". Scenariusz oparto na tak właśnie zatytułowanym opowiadaniu Jeffreya Eugenidesa, laureata nagrody Pulitzera, autora doskonale przyjętych przez krytykę, znanych także i w Polsce powieści "Samobójczynie" ("The Virgin Suicides", 1993 – na podstawie tej książki powstały Przekleństwa niewinności Sofii Coppoli; wznowienie polskiej powieści ukazało się już pod tym tytułem) oraz "Middlesex" (2002, Pulitzer). Ten żartobliwy tekst został zamieszczony w "New Yorkerze" i wielce zaintrygował znanego scenarzystę Allana Loeba (21, Druga szansa, współscenarzysta Wall Street: Pieniądz nie śpi Olivera Stone'a, 2010). Ambitni producenci Albert Berger i Ron Yerxa, którzy zdecydowali o produkcji filmu i zlecili Loebowi napisanie scenariusza, tworzą udany twórczy duet, który ma na koncie tak zróżnicowane filmy, jak komediodramat Mała Miss, Małe dzieci z Kate Winslet czy kostiumowe Wzgórze nadziei. Yerxa mówił: – Moim zdaniem ten projekt był wyjątkowo obiecujący, miał naprawdę wielki potencjał, artystyczny i komercyjny. Berger dodawał: – Jestem przekonany, że charakter postaci Kassie jest bliski publiczności. Staje ona przed klasycznym dylematem kobiety naszych czasów, która robi karierę i jest bardzo dobrze wykształcona. Była w związkach, które sprawiły jej ból. Żyje sama, ale bardzo chce mieć dziecko, więc postanawia rozwiązać ten problem i mieć je bez stałego związku, łącząc macierzyństwo z karierą. Jestem przekonany, że jest to współcześnie dość częsta postawa. Potwierdzała to wykonawczyni głównej roli, Jennifer Aniston: – Poznajemy Kassie w takim momencie jej życia, gdy jest gotowa zostać matką. Potrzebuje dziecka, lecz nie potrzebuje partnera, z czego zwierza się swemu najlepszemu przyjacielowi. Nie jestem pewna, czy ja osobiście wybrałabym taką drogę, ale znam podobne osoby i uznałam za bardzo interesujące, by na ekranie niejako reprezentować te współczesne kobiety, które odznaczają się tego typu tokiem myślenia.

Jennifer – to jest to!

Yerxa przyznał, że już na etapie pisania scenariusza kandydatura Jennifer Aniston "chodziła twórcom po głowie". – Zawsze uważaliśmy ją za doskonałą aktorkę komediową, jest zabawna, ale z reguły też bardzo prawdziwa. A w dodatku jest w takim punkcie życia, że była po prostu idealna do zagrania tej roli – wyjaśniał producent. – Sama sytuacja, w której znalazła się Kassie, jest mocno komiczna, ale mając w ekipie Jennifer mogliśmy być pewni, że bezbłędnie wygra ona także ważne, bardzo wzruszające sceny. Aktorka nie wahała się długo; została również współproducentką filmu. – To bardzo interesująca opowieść i naprawdę mocno niekonwencjonalna – mówiła. – Dlatego też nasza firma Echo Films zaangażowała się w produkcję. A poza tym, gdy usłyszałam, że Wally'ego ma zagrać ma Jason Bateman, to był dla mnie dodatkowy ważny bodziec, by przyjąć rolę. Uwielbiam go! To rzecz jasna nie dziwi, ponieważ Bateman ma markę aktora wysoce inteligentnego, obdarzonego przy tym nieomylnym instynktem i rzadką zdolnością twórczej improwizacji. Poza tym, chodziło i o to, by swym znanym, nieco cierpkim poczuciem humoru aktor równoważył postać kobiecą. Berger tak komplementował aktora: – Punktem wyjścia jest dla niego scenariusz, tekst traktuje bardzo serio, analizuje go. A jednocześnie daje nam tyle alternatywnych rozwiązań poszczególnych scen, że cała realizacja nabiera posmaku spontaniczności, co jest niezwykle cenne. Bateman też był ukontentowany: – Z Jennifer jesteśmy przyjaciółmi od lat. Toteż ucieszyłem się na ponowną wspólną pracę, zwłaszcza że chodziło o film, w którym oboje jesteśmy na pierwszym planie. Wykorzystaliśmy tu bardzo wiele z naszych prywatnych relacji, rzecz jasna odpowiednio przekształconych.

– Jest jednym z najsłodszych ludzi, jakich znam – mówiła o swym ekranowym partnerze Aniston. – Szczerze mówiąc, nie ma w nim chyba niczego, czego bym nie lubiła. Zdjęcia do filmu rozpoczęły się w marcu 2009, trwały do maja. Dokrętek dokonano w październiku. Film kręcono niemal w całości w Nowym Jorku. Berger tak to komentował: – To naprawdę wielka radość. Wiadomo, że to miasto pokazano już w niezliczonej ilości filmów. Ale naszym zamiarem było znaleźć nieograne miejsca zdjęć, pokazać mniej znaną twarz miasta, jego zaskakujące zakątki. Mam nadzieję, że nam się to powiodło. Kręcono w Soho, Central Parku, Upper West Side, na Manhttanie czy Williamsburgu, zawsze starając się znaleźć mniej wyeksploatowane zakamarki tych lokalizacji.

– Nasz film to połączenie naprawdę zwariowanych komediowych perypetii z silnymi emocjami – podsumowywała Aniston. – Mam też nadzieję, że uświadomi ludziom, że istnieją różne możliwości wyboru.

Zabawne i ważne

Gdy scenariusz był już gotów, jego uważnej lekturze oddał się Nathan Kahane, prezes ambitnej wytwórni Mandate Pictures, gdzie powstały między innymi tak znaczące filmy, jak oscarowy, kapitalny Juno czy też Przypadek Harolda Cricka z Willem Ferrellem i Emmą Thompson. To Kahane miał podejmować kluczowe decyzje finansowe. Zareagował na przedstawiony mu tekst wręcz entuzjastycznie, stał się fanem scenariusza i postanowił czym prędzej zaangażować firmę w produkcję tego znaczącego, jego zdaniem, projektu. Tak motywował swą decyzję: – Jestem przekonany, że mamy tu do czynienia z naprawdę świeżym podejściem do wyjątkowego tematu – mówił. – Dlatego zwróciłem się do Rona i Alberta, z którymi pracowałem już wcześniej. Całkowicie się ze mną zgodzili. Następnie zwołano burzę mózgów, by zastanowić się, komu powierzyć realizację tak interesującego projektu. Odbyto rozmowy z różnymi kandydatami. Wybór producentów padł ostatecznie na reżyserski duet Will Speck i Josh Gordon. Zwrócili oni uwagę branży i publiczności przewrotną komedią Ostrza chwały ("Blades of Glory", 2007), którą wielu uważało za cenną refleksję nad zmieniającą się obyczajowością, ujętą w lekkiej formie. A przecież właśnie podobnymi walorami powinien odznaczać się także nowy film. – Gdy Will i Josh podzielili się z nami swymi pomysłami na film, nabraliśmy pewności, że powinni zrobić go właśnie oni – wspominał Kahane. – Doszliśmy do przekonania, że potrafią zachować równowagę pomiędzy elementami obyczajowej prowokacji, komediowymi efektami a tonem bardziej serio – dodawał Yerxa.

Speck tak mówił w imieniu swoim i Gordona o przyjętej przez nich koncepcji twórczej: – Naszym założeniem było, by pamiętać, że choć kręcimy komedię, nie możemy popaść w sztuczność i musimy cały czas mieć na uwadze to, że postaci, o których opowiadamy, są mocno zakorzenione w prawdziwym życiu. Gordon uzupełniał: – To opowieść o tym, w jak interesujący sposób powstają dziś związki, jak niekonwencjonalnie powstają rodziny. Często nie podążają przecież utartymi ścieżkami – i to właśnie chcieliśmy ukazać.

Więcej informacji

Proszę czekać…