Opowieść zainspirowana jedną z najsłynniejszych tajemnic Hollywood lat 50-tych. Prywatny detektyw, badając śmierć gwiazdy serialu SupermanGeorge'a Reevesa, odkrywa, że niektóre tropy prowadzą do jego życia. Kluczem do rozwiązania zagadki może być historia pewnego romansu...

Fabrykowanie fabryki snów

Hollywood z początków lat 50. bardzo różnił się od tego z końca dekady. Tradycyjne formy i niewinność ustąpiły miejsca bardziej nowoczesnemu i swobodnemu podejściu. To wpłynęło na rozrywkę, modę i architekturę. Ponieważ akcja „Hollywoodland” obejmuje całą dekadę, te zmiany musiały być ukazane w filmie. To było bardzo ważne dla Allena Coultera i jego ekipy: kamerzysty Jonathana Freemana, autorki scenografii – Leslie McDonald, i kostiumów – Julie Weiss. Reżyser zachwycał się: Jonathan niesamowicie oddał dwa różne spojrzenia na Hollywood. To bardziej formalne i powściągliwe, o nasyconych kolorach – świat George’a, i to wypalone przez ostre słońce Kalifornii – świat Simo. Hollywood, z którego pochodzi Simo, to świat cielesny. George zaś wywodzi się z czasów, w których w Hollywood elegancja była na porządku dziennym. Ludzie dbali o swego rodzaju etykietę czy może nawet dostojność – wspominał. Pokazaliśmy tę różnicę na jeszcze kilku innych poziomach. Muzyka Reevesa to zespoły jazzowe, standardy w klubach i restauracjach. A Simo słucha radia i rock and rolla z płyt. Życie George’a to dźwięk dyskretnego jazzu, Simo to kakofonia. Coulter opowiadał dalej: Specjalnie unikaliśmy pocztówkowych ujęć w stylu: „Zobaczcie, ile wydaliśmy na wynajęcie tych wspaniałych samochodów i kostiumów”. Chcieliśmy, żeby to wyglądało prawdziwie. Mieliśmy fantastyczną garderobę i piękne samochody, ale staraliśmy się patrzeć poprzez nie. Stale powtarzałem: „Nie pozwalajcie, żeby samochody były czyste”. Chyba, że chodziło o pogrzeb…

Scenografka Leslie McDonald potwierdza: Wiele z ważnych miejsc dla ówczesnego show biznesu już nie istnieje, ale próbowaliśmy uchwycić ich klimat. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak można każdego wieczora ubierać się elegancko i wychodzić do nocnego klubu, ale George i ci ludzie tak żyli. Allen był bardzo konkretny, jeśli chodzi o niektóre rzeczy, jak na przykład paleta kolorów. Najtrudniejsza okazała się kwestia znalezienia odpowiednich wnętrz. McDonald wspomina: Dla Simo musieliśmy znaleźć mieszkanie w Hollywood. Chcieliśmy, żeby było takie jak on: pełne kątów i ostrych krawędzi. To trudne zadanie w dzisiejszym Hollywood, ale udało się. Na Long Beach, gdzie czas się jakby zatrzymał. Podobnie było z miejscami związanymi z Georgem i Mannixem. Glenn Williamson mówi z rozrzewnieniem: Pewnego dnia na planie doznałem prawdziwego szoku, te wszystkie kobiety w pięknych rękawiczkach… Oni się wtedy tak wspaniale ubierali! A Diane Lane dodaje: Blask gwiazd z Hollywood był wyjątkowy. Już nic z tego nie pozostało, wielka szkoda, bo warto to docenić.

Wszyscy pracowali nad fantastycznym wyglądem scen, nie tylko ze względu na to, że to film o Hollywood. Julie Weiss, dwukrotnie nominowana do Oscara autorka kostiumów, pracowała nad projektami przez dwa lata: Ten film przywraca naszej pamięci ludzi, których nazywaliśmy idolami, a następnie porzuciliśmy. Tymczasem oni wciąż stali na scenie… Powinniśmy być dużo bardziej delikatni dla tych, którzy uczyli nas marzyć. Weiss dbała o to, by efekt był jak najbardziej wiarygodny: Byłam odpowiedzialna za to, by aktorzy znaleźli choć jedną małą rzecz, która pomoże im stać się bohaterami filmu. By znaleźli ten moment, kiedy kostium zaczyna być dla nich ubraniem. Tak by w chwili, gdy się ubiorą, publiczność poczuła, że przeniosła się w czasie. Mam nadzieję, że widzowie nie będą w stanie stwierdzić, co zostało wypożyczone, a co uszyte. Bob Hoskins dodaje: Wszystkie moje kostiumy były oryginalne i to było cudowne. Być może nosiłem rzeczy Edwarda G. Robinsona, kto wie?

O filmie

„Hollywoodland” zainspirowany jest jedną z najbardziej tajemniczych spraw w historii Hollywood.

George Reeves (Ben Affleck), wielka gwiazda fabryki snów, któremu niebywałą popularność przyniosła tytułowa rola w serialu telewizyjnym „Przygody Supermana”, umiera w swoim domu na wzgórzach Hollywood 16 czerwca 1959 roku. Trafiony kulą gwiazdor pozostawia po sobie narzeczoną – aspirującą do tytułu gwiazdy Leonore Lemmon (Robin Tunney), oraz zszokowanych jego nagłą śmiercią fanów. Policja orzeka, że popełnił samobójstwo i zamyka sprawę. Jednak nieutulona w żalu matka, Helen Bessolo (Lois Smith), nie chce pozwolić, by zagadkowe okoliczności tej tragedii pozostały niewyjaśnione. Zaczyna szukać sprawiedliwości na własną rękę. Wynajmuje prywatnego detektywa, Louisa Simo (Adrien Brody), który znajduje ślad – być może klucz do zagadki. Reeves miał bowiem romans z Toni Mannix (Diane Lane), żoną jednego z szefów studia MGM, Eddiego Mannixa (Bob Hoskins). Jednak w Hollywood prawda i sprawiedliwość to rzadkość. Simo prowadzi niebezpieczne i pełne niespodzianek śledztwo, które zaczyna mieć ogromny wpływ na jego życie prywatne. Dowiaduje się także sporo o samym Reevesie.

„Hollywoodland” będzie miał światową premierę podczas tegorocznego 63. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji (30.08-9.09). Film startuje w konkursie głównym.

Twórcy filmu

Adrien Brody (Louis Simo)

Zdobywca Oscara dla najlepszego aktora za rolę w „Pianiście” Romana Polańskiego, do tej pory pozostaje najmłodszym aktorem, który zdobył nagrodę Akademii w tej kategorii. Za rolę Władysława Szpilmana przyznano mu także francuskiego Cezara, Złoty Glob, nagrodę BAFTA oraz wiele wyróżnień stowarzyszeń krytyków filmowych na całym świecie.

Brody urodził się i wychował w Nowym Jorku, gdzie ukończył High School for the Performing Arts i prestiżową American Academy of Dramatic Arts. Jego pierwsza, szeroko zauważona rola to kreacja w filmie Stevena Soderbergha „Król wzgórza”. Następnie zagrał w filmach Erica Brossa „Ten Benny” i „Restauracja”. Z tą drugą produkcją Brody zjeździł niemal całe USA w ramach niezależnego festiwalu filmowego, pokazywanego w sieci amerykańskich kin studyjnych. Dzięki temu tournee został zauważony. Występował w filmach najwybitniejszych reżyserów, m.in. u Kena Loacha, Spike’a Lee, Barry’ego Levinsona, M. Nighta Shyamalana, Terrence’a Malicka. Jego niezwykła naturalność ma zapewne związek z tym, że jego matka, fotograf Sylvia Plachy, od dzieciństwa robiła mu niezliczoną ilość zdjęć. Brody słynie z tego, że w niezwykle finezyjny sposób łączy grę w wielkich hollywoodzkich produkcjach (jak ostatnio w „King Kongu” Petera Jacksona) z występami w mniejszych, niezależnych filmach. Udziela się także muzycznie, jest wielkim fanem hip-hopu, zasłynął również jako twarz ekskluzywnej włoskiej marki odzieżowej Ermenegildo Zegna.

Diane Lane (Toni Mannix)

To jedna z niewielu aktorek, którym udało się z sukcesem przejść od kariery gwiazdy dziecięcej (zaczęła grać w wieku sześciu lat) do statusu dojrzałej aktorki, obsadzanej w głównych rolach. Jej występ w „Niewiernej” Adriana Lyne’a, u boku Richarda Gere’a i Oliviera Martineza, przyniósł jej Oscara i Złoty Glob za najlepszą rolę kobiecą w 2003 roku. Ta kreacja zasłużyła także na laury kilku stowarzyszeń krytyków filmowych. Diane Lane od szóstego roku życia występowała na wielu nowojorskich scenach oraz festiwalach teatralnych na całym świecie. W 1979 roku, w wieku kilkunastu lat, debiutowała na ekranie w filmie „Mały romans” George’a Roya Hilla. Rola okazała się tak dobra, że zdjęcie młodej aktorki ukazało się na okładce prestiżowego „Time Magazine” w sierpniu 1979 roku. Od tego momentu kariera Lane nabrała rozpędu. Zagrała ona w kilkudziesięciu filmach, w tym w czterech Francisa Forda Coppoli („Wyrzutki”, „Rumble Fish”, „Jack” i „Cotton Club”). Stworzyła niezapomniane kreacje, m.in. w „Chaplinie” Richarda Attenborough, „Pod słońcem Toskanii” (za którą ponownie otrzymała nominację do Złotego Globu) oraz w wielkiej produkcji Wolfganga Petersena „Gniew oceanu”. Na uwagę zasługują także jej role telewizyjne: w miniserialu „Na południe od Brazos” czy telewizyjnym remake’u „Tramwaju zwanego pożądaniem” w reżyserii Glenna Jordana.

Ben Affleck (George Reeves)

Ben Affleck zasłynął spektakularnym sukcesem scenariusza do filmu „Buntownik z wyboru”, popełnionego wspólnie z Mattem Damonem. Na młodych autorów posypały się nagrody, z Oscarem i Złotym Globem na czele. Film, wyreżyserowany przez Gusa Van Santa, otrzymał Oscara dla najlepszego filmu 1998 roku. Najnowszy projekt Afflecka, „Gone, Baby, Gone”, pojawi się na ekranach w 2007 roku. Aktor sam go wyreżyseruje, a zagrają Casey Affleck, Morgan Freeman i Ed Harris.

Jako aktor zaczynał od reklam i seriali telewizyjnych, potem pojawiły się filmy fabularne. Jego kariera nabrała prawdziwego rozpędu, gdy nawiązał współpracę z Kevinem Smithem. Powstały wtedy m.in. „W pogoni za Amy” i „Dogma”. Zagrał także w nagrodzonym Oscarami „Zakochanym Szekspirze” Johna Maddena, „Armagedonie” i „Pearl Harbor” Michaela Baya. Z przyjaciółmi: Mattem Damonem, Chrisem Moorem i Seanem Bailey, założył firmę producencką LivePlanet, której pierwszym sukcesem był serial dokumentalny „Project Greenlight”. Trzy serie tego programu były nominowane do nagród Emmy. Ben Affleck wspiera także wiele organizacji charytatywnych skupiających się przede wszystkim na pomocy dzieciom.

Bob Hoskins (Edgar Mannix)

Wielokrotnie nagradzany prestiżowymi wyróżnieniami brytyjski aktor należy do najlepszych i najbardziej charakterystycznych artystów w Hollywood. Na ekranie występuje od 1972 roku, jednak przełomowym w jego karierze był rok 1986, kiedy to wystąpił w filmie Neila Jordana „Mona Lisa”. Wśród jego licznych dokonań są takie perełki, jak rola w „Cotton Club” Francisa Forda Coppoli, „Brazil” Terry’ego Giliama, „Kto wrobił królika Rogera” Roberta Zemeckisa, czy „Nixonie” Olivera Stone’a. Hoskins kilkakrotnie próbował swoich sił jako reżyser (m.in. „Tube Tales”, „Opowieści z krypty”). Chętnie także występuje w produkcjach telewizyjnych. W 2004 roku otrzymał nagrodę Richarda Harrisa za wybitne zasługi dla kinematografii brytyjskiej.

Lois Smith (Helen Bessolo)

Studiowała aktorstwo u legendarnego Lee Strasberga w Actors Studio w Nowym Jorku. Debiutowała u boku Jamesa Deana w filmie Elii Kazana „Na wschód od Edenu”. Lois Smith jest członkinią Chicago’s Steppenwolf Theatre Company, występuje także na deskach teatrów off-broadwayowskich. Role teatralne przyniosły jej wiele wyróżnień. Chętnie bierze udział w produkcjach telewizyjnych, m.in. w popularnych serialach, takich jak „Frasier”, „Prawo i porządek” czy „Naked City”. Zagrała także dziesiątki ról filmowych, m.in. w „Przed egzekucją” i „Obietnicy” Seana Penna, „Raporcie mniejszości” Stevena Spielberga, „Upadku” Joela Schumachera czy „Smażonych zielonych pomidorach” Jona Avneta.

Allen Coulter (reżyser)

Urodził się i wychował w Teksasie. Karierę w show biznesie zaczął od posady kuriera w małej nowojorskiej firmie producenckiej. „Hollywoodland” to jego pierwszy film fabularny. Niemniej jednak, jest to doceniany i często wyróżniany reżyser. Zasłynął przede wszystkim jako twórca dwóch popularnych seriali: „Rodziny Soprano” i „Seksu w wielkim mieście”. Dzięki „Rodzinie Soprano” był kilkakrotnie nominowany do nagrody Emmy jako reżyser pojedynczych odcinków i producent całej serii, by w konsekwencji podzielić ze współautorami Złoty Glob za najlepszy serial dramatyczny. Nominacje do Emmy otrzymał także za filmy reklamowe. Reżyserował również pojedyncze odcinki innych hitowych seriali ostatnich lat: „Z archiwum X”, „Millenium”, „Rzym”, „Sześć stóp pod ziemią” czy „Prince Street”. Napisał, wyreżyserował i wyprodukował nagradzane filmy krótkometrażowe: „The Hobbs Case” oraz „The Secret Life of Mary Margaret”, w którym zagrała Calista Flockhart.

W poszukiwaniu autentyzmu

Praca nad „Hollywoodland” wymagała od aktorów szczególnego zaangażowania. Ben Affleck przyznaje: Nigdy nie przygotowywałem się do roli tak bardzo jak tym razem. Przytyłem 20 funtów. Na swoim odtwarzaczu MP3 miałem potężną bazę z nagranym głosem George’a. Chciałem się zagłębić w jego dźwięk, manierę, brzmienie. Poza tym, obejrzałem wszystkie 104 odcinki „Przygód Supermana” oraz wszystkie filmy, w których Reeves wystąpił. To było niezwykle inspirujące. On był naprawdę dobrym, naturalnym aktorem. Grał Clarka Kenta i Supermana z takim entuzjazmem, ponieważ rozumiał, jak ważne dla publiczności jest to sekretne porozumienie miedzy nią a jego postacią. Największą zabawą było jednak dla mnie odtwarzanie scen z „Supermana”. Coulter potwierdza: Ben uwielbiał nosić ten kostium, ubierać się jak Clark Kent i do tego jeszcze dodawać charakter Reevesa.

Sądzę, że najbardziej interesujący są tacy bohaterowie, którzy mówią nam coś o naszych własnych problemach – mówił Adrien Brody, który w „Hollywoodland” wcielił się w rolę detektywa Louisa Simo. – Simo dotarł w swoim życiu do znanego chyba każdemu miejsca: gdy chcemy mieć poczucie, że wykonaliśmy nasz życiowy plan, ale prawdopodobnie nie zrobiliśmy niezbędnych kroków, by osiągnąć cel. Simo jest lekko dziecinny w swoich relacjach z innymi ludźmi i naprawdę powinien już dorosnąć. Próbuje dobrze wyglądać, ale cały czas gra. Powinien się zatrzymać i skupić na tym, co jest naprawdę istotne. Ta rola to wielka przestrzeń do poszukiwań. Coulter zdradził zaś: Jest w filmie taka scena, kiedy Simo zastaje przyłapany przez swojego byłego współpracownika na tym, że próbuje wyglądać jak Ralph Meeker, bardzo popularny wówczas aktor wcielający się w role detektywów. Simo próbuje być nowoczesnym detektywem, ale tak naprawdę tylko gra taką rolę. Potrzebowaliśmy więc aktora, który może być seksowny i ujmujący, ale który potrafi też oddać poczucie zagrożenia i intensywności wydarzeń. Adrien jest właśnie taką osobą – kończy reżyser.

Nagrodzony Oscarem Adrien Brody nie ukrywa, że praca nad tą rolą była dla niego szczególnie inspirująca: Simo bierze tę sprawę, żeby zrobić wrażenie, osiągnąć kolejny szczebel w swojej pracy, lecz nagle poprzez postać Reevesa odkrywa smutek. Ukazane w filmie dochodzenie przedstawia więcej niż jedną teorię. Wiele się spekulowało na temat śmierci Reevesa – kontynuuje Brody. – Głupia zabawa, czy samobójstwo? Dyskutowałem o tym z Allenem i ustaliliśmy, że powinno to być niedoprecyzowane. Mój bohater tego nie wie, stara się to dopiero odkryć. Scenarzysta Paul Bernbaum dodaje: Pojawiły się trzy teorie: samobójstwo, przypadkowe lub umyślne zastrzelenie przez Leonore Lemmon lub morderstwo na zlecenie Eddiego Mannixa. Chciałem w scenariuszu ukazać wszystkie trzy możliwości, każdą możliwie szczegółowo uzasadnić, tak aby publiczność po wyjściu z kina nie była pewna tego, co właściwie wydarzyło się tamtej nocy.

Diane Lane dość długo zastanawiała się nad tym, jak zagrać wieloletnią kochankę Reevesa – Toni Mannix. Rola, jak twierdzi Bernbaum, została napisana z myślą o Diane. Reżyser Allen Coulter zauważa: Diane już w kilku filmach grała kobiety, ulegające niekontrolowanym emocjom. Choć w tym filmie jest podobnie, to jednak jest to postać twardsza i odważniejsza. Lane wspomina: Układ pomiędzy George’m i Toni był dla mnie czymś wyjątkowo zajmującym. Jak na tamte czasy, była ona kobietą o dużej pewności siebie, prawdziwą damą – może niekoniecznie grzeczną dziewczynką, ale osobą o wielu zaskakujących aspektach osobowości. Toni była starsza od George’a, miała też w ręku wszystkie asy i nie bała się ich użyć. Mieli lekką, lecz bardzo dojrzałą relację, opartą na seksie. To mogło być coś zupełnie wyjątkowego! Toni naprawdę cieszyła się, że może go mieć w swoim życiu. Affleck podsumowuje: W chwili, gdy Toni pojawiła się w życiu George’a, reprezentowała coś, czego bardzo pragnął – nowy początek. W pewien sposób wykorzystywała fakt, że daje mu pieniądze, to znaczy płaci jego rachunki pieniędzmi swojego męża. Mogła go dzięki temu kontrolować. Mimo to uważam, że naprawdę się kochali. Gdy tylko znikła z jego życia, wszystko zaczęło się walić.

Lane otwarcie przyznaje, że dostała rolę, na którą czekała od lat. Nie przekłamałam Toni, ale nie zagrałam jej też tak autentycznie jak mogłam. Jestem aktorką, a nie historykiem. Czułam w stosunku do niej odpowiedzialność. Poza tym, cudownie było zagrać kobietę starszą, niż jestem w rzeczywistości. To było wyzwalające. Nie musiałam się martwić o to, żeby wyglądać młodo. To jest nudne i takie ograniczające. Jest jeszcze jedna rzecz, która utwierdziła Lane w decyzji, by przyjąć rolę. Dwadzieścia lat temu zagrała wspólnie z Bobem Hoskinsem w „Cotton Club” Coppoli. Tym razem Hoskins wcielił się w rolę jej męża – Eddiego Mannixa.

Hoskins już kilkakrotnie odtwarzał postaci, mające swoje pierwowzory w rzeczywistości: Jedyna moja powinność to nigdy nie osądzać mojej postaci. Trochę czytałem o Eddiem Mannixie, ale nie chciałem robić zbyt szczegółowego researchu, by nie postawić się na jakiejś określonej pozycji. Wolałem, żeby Allen mógł wydobyć ze mnie to, czego pragnie. Mannix to skomplikowany gość. Bardzo wpływowy, drugi człowiek w MGM, ale jednocześnie bardzo chory i, jak sadzę, żyjący w związku bez namiętności. Raczej jak brat z siostrą. Lane dodaje: Oczywiście Toni i Eddie byli świadomi swoich romansów, ale doszli do dojrzałej konkluzji, że nie warto ograniczać szczęścia drugiej strony, podobnie jak poświęcać korzyści, które daje małżeństwo. Hoskins zauważa natomiast: Był twardy, ale przy niej delikatny i czuły. Zrozumiał, że jeśli chce mieć ją przy sobie, musi się zgodzić na to, by miała swoje życie erotyczne. Na zasadzie: „Możesz sypiać z moją żoną, ale jeśli wyrządzisz jej krzywdę, zabiję cię”. To był wyjątkowy czas, studia filmowe w zasadzie posiadały ludzi na własność, dyktowały im, jak mają żyć. Adrien Brody podsumowuje: Wszyscy znamy złoty okres Hollywood. Próbujemy oddać ten niesamowity, fascynujący czas w naszym filmie, ale stale pamiętamy, że były i ciemniejsze strony tamtej rzeczywistości. A Coulter zaznacza: Chcemy pokazać, że ci ludzie mieli swoje wielkie dramaty, a piękne kostiumy wcale ich nie chroniły.

W pułapce Hollywood

Śmierć George’a Reevesa – ikony dla milionów widzów – to tajemnica niewyjaśniona od pięćdziesięciu lat. Jest jednak tak skrzętnie udokumentowana, że scenarzysta „Hollywoodland”, Paul Bernbaum, miał ogromny materiał faktograficzny. Jako dzieciak żyłem „Przygodami Supermana”. Czytałem komiksy, oglądałem kreskówki. W postaci Reevesa było coś szczególnego – wspomina. – Wiedziałem, że gdyby Superman był prawdziwy, byłby dokładnie taki jak on. Przemówił do mnie i do każdego dzieciaka, który oglądał serial. Już jako dorosły, gdy spojrzałem wstecz na tę moją fiksację, nadal to coś dostrzegałem. Od lat chciałem napisać ten scenariusz. Reeves był barwną, zniewalającą i bardzo tragiczną postacią – przekonuje dalej scenarzysta. – Chciałem też udramatyzować jego niełatwą sytuację jako Supermana. Był aktorem, który chciał zostać gwiazdą. I stał się nią! Stał się gigantyczną gwiazdą, większą niż mógł to sobie wymarzyć – ale tylko dla dzieci. Choć wiedział, że bycie Supermanem zablokowało mu szansę innej kariery, zawsze pamiętał o tych milionach małych fanów. Nigdy ich nie zawiódł, dla nich zawsze był Supermanem, i to według mnie zrobiło z niego bohatera.

Producent „Hollywoodland”, Glenn Williamson, komentuje: Paul zrobił coś niezwykle oryginalnego, zbudował scenariusz wokół detektywa Louisa Simo. To pozwoliło mu być bardzo autentycznym w podejściu do historii samego Reevesa. Williamson rozpoczął pracę nad przeniesieniem scenariusza na ekran jesienią 2001 roku: Wiedziałem od początku, że są tu role, które chciałby zagrać każdy aktor, bo to uniwersalny temat. Każdy z nas wariuje na punkcie czegoś, czego nie ma i nie zauważa tego, co ma. Śmierć Reevesa była stratą dla wielu ludzi, ale kiedy spojrzycie na nagłówki z gazet z tamtych dni wszędzie pisało się – „Superman nie żyje”, a nie „George Reeves nie żyje”. Jego własna osobowość została zredukowana. Chcieliśmy pokazać, kim naprawdę był ten człowiek – kończy.

Reżyser Allen Coulter przeczytał scenariusz rok później. Gdy skończył, zadzwonił do swojego agenta, by mu oznajmić, że chce zadebiutować jako reżyser filmu fabularnego tym właśnie tytułem. To mocna historia ze świetnie nakreślonymi bohaterami. Obaj, i Reeves, i detektyw Simo, złapali się w pułapkę hollywoodzkiego snu. Ta podróż, którą Simo odbywa poprzez odkrywanie historii George’a, pozwala mu spojrzeć inaczej na własne życie.

Podczas pracy nad filmem reżyser i producent nabrali niebywałego szacunku dla postaci Reevesa: Moim zdaniem – mówił Coulter – Reeves cierpiał na poczucie wielkiego niespełnienia jako aktor. Miał problem z tym, że jest postrzegany nie jako poważny artysta, ale jako facet, który grał Supermana. Wszyscy mamy pomysł na siebie do momentu, kiedy ten pomysł nie zostanie zweryfikowany przez życie. Reeves tak świetnie zaczął (od „Przeminęło z wiatrem”), ale kiedy wrócił z wojny, nie potrafił znów się wpasować w hollywoodzki system. Ponieważ zaczął jako trzydziestolatek, był uznawany za „trochę za starego” jak na Hollywood. Stał się wielki w innym medium, ale to go nie satysfakcjonowało, z pewnością też nie zarabiał takich pieniędzy, jak aktorzy, którzy teraz grają w filmach o superbohaterach. A Williamson dodawał: Reeves był twórczym talentem, chciał robić różne rzeczy. Jak na ironię, fenomenalny sukces jego serialu uczynił to niemożliwym.

Poszukując aktora do roli Reevesa twórcy chcieli znaleźć kogoś, kto będzie potrafił oddać te rozmaite strony osobowości gwiazdora. Ben Affleck okazał się idealny: Affleck żywi wielki szacunek dla George’a Reevesa – mówił Coulter. – Maksymalnie włączył się w dokumentację tematu i bardzo zaangażował się w rolę, chcąc oddać gwiazdorowi hołd. Affleck wspominał: Reeves nie mógł być do końca sobą. Odkryłem, że kiedyś brał udział w wypadku samochodowym i zemdlał. Gazety napisały wtedy: „Superman mdleje na widok własnej krwi”. Ludzie byli wobec niego niezwykle obłudni, sadzę, że zasłużył na coś więcej. Ten kontrast mnie zaintrygował. Był bardzo sfrustrowany i smutny, ale wobec ludzi musiał być wiecznie wesoły – opowiadał dalej aktor. – Wziął tę robotę, żeby zarobić na życie i pracować. Był jednym z pierwszych aktorów, którzy odczuli na własnej skórze prawdziwą frustrację zaszufladkowania. Każdy, kto obejrzał program, czuł coś na kształt familiarnego porozumienia z bohaterem. Reeves musiał się czuć z tym niekomfortowo i niepewnie. Ludzie wymagali od niego, żeby faktycznie był Supermanem. Dla mnie „Hollywoodland” to film o tym, jak czcimy, a potem pożeramy ikony naszej kultury – podsumowuje Affleck.

Życie i śmierć Supermana

George Reeves urodził się 5 stycznia 1914 roku w stanie Iowa. Dorastając w Pasadenie w stanie Kalifornia, uprawiał amatorski boks i muzykował, wkrótce też zainteresował się aktorstwem i zaczął uczęszczać do Pasadena Playhouse. Szybko odnalazł tam swoje powołanie. Na scenie zadebiutował w 1935 roku i przez kolejne osiemnaście lat pojawiał się regularnie na deskach Pasadena Playhouse. Jedna z jego wczesnych ról spodobała się łowcy talentów z Hollywood, co zaowocowało w 1938 roku debiutem na dużym ekranie: Reeves zagrał Brenta Terltona w „Przeminęło z wiatrem”. Następne lata to kolejne role sceniczne i filmowe, m.in. w „Bohaterkach Pacyfiku”, wyreżyserowanych przez jego mentora, Marka Sandricha. Karierę przerwała mu służba wojskowa w czasie II wojny światowej. Po powrocie do Ameryki zastał już zupełnie inną sytuację. To był rewolucyjny okres w świecie kina. Przemysł filmowy musiał stawić czoło konkurencji nowego, prężnego medium, jakim stopniowo stawała się telewizja. W 1950 roku aktor przyjął propozycję zagrania Clarka Kenta/Supermana w niskobudżetowym godzinnym filmie telewizyjnym „Superman and the Mole-Man”. Reeves wywarł tak duże wrażenie na reżyserze Lee Sholemie, że zaproponowano mu dłuższą współpracę. W 1951 roku Reeves podpisał niezbyt intratny, ale za to wieloletni kontrakt na serial „Przygody Supermana”. Aktor zdawał sobie sprawę, że telewizja to nie ten sam prestiż, co kino, jednak ogromna popularność zrekompensowała mu zmianę statusu. Choć postać Supermana była już od wielu lat znana z komiksów, radiowych słuchowisk, filmów animowanych i dwóch seriali telewizyjnych, dopiero kreacja Reevesa nadała jej unikatowy charakter, który zaistniał w świadomości publiczności na całym świecie. Serial stał się obowiązkowym programem dla milionów dzieci, a jego bohater ich bezsprzecznym idolem. Wielki sukces pierwszej serii zaowocował kolejnym, dwudziestosześcioodcinkowym cyklem. Kolejne lata Reeves spędził na planie serialu. W sumie nakręcono 104 odcinki, Reeves wyreżyserował trzy z nich. Całe pokolenia oglądały premiery i powtórki „Przygód Supermana” w imię „prawdy, sprawiedliwości i Ameryki”. Związek Reevesa z postacią Supermana zaszedł jeszcze dalej. Kontrakt zobowiązywał go do publicznych występów w kostiumie superbohatera oraz spotkań z dziecięcą widownią, która chętnie sprawdzała jego prawdziwą siłę. Szczytowym momentem supermanomanii był specjalny odcinek łączący dwa najpopularniejsze seriale lat pięćdziesiątych: „Kocham Lucy” i „Przygody Supermana”, pt. „Lucy i Superman”. Ostatni nowy odcinek serialu pojawił się na antenie stacji ABC w kwietniu 1958 roku.

Jeszcze zanim kariera Reevesa w roli Supermana na dobre się rozkręciła, nawiązał on romans z Toni Mannix, żoną jednego z szefów studia filmowego MGM – Eddiego Mannixa. Eddie, niegdyś gangster z New Jersey, podejrzany w kilku sprawach o morderstwo, podczas swojej kariery w Hollywood utrzymywał dość ścisłe kontakty z mafią. Świetnie radził sobie z rozwiązywaniem problemów gwiazd, utrzymywaniem w tajemnicy przed prasą ich zatargów z prawem, sekretów i skandali. Małżeństwo Mannixów było dość niestandardowe i otwarte. Romans Toni i Reevesa stał się tajemnicą poliszynela, sprawą skrzętnie ukrywaną, ale ogólnie znaną. Toni była starsza od George’a o co najmniej osiem lat i mimo, że to on był gwiazdą, płaciła za styl życia, który go satysfakcjonował. W połowie 1958 roku Reeves porzucił ją jednak dla młodszej niby-gwiazdki, Leonore Lemmon. To załamało Toni i porządnie rozsierdziło Eddiego. Zaczynał się trudny okres dla Reevesa. Nie miał propozycji filmowych, a kolejne odcinki „Supermana” miały być kręcone nie wiadomo kiedy. Bezrobotny aktor rozważał nawet występy w wrestlingu. A Lemmon nieprzerwanie urządzała w jego domu przyjęcia. Tego poranka – 16 czerwca 1959 roku, była na parterze rezydencji, gdy George Reeves został zastrzelony we własnej sypialni. Miał 45 lat.

Oficjalnie stwierdzono, że popełnił samobójstwo, jednak po dziesięciu dniach dochodzenia odkryto w pokoju jeszcze dwie kule pochodzące z tej samej broni. Matka Reevesa, Helen Bessolo, nie uwierzyła w jego samobójstwo. Podjęła śledztwo na własną rękę. Mimo to, sprawa śmierci George’a Reevesa pozostaje do dziś dnia nierozwiązana. Helen Bessolo zmarła w 1964 roku, rok wcześniej odszedł Eddie Mannix, a jego żona Toni 20 lat później.

Więcej informacji

Proszę czekać…