10/10 to ocena odzwierciedlająca poziom mojego zachwytu, ekstazy i szczęścia podczas oglądania tego filmu. 10
Wincyj, wincyj!!!
Kolejny film ze świata "Gwiezdnych Wojen". Kolejny spin-off i prequel, czyli poboczna historia rozgrywająca się jeszcze wcześniej niż oryginalna historia i przedstawiająca wcześniejsze dzieje jednej z kluczowych postaci - Hana Solo, granego w swojej starszej wersji przez niezrównanego Harrisona Forda. Poprzedni film z pobocznego cyklu "Historie", a więc Rogue One, podobał mi się szaleńczo. Tym razem miałem złe przeczucia. Czy mogło się znowu udać?
Przejdę od razu do sedna. Ja oceniam ten film na 10/10. Oczywiście, to jest ocena fana - nieobiektywna. Ale dokładnie tak samo fani oceniają oryginalne "Gwiezdne Wojny". Gra Hamilla w Nowej nadziei wcale nie jest lepsza niż gra Christensena w Ataku klonów. C3-PO z cz. IV-VI jest równie głupi i wkurzający co Jar Jar Binks z cz. I-III, i tak dalej...
10/10 to ocena odzwierciedlająca poziom mojego zachwytu, ekstazy i szczęścia podczas oglądania tego filmu. Filmu, który pozwolił mi po raz kolejny przenieść się do tego wspaniałego świata. I w dodatku zawierał dużo mniej elementów psujących zabawę niż w innych częściach (jak głupawy C3-PO z cz. IV-VI, autoplagiat Nowej nadziei w Przebudzeniu mocy czy nieszczęsna Rose z Ostatniego Jedi). Scenariusz jest bardzo dobry, historia emocjonująca, zakończenie znakomite, efekty specjalne oczywiście wyczesane w kosmos. Nawet elementy komediowe są o dziwo świetne - brak jest żenujących postaci w stylu Jar Jar Binksa, Ewoków, czy innych Porgów. Wątek z robotem-emancypantką jest po prostu ge-nial-ny. Niektórzy wieszają na nim psy, bo najwyraźniej nie załapali, że to przecież nie jest na serio! Wreszcie cudowne nawiązania do starej trylogii - historia poznania z Chewbaccą, rewelacyjne załatanie wpadki z parsekami, niewiarygodne przywiązanie do detali, które docenić można dopiero podczas oglądania materiałów "making of..." - twórcy nie musieli dbać o szczegóły, których i tak nie zauważy podczas projekcji 99.999% oglądających. A jednak to zrobili.
No i wreszcie gra aktorska. Szedłem na ten film z jak najgorszymi przeczuciami, bo z plakatu uśmiechał się do mnie głupawo jakiś pozbawiony charyzmy laluś w stylu Johnny'ego Bravo - kompletnie mi nie pasujący na młodego Hana Solo. Tymczasem - Alden Ehrenreich jest świetny! Koleś naprawdę udźwignął olbrzymi ciężar charyzmy tej postaci. Szok i wielkie brawa. Radzi sobie również reszta obsady. Ale i tak wszystko blednie przy jednej postaci. Ale tu muszę rozpocząć nowy akapit, bo nie godzi się tego pisać w tym samym.
Donald Glover. O mój Potworze, co tu się odjaniepawla! A właściwie nie. Nie jakiś tam Glover. Lando Calrissian. To jest Lando Calrissian. Tylko młodszy. Ten sam zawadiacki uśmieszek, ta sama bezczelność, zarozumiałość, czar pewnego siebie flirciarza i oszusta. Dosłownie nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Lando kradnie każdą scenę, w której się pojawia. Wyżej wspomniałem, że Alden Ehrenreich jest świetny. Ale widz nie ma jednak wrażenia, że oto ktoś odmłodził Harrisona Forda, który ponownie gra swoją koncertową rolę. Tymczasem Glover jest młodszym Billym Dee Williamsem. Coś absolutnie magicznego.
Podsumowując, to nie jest aż tak udany film jak Rogue One, ale - uwaga - dla mnie Rogue One to najlepszy film ze świata "Gwiezdnych Wojen" (tak, dobrze przeczytaliście). Han Solo jest nadal według mnie znakomity. To niesamowite, ale mnie osobiście seria "Historie" podoba się bardziej niż nowe sequele. Mam nadzieję, że będzie ona kontynuowana pomimo - podobno - klapy finansowej ostatniego filmu. Bo widzę w tej serii entuzjazm i miłość do uniwersum "Gwiezdnych Wojen", które czasem wydają się gasnąć w ekipach pracujących nad główną trylogią.
Jak ogłosili ten film to miałem jedno wielkie "meh" a do tego ta ciągła drama wokół filmu; ale poszedłem z otwartym umysłem. Obejrzałem i… jestem zachwycony! Oczekiwałem dużo akcji, humoru i to dostałem. Fajne twisty fabularne, ładnie nakręcony, super wykreowany świat i jego róznorodność, wgniata w fotel od początku do końca. Jak dla mnie dużo, dużo, dużo lepszy niż "Ostatni Jedi". Kolejne Historie, które im wyszły – to teraz Obiwana poproszę :-)