Kapitan Marvel

6,5
6,4
Są lata 90. XX wieku. Na Ziemię dociera galaktyczna wojna. Carol Danvers wraz z grupką sojuszników trafia w oko cyklonu. Masz okazję towarzyszyć jej w podróży, dzięki której stanie się jedną z największych bohaterek wszechświata.
Redaktor Naczelny FDB. Od czasu do czasu, lubię obejrzeć sobie jakiś film :)

Gwiezdne wojny w MCU 5

Na kilka tygodni przed premierą największego kinowego widowiska ostatnich lat, Marvel Studios wprowadził do swojego uniwersum nową postać, która w zamierzeniu będzie miała zmienić losy starcia z Thanosem - Kapitan Marvel. Czy najnowsza superprodukcja należąca do MCU wnosi coś nowego do świata zapoczątkowanego przez Iron Mana w 2008 roku? Moje odpowiedź brzmi - nie.

Kapitan Marvel (2019) - Djimon Hounsou, Rune Temte, Brie Larson, Algenis Perez Soto, Gemma Chan

Główną bohaterką filmu jest Vers, kobieta pochodząca z Ziemi, która w wyniku kontaktu z kosmiczną rasą Kree zyskuje supermoce. Szkolona przez wojownika Yon-Rogga próbuje odkryć drzemiący w niej potencjał. Niestety mętlik w głowie spowodowany niemożnością przypomnienia sobie kim tak naprawdę jest i skąd pochodzi sprawia, że jej umiejętności są blokowane. I na tym powinienem poprzestać, ponieważ każda kolejna informacja na temat fabuły może zostać potraktowana jako spoiler.

Kapitan Marvel to całkiem ciekawe podejście do genezy superbohatera Kinowego Uniwersum Marvela. Podobnie, jak tytułowa bohaterka niewiele wiemy i razem z nią odkrywamy kolejne karty z jej przeszłości. O ile sam pomysł jest całkiem fajny, to jest on pokazany w sposób dosyć nudny. Reżyseria duetu Anna Bodén oraz Ryan Fleck jest toporna i wydaje się, że rękach kogoś bardziej utalentowanego mogłoby to wyglądać dużo lepiej. Pierwsza godzina filmu była dla mnie prawdziwą walką przed zerkaniem na zegarek. Nie licząc humorystycznych wstawek Samuela L. Jacksona (chociaż w pewnym momencie człowiek może czuć się już nasycony kolejnymi żartami rzucanymi przez Nicka Fury'ego), to dialogi w większości są drętwe i nużące - szczególnie w momentach dramatycznych dla Carol Danvers, w których bohaterka ma okazję poznać prawdę o sobie. Napisane są one bez większego polotu.

Kapitan Marvel (2019) - Brie Larson, Jude Law (I), Algenis Perez Soto

Jeśli chodzi o wspomnianego Samuela L. Jacksona to jest on prawdziwym motorem napędowym tego filmu. Co prawda wspomniałem, że w pewnym momencie jego żarty stają się męczące, to mimo wszystko właśnie on rozładowuje nadętą atmosferę, która niekiedy potrafi zapanować na ekranie. W duecie z kotem o imieniu Goose robią prawdziwą furorę, nawet jeśli niektóre wstawki humorystyczne wydają się wciśnięte na siłę. Jako comic-relify sprawdzają się w stu procentach. Zresztą brawa należą się także osobom od efektów komputerowych, którzy odmłodzili twarz Jacksona. Naprawdę spisali się kapitalnie, czego niestety nie mogę powiedzieć o postaci Agenta Coulsona - może to tylko moje widzimisię, ale w niektórych scenach jego odmłodzona twarz nie wygląda dobrze.

Wybór Brie Larson na Kapitan Marvel był szeroko komentowany i wiele osób krytykowało włodarzy Marvela, że zdecydowano się właśnie na tę aktorkę. Ja sam większych zastrzeżeń do jej gry nie mam - były może ze dwa momenty, w których Larson irytuje jakąś dziwną manierą, którą trudno mi opisać (scena przejścia przez pociąg metra), ale w ogólnym rozrachunku wykreowała na ekranie postać sympatyczną, potrafiącą zażartować, ale także spoważnieć w odpowiednim momencie. Na plus wypada także Ben Mendelsohn, który pod tonami charakteryzacji stworzył naprawdę dobrą i nieoczywistą postać złoczyńcy. Z plejady gwiazd, które pojawiają się na ekranie najgorzej wypada Jude Law, który może usprawiedliwić się tym, że nie miał kompletnie nic do zagrania - po prostu był i wcielił się w schematyczną do bólu postać.

Kapitan Marvel (2019) - Jude Law (I), Brie Larson

Oczywiście prywatna historia Kapitan Marvel to jedno, a wojna pomiędzy dwoma kosmicznymi rasami to drugie, to nie sposób nie wspomnieć o konflikcie pomiędzy Kree, a Skrullami. Szczerze? Do pewnego momentu nie czułem absolutnie wagi kosmicznej wojny, która według słów Yon-Rogga i reszty postaci miała wielkie znaczenie. Nie wzbudził on we mnie chociażby nutki zainteresowania i po raz kolejny mam wrażenie, że ktoś z dużo większym talentem aniżeli Boden i Fleck potrafiłby wyciągnąć z tego więcej. Na szczęście dla duetu reżyserskiego w pewnym momencie dochodzi do dosyć mocnego zwrotu akcji, który wagę konfliktu zmniejsza do poziomu czegoś kameralnego, żeby nie napisać prywatnego. Wtedy naprawdę zaczyna robić się ciekawiej.

Kapitan Marvel, który od początku kampanii promocyjnej wydawał się być feministycznym głosem w kinie superbohaterskim, tak naprawdę tym głosem nie jest. To kino, które w bardzo ograniczony sposób o to zahacza i nie wybrzmiewa tak jak powinno. Pod tym względem Wonder Woman jest filmem zdecydowanie bardziej odważnym. W moim odczuciu Carol Danvers miała kilka okazji, aby pokazać swoją kobiecą siłę (i nie chodzi tutaj o siłę superbohaterską), ale tego nie zrobiła. Twórcy natomiast w finałowej walce postanowili nas uraczyć piosenką "Just a girl" grupy No Doubt.

Kapitan Marvel (2019) - Lashana Lynch, Brie Larson

Zresztą jeśli chodzi o muzykę w filmie to możemy posłuchać kilku naprawdę fajnych kawałków, ale... tak naprawdę nie mają one większego znaczenia w kontekście fabuły. Co z tego, że w tle słychać Nirvanę czy wspomniane No Doubt, jeśli nie ma to jakiego odniesienia poza pokazaniem, że Kapitan Marvel rozgrywa się w latach 90. Cała ta nostalgiczna otoczka nie działa, po prostu nie działa. Ubiór Carol Danvers, muzyka, stare komputery czy samochody - to tylko rekwizyty, które w żaden sposób nie budują klimatu tego filmu.

Kapitan Marvel to zbędne kino superbohaterskie, bez którego MCU mogłoby się obejść. To film, który nie wnosi kompletnie nic do marvelowskiego świata. Oczywiście ma on swoje atuty, jednak nie jest to żaden przełom w kontekście całego uniwersum. To po prostu kolejny przystanek na mapie MCU, na którym można się dobrze bawić przy odrobinie dobrej woli. Powinniście się jednak uzbroić w cierpliwość, ponieważ pierwszy akt może być dla niektórych osób nieco nużący.

1 z 5 osób uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 26
i_darek1x 4

Brie Larson jest ładniutka w kombinezonie z tymi rozpuszczonymi włosami .Filmy Marvela to jeden niekończący się serial sci-fi . Z tą różnicą że obsada się trochę zmienia .Trochę staje się to nudne ;)

VN0 10

Dobry film!!!

hejfalubaz VN0 7

@VN0 Przekonam się we środę :)

Redox 6

Pierwsza superbohaterka w uniwersum Marvela! – Po tym jak Warner Bros. ogłosiło solowy film o Wonder Woman, Marvel bierze na warsztat bohaterkę ze swojego uniwersum. W komiksach przewinęło się wielu kapitanów Marvel, ale film najpewniej skupi się na Carol Danvers.

Czekam, jak na każdy kolejny film Marvela, bo studio wyrobiło sobie już własną markę.

Przemopgx Redox 9

@Redox
Ja czekam na film o Czarnej Wdowie. Och Scarlett :)

LakiLou 8

Utrzymuje wysoki poziom pozostałych filmów MCU, ale trzeba zaznaczyć, że nie jest on najlepszy z nich. Najlepszy w całym tym filmie był kotek ;) Muszę jeszcze dodać, że zdecydowanie pierwszą bohaterką, która powinna dostać swój własny film powinna być Czarna Wdowa, pewnie byłby zdecydowanie lepszy ;)

lukas77 7

Poprawny film, Brie Larson ma "pazur", scenariusz trzyma się kupy a Flerken jest jego najjaśniejszą stroną. :)

Więcej informacji

Proszę czekać…