Kobieta-cyborg też przywalić umie 7
Alita: Battle Angel to jeden z tych filmów, o których James Cameron marzył od lat. Marzyli o nim również fani reżysera, jednak z racji natłoku pracy legendarnego twórcy, sam zainteresowany nie mógł stanąć za kamerą. To niezwykle trudne zadanie powierzył Robertowi Rodriguezowi i trzeba przyznać, że reżyser takich filmów, jak Od zmierzchu do świtu czy Desperado wyszedł obronną ręką tworząc kino niezwykle widowiskowe i sprawiające dużo radochy z jego oglądania.
Akcja filmu rozgrywa się w odległej przyszłości. Cyberfizyk Ido odnajduje na wysypisku śmieci szczątki kobiety-cyborga, którą udaje mu się uratować – nadaje jej imię Alita. Tytułowa bohaterka zaczyna poznawać otaczający ją świat i odzyskiwać pamięć oraz świadomość tego kim tak naprawdę jest. Niezwykłe umiejętności, które z czasem dają o sobie znać, mogą pomóc jej uratować przyjaciół i rodzinę przed niebezpiecznymi i skorumpowanymi siłami rządzącymi miastem.
Alita: Battle Angel to przede wszystkim rozrywka. Pomimo tego, że jest to kolejny film, w którym możemy doświadczyć maszyn z cechami ludzkimi, które wykazują inteligencję i samoświadomość, to twórcy w żadnym wypadku nie stawiają sobie za cel dywagowania nad kwestiami filozoficznymi. Doskonale zdają sobie sprawę z jakim filmem i historią mają do czynienia i co chcą nim przekazać. Film o kobiecie-cyborgu, która okazuje się mieć całkiem pokaźną paletę morderczych zagrań i być prawdziwym wymiataczem w tym co robi, jest czystą rozrywką dającą niesamowicie dużo przyjemności z oglądania.
James Cameron i Robert Rodriguez idealnie odnaleźli się jako duet twórców. Z jednej strony mamy niezwykle efektowne sceny akcji, które powinny zrobić wrażenie na wszystkich fanach tego typu kina. A z drugiej sporo kampowości, z której słynie reżyser Maczety. Wydawać by się mogło, że Robert Rodriguez w stu procentach wykorzystuje to co ma do zaoferowania kategoria wiekowa PG-13. W filmie znajdzie się sporo brutalności – co prawda w dużej mierze podlanej efektami komputerowymi, ale jednak.
Jasne można filmowi zarzucać schematyczność, żeby nie napisać sztampowość scenariusza, ale co z tego? Ten film ma zachwycać przede wszystkim rozmachem, scenami walk (sekwencja w knajpie z pewnością wyląduje na tegorocznej liście moich ulubionych momentów na dużym ekranie), efektami komputerowymi i świetnym designem tytułowej bohaterki. I to właśnie robi. Kupuję ten świat i całkowicie zatracam się w scenach akcji, które pomimo sporej dawki CGI są naprawdę przejrzyste i dynamiczne.
Jeżeli poszukujecie w kinie lekkiej rozrywki, aczkolwiek macie już dosyć wszechobecnej prequelozy, sequelozy i spin-offów to Alita: Battle Angel jest jak najbardziej dla Was. Paradoksalnie ja czekam już z niecierpliwością na kolejną odsłonę, ponieważ Robert Rodriguez otworzył drzwi otworzone na oścież.
Bardzoo fajny 👊