Z kamerą nie wśród zwierząt… a ze zwierzętami wśród świata ludzi. 7
Pełne energii i żywiołowe kino przygodowe, gdzie każde zwierzę ma swoją historię, swój czas i jest pięknie i uwrażliwiając nas podmiotowo potraktowany ze swoimi unikatowymi cechami. Zabawny, bez żenady, czy pakowania zbyt dużej ilości bodźców, a za mało pobudzania wyobraźni, jest film Doktor Dolittle. Z kamerą nie wśród zwierząt… a ze zwierzętami wśród świata ludzi.
Tym razem Doktor Dolittle, zasłużony w swojej dziecinie weterynarz słynący z ekscentrycznych metod leczenia, dla niektórych będący po prostu człowiekiem w obłędzie gadającym ze zwierzętami, pojawi się na królewskim dworze. Oczywiście nie wyruszy tam bez swoich najbliższych, a są to jego przyjaciele – zwierzęta, najróżniejszych wymiarów, ale i wielcy indywidualiści, jeżeli chodzi o charaktery. Doktor został wezwany, by pomóc ratować królową, która nagle zachorowała i nikt nie jest w stanie jej pomóc. Dolittle oczywiście ufając zwierzętom bardziej, niż ludziom współpracuje z nimi i odkrywa co trzeba zrobić, by uratować kobietę. Musi skonfrontować się z bolesną przeszłością, bo aby zdobyć lek musi ruszyć na wyspę, na której rządzi ojciec jego zmarłej ukochanej i zdobyć dziennik, w którym jest droga do uleczenia królowej.
Doktor Dolittle jest pełną żywiołu opowieścią, która potrafi bez prostackich żartów zabrać nas w ciekawą podróż. Film nieprzeszarżowany aktorsko przez Roberta Downey Jr. i nieprzerysowany, bez przeklejonych sztuczek komediowych z jego innych aktorskich wyzwań, a jednak pokazujący go jako osobliwą postać i uroczo, ale nieckliwe bliskość ze zwierzętami - to jest jego stado. Film nienapastliwe wtrąca refleksje pomiędzy strusiem, który wątpi w swoją wartość, gdyż ani nie lata ani nie pływa, lisem mówiącym po francusku o ważności uważności w relacji ze zwierzętami, bardzo humanistycznie.
Film zwraca uwagę również na współpracę, czerpanie od zwierząt, a nie tylko przekonanie o jednostronnej nauce i korzyściach. Nie mówi: Zwierzę też człowiek, a odwrotnie: Człowiek też zwierzę. Niezobowiązująca zabawa, która wpada w pewne oczywistości fabularne, ale przede wszystkim stawia nacisk na relacje człowieka ze zwierzęciem, że nie można nią zastępować tej z ludźmi, ale ta z innymi gatunkami też doprowadza do wspólnych sukcesów.
Główna rola w tym filmie to efekty komputerowe ,reszta jest tylko dodatkiem ! Ogólnie taka tam dziecinada poplątanie z pomieszaniem …