Oparty na bestsellerowej serii
Eoina Colfera Artemis Fowl to fantastyczne, urzekające kino przygodowe opowiadające historię nieprzeciętnie inteligentnego 12-latka, Artemisa Fowla, potomka rodziny geniuszy zbrodni, który musi uwolnić uprowadzonego ojca. Aby tego dokonać, chłopakowi przyjdzie zbadać zaawansowaną cywilizację wróżek mieszkających głęboko pod ziemią i zdobyć dla porywaczki Aculos – najpotężniejszy artefakt w świecie Małego Ludu. W tym celu młody Artemis opracuje plan tak niebezpieczny, że jego skutkiem będzie starcie z armią potężnych wróżek.
Film jest bardzo miałki. Jedynym atutem jak wielu w internecie zaznacza są efekty specjalne. Niestety nic więcej. Znane nazwiska są chyba tylko na zachętę by ktoś to raczył obejrzeć. Fabuła miejscami żenująca. Sceny zaczerpnięte z innych filmów. Jak zatrzymanie czasu i ustawianie gości weselnych od razu nasuwa skojarzenie z x-man i Quicksilver. I tekst o wymazaniu pamięci jak nic Man in Black. Główny bohater nie powala, nie mamy ochoty mu kibicować czy mu się ostatecznie uda odnieść sukces czy nie. Podejrzewam, że produkcja skończy swój żywot jak swego czasu Eragon, który też bazował na serii książek i miał być sukces ale połamały im się skrzydła. Tam u smoka, tu u wróżki.