Kurier

6,3
4,9
Posłaniec Jan Nowak dostaje misję przedostania się z Anglii do Polski w celu przekazania generałowi Armii Krajowej ważnych informacji od aliantów. Od tej wyprawy zależą losy naszego kraju.
Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

Nie jest to żadna propagandowa tuba, a spięty i bez pomysłu oraz papierowo opowiadany życiorys Jana Nowak-Jeziorańskiego, gdzie pierwsze tło ma ostrość nastego. 3

Czy film Kurier zakwalifikować do kina historycznego, biograficznego, akcji? A może to hybryda i jednoznacznie umiejscowienie nie odda jakości tej historii? Nie odda, ponieważ nie ma jej zbyt wiele. Ciężka ręka autora doprowadza tę produkcję do emocjonalnie nieangażującej, o niskiej temperaturze, przezroczystej. Nie jest to żadna propagandowa tuba, a spięty i bez pomysłu oraz papierowo opowiadany życiorys Jana Nowak-Jeziorańskiego, gdzie pierwsze tło ma ostrość nastego.

Kurier (2019) - Wojciech Zieliński (II), Tomasz Schuchardt, Philippe Tłokiński

Bohaterem naszej historii jest cichy bohater narodowy, Jan Nowak-Jeziorański, kurier. Zastajemy go w momencie samotnej misji, podczas której ma dostarczyć ważne wiadomości i dane determinujące wydarzenia w Polsce i losy II wojny światowej. Generalnie dorwać chcą go wszyscy. Wrogiem może być każdy, kogo napotka, a w istnienie przyjaciela ciężko w tym momencie historii i napięcia uwierzyć. Próbuje dotrzeć do miejsca przeznaczenia napotykając po drodze różne przeszkody, przyglądając się pełnej niepewności rzeczywistości.

Problemów z tym filmem tyle, co obietnic na jego temat i uzasadnionych oczekiwań. Przecież autorem tego obrazu jest z trochę wietrzejącym językiem filmowym, ale dalej charakterny Władysław Pasikowski. A tu jest raczej obrazek. Ani to wykuty posąg dla tytułowego bohatera, ani jego uczłowieczenie. W tej maszynie motorniczym jest bylejakość. Autor nie ma się na czym przewrócić czy mieć problem ze zmieszczeniem w zakręcie, bo nie ryzykuje, nie żongluje, a sensacją może być fakt, że nie udało mu się wszczepić w opowieść żadnymi metodami kina sensacyjnego. To historia odcedzona od jakichkolwiek uczuć.

Kurier (2019) - Julie Engelbrecht, Philippe Tłokiński

Scenariuszowa bladość i bieda (nie tylko w aspekcie wizualnym, bo kino udowadniało, że można to nadgonić) doprowadza nas do historyjki, która nie robi z widzem nic prócz przemieszczania nas od punktu „a” do punktu „b” z totalnie bez wyobraźni, stereotypowymi wizerunkami złych i dobrych. Do tego zamiast dialogów – panowie, których spotka nasz kurier, jak i on sam, wygłaszają same natchnione i pełne emfazy hasła. To jest kino, które naoglądało się dużo szpiegowskich produkcji, ale od początku jak gdyby już wyczerpane i mające jedynie energię na ich naśladowanie.

Nijakość opowiadania oraz brak wirtuozerii chociaż cząstkowej doprowadza do sytuacji, gdzie plot twisty są zrobione z tak wielkim wstępem albo są tak wytłuszczone, że nie spełniają podstawowej roli i tracimy jakikolwiek element zaskoczenia. Tak samo nieskutecznie zbudowane są relacje. W tej chęci upchnięcia kilku gatunków filmowych poprzez różne próby i paradoksalnie dynamiczne tempo (ale tylko fizycznie, bo jest to finalnie kino prowokujące uczucie nieznośnie się rozciągającego) nie powstają żadne wiarygodne zażyłości. Nie ma iskry, impulsu, tylko spiłowane paznokcie i ta wątłość najbardziej uwydatnia się podczas markowania emocji między kurierem a towarzyszącą w historii (ważną tylko na papierze) postacią Doris. Ma ona wodzić i uwodzić, być takim dopełnieniem naszej, polskiej wersji historii o Jamesie Bondzie, a kompletnie nikt nie zadbał o zbudowanie ich relacji. Potraktowano ją tutaj okrutnie skrótowo, ale nie wiadomo dokładnie w takim razie, na co postawiono nacisk. Co by to nie było, na ekran – niestety – nie trafiło.

Kurier (2019) - Bradley James (II), Julie Engelbrecht

To kolejne momenty siłowe w tym opowiadaniu. Kulejący kompletnie portret zmieszany z kinem gatunkowym jest tak niezdarny, że konsekwencją i największym skutkiem ubocznym jest brak zespawania emocji i nastrojów widza z bohaterem. To, że prawie o nim nic nie wiemy, nie dodaje pikanterii jego postaci. Przedostawanie się kuriera z miejsca na miejsce nie niesie ze sobą żadnej dramaturgii. Mamy wrażenie, że dotarł gdzieś tylko po to, żeby głośno i wyraźnie podać datę wybuchu powstania warszawskiego. Dla wycieczek klasowych z nauczycielami jako urozmaicenie lekcji z historii, które swoją drogą muszą być w takim razie bardzo nudne.

Kurier jest boleśnie konwencjonalny, poprawny, bez tez. Na dodatek paradoksalnie o postaci tak ryzykującej opowiada bez kropelki adrenaliny. Film zrobiony na sztywno, bez tętna. Listonosz zawsze dzwoni dwa razy. A Kurier? Nieważne, bo temu niespecjalnie warto otwierać.

0 z 3 osoby uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 8
Zigor 6

Po trailerze spodziewałem się więcej akcji, a otrzymałem niezłe szpiegowskie kino, ale nic ponad to. Też nie czuje ani trochę Pasikowskiego, nie ma tego
charakterystycznego mrocznego klimatu jaki przewijał się przez jego filmy.

Maciek_Przybyszewski 5

Technicznie nawet całkiem całkiem, ale w pewnym momencie rzeczywiście całość się gdzie kieruje w stronę happy endu. Jakby ktoś nie znał historii to po ostatniej scenie miałby wrażenie, że Powstanie Warszawskie zostało wygrane i to szybko i bez problemu.

ana481516 6

Początek dobry, ale pod koniec zaczyna się robić dziwnie happy endowo…

Anonimowy

W końcu obejrzałem na Netflixie. Mnie się ten film podobał. Nie jest to jakieś arcydzieło, ale sprawnie zrealizowany i trzymający w napięciu film. Aktorstwo na przyzwoitym poziomie. Dziwią mnie tak niskie oceny, bo nawet jeśli film jest trochę przekoloryzowany, to oglądało się go dobrze.

Więcej informacji

Proszę czekać…