W thrillerze „Kobieta w oknie” cierpiąca na lęk przestrzeni psycholog dziecięca z Nowego Jorku zaprzyjaźnia się z sąsiadką, która mieszka w domu po przeciwnej stronie ulicy. Wszystko staje pod znakiem zapytania, gdy kobieta znika, a bohaterka nabiera podejrzeń, że jej zniknięcie nie jest dziełem przypadku. Na jaw wychodzą szokujące tajemnice, a nikt – i nic – nie jest tym, czym się wydaje.
Mix gatunkowy, który nie do końca wyszedł reżyserowi. Z psychologicznego thrillera przechodzimy w nudnawy sensacyjniak przemieszany ze slasherem i teatralnymi wstawkami. Nie kupuję tego. Sama historia przewidywalna gdzieś w 1/3 filmu. Daję 5/10.
Czy naprawdę nikt nie widział tego na planie, jakie to jest złe? I złe na wszystkich frontach, no może poza dość niezłymi klimatycznymi zdjęciami Delbonnela.
Książka podobała mi się, ale twórcom filmu zupełnie nie udało się przenieść na ekran jej klimatu.