Film opowiada historie Marii Curie-Skłodowskiej – genialnej polskiej chemiczki, która otrzymała dwie Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki oraz chemii.
Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

Nic odkrywczego o odkrywczyni. 3

Mam kolejną próbę opowiedzenia o fenomenie Marii Skłodowskiej-Curie. Tym razem od prostego i jednoznacznego portretowania próbuje uciec zdolna i oryginalna twórczyni Marjane Satrapi filmem Skłodowska. Niestety reżyserka nie jest kompletnie autorska, trafia w ślepie uliczki, ponieważ powtarza za innymi ekranizacjami, pokazując historię zdolnej i zdeterminowanej kobiety. Na dodatek autorka chce zeswatać pasję do nauki z feministyczną postawą Marii i sprzeciwem wobec determinowania czegokolwiek płcią. Niestety jest to bardzo jednoznaczne opowiadanie, gdzie jedyną rzeczą, która świeci i zachwyca to rad, pierwiastek odkryty przez uczoną. Jest tutaj kilka liźniętych wątków, ale bardzo skrótowo – od deprecjonowania poprzez płeć, czy pochodzenie. Do tego wspólna pasja i praca łączona z miłością. Jednak to wszystko jest czytelne i po prostu zbyt proste.

Skłodowska (2019) - Rosamund Pike, Anya Taylor-Joy

Maria Skłodowska kończy studia na Sorbonie i mając ogromne zdolności oraz upór w połączeniu z miłością do nauki dąży do przełomowych odkryć w radiochemii. Jest bardzo bojowa, jej mieszkaniem jest laboratorium, a miłością życia będą dwa pierwiastki – rad i polon. Jednak znajdzie się w tym trójkącie jedna osoba, która będzie zakochana w inteligencji Skłodowskiej, tak samo, jak i w we wspólnej pracy z nią – Pierre Curie. Razem dokonują wielkich odkryć dla nauki, jednak to Skłodowska musi upominać się i walczyć nie o bycie celebrytką wśród chemików, a raczej o taką samą skalę uznania i nieumniejszania jej postaci z powodu płci, a brania pod uwagę tylko jej dokonań. Jej mąż w systemie zdominowanym przez mężczyzn nie musi się o to upraszać. Mimo tej nierówności, ich miłość do siebie i do nauki pozostaje niezmienna. Towarzyszymy Skłodowskiej w najważniejszych dla jej pracy twórczej momentach, zakochaniu, czy narodzinach córek. Po prostu mamy tutaj bardzo uporządkowany, niewprowadzający intrygującej narracji kinowy biogram silnej kobiety.

Skłodowska nie wie, w którą stronę chce się zwrócić z opowiadaniem. Reżyserka, jak gdyby wykłada wszystkie karty na stół i nie buduje zaskakującego domku, tylko układa to bardzo posłusznie i numerycznie. Nie ma większej energii ani temperamentu w historii… a przecież jest ona o jednej z największym pionierek w dziedzinie nauki. Mówimy o życiorysie kobiety, która nie dała się uprzedmiotowić i zaprzeczyła jakoby jakakolwiek dziecina była domeną płci męskiej. Pojawia się kilku skrzywionych samców, kilka błyskotliwych dialogów, ale to wszystko podąża bardzo linearnie, nic nie kombinując, a kolory zielony tak mocno obecny w filmie, nie daje jednak nadziei by cokolwiek w trakcie się zmieniło.

Skłodowska (2019) - Rosamund Pike, Sam Riley (II)

Skłodowska to kino poprawne, nieżenujące, ale nudne i zdezorientowane. Anemiczne w prowadzeniu, jak i w budowie postaci bliższych lub dalszych Skłodowskiej. Skupia się na niej, ale skoro pierwszy plan wypada blado, to można się domyślać jak zostaną potraktowane dalsze. Widz nie podziela jej fascynacji, jej uczuć, rumieńców, porażek, czy strat. Nie czuje skali poświęcenia bohaterki. Płaskość emocji i uczuć tu pokazanych jest naprawdę negatywnie zaskakująca. To nie jest film na miarę bohaterki. Nieudany przeszczep charakterności. Zachwycajmy się dalej dokonaniami i postawą Marii Składowskiej-Curie, ale ten film nic od siebie nie dodaje, ani o odkrywczyni nic odkrywczego w materii filmowej nie czyni.

0 z 1 osoba uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 0
Skomentuj jako pierwszy.
Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Proszę czekać…