Modelka odkrywa, że rozpoczęła się inwazja obcych, którzy zastępują ludzi ich idealnymi klonami.

Kicz siada, a profesjonalizmu brak. Produkcja technicznie wygląda na amatorską, lecz pozbawiona jest nierzadko występujących w amatorskich filmach kreatywności, charakteru, czy nutki autoironii. 2

Od kiedy usłyszałem o studiu Asylum, od razu ich pokochałem. Nie za filmy, ale za fajne okładki oraz bezpośrednie odwoływanie się do kasowych produkcji zakrawające o plagiat, które to studio z takim upodobaniem stosuje - do tego trzeba mieć jaja, tudzież tupet. Po około dwóch latach wyznawania platonicznej miłości do Asylum, nadeszła pora na obejrzenie pierwszego lepszego ich filmu. To nie był najlepszy pomysł...

Sądząc po tytule, okładce i kiepskiej reputacji studia, miałem nadzieję obejrzeć jeden z dwóch scenariuszy - albo film niezwykle kiczowaty, wypełniony bzdurnymi pomysłami i tak nieudolnymi efektami/aktorstwem/muzyką, że aż cudownie rozbrajający, albo też schematyczny dreszczowiec z dużą ilością często eksponowanych biustów. Niby coś z obu tych ścieżek można odnaleźć w filmie, ale niestety nie zostały należycie wyeksponowane.

Elementy kiczowate ograniczają się właściwie do złowieszczego imbiru feng shui, który jest niestety w filmie nadużywany przez co zamiast bawić zaczyna drażnić, oraz do słabych zwrotów akcji, które nie wypadają szczególnie zabawnie. Niestety żadnego szarpania się z drzewkami, żadnego nieudolnego gore, czy żadnych rekinów żrących samoloty tu nie uświadczymy.

Erotyka w filmie jest, ponieważ w przeciwieństwie do najeźdźców z "Inwazji porywaczy ciał" klony nie dążą do wyeliminowania uczuć, ale do idealnego zrozumienia czy jedności, najpełniej wyrażanej w miłym zachowaniu i grupowych aktach seksualnych - i ja tę koncepcję jak najbardziej kupuję! Sęk w tym, że to nie jest estetyczna erotyka w stylu "Pamiętników czerwonego pantofelka" czy "Smutnej historii o Blue". To raczej estetyka filmu z redtube pozbawionego ostrzejszych scen i ciekawszych zbliżeń (nagości zresztą także). Przy takiej tematyce naturalną wisienką na torcie wydawałaby się walka skąpo odzianych i pięknie eksponowanych kociaków. W filmie jednak jest tylko jedna taka scena i to niemal na samym jego początku. Niestety zamiast cieszyć widokami, śmieszy i straszy sposobem wykonania.

Chociaż temat wydawał mi się samograjem i wątpiłem by można go było zepsuć, twórcom ta sztuka się udała. Jest typowo, schematycznie, nijako, a przy tym kiepsko od strony technicznej. Często miałem wrażenie, że lepsze zaplecze techniczne zademonstrowała amatorska ekipa ZF Skurcz we "Wściekłych pięściach węża", nie wspominając o tym że używana u nich muzyka i charakteryzacje mają swój charakter, podczas gdy "Inwazja ..." tylko nieudolnie naśladuje kino większego formatu. Niby Asylum, a niestety amatorka pełną gębą. Stanowczo odradzam.

Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 1
Asmodeusz 1

kiepski – Film bazuje na takich produkcjach jak Inwazja porywaczy ciał ale niestety brak tu było budżetu kilku wcześniejszych produkcji w tym temacie i pomysłu jak to sensownie ugryźć.

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…