RECENZJA DVD - Królowa Śniegu 3: Ogień i Lód 0

Jeżeli jest jakiś argument, który z dyskusji okołofilmowych powinien zniknąć, i nigdy się nie pojawiać, z pewnością jest to "To tylko bajka dla dzieci". Dość często widzę ten argument w różnych dyskusjach na temat co gorszych animacji. Ba, znam ludzi, którzy z chęcią włączyliby swojemu dziecku Foodfight, bo to przecież i tak tylko bajka dla dzieci. Tylko potem takie wybaczanie byle jakości prowadzi do powstawania naprawdę okropnych potworków, takich jak Królowa Śniegu 3.

Królowa Śniegu 3: Ogień i Lód to trzecia część serii rosyjskich adaptacji baśni Hansa Christiana Andersena. Pierwsza część wyszła w okresie dużej popularności tych wszystkich Shrekopodobnych adaptacji bajek i baśni, o których dość sporo pisałem w recenzji DVD Robinsona Crusoe. O tyle o ile jednak istnienie pierwszego filmu można zrozumieć, jego sequele są dla mnie czymś niezrozumiałym, zwłaszcza z perspektywy materiału źródłowego. Najwidoczniej jednak poprzednie filmy okazały się na tyle dużym sukcesem, że twórcy postanowili dorzucić kolejny film w swojej ewidentnie najbardziej kasowej serii.

Fabuła koncentruje się, jak zwykle na Gerdzie, która razem ze swoim bratem Kaiem, krąży po świecie i opowiada historie, o tym jak to razem pokonali Królową Śniegu. Niestety poza ładną karocą, nie mają wiele więcej, więc postanawiają rzucić wędrówkowy styl życia, i wpadają z wizytą do swojego przyjaciela trola Orma, licząc na to, że on pozwoli im przenocować, dopóki nie znajdą własnego lokum. Kiedy jednak po kłótni między rodzeństwem, Kai ucieka, Gerda z pomocą nowo poznanego Rollana rusza na jedną ostatnią przygodę – celem jest zdobycie kamienia życzeń, i sprawieniu by rodzice Gerdy i Kaia powrócili. Niestety, jak to zwykle bywa, coś idzie nie tak, przez co Gerda i Rollan nabywają super moce. Tak. Super moce. Bo nie wiem, czy wiedzieliście, ale kiedy Hans Christian Andersen pisał Królową Śniegu, jego główną intencją było stworzenie baśni o superbohaterach, z supermocami jak w Avengers. Wydaje się wam to absurdalne? To poczekajcie, aż pogadamy o wykonaniu…

Progresja fabuły jest bardzo rwana i niezbyt sensowna. Próbując streścić fabułę, musiałem pominąć wiele motywów i postaci, które pojawiają się tu znikąd i nie wnoszą wiele do historii, stanowiąc wyjątkowo tanie nawiązania do postaci i wydarzeń z poprzednich filmów. Ba, cały film zaczyna się dość oderwaną scenką, z napadem piratów, która służy jedynie zarysowaniu postaci Rollana. Sekwencja ta pokazuje jednak coś, co najbardziej się rzuca w oczy mniej więcej w połowie seansu – mianowicie porażające ilości bezsensownych sekwencji, które nie wnoszą do filmu absolutnie nic, zapewniając jedynie głupią rozrywkę dla najmłodszych, która śmierdzi minionkami na kilometr. Choć jeśli mam wybierać, to już wolę ten naprawdę kiepski slapstick, jeśli stanowić ma on alternatywę dla kiepskich dialogów.

Dawno nie widziałem tak łopatologicznych i crindżowych dialogów w filmie. Jakimkolwiek filmie. Owszem, można mówić, że dzieci nie należą do tytanów intelektu, ale to nie znaczy, że wszystko musi być wystawiane w tak obrzydliwie oczywisty sposób. Są w tym filmie rozmowy, które po prostu porażają, wręcz każąc się zapytać, dla kogo to było pisane. Moim faworytem jest scena w bibliotece, gdzie pada pytanie:
- Babciu, gdzie trzymacie książki o magii i legendach?
- W dziale Magia i Legendy
Czy to miał być poważny dialog? Czy to miała być poważna dyskusja między dwoma postaciami? A może, to miał być żart? Nie zdziwiłbym się, jeśli to miał być żart, ale w takim razie był tak słaby, że prowadzący Familiadę brzmi jak Monty Python w porównaniu. Choć szczerze mówiąc to i tak mamy szczęście, gdy postaci w ogóle coś mówią. Bo równie dużo jest w tym filmie scen, gdy poszczególne postaci… po prostu stękają. Jak chociażby we wspomnianych już scenach slapstickowych. Może tłumacze uważają, że jęki są bardzo zabawne, ale mną po prostu trzęsło za każdym razem, gdy postaci zaczynały wydawać dziwne odgłosy. Nie pomaga tu jakość tłumaczenia i samego dubbingu.

Z samą konstrukcją postaci nie jest wiele lepiej. Większość naszych bohaterów to podręcznikowe przykłady schematów, które można zobaczyć w praktycznie każdej bajce. Nie ma tu zbyt wiele postaci, które możnaby polubić, szczerze mówiąc po seansie, nie jestem w stanie przypomnieć sobie żadnych cech charakteru większości osób w filmie, ale jest jedna postać, która jest zaskakująco dobrze nakreślona. Jest to Rollan i choć podobnie jak reszta postaci nie budzi zbyt wiele sympatii, jego wątek jest zrealizowany, bardzo, ale to bardzo dobrze. Można zrozumieć, z czego wynikają jego decyzje, oraz skąd wypływają jego motywacje. Za to duży plus.

Nie mogę tego samego powiedzieć niestety o animacji. Same projekty postaci mają szczegółów i detali, ale są też bardzo sztampowe, jest to poziom praktycznie każdej współczesnej animacji dla dzieci. Lokacje wypadają średnio ani na minus, ani na plus. Podobały mi się za to efekty cząsteczkowe, szczególnie efekty ognia, gdy postaci korzystają ze swoich super mocy, wygląda to naprawdę przyjemnie dla oka. Jest jednak kilka aspektów, które mocno rzuciły mi się w oczy podczas oglądania filmu.

Animacje postaci oraz ich ulokowanie w przestrzeni jest bardzo dziwne. W wielu momentach miałem wrażenie, jakby ktoś podczas montażu zapomniał o ucięciu kilku sekund, zwłaszcza podczas krótkich sekwencji z oczu postaci. Chodzi tu sytuacje, gdy ewidentnie widać, że ktoś spada, albo biegnie w konkretnym kierunku, a następna scena jakby nie zwraca na to uwagi. Również dystans jest kwestią wyjątkowo dyskusyjną w świecie Królowej Śniegu, co pod koniec filmu prowadzi do kilku dziur logicznych, i dziwacznych momentów. Co ciekawsze jednak, zwłaszcza pod koniec filmu, sporo jest eksperymentów z temperaturą barw i pewnymi ujęciami. Wygląda to dość ciekawie i zaskakująco. Wiecie, nie spodziewałbym się po prostu scen batalistycznych w stylistyce 9, po adaptacji baśni Hansa Christiana Andersena.

Warto też wspomnieć o samym wydaniu DVD tego filmu. Jest to klasyczne wydanie, bez żadnej książeczki, za to z solidnym plastikowym boxem, i tekturową obudową (przynajmniej takie do mnie przyszło). Na samej płycie oprócz samego filmu, można też znaleźć zwiastun Królowej Śniegu i kilka zwiastunów innych filmów, które również niedawno wyszły na DVD, w wydaniu Kino Świat, kilka z nich również dostałem do recenzji. Ja chciałbym jednak wspomnieć o zwiastunie filmu Valerian i Miasto Tysiąca Planet, który ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu, został dodany w wersji z napisami. To miły akcent. Co do samej Królowej Śniegu na płycie nie ma żadnych ustawień ani dodatkowych wersji językowych, więc fani oryginalnych wersji językowych, nie mają tu wiele do znalezienia.

To powiedziawszy, z radością kończę męczarnię, jaką jest Królowa Śniegu 3: Ogień i Lód. Oglądanie tego filmu było bolesne i nie ukrywam, pisanie tego tekstu również do przyjemnych nie należało. Tak jak przeważnie uwielbiam jeździć po złych filmach, tak w tym przypadku mamy niechlubny wyjątek. Właśnie takie rzeczy dostajemy, gdy dorośli zamiast przyglądać się temu co oglądają ich pociechy, wolą włączyć im byle co, bo to i tak tylko dla dzieci. Jest tyle wspaniałych filmów animowanych, które przekazują bardzo mądre morały i lekcje, nie będąc przy tym nudne. Ledwo dwa tygodnie przed premierą kinową Królowej Śniegu Polskie kina gościły Kubo i Dwie Struny, który był najlepszą animacją 2016 roku. Ba, choć nie jestem fanem tego filmu, Vaiana: Skarb Oceanu również ma bardzo wiele do zaoferowania swoim widzom. A mówię tu o filmach, które wyszły w zbliżonym okresie do Królowej Śniegu, nie wspominam tu nawet o animacjach, które wyszły później, czy wcześniej, które reprezentują o wiele wyższy poziom. I naprawdę, mając tak bogaty arsenał filmów dla najmłodszego widza, są ludzie, którzy są w stanie wybrać to coś? Brak mi słów. Jedyny tytuł szlachecki, którego ten film jest godny, to Królowa Kiepskiej Animacji.

Moja Ocena 2/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…