Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

RECENZJA: Bracia Sisters 1

Western, który jest zuchwale gatunkowo przekręcony i wymiennie sypie kulami, jak i refleksjami. Gdzie pośród gorzały i chciwości pojawia się intymny portret dwójki bohaterów. Z jednej strony można zakrzyknąć, że ten gatunek w kinie nie wymarł, z drugiej być sytym o dodanie wielowymiarowości postaciom i złożoności psychologicznej. W Braciach Sisters na dzikim zachodzie z ludzi wychodzą nie tylko dzikie instynkty.

Bracia Sisters to faceci od brudnej roboty. Pracując dla Komandora pozbywają się kolejnych ludzkich istnień bez mrugnięcia okiem. Ich strzałom nie towarzyszą żadne wstępy, przemowy, tylko profesjonalizm. Kolejne zadanie, niby jedno z wielu, zacznie stawiać przed nimi wyzwania najróżniejszej maści. Od trudności w złapaniu złodzieja, gdyż ich informator John Morris po uchwyceniu kolejnego celu chłopaków łamie się. Wygląda to na jakiś odruch moralności, wyższe emocje, ale jest w tym mnóstwo zachłanności wynikającej z obietnicy ze strony pojmanego Hermanna na skuteczne znalezienie złota, ale też inspirujących przemów o budowaniu lepszego, nowego społeczeństwa. Dlatego też pomocnik wysyła zakłamane informacje o zbiegnięciu złodzieja braciom. Jednak nie bez powodu są oni żywą (co wielu osobom nie pasuje) legendą i mało kto nie reaguje na ich nazwisko. Prócz tego oczywistego problemu pojawiają się również personalne, mało konotujące z męskimi archetypami z westernów. Konflikty pomiędzy braćmi od niepoważnych uszczypliwości po wielkie różnice w charakterach niosą ze sobą opóźnienia w podróży. To nie jest prostolinijny podział na dobrego i złego. Charlie jest po prostu impulsywnym łobuzem, awanturnikiem całą dobę, myślącym o sobie czasami, że jest nieśmiertelny. Mamy wrażenie, że żyje własną legendą i czerpie z niej garściami. Natomiast jego starszy brat Eli jest spokojniejszy, stabilniejszy emocjonalnie, poza „godzinami pracy” łaknie innego życia. Tylko będąc oddany swojemu bratu podpisał w pewnym sensie również cyrograf. W pewnym momencie, główną najmocniej zarysowaną linią dramatyczną nie będą konfrontacje z przeciwnikami. Typowe dla gatunku starcie prawości z siłami zła nie odbędzie się w samo południe podczas krwawej jatki, a w ich wewnętrznej walce ze sobą.

Bracia Sisters to świetny mieszaniec filmowy. Spełnia wiele warunków, by kwalifikować się na dziarski i doskonale zrealizowany pod względem wizualnym, z fantazją western, ale jednocześnie wtrącą się z dramatem osobistym. Gorączka złota, która chwyta bohaterów oczywiście rozszerza im źrenice, ale też długi postój nad wodą poświęca mnóstwo uwagi na rozbiórkę charakterów braci. Melancholijne i naładowane nieprostymi emocjami momenty wyprzedzają często nawyki kina akcji. Dlatego to kino, które wymyka się prostemu uporządkowaniu w głowie widza sympatii i antypatii, protagonistów i antagonistów. Fascynacja miesza nam się z naturalnym potępieniem ich praktyk. Im dłużej towarzyszymy braciom, tym pojęcie morderców nie jest ich pierwszoplanowe w naszym odbiorze. Mimo że trup ściele się gęsto. Wśród przelanej krwi są też łzy, ale nie dociera to do pojęcia melodramatu, bo jest w zmowie ze specyficznym humorem. Nie tak jednoznaczne i przesiąknięte okrucieństwem czarne charaktery z czarnym poczuciem humoru. Nic nie jest tutaj szczególnie transparentne i skrajne, ale to kino z pewnością o chropowatej nawierzchni, a nie z atłasowego, pachnącego łąką, materiału.

Doskonały mix, który nie wchodzi sobie w słowo, elastycznego, ale nie chucherkowatego westernu i poważnego dramatu rozrzedzanego doskonałą nieprzewidywalnością i zmiennym nastrojem. Świetnie też wypadają te mikro sceny, wymiany zdań między braćmi, niby dziejące się pomiędzy efektownymi wydarzeniami, ale mające ogromne znaczenie w naszej relacji z nimi, ich ze sobą. Są one demistyfikujące, igrające z wizerunkiem składających się wyłącznie z agresji i złości psów trapiących. Mężczyzn z zaciśniętymi zębami i dłońmi na broni, cedzących słowa wyłącznie podbijające ich męskie ego.

Bracia Sisters to film, gdzie w jednym momencie buzuje krew, zalewa bohaterów, ale i budynki, które odwiedzają, by w kolejnym zmniejszyć prędkość i przyjrzeć się istocie codzienności takich osobliwości. Ciekawy przypadek Braci Sisters.

Ocena: 7,5/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 1

PolepioneKadry

Miałem ostatnio przyjemność obejrzeć ten film. Bardzo dobrze zrobiony dramat obyczajowy w opakowaniu porządnego westernu. Polecam gorąco!

Proszę czekać…