Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

19 MFF Nowe Horyzonty: Dirty God 0

Kino zaangażowane, ale nie będące duszno przyklejone do oczywistej dramaturgii i tragedii głównej bohaterki. Dirty God świetnie wyważył osobistą historię o skutkach niewpisywania się w wąskie kanony urody, o beneficjentach piękna w rzeczywistości spawając ją z szerszą panoramą środowiska angielskich „trashów”, odpowiedzialności i kobiecości. To nie tylko o skórze, w której żyje, ale o świecie, w którym żyje.

Reżyserka niemalże, jak w filmie Touch Me Not Adine Pintilie skanuje nam z detalami od początku, z bliska ciało głównej bohaterki, która ma poparzoną znaczną część ciała. Subtelnie, bez histerii narracja nie serwuje nam mało fantazyjnych flashbecków, jak doszło do urazu, tylko drobnymi kroczkami wplata wyjaśnienia w opowiadanie. Jade to silna, temperamentna kobieta, która po wypadku nie zwija się w kłębek, nie wycofuje ze świata. Jest samotną matką, ale znajduje czas na spotkania z przyjaciółmi i imprezy, na których bawi się nieskrępowana. Nakłada makijaż na poparzoną twarz, bo to by pójść na miasto i się zabawić, sprawić sobie frajdę, a nie założyć maskę i ukryć poparzenia. Dziewczyna nie spotyka się nieustannie z jakimiś atakami w jej stronę, nie konstruuje się jej tutaj wtórnie jako całodobową ofiarę. U Jade intensywna potrzeba zmiany i powrotu do poprzedniego wyglądu wynika z jej wewnętrznej potrzeby, która oczywiście jest wynikiem naturalnego nasiąkania wszystkim co ją otacza. Jest dziarska i ma mocny charakter, jednak jej autonomia nie wgrywa z potrzebą wpisywania się w większościowe wyobrażenia o pięknie. Pytanie jest trudne – na ile sama tego pragnie, a na ile jej pragnienie wytworzyło społeczeństwo.

Mimo ciężaru historii Sacha Polak nie popada w klisze kina o prześladowaniu, wyłącznie intymnej walce, a raczej drapieżnym językiem środowiska, do którego należy Jade pokazuje do jakiego ekstremum potrafi doprowadzić ludzi ich sytuacja życiowa. Toksyczne relacje, nieodpowiedzialność, brak refleksji w życiu doprowadza do skaz na całe życie – wewnętrznej, a tutaj również symbolicznie zewnętrznej. Brak czołobitności i dosłowności opowiadania o pewnej stygmatyzacji dzięki skromności i podglądaniu bohaterów, a nie konstruowaniu sytuacji mocno wystylizowanych, aż prosi się o porównanie z filmem Małgorzaty Szumowskiej Twarz. W obrazie Polki odczuwało się trochę maniery demiurga i osoby z zewnątrz. Sacha Polak natomiast zachowuje się, jak uczestnik środowiska, o którym opowiada. Też nie idzie w stronę truizmów narracyjnych – Ona kontra reszta świata. Stąd jest o wiele bardziej wiarygodna, celna i natrafiamy na naturalne chrząstki w tym mięsistym opowiadaniu.

Dirty God to też szczera i soczysta ekspresja brzydoty relacji międzyludzkich. Zachować twarz zmienia kompletnie znaczenie i nie dotyczy urody naszej bohaterki. Jej przyjaciółka, chłopak przyjaciółki, matka, każdy z nich jest niekonsekwentny, nielojalny, oszpecony na różne sposoby. Film też nieekstatycznie zadaje pytanie o kolejne pokolenia, przede wszystkim kobiet. Czy będą one musiały udowadniać całemu światu swoją wartość i harować na nią sposobami, które nie muszą im wcale sprawiać przyjemności? Czy bestią stanie się w końcu ten, który ocenia po wyglądzie, czy pozostanie ten, który wygląda jak „potwór”?

To mądry utwór, nie o charakterze kontemplacyjnym, a raczej podniesionej gardy i głosu. To niekończąca się droga z przeszkodami każdej kobiety o niebycie wycenianą przez pryzmat zewnętrza. Z nikim się nie cacka, nad nikim nie rozkleja. Prawda i realizm jest tutaj najwyższą wartością.

Ocena: 8/10

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…