Redaktor Naczelny FDB. Od czasu do czasu, lubię obejrzeć sobie jakiś film :)

RANKING: Najlepsze polskie filmy 2019 roku 0

W ubiegłym roku polskie kino przyniosło nam wiele naprawdę świetnych tytułów. Dzisiaj redakcja FDB.PL prezentuje Wam zestawienie najlepszych filmów rodzimej produkcji, które mogliśmy oglądać w kinach. Zachęcamy do zapoznania się z naszą listą i zostawienia swoich typów najlepszych polskich dzieł 2019 roku.

Foto: Andrzej Wencel © Aurum Film

MIEJSCE 5: WILKOŁAK

Wilkołak jest ewenementem na arenie polskich filmów fabularnych. Nie dość, że rozbija utartą strukturę wojennych widowisk historycznych w drobny mak, to jeszcze proponuje widzom gatunkowość w najlepszym tego słowa znaczeniu. Z jednej strony film jest pomrukiem – w kilku momentach nawet warknięciem – kina grozy, którego wciąż brakuje w Polsce. Z drugiej – twórcy prezentują widzom przepiękną baśń o dzieciństwie, dorastaniu oraz identyfikacji własnej tożsamości. Adrian Panek zaryzykował, sięgając po nieprofesjonalnych, nieletnich aktorów z “trudnych środowisk”. Dzięki czułej opiece artystycznej takie działanie się opłaciło. Każdy bohater w filmie hipnotyzuje swoją aurą. Montaż wzmaga niepokojący ton prowadzonej narracji. Do tego dochodzą druzgocące dylematy moralne oraz groza, która wynika tutaj bezpośrednio z natury ludzkiej.
Widowisko działa jako pełen napięcia survival thriller. W nowy, niespotykany dotąd sposób opowiada również o szukaniu własnej tożsamości członków Narodu Żydowskiego, którzy ocaleli z Zagłady. Ponad wszystko Wilkołak jest również przepiękną baśnią o dorastaniu. Rewelacja.

Kornel Nocoń

MIEJSCE 4: NIEZNAJOMI

"(Nie)znajomi" to ciekawa opowieść o grupie znajomych, którzy postanawiają zagrać w pewną grę, nie wiedząc, że ta ujawni ich najbardziej skrywane sekrety. Produkcja ta jest adaptacją włoskiego filmu z 2016 roku pt. Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie, który to okazał się wielkim sukcesem. Nasz remake jednak również trzyma dobry poziom. Ogląda się go z wielką przyjemnością nie czując żadnego znużenia. Szybko poznajemy kim są główni bohaterowie i co ich łączy, a gdy rozpoczyna się gra akcja nabiera tempa. Na jaw wychodzą skrywane problemy, dochodzi także do fatalnych w skutkach pomyłek. Jednak utrzymany na odpowiednim poziomie balans pomiędzy dramatyzmem, a humorem, powoduje, iż emocje widza spowodowane kolejnym wychodzącym na jaw problemem, zostają z powodzeniem rozładowane. Film ten oprócz tego, że daje do myślenia jest także gwarantem na świetną zabawę.

Justyna Macugowska

Grupa przyjaciół, wieczór, kolacja i niewinna gra, która odkrywa różne większe i mniejsze sekrety. Tak w skrócie opisać można fabułę filmu "(Nie)znajomi". Film nie jest wielce odkrywczy, ponieważ jest polską wersją włoskiego filmu z 2016 roku, czyli "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie". Pojawia się więc pytanie, czy jest to film potrzebny. Jednak jest to historia uniwersalna, którą z powodzeniem można dopasować do każdego kraju, a polska wersja wnosi coś nowego do tej historii. Doskonała obsada aktorska, każdy z aktorów trzyma się idealnie swojej roli, że ciężko się jest do czegokolwiek przyczepić. "(Nie)znajomi" to komedia, na której można się i wzruszyć i wkurzyć. Jest to po prostu film komercyjny, na którym widz będzie dobrze się bawił.

Martyna Kardyś

MIEJSCE 3: CÓRKA TRENERA

Kino skromne, ale jakże wymowne. Jeden z niewielu prawdziwków przedstawicieli narracji i nastroju kina Sundance na naszej ziemi… w tym przypadku korcie. Relacje międzyludzkie jako wartość nadrzędna do budowania pozornie lekkostrawnego opowiadania. To prozac popijany wywarem prawdy. Siniaki opalane w słońcu. Witamina D ze słonymi łzami i ostrymi słowami. Widzimy doskonale zaangażowaną narrację z coming of age z połączoną niekonsekwencją psychologiczną, wigorem i żywiołem kina mumblecore. "Lady Bird" luźno zeswatane z filmem "Billy Elliot". A kreacje aktorskie bez kropli fałszu, bez makijażu emocjonalnego doskonale wpisują w naturalizm kina drogi na różnych poziomach.

Bernadetta Trusewicz

Film, który spokojnie mógłby być pokazywany na największych festiwalach kina niezależnego na świecie, włączając w to Sundance Festival. Niezwykle ciepły i mądry film, który przy niezwykle prostej fabule potrafi przekazać wiele wartościowych treści. Reżyser dodatkowo w niezwykle umiejętny sposób łączy wiele gatunków: mamy tutaj kino drogi, film inicjacyjny okraszony młodzieńczym buntem, jest też trochę romansu oraz elementy, które z pewnością przypadną go gustu fanom kina sportowego. Do tego fenomenalny Braciak.

Gracjan Mikitin

MIEJSCE 2: SUPERNOVA

Supernova opowiada historię trzech mężczyzn, których życie zmieni jedno zdarzenie. Przypadkowe potrącenie kobiety z dwójką dzieci pociąga za sobą lawinę konsekwencji. Debiutancki pełnometrażowy film Bartosza Kruhlika nie musi podobać się każdemu. Swoją budową przypomina grecką tragedię w której zachowano jedność miejsca, czasu i akcji. Zabieg ten sprawił, że film przepełniony jest różnymi emocjami i odczuciami, które stale narastają aż do punktu kulminacyjnego, w którym wybuchają niczym tytułowa supernova. Właśnie dlatego film ten jest tak silnym przeżyciem. Stale przesuwa on różne granice, pokazuje nasze społeczeństwo, mechanizmy działania tłumu i choć nasycony jest polskością, stanowi on opowieść uniwersalną. Zakończenie może i jest najsłabszym punktem filmu, ale i tak warto go obejrzeć.

Martyka Kardyś

"Supernova" to jeden z tych filmów, z którego samym już początkiem nie mamy pojęcia, czego możemy się spodziewać. Czy to kolejna scenka rodzajowa z polskiej prowincji, czy może próba spojrzenia na nią z nowej perspektywy? Znane nam wiejskie obrazy, kryjące w sobie przeróżne oblicza, przekształcają się na naszych oczach w prawdziwe oko cyklonu, którego epicentrum stał się wypadek samochodowy. Akcja całego filmu opiera się na jedności miejsca i czasu, co przyjmuje w efekcie bardzo ciekawą formę, pełną ekspresji, kipiących emocji i napięcia z pogranicza naturalistycznego dramatu społecznego i policyjnej produkcji. Obraz jest niczym Polska w pigułce, pełnen symbolicznych postaci i stereotypów, chwilami w klimacie rodem z produkcji Smarzowskiego. Ten odważny pomysł i jego realizacja, potwierdzają tezę, że niski budżet nie przekreśla możliwości stworzenia rzetelnego i dobrze skonstruowanego kina. Świetny debiut reżyserski Bartosza Kruhlika!

Martyna Dziedziak

MIEJSCE 1: BOŻE CIAŁO

Boże Ciało to produkcja Jana Komasy opowiadająca o chłopaku, który po wyjściu z poprawczaka decyduje się zostać księdzem. Nie idzie jednak do seminarium, a podszywa się pod miejscowego wikarego. Na uwagę zasługuje fakt, iż reżysera zainspirowała prawdziwa historia. Daniel, bo tak ma na imię główny bohater Bożego Ciała okazuje się być charyzmatycznym kapłanem bardzo zaangażowanym w sprawy lokalnej społeczności. Bije od niego młodość i energia, którą zaraża mieszkańców. To bowiem biedny chłopak, którego młodość przekreślona została raz na zawsze a błędy z niej będą ciągle ciążyć na jego życiu. Poszukuje on własnego ja, nie zawsze krocząc właściwą ścieżką, jednak jak się okazuje czasami nawet oszustwo może być początkiem czegoś lepszego. Warto wspomnieć także o rewelacyjnej grze aktorskiej Bartosza Bielenia, który idealnie wcielił się w rolę uduchowionego dresiarza.

Justyna Macugowska

"Boże ciało" to bezkonkurencyjnie najlepsza tegoroczna pozycja wśród polskich tytułów! Jest to produkcja, która stawia grubą kreskę między pojęciem kina katolickiego, a chrześcijańskiego, obrazując nam wdrażanie w życie Boskiego planu w bardzo ludzki i przyziemny sposób. Ta piękna przypowieść w filozoficznych barwach porusza problemy natury moralnej, radzenia sobie z bagażem traum i frustracji, ale i świetnie obrazująca istotę prawdziwego chrześcijaństwa, które nikogo nie wyklucza. Nie jest to film antykościelny, lecz trzeźwym okiem dostrzegający mankamenty zakorzenionego w nim konserwatyzmu, nie tylko wśród duchownych, ale przede wszystkim w kościelnej wspólnocie. Wiara w Boga to również wiara w drugiego człowieka! Siła przekazu dzieła Jana Komasy wydaję się być zawarta w oczach Bartosza Bieleni, który swoim aktorskim popisem wcisnął w fotel zarówno mnie, jak i resztę obecnej na sali publiczności.

Martyna Dziedziak

Od pewnego czasu w Polsce obecny jest trend obnażania wszystkich wad kościoła. Propozycja Jana Komasy idzie dokładnie tym samym tropem, który jest już nieco wydeptany przez innych twórców. Jednak zawsze można pokazać coś na swój oryginalny sposób. To dzieje się właśnie w przypadku "Bożego ciała". Cała historia jest oparta na faktach. Film jest przepełniony sporą liczbą iluzji, który prowadzi do mocnej puenty, która zamyka usta niejednej osobie i rzuca światło na poważny problem – przemilczany przez lata. Dodatkowo bardzo wyraźnie zarysowano wahania i zwątpienia młodego człowieka na drodze swojego kapłaństwa. W ten sposób uzyskano bardzo ciekawy wachlarz uczuć niekiedy ze sobą sprzecznych, a jednak tworzących spójną i logiczną całość.

Kamil Żółkiewicz

Zostań naszym królem wirtualnego pióra.
Dołacz do redakcji FDB

Komentarze 0

Skomentuj jako pierwszy.

Proszę czekać…