Podróż czerwonego balonika to nasycona współczesnymi realiami, obyczajowa, opowieść o matce (Juliette Binoche), jej siedmioletnim synku i tajwańskiej niani. To historia o tym, jak wielką rolę w ludzkim życiu spełnia fantazja i przyjaźń. Obie mają uzdrawiającą moc. Każda z filmowych postaci obcuje ze sztuką. Każda ma w sobie artystę. Suzanne (Juliette Binoche) zajmuje się teatrem lalek. Potrafi wlać życie w drewniane marionetki. Jej syn Simon uwielbia muzykę i uczy się gry na fortepianie. A niania pochodząca z Tajwanu ma zdolności reżyserskie. To ona animuje dla swojego wrażliwego podopiecznego historię o paryskiej podróży czerwonego balonika.

Głosy prasy

„Hsiao–hsien w Podróży czerwonego balonika pokazuje filmowe tao. Tym razem przeniósł się do Paryża, ale nic nie stracił ze swojego stylu. Nikt tak jak on nie potrafi zrównywać ludzi z przestrzenią, która ich otacza. Wszystko w tych filmach istnieje na równych prawach, jest równie istotne”. „Esensja”

„Zachwycająca Juliette Binoche, piękne zdjęcia Marka Lee Ping-bing’a, urzekająca muzyka fortepianowa. Do tego pełna skupienia i wewnętrznego piękna atmosfera. Spokój tej opowieści o codzienności, o zwyczajnych fragmentach życia udziela się widzowi. Pozostaje w nas na długo po seansie, gdy niespiesznie powracamy do naszego życia”. Chris Cabin, „Filmcritic”

„Piękny, po prostu piękny film”. „New York Times”

O filmie

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Podróż czerwonego balonika próbuje uzmysłowić dorosłym, że bycie z dzieckiem nie jest stratą czasu, lecz odwrotnie - okazją do tego aby zatrzymać czas, bezpowrotnie tracony w codziennym, gorączkowym zabieganiu. Że będąc z dzieckiem, żyjąc choć trochę w jego rytmie, patrząc na świat jego zadziwionymi, zachwyconymi oczyma, nie tracimy czasu lecz go odzyskujemy – przy okazji odzyskując samych siebie.. Wojciech Eichelberger

Podróż czerwonego balonika to kontemplacyjny film tajwańskiego reżysera Hou Hsiao-hsien’a. Obraz jest luźno inspirowany klasycznym filmem Alberta Lamorisse’a Czerwony balonik z 1956 roku.

Podróż czerwonego balonika jest nasyconą współczesnymi realiami opowieścią o matce (w tej roli rewelacyjna Juliette Binoche), jej siedmioletnim synku i tajwańskiej niani. To historia o tym, jak wielką rolę w ludzkim życiu spełnia fantazja i przyjaźń. Obie mają uzdrawiającą moc. Każda z filmowych postaci obcuje ze sztuką. Każda ma w sobie artystę. Suzanne (Juliette Binoche) zajmuje się teatrem lalek. Potrafi wlać życie w drewniane marionetki. Jej syn Simon uwielbia muzykę i uczy się gry na fortepianie. A niania pochodząca z Tajwanu ma zdolności reżyserskie. To ona animuje dla swojego wrażliwego podopiecznego historię o paryskiej podróży czerwonego balonika.

Podróż czerwonego balonika jest spojrzeniem mistrza wschodu na problemy współczesnego człowieka należącego do zachodniej cywilizacji. Klimat filmu buduje każdy szczegół, każdy oszczędny dialog, każde wspaniale wykadrowane zdjęcie. Niespieszna narracja pomaga przyjrzeć się postaciom. Poobserwować je, zobaczyć jak reagują na rzeczywistość, jak ją oswajają. Do roli bohatera tej subtelnej historii urasta także miasto – Paryż jest miastem jakby ze snu, wyłania się z zakamarków wyobraźni. Nie jest romantyczną stolicą z przewodników turystycznych, ale miejscem szczególnym, gdzie można się zgubić i odnaleźć. Podobny Paryż i podobny sposób spoglądania na bohaterów znamy z francuskich filmów Krzysztofa Kieślowskiego. W Niebieskim, Czerwonym i Podwójnym życiu Weroniki Kieślowskiego ważne były znaczenia symboliczne – niosły je ze sobą przedmioty, barwy. Sens splątanych losów bohaterów ujawniał się poprzez nie. Jakby na chwilę w rzeczywistości pojawiała się dziura, przez którą bohaterowie widzieli prawdziwy świat, prawdziwy sens i docierali do siebie samych. Podobnie jest w Podróży czerwonego balonika. W kluczowych scenach filmu pojawia się czerwony balon, który prowadzi siedmioletniego Simona po Paryżu i jest symbolem osamotnienia filmowych postaci... Ale czy tylko? Balonik ma jeszcze wiele innych, ukrytych znaczeń.

Hou Hsiao-hsien jest mistrzem nastroju, powolnie budowanej lirycznej atmosfery. Jego filmy, odkrywane przez europejską publiczność i wychwalane przez krytykę, są przesycone spokojem, zadumą nad codziennością, w której pozornie niewiele się dzieje, a faktycznie dzieje się wszystko, co najważniejsze. Kunszt reżyserii Hsiao-hsiena sprawia, że w filmie rzeczywistość splata się z magią, życie z marzeniami, ból z radością. Tym razem jest podobnie. Życie, które podglądamy jest zwyczajne, ale nie ma w sobie niczego banalnego. Niespiesznie przyglądając się tej zwyczajności, mamy ochotę ją afirmować. Na tym polega siła obrazów tajwańskiego reżysera, że w niezwykły sposób ukazuje nam zmagania z rzeczywistością, kontempluje ją. Na krótką chwilę stajemy się tym Innym, którego obserwujemy na ekranie. A wychodząc z kina, mamy ochotę zauważyć pojedynczego człowieka mijanego na ulicy. Zadumać się nad nim, zadumać się nad sobą…

Film powstał na zlecenie Musee d’Orsay, które z okazji swojego dwudziestolecia zaprosiło światowej klasy artystów do zrobienia paryskich projektów. Wśród nich są m.in. Olivier Assayas, Raoul Ruiz, Jim Jarmusch.

Rozmowa z reżyserem

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

ROZMOWA Z REŻYSEREM Hou Hsiao-hsien’em

Kiedy po raz pierwszy zobaczyłeś film Alberta Lamorisse’a „Czerwony balonik”?

Kiedy Francois Margolin wraz z dyrektorem Musee d’Orsay postanowili mnie zaprosić do zrealizowania filmu w Paryżu. Zgodziłem się i rozpocząłem poszukiwania i przygotowania do projektu. Zastanawiałem się, co mógłbym dla nich zrobić. Spotykałem się z ludźmi, czytałem o Paryżu, o francuskim kinie i wtedy właśnie wpadłem na ślad tego filmu. Oczywiście natychmiast go obejrzałem... W tamtym czasie trafiłem też na bardzo pomocną dla mnie książkę „Paris to the Moon” napisaną przez Amerykanina, Adama Gopnika. Stała się moim przewodnikiem po Paryżu. Z niej dowiedziałem się o dziecięcej grze, którą nazywa się tutaj „maszyną do rysowania świata”. W filmie grają w tę grę Simon i Louis w scenie, w której rysują obrazki. Z książki Gopnika dowiedziałem się też o innych ciekawych rzeczach, na przykład o tym, że flipery były w wielu paryskich kawiarniach od bardzo dawna i o grze, w którą grają dzieci na karuzeli w Jardin de Luxembourg. Polega ona na tym, że dzieci w czasie jazdy karuzeli próbują wepchnąć małe kijki, które trzymają w rękach, w niewielką, metalową obręcz. Tę grę również umieściłem w filmie.

Jak dobrze znałeś Paryż przed nakręceniem „Podróży czerwonego balonika”?

Odwiedziłem to miasto dwa lub trzy razy. Wtedy patrzyłem na nie okiem turysty. Odkąd zdecydowałem się zrobić film, korzystałem z każdej okazji odwiedzenia Paryża i w końcu byłem tu tak wiele razy, że naprawdę poznałem to zdumiewające miasto.

Twój Paryż ma chiński posmak dzięki temu, że wybrałeś Song Fang do roli niani i dzięki kukiełkowym przedstawieniom, których narratorką jest Suzanne.

Spotkałem Song Fang na Pusan Film Festival, kiedy byłem dziekanem w Asian Film Academy, a ona była jedną ze studentek. Rozmawiałem z nią i okazało się, że Song płynnie mówi po francusku. Spędziła wiele lat w Brukseli i w Paryżu, a potem studiowała w Beijing Film Academy. Jej charakter jest nietypowy, odbiega od stereotypowej „Chinki we Francji”. Wielu Tajwańczyków przyjeżdża studiować do Francji, ale trudno im podjąć pracę jako, na przykład opieka do dziecka. Marionetkowe przedstawienie, którego Suzanne jest narratorką, to tradycyjna opowieść z czasów dynastii Yuan. Reżyser Bai Jingrui chciał nakręcić filmową adaptację tej historii już wiele lat temu, ale jakoś nic z tego nie wyszło. Różne wersje tej opowieści są często wykonywane w tajwańskich teatrach. Jakieś pięć lat temu pismo „Cahiers du ciemna” poprosiło mnie o napisanie czegoś o kinie Truffaut’a i od razu przyszła mi do głowy ta sztuka. Kojarzę Truffaut z portretami upartych, cierpliwych osobowości, a ta starożytna opowieść zawiera w sobie, moim zdaniem, archetypiczne wyobrażenie wytrwałości. W naszych czasach bardzo trudno jest znaleźć ludzi, którzy są naprawdę wytrwali, ale myślę, że Suzanne jest właśnie taka. Kiedy opowiada historię Zhang Yu, dziewczyny która próbuje pokonać ocean, żeby odzyskać swojego ukochanego Qiong Lian, tak naprawdę wie, że jej własna, wewnętrzna sytuacja jest podobna. Suzanne tkwi w emocjonalnym impasie, ale jest zdeterminowana, by sobie pomóc.

Czy scenariusz takiego filmu jak „Podróż czerwonego balonika” masz gotowy wcześniej, czy może istnieje tylko jego ogólna struktura?

Mam scenariusz, ale bez dialogów. Każda scena jest przedyskutowywana z aktorami, którzy kreują swoje postacie stosownie do sytuacji. Ten rodzaj pracy zazwyczaj się sprawdza, ale tym razem miałem problem z dziecięcym aktorem grającym Simona. Dotyczyły go bowiem surowe regulacje odnośnie godzin pracy dzieci, a ja miałem tylko 30 dni na zrobienie zdjęć. Nie byłem w pełni zadowolony z ujęć, które miały pokazywać świat dziecka, dziecięce uczucia. To sprawiło, że było wiele dodatkowej pracy w postprodukcji.

Czy Juliette Binoche poradziła sobie z Twoją metodą pracy? Przecież przypuszczalnie zawsze używała scenariuszy z dialogami…

Nie mieliśmy wiele czasu na przygotowania. Przed rozpoczęciem zdjęć spotkałem Juliette tylko trzy razy. Za pierwszym razem nie była gotowa, by zaproponować mi jakikolwiek dialog. Za drugim razem nie było lepiej. Ale na trzecim spotkaniu pojawiła się jako Suzanne; otworzyła się na nią, znała jej kolor włosów, wiedziała jak mówi, wszystko... Od aktorów tak profesjonalnych jak Juliette Binoche można dostać ten rodzaj wsparcia, który współtworzy postać... To wspaniała, charyzmatyczna aktorka.

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

  • Opisy
  • Recenzje
  • Słowa kluczowe

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…