Ratatuj

7,4
Marzycielski szczur Remy pragnie zostać szefem kuchni w jednej z wykwintnych paryskich restauracji. Zmuszony do wyboru między oczekiwaniami rodziny a kulinarnym powołaniem, Remy wplątuje się w ciąg nieoczekiwanych wydarzeń i wraz z nowym przyjacielem Linguinim wywraca gastronomiczny świat do góry nogami.

„Ratatuj” po polsku

Klasę najnowszej pixarowskiej produkcji potwierdza również polska wersja językowa. Jak zwykle, jej twórcy postarali się o najlepsze aktorskie głosy, w tym o sławnych debiutantów.

W rolę szczurka Remy’ego wcielił się Zbigniew Zamachowski („Pułkownik Kwiatkowski”, „Ogniem i mieczem”), a w główną „ludzką” rolę Cezary Kosiński („Testosteron”, „Na dobre i na złe”). O ile Zamachowski ma na koncie kilka wybitnych ról dubbingowych (m.in. „Shrek” i „Garfield”), o tyle dla Kosińskiego rola Linguiniego jest debiutem. Aktor otwarcie mówi, czemu podjął się tego zadania: Od kilku lat w polskim dubbingu dzieje się wiele interesujących rzeczy. Obserwując to uznałem, że chciałbym zrobić coś takiego dla moich własnych dzieci. Często oglądam z nimi filmy, a ten wydaje mi się być wyjątkowo ciepłą, głęboką i mądrą opowieścią, dlatego sądzę, że mój wybór był trafny. Podoba mi się to, że w tak tradycyjny sposób opowiada o przyjaźni i uczciwości. Jestem pewien, że „Ratatuj” będzie fantastycznym prezentem dla moich dzieci.

Nie tylko Kosiński debiutuje w tej produkcji. Na ekranie usłyszymy również innego aktora próbującego swoich sił w polskiej wersji językowej – Tomasza Karolaka („Testosteron”, „Dwie strony medalu”), w roli szczurka Emile’a. Aktor nie miał świadomości, jak trudna i wymagająca poświęceń jest to praca. Jego bohater – Emile, wierny, poczciwy, kochający i, delikatnie mówiąc, sporo jedzący brat Remy’ego, żyje głównie w podparyskich kanałach. Co jakiś czas wynurza się na zewnątrz, by zdobyć pożywienie. W chwili, kiedy jego utalentowany kulinarnie braciszek obejmuje co najmniej nieprzystającą do szczurzej osobowości posadę kucharza w renomowanej paryskiej restauracji, okazji do zdobycia wcale niezłego pokarmu znacząco przybywa. Wobec powyższego Emile je, mówi i je, chodzi i je, śmieje się i je, je i… je. Trzeba było to zagrać! Karolak wspomina: Ja w ogóle lubię szczury, dlatego bardzo chętnie wcieliłem się w Emile’a. Reżyser (Waldemar Modestowicz) oczywiście traktował mnie jak debiutanta, miał dla mnie dużo cierpliwości, co nie zmienia faktu, że warunki pracy były trudne. Żeby zagrać Emile’a, musiałem zjeść z pięć kilogramów bananów i ze cztery jabłek. Podczas pracy na okrągło jadłem, zupełnie jak Emile… W polskiej wersji językowej usłyszymy również Agnieszkę Grochowską, Krzysztofa Kowalewskiego, Mariana Kociniaka, Cezarego Kosińskiego i wspomnianego wcześniej Zbigniewa Zamachowskiego. Karolak podsumowuje: Widziałem już cały film, animacja jest niesamowita, film ma tempo, piękne kolory i opowiada naprawdę świetną historię, a moi koledzy z polskiej wersji językowej są po prostu super!

Kucharz w kuchni: powoływanie postaci do życia

Podobnie jak we wszystkich filmach Pixara, serce „Ratatuja” tkwi w postaciach, które – czy to homo sapiens czy genus ratus – wnoszą do opowieści swoją własną, wyjątkową osobowość, dziwactwa i pasje. Ich natury, tak bardzo zbliżone do realnego świata, a także cudownie bliskie nam dylematy – od rodzinnych utarczek do problemów w pracy i stawania murem za przyjaciółmi – są wynikiem artystycznej współpracy obsady, która użycza postaciom głosów, oraz ultranowoczesnej animacji.

Obsada „Ratatuja” to najwięksi aktorzy współczesnego kina i pixarowi, zwariowani na punkcie postaci, artyści. Brad lubi w ten sposób realizować swoje filmy. Wspaniałe głosy inspirują wspaniałą animację – wyjaśnia. – To właśnie te niuanse w głosach mogą nieraz pomóc i zainspirować animatorów do oddania ich w jakiś fizyczny sposób. Pixar zawsze świetnie obsadzał aktorów, niezależnie, czy były to znane głosy czy nie. Tak więc z jednej strony są tu utalentowani artyści z Pixara, a z drugiej – legendy aktorskie, jak Brian Dennehy, Ian Holm czy Peter O’Toole. W oryginalnej wersji językowej każdy z nich wniósł coś bardzo specyficznego do postaci. W oryginale pojawili się również: Patton Oswalt, Janeane Garofalo i Brad Garret – utalentowani komicy sceniczni. To oni nadają filmowi ten specyficzny, komiczny wymiar.

O twórcach

Brad Bird (scenarzysta/reżyser)

Reżyser nagrodzonych Oscarem „Iniemamocnych” – komputerowej animacji studia Pixar. Zanim przyłączył się do ekipy Pixara, Bird napisał i wyreżyserował świetnie przyjętą przez krytykę animację „Stalowy Gigant”, która zdobyła nagrodę Annie za wybitne osiągnięcia w animowanym filmie kinowym, przyznawaną przez Animated Film Society.

Bird rozpoczął pracę nad swoim pierwszym filmem animowanym w wieku 11 lat, a skończył go trzy lata później. Ten film ściągnął na niego uwagę Walt Disney Studio, gdzie trafił w wieku lat 14 i rozpoczął naukę zawodu pod okiem sławnego Milta Kahla – członka wybitnej grupy legendarnych animatorów Disney’a, znanych jako „Dziewięciu Starych Ludzi”.

Wśród dotychczasowych doświadczeń Birda warto wymienić pracę konsultanta wykonawczego przy „Simpsonach”, najdłuższym i najbardziej cenionym animowanym serialu telewizyjnym wszechczasów. Stworzył, napisał, wyreżyserował i współprodukował odcinek „Niesamowitych historii Stevena Spielberga” p.t. „Family Dog”. Bird jest również współautorem filmu aktorskiego „Batteries not Included”.

John Lasseter (producent wykonawczy)

Dyrektor kreatywny w Walt Disney i Pixar Animation Studios. Dwukrotny zdobywca Oscara. Wyreżyserował przełamujące wszystkie granice i fantastycznie odebrane przez widzów oraz krytykę „Toy Story”, „Dawno temu w trawie”, „Toy Story 2” i „Auta”, był również producentem wykonawczym „Potworów i spółki”, „Gdzie jest Nemo” oraz „Iniemamocnych”.

W 2004 roku Lasseter został uhonorowany nagrodą za wybitny wkład w symbolikę kina przez Art Directors Guild, otrzymał również tytuł honoris causa od American Film Institute.

Pod jego kierownictwem, pełno- i krótkometrażowe animowane filmy Pixara otrzymały niezliczoną ilość nagród publiczności, krytyków i ludzi z branży. W 1995 r. Lasseter został nagrodzony Oscarem za specjalne osiągnięcia i inspirujące przewodzenie zespołowi pracującemu nad „Toy Story”. Jego praca przy „Toy Story” zaowocowała również nominacją do Oscara za najlepszy scenariusz oryginalny; po raz pierwszy w historii animowany film został uwzględniony w tej kategorii. Natomiast zrealizowany w 2003 roku „Gdzie jest Nemo” stał się największym sukcesem finansowym w historii kina animowanego i otrzymał Oscara za najlepszy pełnometrażowy film animowany.

Jako dyrektor kreatywny w Pixarze cieszył się sukcesem „Iniemamocnych” w 2004 roku. Lasseter napisał, wyreżyserował i animował wiele filmów krótkometrażowych oraz reklam telewizyjnych dla Pixara, m.in. „Luxo Jr.” (1986 r. nominacja do Oscara), „Red’s Dream” (1987), „Tin Toy” (Oscar w 1988 roku) i „Knickknack” (1989). „Tin Toy” był pierwszym filmem animowanym, który zdobył Oscara. Zanim powstał Pixar, Lasseter był członkiem Computer Division w Lucasfilm Ltd.

Thomas Keller (szef kuchni)

Powszechnie uznawany za jednego z najwybitniejszych kucharzy w Ameryce. Jego kariera trwa już ponad dwie dekady, Keller jest aktualnie szefem kuchni i właścicielem The French Laundry oraz kilku innych restauracji w wielu miastach USA. Wydał kilka cenionych przez krytyków i często nagradzanych książek. W „Ratatuju” Keller był głównym konsultantem francuskiej kuchni, gotował oraz szkolił filmowców w zakresie znajomości kuchni francuskiej. Keller zaprojektował dania do filmu oraz obdarzył swoim głosem maleńką rólkę patrona restauracji Gusteau.

Paryż i „Ratatuj”

Paryż jest prawdopodobnie jednym z najczęściej fotografowanych, przedstawianych na obrazach, opisanych i wyśnionych miast na kuli ziemskiej. W „Ratatuju” udało się pokazać zupełnie nowe spojrzenie na to miasto. Film pokazuje dwie skrajnie różne, ale równie czarujące jego strony: świat restauracji i kafejek oraz intrygujące, tajemnicze, industrialne królestwo pod ulicami, w którym włochata rodzina Django ma swój dom.

Paryż był już pokazywany na wiele różnych sposobów, ale nigdy z perspektywy szczura – zamyśla się Brad Bird. Przy urzeczywistnianiu tej cudacznej wizji, Bird blisko współpracował z głównym projektantem, Harleyem Jessupem, dla którego była to jedna z najbardziej ekscytujących misji, w jakich projektant animacji może się znaleźć. Miał pokazać esencję Paryża w animacji komputerowej, ale też stworzyć krajobraz, który byłby nie tylko tłem, lecz i pełnoprawnym bohaterem, wzbogacającym i inspirującym Remy’ego.

Naturalnie Jessup, wraz z reżyserem zdjęć i światła – Sharon Calahan, zaczął od dokumentacyjnej podróży do Francji. Patrzyliśmy przede wszystkim na kolory, kształty i powierzchnie. Przekonaliśmy się, że należy zastosować zupełnie inną paletę barw, niż do tej pory. Zauważyliśmy, że Paryż ma ten rodzaj klasycznej, kamiennej barwy, która jest jedynie maźnięta pewnymi akcentami kolorystycznymi, takimi jak czerwony płaszcz przechodzącej obok nas kobiety. Dlatego paleta kolorów jest tu dużo bardziej stonowana, niż w innych filmach Pixara. Trochę się tego bałem, zazwyczaj animowane filmy są krzykliwie kolorowe, a my użyliśmy kolorów raczej jako akcentów. Sądzę jednak, że powściągliwość kolorystyczna może być równie silna w przekazie.

Jessup wiernie odtworzył kilka legendarnych widoków, wśród nich Most Aleksandra III – oświetlony, o pięknym łuku. W tej okolicy Remy i Linguini po raz pierwszy zadzierzgają swój układ. To naprawdę ważny emocjonalnie moment w filmie, więc Brad zaproponował, by zagrać go w dramatycznej scenerii z katedrą Notre Dame majaczącą z tyłu – wyjaśnia Jessup. – Staraliśmy się oddać to możliwie najwierniej. Kiedy doszło do dokumentacji podziemnego świata Remy’ego i innych gryzoni, Jessup musiał naprawdę zobaczyć wnętrze Paryża, schodząc do sławnej kanalizacji leżącej pod miastem, której pierwszym budowniczym był Napoleon. Obejrzeliśmy kanalizację, katakumby oraz kamienne tunele, z których wydobywano wapień do zbudowania tych wszystkich sławnych struktur – wspomina Jessup. – Ta wycieczka była kombinacją prawdziwych sprzeczności – pływanie w kanalizacji w ciągu dnia i jedzenie w wykwintnych restauracjach wieczorami! Ale właśnie o tym jest ten film: szczur taki, jak Remy, nie powinien pojawiać się w miejscach, w których są ludzie, ale niestety tam właśnie go ciągnie.

Rodzina Remy’ego używa swojej podziemnej przestrzeni w bardzo kreatywny i sprytny sposób. Jessup najbardziej się zapalił, gdy przyszło do projektowania prowizorycznych łódek, w których szczury uciekają z francuskiej wsi ściekiem dla deszczówki. Wszystkie te małe stateczki są zrobione ze znalezionych przedmiotów – zdradza Jessup. – Z puszek, spodeczków… było przy tym mnóstwo zabawy.

Daniem głównym dla Jessupa było zaprojektowanie miejsca, w którym Remy po raz pierwszy smakuje spełnienie swoich marzeń – kuchni Gusteau. Wygląd kuchni ewoluował przez ponad dwa lata – mówi. – Odwiedziliśmy wiele francuskich kuchni i posłużyliśmy się zaobserwowanymi tam specyficznymi szczegółami. Podstawową różnicą jest to, że nasza kuchnia jest dużo bardziej otwarta, podczas gdy kuchnie francuskie składają się z kilku oddzielnych, mniejszych pomieszczeń. To nie sprawdziłoby się jednak filmowo. Ale tak czy inaczej, zachowaliśmy oddzielne przestrzenie, gdzie się piecze, gotuje ryby, przygotowuje mięso czy szykuje zimne przystawki. Potrzebowaliśmy całkiem sporo przestrzeni!

Jadalnia u Gusteau była równie ważna. Inspiracja przyszła z kilku sławnych paryskich restauracji, włączając w to Guy Savoy, Taillevent, La Tour d’Argent i Le Train Bleu. Daliśmy się zainspirować kilku francuskim restauracjom, ale Gusteau jest najbardziej ozdobna z nich wszystkich – przyznaje Jessup. – Jest wypełniona wielkimi, złoconymi łukami, malowidłami ściennymi oraz mięsistymi czerwonymi draperiami.

Paryż z perspektywy dwóch cali

Chociaż prostym pomysłem na pokazanie świata „Ratatuja” mogło być rozpoczęcie od ludzkiej perspektywy, Brad Bird, naturalnie predestynowany do wybierania najmniej spodziewanej drogi, wybrał pomysł opowiedzenia historii oczami gryzonia. Bird znalazł inspirację filmową w kilku zupełnie niespodziewanych miejscach, włączając w to klasyczny thriller. Jedna sekwencja była zainspirowana „Oknem na podwórze” Hitchcocka – przyznaje reżyser. – W tym filmie Hitchcock szpieguje losy innych z punktu widzenia mieszkania Jimmy’ego Stewarta, a w naszym filmie widzimy mieszkanie w Paryżu oczyma szczura.

Reżyser zdjęć i światła – Sharon Calahan, która wcześniej pełniła tę samą rolę przy „Gdzie jest Nemo”, „Toy Story 2” i „Dawno temu w trawie”, wspomina: Wiedzieliśmy, że poszukujemy naprawdę bogatego obrazu, chcieliśmy złapać uczucie, jak to jest mieszkać w Paryżu, być we wspaniałej, paryskiej restauracji, chcieliśmy, żeby jedzenie wyglądało apetycznie i pragnęliśmy, by te małe włochate zwierzątka robiły naprawdę urocze wrażenie. Miałam już w głowie kilka pomysłów, jak sprawić, by to wszystko dostało bogatszego, głębszego i „tłustszego” wyrazu, odpowiedniego dla tej historii. To oznaczało, że nasz model iluminacyjny musimy przestawić na zupełne przeciwieństwo tego, co stosujemy zazwyczaj.

Marzeniem Calahan było nadanie filmowi nastroju idealnego październikowego dnia we Francji. Kiedy dotarliśmy do Paryża, było słonecznie, ale światło było srebrzyste i rozproszone, dzięki czemu wszystko wydawało się miękkie, ciepłe i zapraszające. Takiej jakości chciałam dla naszego filmu – mówi. – Film nie jest oświetlony dużą ilością światła o ciężkich kolorach, nie używaliśmy też ciężkiego cienia, jak to mamy w zwyczaju. Chciałam ukazać lokalny koloryt. Kiedy doszło do fotografowania jedzenia, Calahan, by poszukać inspiracji, przejrzała nieskończoną ilość magazynów i książek związanych z jedzeniem. Spędziłam sporo czasu, patrząc na te wszystkie fotografie, starając się odkryć różnicę pomiędzy dobrym a złym zdjęciem jedzenia. Chciałam podzielić to na części składowe – wyjaśnia. – Różne pozycje światła sprawiały, że jedzenie wyglądało lepiej lub gorzej. Problem polegał więc na tym, by sprawić, żeby jedzenie wyglądało wiarygodnie, wystarczająco soczyście i tak apetycznie, jak to tylko możliwe. Jedną z rzeczy, jakie sobie uświadomiliśmy było to, że ciepłe światło dodaje jedzeniu lokalnego koloru.

Co do pracy z bohaterem-gryzoniem, Calahan wyjaśnia: Kluczem do tego, by szczury wydawały się naprawdę urocze, było to, by ich futro miało odpowiednią jakość, a ich uszy błyszczały. Wymagało to wielu eksperymentów, zanim doszliśmy do tego, jak ich futro ma reagować na światło. Skala była równie wielkim wyzwaniem: Umieszczenie ludzi i szczurów w tym samym świecie i w tym samym czasie nie było proste – zauważa. – Światło było ważnym składnikiem ich relacji.

Przepis na „Ratatuja”

Pixar przyzwyczaił publiczność do tego, że zaprasza ją na przygody najbardziej zaskakujących i niezapomnianych postaci w historii kina. Od ożywających zabawek („Toy Story” i „Toy Story 2”), poprzez grupę potworów, które boją się małej dziewczynki („Potwory i spółka”), małą rybkę zagubioną w oceanie („Gdzie jest Nemo”), superbohaterów wiodących życie na przedmieściach („Iniemamocni”), aż do wyścigowych samochodów o bardzo dużych sercach („Auta”). Wyznaczające standardy w świecie animacji studio Pixar zawsze prezentuje historie pełne emocji i niezwykłych efektów wizualnych.

„Ratatuj” opowiada historię młodego szczura o imieniu Remy, który pragnie porzucić śmietnikowe korzenie i zacząć gotować. To marzenie zaprowadzi go do niesłychanie inspirującego, ale też i niebezpiecznego świata. Jego nowy przyjaciel wpada na sprytny, dosłownie stawiający włosy na głowie dęba, pomysł. Teraz ci dwaj nieudacznicy będą mogli wspólnie osiągnąć coś wielkiego. Film porusza tematy natury uniwersalnej: przyjaźń, lojalność i przede wszystkim znaczenie życia w zgodzie z samym sobą, nawet wtedy, kiedy nie jesteś takim, jakim wszyscy wokół chcieliby cię widzieć. Reżyser filmu Brad Bird podkreśla: Sądzę, że wszyscy nosimy w sobie jakieś niewiarygodne, dziwaczne marzenia i robimy wszystko, by je spełnić. Marzenie Remy’ego jest tym najbardziej nieprawdopodobnym ze wszystkich.

John Lasseter, dwukrotny zdobywca Oscara i twórca potęgi Pixara, dodaje: Pomysł, by opowiedzieć o pasji wbrew wszystkim przeciwnościom, to rzecz, na której bardzo zależało Bradowi. Stworzył film, który jest zabawny, oryginalny i niesie w sobie wielki ładunek emocji, a to dla nas niezwykle istotne. Jest w nim ten rodzaj głębi, złożoność i humor, którego, jak sądzę, nie było jeszcze w żadnym filmie Pixara.

Byłem naprawdę zaintrygowany możliwościami, które dawał mi „Ratatuj” – mówi Bird. – Opowieść ma niesamowitego bohatera. Aby Remy zaczął robić to, co kocha najbardziej, musi znaleźć się w świecie, który jest wobec niego totalnie wrogi. Pragnie się wyrazić w sposób, którego świat w ogóle się po nim nie spodziewa. Sądzę, że wielu ludzi zna to uczucie. Sprawa polega na tym – wyjaśnia dalej reżyser – że jesteśmy ciekawi, jak bardzo ten mały gość będzie zdeterminowany, by robić to, co jest dla niego ważne. Ta historia wpisuje się w wielką tradycję komedii slapstickowej, która jest zrozumiała w każdej kulturze i języku. Sądzę jednak, że daliśmy jej nowy oddech.

Birda najbardziej pociągały możliwości posłużenia się zwariowanymi zwrotami akcji i suspensem: Przyjemność, jaką zapewni widzom „Ratatuj”, polega na kompletnej nieprzewidywalności tej historii – zauważa. – Jeśli wykonaliśmy naszą pracę dobrze, to gdy pomyślicie, że akcja pójdzie w prawo, ona skręci w lewo – i na odwrót. Mam nadzieję, że odkryjecie tam też serce, które włożyliśmy w tę opowieść. Siłą „Ratatuja” są czarujący bohaterowie wymyśleni przez Birda i Jana Pinkavę, który był pomysłodawcą filmu. W samym centrum opowieści są relacje Remy’ego z innymi bohaterami – czułym, ale nie rozumiejącym drogi, którą Remy wybrał, ojcem; z duchem legendarnego francuskiego szefa kuchni, którego Remy czci przez całe życie; a przede wszystkim z Linguinim, z którym tworzy niesamowitą symbiozę, z początku opartą na desperacji, ale przemieniającą się stopniowo w coś bardzo ważnego dla nich obu.

Chociaż gryzonie mają długą historię w animacji, poczynając chociażby od Myszki Mickey, szczury często były obsadzane w rolach czarnych charakterów. Remy ewidentnie łamie tę zasadę. Dla Brada Birda bariery blokujące sukces Remy’ego – począwszy od niskich potrzeb jego rodziny, aż po inspektora sanitarnego – sprawiły, że konstruowanie tej historii było ekscytujące i pełne humoru. Kiedy masz głównego bohatera, który musi przezwyciężyć tak wiele przeciwności, staje się on naprawdę soczystym materiałem dla animatorów. Jest tu wiele dramatyzmu – przekonuje reżyser. – Zawsze lubiłem historie, które testują bohatera: jak daleko może zajść? Ta prowadzi do nowego ekstremum.

Faktycznie, „Ratatuj” to najbardziej wysublimowany obraz, jaki widziano w animacji komputerowej. Ponownie przesunięto poziom na skali możliwości animowanego świata. Pośród wielu unikatowych cech tego filmu jest magiczne wyobrażenie Paryża. Jest też jedzenie, jednak nie po prostu „jedzenie”, ale przepyszne, najbardziej wykwintne i artystycznie podane posiłki, jakie można sobie wyobrazić. Wszystko to prowadzi do tak wysmakowanego i autentycznego królestwa animacji komputerowej, że wielce prawdopodobne, iż widzowie naprawdę uwierzą w szczura, który zostaje szefem kuchni.

Oczywiście zdobycze technologiczne służą jak zawsze temu, by ukazać zabawną opowieść, która mówi o potrzebie szukania prawdziwego szczęścia w życiu. John Lasseter komentuje: Te postaci są tak czarujące i tak wiarygodne emocjonalnie, a widownia będzie tak wciągnięta w fabułę, że zapewne nawet nie zauważy, iż ma do czynienia z nową technologią.

Przepis na sukces: tworzenie wyśmienitych dań

To historia o czymś znacznie więcej niż gotowanie, ale czułem, że poprzez wykreowanie prawdziwie kuchennej atmosfery i prawdziwie wyglądającego jedzenia, mogę sprawić, by fikcyjna rzeczywistość zyskała na wiarygodności, której inaczej by nie miała – mówi Bird. Proces ten rozpoczął się w Paryżu, gdzie filmowcy przeprowadzili wnikliwe badania, jedząc po kolei w niemal wszystkich sławnych restauracjach w mieście, próbując prawdziwych delikatesów i zbierając pozasceniczne sekrety najbardziej kreatywnych kuchni świata. Troszkę się martwiliśmy, czy nie umrzemy od zbyt dużej ilości dobrego jedzenia w tak krótkim czasie – śmieje się Bird. – Ale nauczyliśmy się też bardzo wiele.

Po powrocie cały zespół przeszedł kurs gotowania, podczas którego animatorzy komputerowi, przyzwyczajeni do klikania myszką i stukania w klawiaturę, dla odmiany nauczyli się kroić i wyciskać jak profesjonaliści. Szukali szczegółów, które są niezwykle istotne: tego, jak kucharz trzyma nóż, sieka cebulę, miesza zupę i współpracuje z innymi w tak wymagającym miejscu pracy, jakim jest kuchnia w renomowanej restauracji. Lekcje gotowania okazały się prawdziwą pożywką dla wyobraźni, miały nawet kilka ciekawych efektów ubocznych. Mnie to niemal zrujnowało – śmieje się główny animator, Mark Walsh. – Byłem do tej pory gościem, co raczej jadł tuńczyka prosto z puszki. Nagle zorientowałem się, jak wiele frajdy daje zrobienie czegoś naprawdę smacznego.

Jednak ze wszystkim tym, co widzieli w Paryżu na lekcjach gotowania i w odwiedzanych słynnych restauracjach w Stanach (m.in. French Laundry, gdzie szefem kuchni jest supergwiazda gotowania Thomas Keller, który był jednym z ekspertów pracujących przy filmie), zdawali sobie sprawę, że niełatwo będzie przetłumaczyć wyjątkowy smak świeżego jedzenia na talerzu na język komputerowej wyobraźni. Naszą misją było stworzenie najpiękniejszego jedzenia, jakie kiedykolwiek widzieliście. Chcieliśmy, by publiczność myślała: Mmmm! Chciałbym wskoczyć do filmu i to zjeść! – mówi Michael Fong. Na samym początku twórcy zorientowali się, że do studiowania jedzenia będą potrzebować prawdziwych modeli. Jedynym sposobem, by oddać to, jak wyglądają dania, kiedy sosy bulgoczą a para się unosi, to faktycznie je ugotować i sfotografować – mówi Fong. Wtedy pojawił się Michael Warch, konsultant kulinarny filmu, który był profesjonalnym kucharzem, zanim trafił do przemysłu filmowego: Byłem stale w gotowości. Ludzie od efektów dzwonili do mnie i mówili: Musimy przerobić zupę, którą gotuje Remy, a ja przychodziłem i tę zupę gotowałem – wyjaśnia Warch. –Pomysł był taki, by tworzyć coś zabawnego, wystylizowanego, ale zawsze autentycznego dla kuchni francuskiej – mówi dalej. – Musieliśmy mieć prawdziwe, francuskie miedziane garnki, właściwe francuskie noże i odpowiedni rytm pracy, a potem we francuski sposób podać dania, z różnymi typami sosów, zachowując typowo francuskie architektoniczne ułożenie produktów. Chcieliśmy, by ktokolwiek, kto kiedyś znalazł się na zapleczu wspaniałej restauracji powiedział: Wow! Oni naprawdę to pokazali!

Kiedy doszło już do komputerowej prezentacji jedzenia, ponownie pojawiły się techniczne wyzwania: Odkryliśmy, że należy wygładzić dania, by sprawić, aby wyglądały na jeszcze bardziej smakowite. Grupa zajmująca się oświetlaniem i ocienianiem obrazu dodała więcej przejrzystości, w końcu grupa od efektów wytworzyła parę i fale ciepła, które wychodzą z dań. To wszystko sprawiło, że jedzenie wygląda naprawdę przepysznie!

Konkretne dania powodowały też konkretne problemy. Na przykład chleb, który wydaje się być łatwy do stworzenia. Jeśli chcesz, by pragnęło się go schrupać, pojawiają się różne komplikacje. Chleb to wyzwanie, ponieważ nie można zrobić po prostu płaskiej powierzchni pomalowanej tak, by wyglądała jak chleb. Musi mieć te bąbelki powietrza, które tworzą się w trakcie pieczenia i sprawiają, że jest delikatny i miękki, skórka musi być powyginana a jednocześnie chrupiąca. Musieliśmy zebrać naprawdę łebskich ludzi, by rozwiązać te kwestie – zdradza Michael Fong.

Kolejnym zadaniem było opanowanie ogromnej ilości bardzo rozmaitych płynów: od bardzo gęstych sosów do lekkiego czerwonego wina. Tworzenie takich rzeczy, jak cząstki mandarynek w sosie jest niezwykle złożone i może być bardzo żmudną pracą – zaznacza Fong. – Animowanie wody jest trudne. Animowanie lepkiego, powolnego płynu, jak sos, zahacza o niemożliwość, ponieważ zaledwie kilku animatorów potrafi uchwycić te ruchy. Potrzebowaliśmy specjalnych symulacji tego, jak płyn może się poruszać na łyżce. Dowodem sukcesu może być to, że konsultant Thomas Keller przyznał, iż podczas oglądania filmu ciekła mu ślinka. Niektóre z tych dań były stworzone tak autentycznie, że miałem ochotę ich spróbować. Sposób podania, prezentacji i przyozdobienia – oni naprawdę uchwycili powab wspaniałego jedzenia w procesie animacji!

Wyzwanie „Ratatuja”: stworzyć urocze, ale wiarygodne szczury

Mając do zaprezentowania tak wiele oryginalnych postaci i sytuacji, „Ratatuj” nieustannie inspirował filmowców, by wypróbowywali nowe granice technologii. Michael Fong – główny reżyser techniczny, mówił: Przy tym filmie było naprawdę wiele technicznych wyzwań do rozwiązania. Począwszy od bardzo, bardzo wielu włochatych bohaterów i skomplikowanych postaci ludzkich, skończywszy na intensywnych scenach w wodzie oraz pięknym Paryżu. Podczas pracy zupełnie zmieniliśmy sposób, w jaki ocienialiśmy i oświetlaliśmy postaci. Użyliśmy technologii z poprzednich filmów i znaleźliśmy sposoby, by zrobić to jeszcze lepiej. A wszystko to owocuje zupełnie innym, oryginalnym obrazem.

Wyzwanie zaczęło się od animacji zupełnie nowego gatunku zwierząt. Animatorzy z Pixara animowali już całą menażerię – zabawki, robaki, ryby, a nawet potwory, ale szczury nie były dotąd eksplorowane. Ba! Można powiedzieć, że były zakazanym gatunkiem. Zazwyczaj szufladkowane jako źli goście w kreskówkach, szczury nie otrzymały dotąd porządnej szansy w świecie animacji. Przy okazji „Ratatuja” filmowcy zdecydowali się spojrzeć na te włochate zwierzątka z innej perspektywy. Ocenili na nowo niektóre z ich niesamowitych cech i talentów, przeanalizowali każdy aspekt tego, jak się komunikują i jak funkcjonują w swoim świecie, od szelestu ogonków, po kurczenie się wąsów, aż do niesamowitych kształtów, jakie potrafią przyjmować ich ciała.

A ponieważ najlepszym sposobem na poznanie szczurów jest przebywanie z nimi, biura Pixara wkrótce wypełniły się klatkami z tymi ciekawskimi zwierzątkami. Choć niektórym pracownikom zabrało sporo czasu, by przywyknąć do ich obecności, wielu filmowców szybko pozwoliło się oczarować, co oczywiście znacząco wpłynęło na ich późniejszą pracę. Koordynator tworzenia postaci – Brian Green, wyjaśnia: Spędziliśmy sporo czasu obserwując i poznając szczury, by potem to, co zaobserwowaliśmy, włączyć do modeli i stworzyć tak niesamowite kreacje. Żyjąc ze szczurami, można zaobserwować te ich małe manieryzmy. One naprawdę potrafią się bawić z człowiekiem, przytulać do ramienia.

Główny animator – Dylan Brown, komentuje: Chcemy respektować prawdziwą naturę zwierzaków, które stają się bohaterami naszych filmów, dopiero na tej bazie karykaturalizujemy je i dodajemy osobowości. W „Ratatuju” wyzwaniem było znalezienie sposobu, by ci mali goście stali się sympatyczni. To było podobne zadanie, jak z rybą w „Gdzie jest Nemo” – wtedy udało nam się nieźle.

Obserwowanie codziennego życia nowych pupili otworzyło Greenowi i jego ekipie zupełnie nowe poziomy poszukiwań: Jedną ze spraw, która okazała się niezwykle istotna dla filmu jest to, że szczury są wyjątkowo giętkie. Szczur może zrobić ze swoim ciałem niemożliwe rzeczy, np. przechodzi przez maleńkie otwory. Od razu uznaliśmy, że ta cecha wniesie do opowieści masę śmiechu. Jednak najpierw musieliśmy stworzyć specjalną technologię, by to symulować i spróbować uchwycić w taki sposób, by było realistyczne – wyjaśnia Green.

Gdy filmowcy mieli już większe pojęcie o tym, jak szczury się poruszają w prawdziwych życiowych sytuacjach, ich dociekania przeniosły się w sferę fantastyczną. Zadawali sobie pytania, jak na przykład taki szczurek, jak Remy, będzie trzymał łyżkę lub rondelek? Musieliśmy wbudować w postać szczura umiejętność wchodzenia w interakcje na ludzkim poziomie, Remy miał przecież gotować z kucharzami-ludźmi. Przyniosło to wiele wyzwań, przede wszystkim w skali – mówi Green. – Różnica wielkości jest zauważalna nawet przy najprostszych sprawach, jak bicie serca. Kiedy Remy biegnie, widać, że jego serduszko bije naprawdę szybko, podczas gdy Szponder oddycha w zupełnie innym tempie. Usiłowaliśmy uchwycić tę różnicę, by pokazać wiarygodne spotkanie dwóch światów.

Największym wyzwaniem okazało się stworzenie Remy’ego, który próbuje funkcjonować równolegle w ludzkim i szczurzym świecie. Bird podjął decyzję, by – podczas gdy wszystkie inne szczury chodzą normalnie na czterech łapach – Remy nauczył się stać na dwóch. Uniknie w ten sposób podejrzenia, że ma brudne łapki, pracując w kuchni. Remy w filmie przeobraża się – wyjaśnia Green. – Zaczyna w bardzo szczurzym stylu, ale im głębiej wchodzi w ludzkie środowisko, gromadzi w sobie coraz więcej ludzkich cech. To przysporzyło nam sporo pracy, ale równocześnie dodało wiele magii filmowi.

Szczury wnoszą jeszcze utrudnienie dla animatorów – futro. Ma ono swoją własną dynamikę i niełatwy do zobrazowania sposób poruszania się wraz ze zwierzęciem. Pixar już w „Potworach i spółce” oraz „Iniemamocnych” stworzył podwaliny pod nowe metody ukazywania futra i włosów. Jednak w „Ratatuju” futro było dosłownie wszędzie. Tym razem mieliśmy tysiące owłosionych bohaterów i całe to futro musiało współgrać ze wszystkim innym, co się działo w filmie – zauważa Green. – Musieliśmy unowocześnić naszą „włochatą linię produkcyjną”, żeby dać sobie z tym wszystkim radę. To oznaczało sporo problemów, ale i masę nowych pomysłowych tricków.

Prawdziwe szczury mogą mieć nawet pół miliona pojedynczych włosów. Taka ilość to nadal za dużo nawet dla dzisiejszych hipernowoczesnych komputerów. Twórcy skupili się na liczbie około trzydziestu tysięcy włosów na szczura, co jest oczywiście i tak ogromnym wyzwaniem. Wybraliśmy pojedyncze włosy do animowania i powtarzaliśmy to z kolejnymi, inaczej otrzymalibyśmy ilość danych, której nie bylibyśmy w stanie zmagazynować – komentuje Christie Waggoner, szef działu symulacji. – Pomimo to, mieliśmy nadal ogromne pliki z danymi o włosach!

Mimo że szczury w „Ratatuju” mają w sobie dużą dozę realizmu czy nawet humanizmu, wciąż pozostają częścią baśniowego świata. Widać to szczególnie w scenach, kiedy Remy kontroluje gotowanie Linguiniego, traktując go jak marionetkę kucharza. Animatorzy tak poważnie podeszli do tego pomysłu, że nawet najlżejsze pociągnięcie Remy’ego za włosy kucharza powoduje ruch jego ręki – mówi Brad Lewis. – To jest naprawdę zabawne. W tym filmie jest masa dowcipów w starym stylu Bustera Keatona.

Więcej informacji

Proszę czekać…