Jest to druga, po Karolu - człowieku, który został papieżem, część opowieści o wielkim Polaku, o jego życiu, pasji i cierpieniu. Jest próbą rekonstrukcji losów Karola Wojtyły od chwili jego wyboru na głowę Kościoła Katolickie go 22 października 1978 roku. Film rozpoczyna się wzruszającą sceną czuwania wiernych na Placu św. Piotra, kiedy wiadomo już, że to ostatnie chwile życia Jana Pawła II. Następne obrazy prowadzą widza śladami pontyfikatu tego niezwykłego papieża i wielkiego Polaka.

Geneza filmu

Jak opowiedzieć o kimś takim, jak Jan Paweł II - papież, który bezsprzecznie przyczynił się do przekształcenia świata? Jak opowiedzieć o pontyfikacie, który trwał prawie dwadzieścia siedem lat, który "wpisał się" we wszystkie wydarzenia, pozytywne i tragiczne, które cechowały przełom drugiego i trzeciego tysiąclecia?

Otóż, muszę tu oznajmić, że - jeśli wybraliśmy dobrą drogę - to jest to zasługa trzech osób należących do świata watykańskiego. Wszyscy trzej są wybitnymi znawcami biografii Jana Pawła II. Zawsze chętni do udzielania wskazówek. I, co najcenniejsze, bez śladu tego klerykalizmu, który jeszcze całkowicie nie zaniknął w pewnych kręgach kościelnych.

Pierwsza rada pochodziła od arcybiskupa Leonardo Sandri, Zastępcy Sekretarza Stanu, to znaczy "ministra spraw wewnętrznych" Stolicy Apostolskiej. Pewnego wieczoru w domu Pietra i Camilli Valsecchi rozmawialiśmy o tym, jak zorganizować nową fabułę. Arcybiskup Sandri słuchał uważnie, w milczeniu i w pewnym momencie powiedział: "Jeśli w pierwszym filmie opowiadaliście o człowieku, który został papieżem, teraz, moim zdaniem, powinniście opowiedzieć o papieżu, który pozostał człowiekiem".

I tak to było. Rzeczywiście, tytuł "Karol" pozostał ten sam, dla podkreślenia spójności ludzkiej i chrześcijańskiej drogi życiowej Karola Wojtyły, najpierw w Polsce, a potem na tronie Piotra. Jednak i podtytuły, choć odnoszą się do różnych momentów historycznych, łączy wspólny mianownik, gdyż obydwa odwołują się do tego głębokiego wymiaru człowieczeństwa, który zawsze cechował życie Karola. Reżyseria Giacomo Battiato mocno podkreśliła ten aspekt. Życie prywatne Jana Pawła II ciągle splata się z życiem publicznym. Ważne przemówienia, ważne zdarzenia nabierają zawsze, prędzej czy później, charakteru "prywatnego", ludzkiego. W filmie, tak jak to było w rzeczywistości, Jan Paweł II nigdy nie jest monarchą, który sam rządzi Kościołem. Wokół niego jest wielu mężczyzn i kobiet - ale także dzieci i młodzież, których obecność nie jest tylko dekoracją, lecz służy jaśniejszemu określeniu osobowości papieża Wojtyły.

Druga rada przyszła od kardynała Roberta Tucci. Kolejne znane nazwisko - dyrektor "Civilta Cattolica", następnie dyrektor Radia Watykańskiego, a przede wszystkim, przez wiele lat organizator podróży papieskich. Tucci jasno to widział: "Nie dajcie się opanować pokusie i zarozumiałej chęci zrekonstruowania całego pontyfikatu. Musicie wybrać i jednocześnie dać do zrozumienia, że dokonaliście pewnego wyboru".

I także w tym wypadku posłuchaliśmy rady. Ograniczeni przede wszystkim krótkim czasem i zwartym rytmem fabuły. Wybraliśmy pewne przemówienia i pewne podróże spośród innych. Preferowaliśmy pewne czyny, pewne przedsięwzięcia kosztem - nieuchronnie - innych gestów i innych ważnych inicjatyw. Musieliśmy dokonać wyboru, często bolesnego, nawet między różnymi emocjami, które ten lub inny wybór był w stanie wzbudzić.

Rzecz jasna, każdy widz - mający we własnym sercu i we własnej wyobraźni osobisty wizerunek Karola Wojtyły - może zganić ten lub inny wybór, skrytykować go. Nie może jednak kwestionować dobrej wiary i troski, z jaką staraliśmy się odtworzyć jak najbardziej wyrazisty "portret" (jak to ujął Giacomo) tego charyzmatycznego, podróżującego, a przede wszystkim tak wszechstronnego papieża. Był człowiekiem słowa, słowa często improwizowanego, ale również człowiekiem gestu, gestu "wymyślonego" na poczekaniu i wreszcie - człowiekiem uczuciowym, co więcej, okazującym głęboką miłość dla każdej istoty ludzkiej, zwłaszcza dla najbiedniejszej, najbardziej bezbronnej.

Wydaje nam się, że "portret" ten jawi się z dostateczną wiernością w dwóch częściach filmu. Pierwszą dominuje starcie z ateistycznym komunizmem i zamach na papieża, ale nie tylko. Druga - w tym miejscu chciałbym wspomnieć wielką pracę, wykonaną przez moich kolegów scenarzystów, Monicę Zapelli i Gianmario Pagano - przedstawia trzy dramatyczne wyzwania, z którymi Jan Paweł II musiał się zmierzyć: coraz bardziej zmaterializowane społeczeństwo zachodnie, żyjące w liberalizmie bez zasad i w kulturze pod znakiem śmierci; wyzwanie wojny i terroryzmu, który domaga się "religijnego" zatwierdzenia; wyzwanie choroby, która go dotknęła. Papież zdaje się przegrywać każdą z tych bitew, a jednak, mimo swojej samotności w tej walce o obronę życia ludzkiego i przywoływaniu argumentów za pokojem, to on wskrzesza nadzieję świata, z dnia na dzień coraz bardziej zalęknionego; to on, nigdy nie ukrywając własnego cierpienia, uczy ponownie ludzkość jak przetrwać, w pogodzie ducha i z odwagą.

W tym miejscu nie mogę nie wspomnieć o pewnej osobie, jednej z tych, które podczas ostatnich lat były najbliżej papieża. Osoba, która codziennie pracowała dla niego, pomogła mu przy redagowaniu jego ostatniej książki, "Pamięć i tożsamość", i przeżyła jego śmierć jak ktoś, kto ogląda odejście własnego "ojca". Mowa o księdzu Pawle Ptaszniku, odpowiedzialnym za sekcję polską Sekretariatu Stanu. To on był naszym trzecim "doradcą". A raczej, trzeba by powiedzieć, naszym towarzyszem, naszym przewodnikiem, gdyż asystował nam przy pracy zarówno nad pierwszą, jak i nad drugą częścią filmu.

Niemożliwe jest zrelacjonowanie wszystkich rad, wszystkich wskazówek, których nam udzielił. Ale chciałbym jedno powiedzieć. Chciałbym wspomnieć o jego naleganiach, aby film uwypuklił w sposób wyraźny głęboką duchowość Karola Wojtyły. Zbyt często wlepiano mu etykietki polityczne czy dyplomatyczne, zupełnie nie pasujące do jego ducha, mentalności i sposobu przeżywania wiary. Był człowiekiem Boga, w każdej chwili i w każdej okoliczności. I właśnie poprzez sposób przeżywania Ewangelii potrafił ukazać ludziom oblicze Boga.

Oto Karol Wojtyła, jakiego chcieliśmy przedstawić, jako człowieka i papieża.

O filmie

To opowieść o Papieżu Polaku, który zmienił świat.

To również opowieść o życiu i cierpieniu.

Pierwsza cześć filmu, zatytułowana Karol - człowiek, który został papieżem, zrealizowana rok temu przez Giacomo Battiato opowiada o losach Karola Wojtyły - najpierw młodego studenta, potem duchownego, wreszcie biskupa. Opowiada o czasach okupacji hitlerowskiej i o czasach komunizmu w Polsce, prowadzi nas przez niezwykłe życie bohatera aż do momentu wyboru na głowę Stolicy Piotrowej.

Druga część, zatytułowana Karol - papież, który pozostał człowiekiem zaczyna się od scen czuwania wiernych na Placu św. Piotra w czasie ostatnich chwil życia Jana Pawła II. W następnych sekwencjach rozpoczyna się opowieść o kolejnych latach pontyfikatu, począwszy od jego inauguracji 22 października 1978 r.

Film ukazuje nam pierwsze pielgrzymki papieskie - do Meksyku oraz do Polski. Pielgrzymka do Polski w 1979 r. została pokazana tak, jak transmitowała ją polska telewizja, która na żądanie władz nie pokazywała tłumów na papieskich mszach.

Szczegółowo opowiedziano o tragicznych wydarzeniach związanych z zamachem na życie Jana Pawła II. Godzina po godzinie, a po strzałach na Placu św. Piotra minuta po minucie reżyser zrekonstruował wydarzenia 13 maja 1981 r.

Poruszającą sekwencję scen zamyka wypowiedź komunistycznego działacza, który skonsternowany wiadomością o tym, że papież przeżył, mówi: "To jeden z naszych największych błędów. Wróg stał się żywym męczennikiem".

Znaczącą część filmowej opowieści stanowią obrazy z podróży po świecie: do Ameryki Łacińskiej, Afryki, a także m.in. do Indii, do leprozorium prowadzonego przez Matkę Teresę z Kalkuty.

Jan Paweł II został przedstawiony jako niestrudzony obrońca praw człowieka, przeciwnik wojny i przemocy, ale również jako osoba o wielkiej wrażliwości i niezwykłym poczuciu humoru oraz otwartości. Jego rozmówcy zmuszają go do odpowiedzi na trudne, czasem kłopotliwe pytania, dotyczące antykoncepcji, aborcji i seksualności.

Z wielką precyzją film przedstawia kolejne etapy choroby Parkinsona, stopniowo pozbawiającej papieża sprawności fizycznej i możliwości mówienia.

Film kończą sceny z pogrzebu Jana Pawła II.

Papież Benedykt XVI o filmie

Prapremiera filmu Karol - papież, który pozostał człowiekiem odbyła się w Watykanie w marcu 2006 roku. Projekcję, w której razem z Benedyktem XVI uczestniczyło 6 tys. widzów, zakończono kilkuminutową owacją na stojąco. Szloch w watykańskiej auli towarzyszył kilkunastominutowym scenom opowiadającym o ostatnich chwilach życia Jana Pawła II.

Po projekcji papież powiedział, że film ten przedstawia Jana Pawła II jako "niezmordowanego proroka nadziei i pokoju".

Przypominając projekcję pierwszej części filmu, zatytułowanej Karol - człowiek, który został papieżem, w maju zeszłego roku, Benedykt XVI podkreślił, że jego drugą część zamyka opowieść o, jak się wyraził, ziemskim życiu umiłowanego papieża.

"Usłyszeliśmy raz jeszcze apel otwierający jego pontyfikat i tyle razy przywoływany z biegiem lat: "Otwórzcie drzwi Chrystusowi! Nie lękajcie się!" - podkreślił papież.

"Film ten - dodał - pozwolił nam powrócić myślami do podróży apostolskich po świecie, przeżyć na nowo spotkania z wieloma osobami, w tym z wielkimi tej ziemi oraz ze zwykłymi obywatelami, a także wybitnymi osobistościami i z nieznanymi ludźmi". Benedykt XVI wspomniał uwiecznione w filmie spotkania z Matką Teresą z Kalkuty.

Z wielkim wzruszeniem mówił o zamachu na Jana Pawła II 13 maja 1981 roku. "Zastygliśmy, tak jakbyśmy tam wtedy byli obecni, znowu usłyszeliśmy strzały tragicznego zamachu na Placu świętego Piotra" - powiedział.

"Do naszej pamięci powróciły słowa wypowiedziane głosem pełnym oburzenia, gdy potępiał ucisk reżimów totalitarnych, zabójczą przemoc oraz wojnę; słowa pocieszenia, nadziei i solidarności z rodzinami ofiar konfliktów oraz dramatycznych zamachów, jak atak na wieże World Trade Center w Nowym Jorku; pełne odwagi oskarżenia pod adresem konsumpcyjnego społeczeństwa i hedonistycznej kultury" - mówił Benedykt XVI.

Po raz pierwszy modlił się on do swego poprzednika, wygłaszając następujące słowa: "Niechaj umiłowany papież towarzyszy nam z wysokości i wyjedna nam od Pana łaskę, byśmy zawsze, tak jak on, byli wierni naszej misji".

Benedykt XVI z wielkim uznaniem wypowiedział się o twórcach filmu, szczególnie zaś o Piotrze Adamczyku oraz Giacomo Battiato, dziękując wszystkim za wielkie emocje i wzruszenia, jakich dostarczyli, opowiadając o latach pontyfikatu Jana Pawła II.

(PAP, 31.03.2006)

Treść

Nie lękajcie się!" - Woła głośno, z mocą i pasją nowy papież - Polak - podczas pierwszego spotkania z tłumem zgromadzonym na placu św. Piotra 22 października 1978 roku. Tak zaczyna się pontyfikat Jana Pawła II. I tak zaczyna się film.

Komunistyczne władze pierwsze dostrzegają niebezpieczeństwo, jakie dla nich stanowi nowy papież i pierwsze organizują obronę przed nim i ofensywę przeciwko niemu: planują infiltrację Watykanu, by go zdyskredytować i uniemożliwić mu przekroczenie żelaznej kurtyny.

Wojtyła podejmuje decyzję rozpoczęcia "nowej ewangelizacji" podróżą do Meksyku, gdzie mają spotkać się latynoamerykańscy biskupi. Rząd meksykański, laicki i przeniknięty przez masonerię, traktuje papieża jak zwyczajnego obywatela. I tak jak każdy obywatel składa on prośbę o wizę, żeby wjechać do tego kraju.

Podczas tej podróży świat odkrywa nowy, rewolucyjny sposób rozumienia pontyfikatu: wychodzącego do wszystkich, a zwłaszcza do cierpiących, przynoszącego świadectwo szacunku i miłości do człowieka, obronę jego wolności.

Ta podróż jest również dla papieża odkryciem trudnej i zaognionej rzeczywistości w Ameryce Łacińskiej, podzielonej między krwawymi dyktaturami i ruchami partyzanckimi, nierzadko gwałtownymi, o marksistowskich tendencjach. W środku, między nimi - Kościół. Symbolem tej sytuacji jest Oskar Romero, arcybiskup San Salvadoru, człowiek o nadzwyczajnej wrażliwości i duchowości. W nim odzwierciedla się całe niebezpieczeństwo i cierpienie tych, którzy na tej ziemi walczą o sprawiedliwość, miłość, odrzucenie nienawiści, złożenie broni i zaprzestanie terroru. I płaci za to śmiercią.

Jan Paweł II nie może zaakceptować świata podzielonego na dwie części, żyjącego w strachu przed bombą atomową, z Europą przeciętą żelazną kurtyną, bronioną przez czołgi.

Wojtyła pragnie powrócić do swoich korzeni, odwiedzić swój kraj i rozmawiać tam o porozumieniu, o pokoju, o wolności religijnej. Siłą swojej woli, wbrew różnego rodzaju naciskom, począwszy od sowieckich, wspomagany przez rozważny upór swojego sekretarza stanu Agostino Casarolego, Wojtyła przyjeżdża do Polski. Stąd, ze swojej ziemi wysyła w świat wielkie przesłanie "solidarności", solidarności między ludźmi pracy, między tymi, którzy posiadają i tymi, którzy nic nie mają, miedzy rządzonymi i rządzącymi. Wielki niepokój w komunistycznych urzędach, jeśli to przesłanie rozprzestrzeni się w Polsce, przedostanie się także do innych krajów komunistycznych i nastąpi katastrofa.

W filmie nabiera wagi postać młodego polskiego księdza, Jerzego Popiełuszki, który na swój sposób realizuje wezwanie Karola Wojtyła do solidarności.

Nadchodzi moment próby zamordowania Papieża. Nic nie zdołało do tej chwili wstrzymać jego kroków w stronę "nowej ewangelizacji", zmusić go do milczenia.

Przygotowanie zamachu, usiłowanie morderstwa, godziny, które następują, aż po chwile w sali operacyjnej, gdzie Papież ociera się o śmierć, są opowiedziane szczegółowo.

Już podczas rekonwalescencji Papież zajmuje się encykliką o pracy; jak tylko wraca do zdrowia, natychmiast planuje nowe podróże: do Nikaragui, do Salvadoru, gdzie uklęknie przy grobie Romera, do Indii, gdzie odwiedza leprozorium prowadzone przez Matkę Teresę z Kalkuty.

Matka Teresa jest dla papieża świadectwem miłości bez granic, zdolnej dotrzeć do każdego człowieka: oddania się cierpiącemu bez względu na kolor jego skóry, religię czy narodowość. Zobaczymy Matkę Teresę podróżującą do Libanu, dokąd Papieżowi nie pozwolono się udać, zobaczymy jak uzyskuje parę godzin zawieszenia broni, żeby uratować chore sieroty muzułmańskie, które pozostały bez jedzenia i wody, w pułapce między dwoma wrogimi wojskami.

Papież nadal wszelkimi sposobami podtrzymuje pokojową walkę Solidarności, pierwszego wolnego związku zawodowego w Polsce. I kiedy generał Jaruzelski wyprowadza na ulice Polski czołgi, aresztuje dysydentów, wprowadza stan wojenny, Papież stawia mu czoła, doprowadza do dialogu, wraca do swojego kraju, przemawia do tłumów. Z Polski wezbrana rzeka zdobytej wolności przelewa się na całą Europę wschodnią. Pada berliński mur. Zamyka się pewna epoka. Duch solidarności zwyciężył i Europa nie jest już podzielona.

Nadchodzą najtrudniejsze lata pontyfikatu Karola Wojtyły, zapowiedziane przez znaki choroby. Znaki, których on sam nie akceptuje, których nie chce widzieć. Jest zbyt zajęty swoją misją. "Nie ma pokoju bez sprawiedliwości!" - nadal woła w świecie, który - owszem - zmienił się, ale nie był w stanie wprowadzić idei solidarności, do których wzywał, ani rozpowszechnić woli pokoju, o czym marzył. Przeciwnie: konsumpcjonizm zdaje się zwyciężać, kapitalizm stwarza nową, gwałtowniejszą biedę. Ze wschodu nie nadchodzi oczekiwana przez niego odnowa duchowa. W różnych częściach świata rodzą się nowe, dramatyczne konflikty: wojna, przeciw której grzmi głos Wojtyły, który zdaje się być jedynym sędzią konfliktów światowych.

Papież powraca do swojego największego marzenia - połączenia wszystkich religii na jeden dzień wspólnej modlitwy o pokój. Dochodzi do spotkania w Asyżu, gdzie wszystkie religie świata wspólnie modlą się przeciwko wojnie.

Wojtyła wykonuje jeszcze jeden znaczący gest: udaje się do Goree, w Afryce, na Wyspę Niewolników. Klęka w miejscu, skąd zaczynał się handel niewolnikami i błaga o wybaczenie w imieniu wszystkich chrześcijan, którzy uczestniczyli, aktywnie czy biernie, w niewolnictwie, w tej wielkiej hańbie ludzkości.

W Afryce Wojtyła spotyka ojca Thomasa, biskupa Ugandy zajmującego się resocjalizacją dzieci wykorzystywanych w partyzantce. Postać księdza walczącego przeciwko przekształcaniu dzieci w narzędzia śmierci - jest emblematyczna w życiu Jana Pawła II.

Poznaje także Julię Ritter, kanadyjską lekarkę pracującą w szpitalu dla chorych na AIDS. Z wielkim poświęceniem zaangażowana jest na tym polu, ale co do palących tematów ich poglądy się różnią. Spotkają się, również w Rzymie, nie raz gwałtownie sprzeczając się na temat rozpowszechniania się AIDS, środków antykoncepcyjnych, aborcji, sytuacji kobiet.

Powróciwszy do Rzymu, Wojtyła poddaje się badaniom, które wykrywają raka jelit, z czasem ujawniają się pierwsze symptomy choroby Parkinsona. Prosi swojego lekarza, aby mu wyjaśnił chorobę, przygotował go do jej rozwoju. Perspektywa jest okrutna. Nic nie jest jednak w stanie powstrzymać go od wyjazdu do Sarajewa gdzie, w sercu Europy, miała miejsce straszna masakra. Potem jedzie do Paryża, gdzie wbrew wszelkim oczekiwaniom, miliony młodych ludzi przychodzą go słuchać, zachęca ich do odrzucenia idei przegranej, dodaje im odwagi w poszukiwaniu odpowiedzi na ich wielkie pytania, na ich marzenia.

Ostatnia część filmu opowiada osobistą drogę krzyżową papieża, który stawia czoło chorobie przekształcającej tego aktywnego i wysportowanego człowieka, który przemierzył cały świat, w istotę niezdolną do poruszania się. On, wielki mówca staje się człowiekiem dotkniętym afazją. Wojtyła podejmie odważną decyzję, niewyobrażalną dla papieża: ukazania swojej słabości i cierpienia bez wstydu, bez ukrywania, na znak wspólnoty w bólu z wszystkimi cierpiącymi z powodu chorób czy starości.

W 2000 roku - Jubileuszowym - Papież prosi o przebaczenie za błędy popełnione przez Kościół w ciągu całej jego historii, za zło wyrządzone przez chrześcijan, za grzechy wczorajsze i dzisiejsze.

Po modlitwie przy ścianie płaczu, zobaczymy go w Jordanii, przy zboczach góry Nego, w miejscu, gdzie Mojżesz, tuż przed śmiercią, zobaczył z dala Ziemię Obiecaną - ziemię, na której miały zapanować sprawiedliwość, szczęście oraz miłość. Zobaczył ją z dala i nigdy do niej nie dotarł.

11 września. Z wysiłkiem wydobywając głos i z trudem formułując słowa, ale z potężną mocą, Jan Paweł II jeszcze raz nawołuje Chrześcijan i Muzułmanów do pojednania, aby religie nigdy więcej nie dopuściły do zwycięstwa nienawiści i śmierci.

Podczas długiej i postępującej choroby bezustanna będzie pomoc i opieka sekretarza Stanisława, który towarzyszy Karolowi od czasu, kiedy był biskupem w Krakowie i siostry Tobiany, wiernej i energicznej asystentki.

Choroba nie daje mu odetchnąć. Lecz akceptowanie i nieukrywanie własnego cierpienia staje się jego siłą, jego ostatnim wielkim przesłaniem o odwadze, nadziei i miłości. Aż do ostatnich godzin jego życia, kiedy ci ludzie - głównie młodzież - do których całe życie podążał, nie zważając na zmęczenie i gasnące siły, powrócili do niego, aby towarzyszyć w jego ostatniej ziemskiej podróży.

Uwagi reżysera

"Nie możesz pozostawić portretu w połowie". Wiele osób tak mi mówiło, kiedy skończyłem pierwszy film, w którym opowiadałem historię Karola w Polsce. Historię młodzieńca, który chciał być dramaturgiem i aktorem, zanim wojna, widoki cierpień i zagłady, których był świadkiem, nie skłoniły go do zostania księdzem i poświęcenia własnego życia dla obrony godności człowieka. Stał się księdzem, biskupem i kardynałem w Krakowie podczas komunizmu, wybranym na papieża wbrew wszelkim oczekiwaniom.

Portret wydawał mi się skończony i faktycznie za taki go uważam. Jednak impuls, by kontynuować pracę był silny i przezwyciężył oczywiste obawy, nieśmiałość i wątpliwości. Starałem się nakreślić nowy, przystający - w stosunku do pierwszego - portret, poszukiwałem sposobu przedstawienia dalszego ciągu historii tego "młodego Polaka", który dojrzewając, a potem starzejąc się, przemierzył trzy kluczowe dziesięciolecia naszej epoki jako głowa Kościoła.

Nie przypadkowo użyłem słowa "portret". Portret nie jest dokumentem, ani kroniką, lecz interpretacją postaci, która zbiera pewne symboliczne prawdy.

W tym duchu, razem z Monicą Zapelli, Gianmario Pagano i Gian Franco Svidercoschim, napisaliśmy scenariusz filmu.

W tym samym duchu wyreżyserowałem film: zachowując przy pracy - tak jak to, moim zdaniem, powinien czynić uczciwy malarz - pasję dla przedmiotu artystycznego, utrzymując jednak niezbędny dystans do niego, ażeby portret ten nie stał się banalnym i niepotrzebnym hymnem pochwalnym.

Należy przy tym pamiętać, że portret, przez sam fakt przyszłego ujęcia go w ramy, nieuchronnie wynosi przedstawioną postać, niezależnie od tego, czy jest dobra czy zła.

Gdybym miał wybrać podtytuł dla filmu, brzmiałby: "Papież cierpiących". Właśnie ten aspekt osobowości Jana Pawła II najbardziej mnie dotknął. On niósł nadzieję i miłość gdziekolwiek zanosiło się na cierpienie, podnosił głos i narażał własną osobę tam, gdzie widział ucisk, gwałt, zniszczenie.

Stąd wybór kilku bliźniaczych postaci, które w różnych miejscach świata niosą jego przesłanie: poczynając od Matki Teresy (do której w szpitalu w Kalkucie, wśród konających i trędowatych Wojtyła mówi: "Chciałbym, gdyby to było możliwe, sprawiać stąd swoje papieskie obowiązki…"), po księdza Thomasa - późniejszego biskupa Ugandy - który zajmował się dziećmi zmuszanymi do zabijania. Po dwie postacie męczenników, w dwóch różnych kontekstach, lecz jakże podobnych do siebie - arcybiskupa Romero w Salwadorze i ojca Popiełuszki w Polsce, których zamordowano, dlatego że bronili prześladowanych i demaskowali prześladowców.

Do tematu uczestnictwa w cierpieniach spowodowanych przez człowieka (Wojtyła zadaje sobie pytanie "gdzie znajdują się granice nienawiści, okrucieństwa i ludzkiej zdolności do niszczenia") dołącza, w drugiej części jego życia, doświadczenie osobistego cierpienia. Karol odczuwa je na własnym ciele, począwszy od ran odniesionych w zamachu, a kończąc na wyniszczającej organizm chorobie Parkinsona. Stąd właśnie nasza decyzja w filmie wkroczenia do jego sypialni, do szpitala i do Watykanu, żeby opowiedzieć etapy drogi krzyżowej, którą stanowiła choroba, aż do momentu śmierci.

Dla Karola Wojtyły - tego uśmiechniętego, żartobliwego człowieka, niosącego zawsze i wszędzie słowa nadziei - temat cierpienia i jego przyczyn, był kluczowym problemem jego młodości, pierwszych dramatów, które napisał. I jego głos najmocniej zabrzmi, od początków pontyfikatu aż do momentu, kiedy tego głosu zabraknie, przeciwko wojnie - głównemu i najbardziej katastrofalnemu źródłu cierpienia i dehumanizacji.

Nie może się obejść bez paru słów na temat Piotra Adamczyka - aktora.

Dla mnie i dla niego tak intensywna była praca nad postacią w pierwszym filmie i tak szczera i silna identyfikacja, że - gdy wreszcie zapadła decyzja o dalszym opowiadaniu historii tego życia - nie widziałem innego wyboru, niż kontynuowanie tej podróży razem z nim.

Piotr był Karolem, o którym opowiadałem, tym samym Karolem, którego życie miało mieć dalszy ciąg w filmie, zmiana aktora byłaby dla mnie nie do pomyślenia.

Obaj znaliśmy dobrze ryzyko, na które się narażaliśmy. Przede wszystkim wytrzymałość fizyczna Piotra na codzienne godziny makijażu, które stawały się coraz dłuższe i skomplikowane wraz ze starzeniem się postaci. Nie sposób było też nie docenić trudu psychologicznego, który nas czekał , przy "przeobrażaniu" młodzieńca w wiarygodnego schorowanego starca.

Nie do mnie należy ocena, czy wyzwanie zakończyło się zwycięstwem. Nie mogę jednak przemilczeć podziwu dla sztuki aktorskiej, która nie raz na planie wprawiała mnie w oszołomienie. Dobrzy aktorzy oddają to, co sobie reżyser wyobraził. Wielcy aktorzy - a jest ich niewielu - obdarzają go niespodziewanymi, wyjątkowymi darami. I to przypadek Piotra.

Kończę te zwięzłe uwagi, cytując ostatnie słowa filmu, ostatnie słowa testamentu, który papież zostawia światu; jest to zdanie, które całą swą prostą i skromnością odzwierciedla wielkość Karola jako człowieka: "Dziękuję wszystkim… Wszystkich proszę o przebaczenie…".

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…