Bodowanie pokoju
Od samego początku oczywistym było, że Pokój zapewni ekipie i producentom wiele wyzwań logistycznych. W filmie nie pojawiają się żadne kostiumy i scenografie z dawnych epok, ale zaprojektowanie i zbudowanie tytułowego pokoju tak, by widzowie uwierzyli w jego surrealistyczne właściwości jako więzienia i potrafili poczuć jego ograniczoną fizycznie przestrzeń będącą dla Jacka czymś magicznym, było zadaniem znacznie trudniejszym. Z drugiej strony finałowy akt filmu był równie wielkim wyzwaniem, ponieważ należało podkreślić chaotyczność i szybkość współczesnego świata, postrzeganego przez osoby, które dopiero co wyrwały się z wieloletniej izolacji. Obu zadań podjął się utalentowany kanadyjski scenograf Ethan Tobman, który poczuł się związany z projektem nie tylko z perspektywy kreatywnej, ale także emocjonalnej. „To było bardzo intensywne doświadczenie. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mi się płakać na planie. Odczuwałem dziesiątki sprzecznych emocji podczas pracy nad Pokojem – od absolutnej traumy po poczucie ogromnego tryumfu”, opowiada Tobman, dodając ze śmiechem, że przy tym projekcie wszystko odbywało się inaczej niż zazwyczaj: „Nigdy jeszcze nie pracowałem na tak małym i ograniczonym fizycznie planie, ale muszę jednocześnie przyznać, iż nigdy wcześniej nie spędziłem tak dużo czasu na budowaniu filmowej lokacji”.
Scenograf rozpoczął pracę od żmudnego zbierania informacji, czytając tysiące artykułów o różnego rodzaju więzieniach. „Zapoznałem się dogłębnie z ideą oraz wykonaniem obozów zagłady z czasów Holocaustu, obejrzałem wszystkie dostępne policyjne zdjęcia z przypadków prawdziwych porwań, wliczając w to sprawy Elizabeth Fritzl oraz Nataschy Kampush, kolejnej Austriaczki, która przeżyła piekło. Przyglądaliśmy się także malutkim mieszkaniom w Hong Kongu, w których ludzie spędzają swoje życia w biedzie i ubóstwie, czując się jednocześnie jak w klatkach dla zwierząt”, opowiada Tobman, dodając, iż wszystkie te rzeczy doprowadziły go do wyciągnięcia zaskakujących wniosków. „Uświadomiłem sobie, że każdy człowiek w jakiś sposób personalizuje przestrzeń, w której żyje. Sposobów jest tyle, ile ludzi. Zadałem sobie więc pytanie – jakby zrobił to trzymany w niewoli pięciolatek, który nie jest świadomy swego więzienia?”, kontynuuje scenograf Pokoju. „Emma cudownie opisała to w książce jako swego rodzaju grę – bo w tym wieku wszystko jest jedną wielką grą poznawczą, w ramach której korzysta się przede wszystkim z wyobraźni. Wiedziałem, że filmowy pokój musi być przestrzenią dojmująco rzeczywistą, ale jednocześnie zostać ukazany z perspektywy dziecięcego realizmu magicznego. Chłopak wykorzystuje każdą okazję do zrobienia nowej zabawki – nawet gniazdka elektryczne posiadają narysowane twarze. W ten sposób udało nam się stworzyć mały, ale bardzo bogaty świat”.
Tobman starał się również przyjąć perspektywę porywacza, tzw. Dużego Nicka. „Pokój musiał być starannie wyizolowany i wyciszony, żeby nie docierało do niego nic ze świata zewnętrznego. Zrozumiałem jednak dosyć szybko, że Stary Nick nie miał na to zbyt dużych środków finansowych, więc posługiwał się raczej chałupniczymi metodami. Stworzyliśmy dodatkowo ściany, które można było swobodnie przesuwać na potrzeby ustawiania kamery”, opowiada scenograf. A Abrahamson dodaje: „Musieliśmy się porządnie nagłówkować nad logistyką pracy w tak małym pomieszczeniu, ale ustaliliśmy, że kamera będzie zawsze znajdować się w pokoju – że nie będziemy kręcić na zbliżeniach osiąganych przez specjalne obiektywy z większego dystansu. Plan zbudowany przez Ethana dawał nam w tym aspekcie dużą dowolność i elastyczność pracy. Można było tymczasowo usuwać całe ściany, umieszczać kamerę na poziomie podłogi i znajdywać różne kąty kręcenia ujęć”, mówi reżyser. Tobman kontynuuje podjętą myśl: „Nasza opowieść ma w sobie coś z klasycznej baśni, dlatego chciałem, żeby pokój przypominał pod kątem geometrycznym dziecięcy rysunek. Na tej podstawie rozpocząłem proces znajdywania odpowiednich miejsc na drzwi, świetlik i wszystkie meble. Każda rzecz w pokoju stała się osobną postacią”, wyjaśnia scenograf.
Inspirując się scenariuszem Donoghue, Tobman stworzył w pokoju dziesiątki różnych mikro-światów. „Gdy już zbudowaliśmy pomieszczenie, czyli ustaliliśmy wszystko niejako w makro-perspektywie, zaczęliśmy skupiać się na zapełnianiu przestrzeni w skali mikro”, objaśnia scenograf. „Dla mnie ten pokój był niczym Układ Słoneczny – przykładowo, szafę traktowałem jak zupełnie osobną planetę, która była dodatkowo dla Jacka czymś w rodzaju portalu, za pomocą którego może obserwować bezpiecznie to, co dzieje się poza tym meblem. Nawet dywan traktowałem jak taką planetę i zorganizowaliśmy cały dywanowy casting, żeby znaleźć odpowiedniego kandydata. Zdecydowaliśmy się na podłużny kształt z kalejdoskopem kolorów, które symbolizują nieustannie pracującą na wysokich obrotach wyobraźnię Jacka”, dodaje Tobman. Sporym wyzwaniem okazało się również postarzanie każdego obiektu znajdującego się w pokoju, żeby wyglądał autentycznie. Tobman podszedł do tego z typowym dla siebie perfekcjonizmem, obliczając między innymi kąt padania promieni słonecznych przez świetlik w suficie i w ten sposób przewidując, które obiekty mogłyby bardziej wyblaknąć, a które zyskać nieco pleśni. „Chcieliśmy, by niektóre fragmenty ścian zostały naznaczone mocą słońca, wykonaliśmy dziesiątki testów z używaniem wybielaczy, farb i różnych rodzajów suszarek. Udało nam się wytworzyć odcienie brązu i ochry, które pozwoliły uzyskać wrażenie istniejącego przez siedem lat więzienia Jacka i jego mamy”, mówi scenograf.
Tobman wspomina, że gdy aktorzy weszli po raz pierwszy na plan, podszedł do Brie Larson i powiedział jej: „Oddaję go w twoje ręce”. Aktorka była pod ogromnym wrażeniem pokoju i twierdzi, że bardzo jej pomógł w budowaniu osobowości Mamy. „To było wspaniałe, że Ethanowi udało się wnieść do tego pomieszczenia tyle elementów ludzkiej psychologii oraz świadomości przeszłych lat. Czułam się tam tak, jakby rzeczywiście ktoś tam mieszkał przez siedem lat!” Donoghue również nie mogła wyjść z podziwu. „To ważne, że Jack nigdy nie zauważa brzydoty tego miejsca. Nie zna innego świata. A jednak Ethan i Lenny stworzyli pokój, który jest brzydki i fascynujący zarazem, przypominający kreację rodem z dziecięcej wyobraźni”. Tobman podkreśla jednak, że choć projektowanie pokoju było niesamowitym doświadczeniem, film staje się o wiele ciekawszy, gdy bohaterowie uciekają do świata zewnętrznego. „Podoba mi się to, że w porównaniu z ciepłym, przytulnym i spersonalizowanym pokojem wszystko inne wydaje się być chłodne, obojętne, jakoś emocjonalnie wypalone. Wolność nie jest tak kolorowa, jak wyobrażała sobie główna bohaterka”, wyjaśnia scenograf. Kluczową lokacją był w tym względzie szpital, do którego trafiają Jack i jego mama. Stał się niejako bramą pomiędzy dwoma różnymi światami.
Abrahamson wyjaśnia, dlaczego wybrał niemal całkowicie oszklone dziesiąte piętro budynku na lokalizację tego planu zdjęciowego. „Oglądaliśmy wiele różnych przestrzeni, ale zdecydowaliśmy się ostatecznie na maksymalnie białe pomieszczenie wysoko nad ziemią, przypominające nieco projekty z 2001: Odysei kosmicznej Kubricka, żeby podkreślić stan zawieszenia, w którym przez jakiś czas znajdują się Jack i jego mama”, mówi Abrahamson. „Miejsce to jednocześnie stało się znakomitym kontrastem do samego pokoju, choćby dlatego, że posiadało ogromną szybę w suficie, przez którą bohaterowie mogli obserwować bezkresne niebo”. Ostatnią z perspektywy filmowej podróży lokacją był dom babci Jacka, w którym uwolniona dziewczyna nie potrafi rozpoznać miejsca ze swoich młodzieńczych wspomnień. „Nancy zakończyła właśnie sprawę rozwodową, więc jej przestrzeń życiowa musi być trochę chłodna i pusta. Brązowe ściany pokoju zostały zamienione na szarawe odcienie. Jedynym miejscem, które wydaje się tętnić życiem i bardziej jaskrawymi kolorami, jest legowisko psa Leo. I właśnie tam nieustannie ciągnie małego Jacka”, opowiada Tobman. „Najbardziej w oczy rzuca się jednak dawna sypialnia dziewczyny, którą jej matka zachowała w dokładnie takim stanie, w jakim dziewczyna ją opuściła. Chciałem, żeby była to osobista przestrzeń dla Brie, więc zaprojektowaliśmy to miejsce wspólnie. Nigdy wcześniej nie pracowałem na planie tak blisko z aktorką. Rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim – co ma leżeć pod łóżkiem, co nad, co jest schowane w szufladach itd.”
Abrahamson podsumowuje swoją pracę przy Pokoju jako wielką przygodę, która nauczyła go dużo nie tylko jako filmowca, ale także jako człowieka. „Od pracy z aktorami, Jacobem, Brie, Joan i Williamem, poprzez nadzorowanie budowania scenografii, tak wspaniale zaprojektowanej przez Ethana, po współpracę z autorem zdjęć Dannym Cohenem, montażystą Nathanem Nugentem oraz kompozytorem Stephenem Rennicksem – wszystko było szeregiem niezwykle intensywnych i satysfakcjonujących doświadczeń, które pomogły mi zrozumieć wiele rzeczy”, mówi reżyser Pokoju. „Jestem przekonany, że widzowie chętnie wyruszą z nami w tę podróż, bo mimo wielu mrocznych emocji i smutnych momentów jest to przede wszystkim inspirująca historia o ludziach takich jak my, zagubionych i poszukujących sposobów na egzystowanie w świecie, który nie zawsze wygląda miło i zachęcająco. Jeśli nasz film zapewni publiczności choć ułamek emocji, których doświadczyliśmy w trakcie realizacji, a które Emma Donoghue tak wspaniale wytworzyła w swojej powieści oraz scenariuszu, wszyscy będziemy w pełni zadowoleni”, kontynuuje Abrahamson. „Takie opowieści najbardziej mnie interesują i chciałbym w przyszłości kręcić jak najwięcej filmów przypominających Pokój”.