7/10 – Dobre horror s-f, który przy odrobinie większym zaangażowaniu twórców, mógłby być najlepszy w swoim gatunku.
Statek z kilkorgiem ludzi rozbija się na, jak się później okazuje, wymarłej planecie, gdzie, jak okazuje się jeszcze później, grasują niefajne stworki, pożerające wszystko i wszystkich. Dodatkowy fun jest taki, że stworki boją się światła, które je zabija. Ale, jak to w filmach, bohaterowie mają pecha i na planecie przypada właśnie potrójne zaćmienie słońca…
No właśnie, zaćmienie słońca. W tym szczególe kryje się siła, a zarazem słabość filmu. Początek jest znakomity, ze zgrabnie budowanym napięciem i dobrym rozpisaniem poszczególnych bohaterów, z Riddickiem na czele. Dodatkowym bodźcem, który wzbudza emocje, jest fakt, że wkrótce zrobi się ciemno i…No właśnie, do końca nie wiem, co to miało być. Sceny, które wywołują dreszczyk, przeplatane są z wyglądającymi na jakiś pastisz scenami, które przypominają, dramatyzmem i wykonaniem, jakiś tani filmik klasy b. Design potworów jest, jak dla mnie, bardziej śmieszny, niż straszny, a same starcia z nimi kompletnie pozbawione jaj, bardzo nijakie i praktycznie pozbawione jakiejkolwiek dawki napięcia.
Za to film nadrabia gęstym klimatem, zgrabnie budowanym przez pierwszą godzinę, głównie poprzez plenery (rozciągająca się wokół pustynia) i znakomitymi zdjęciami, które, poprzez prostą sztuczkę z nałożeniem różnokolorwych filtrów, w zależności od tego, które z trzech słońc aktualnie świeci, wywołują ogromnie poztywne wrażenie. No i w żadnym horrorze od czasów "Coś" nie było tak charyzmatycznego bohatera, jak ten kreowany przez Vina Diesela, który jest po prostu urodzony do tej roli (nie sądziłem, że kiedykolwiek będe pisał pochlebnie na temat aktorstwa tego pana). Riddick rządzi!
Pozostałe
Proszę czekać…
Muszę stwierdzić, że ze wszystkich filmów dotyczących Riddicka, ten jest zdecydowanie najlepszy. Ma wyjątkowy klimat, co powoduje, że jak gdzieś leci, to nie odpuszczę.