Aktywność

Witam, na chwilę obecną jedyne zaległe nagrody są za luty 2017 – reputacja dopiero co została zamknięta.

Proszę o przesłanie list nagród za dane miesiące – zobaczę co z nich będę jeszcze miała, ewentualnie zaproponuję inne, gdyż do dnia dzisiejszego ich nie otrzymałam.

W przyszłości najlepiej przesyłać listę i adres do wysyłki zgodnie z zaleceniami – w ciągu tygodnia po zamknięciu reputacji.

Nie miałam żadnych oczekiwań, na film poszłam dla wielkiego człowieka – Nie miałam żadnych oczekiwań co do filmu. Z przykrością muszę powiedzieć, że dla mnie polskie kino to przede wszystkim ekranizacje lektur i komedie romantyczne. Na polski horror nie odważyłam się pójść, a na Bogów poszłam tylko i wyłącznie ze względu na dr. Religę. Jestem z Zabrza i jako taką wiedzę o nim i jego klinice miałam, podejrzewałam, że film będzie o początkach lub wybranym momencie z jej funkcjonowania co było dla mnie intrygujące.

Dramat jednostki niesamowicie przekazany przez Kota, który nie tylko był bardzo podobny do doktora, dość naturalnie przyjął jego posturę, i chód. Jak o tym myślę, to przed oczyma mam Kutchera, który sztucznie naśladował Jobsa, trochę jak nim uliczny, który poza naśladowaniem wyśmiewa nasze zachowanie. Gra Kota przemawia i przekonuje. Ma władzę nad widzem. Gdy jest zacięty, widz mu kibicuje, gdy ogrania go niepokój i wątpliwości, widza też.
Do pozostałej obsady nie mam żadnych zastrzeżeń, doskonale dobrana i albo bardzo dobrze zagrała albo dominacja Kota przyćmiła niedociągnięcia.

Świetnie były przedstawione ówczesne realia, poddaństwo, przynależność do partii, machlojstwo, lenistwo sekretarek czy budowlańców… i życie na kartki. Dodano sporą (jak na dramat) dawkę humoru.

Mimo prostej fabuły film wciąga, a 2h wcale się nie ciągną.

Nie byłabym sobą jeśli bym się do czegoś nie doczepiła ;)
Elementy, które mi nie pasowały to wzrost Kota, no ale cóż to nie Harry Potter gdzie kamerą kogoś "skracają" lub "rozściągają", a w scenie, gdy Religa wraca do domu w beżowym płaszczu (początek filmu) za oknem śnieżyca, on ma mokre włosy, ale płaszcz nieskazitelny.

Szczerze polecam! Moja ocena to 8+

Bez rewelacji – Film do obejrzenia, nie jest to mój ulubiony typ komedii ponieważ humor należy do głupkowatego, ale dla rozerwania się raz na rok może być ;)
Podobała mi się kreacja Aniston, mimo że nie przepadam za nią film, wg mnie, sporo zyskał dzięki jej grze.

Moja ocena to zawyżone 6/10

Bilety do kina wybierane są w formie 1:1, wyjątkiem są weryfikatorzy, którzy zakwalifikowali się do wyboru własnego. Film 2D, 3D – nie gra różnicy.

Osoba, która chce film A, ale jeżeli miałaby go nie otrzymać, to woli bilet, robi listę nagród wg priorytetów. W takim przypadku przy zamykaniu* reputacji wyślę maila czy zakwalifikował się na film czy kino. Jeśli ktoś w ogóle nie chce filmu tylko bilet, to sprawa chyba jasna.

Na chwilę obecną najprostszym rozwiązaniem jest… ja będę miała listę osób, które wybrały bilet i 1-2 mc-e czekam na informacje o filmie.
Nie wcześniej niż na 5 dni przed seansem oraz nie później niż 1** wysyłasz maila (z tego samego adresu, na który jest konto na fdb) z poniższymi informacjami:
- nazwa kina (lub url do strony jeżeli nie jest to multikino, helios, cienma city, a kino umożliwia zakup biletów przez internet),
- miejscowość,
- tytuł filmu,
- dzień (data) i godzina seansu,
- rząd/ miejsce lub sugestie (lewa, środek, prawa, góra, środek, dół) (domyślnie wybieram 1. środkowe miejsca, 2. środkowe rzędy → w górę),
- inne: napisy/ dubbing/ 2D/ 3D.

Po zakupie biletu, otrzymasz maila zwrotnego z biletem do wydrukowania.

• reputacja zamykana jest nie wcześniej niż w 5 dniu miesiąca. Wcześniej nie przeglądam maili z listami nagród. Możemy się umówić, że jeżeli w tytule będzie Reputacja <miesiąc> bilet do kina (dla wyboru tylko biletu). To go otworzę i jak tylko będzie repertuar dla konkretnego dnia, to kupię bilet najszybciej jak to będzie możliwe.

• jeżeli do np. 5h przed seansem nie dostaniecie biletu drogą mailową, to należy wysłać chociażby sms z info o wysłanym mailu. W odpowiedzi, że dana osoba otrzyma bilet do kina, będą dane kontaktowe. Proszę się podpisać.

Przewidywalny i chwilami niestety wprost komiczny – Na film poszłam nie czytając opinii, a zwiastun obejrzałam już dawno temu. Sam fakt, że będzie to kolejna część Wolverine miał wystarczyć. Niestety to było za mało.

Nie powiem, film obejrzałam i nie usnęłam, jednak niczym nie zaskoczył, nawet podejrzenia słabej (w myślach miałam tylko "niech tego tak nie skończą") końcówki okazały się prawdziwe. Wolverine, "kochliwy żołnierz" skaczący jak żabka po pędzącym pociągu już nawet nie budzi sympatii – po prostu jest i coś tam robi… a tak dobrze się zapowiadały pierwsze minuty filmu…

Chyba największym plusem tego filmu była zapowiedź kolejnego (przerywnik w napisach) :)

Jeśli chodzi o Blooma, to zaskakuje mnie że nie ma go w obsadzie (także na imdb), a raczej byłby gdyby to był on.

Trendy, o których wspomina Quagmire też nieszczególnie mnie się podobają. Lubię gdy efekty specjalne są dopracowane, ale nie gdy film jest zbyt efekciarski.

Hobbita już zbytnio nie pamiętam (filmu) i trudno mi nawiązywać do książki, gdyż jej nie czytałam, ale walczące góry czy pościg w jaskiniach (chyba, pamiętam mosty ;)) nieprzypadły mi do gustu.

Hmm w zwiastunie widzę Blooma czy tylko tak upodobniono do niego kogoś?

Bez niespodzianek – nic szczególnego – Na film poszłam nie spodziewając się niczego poza: brakiem fabuły, szybkimi samochodami. To też otrzymałam a na deser dawkę scen godnych Szklanej Pułapki i absurdalnych do szpiku kości.

Sympatię wzbudza para Gal Gadot i Sung Kang, ale to chyba przez sentyment z Tokio driftu.

O grze aktorskiej w przypadku tego filmu nie trzeba nic mówić (jakiej grze? :D), efekty niezłe aczkolwiek wiele scen kręcona bardzo chaotycznie.

Obawiam się, że fani szybkich samochodów nie zaspokoją głodu po obejrzeniu tego filmu, tylko kilka razy można było sobie na nie popatrzeć. Sporo akcji w zamknięciu lub w ciemnościach, w nieciekawych ujęciach.

Film oceniam nisko – na 4. kilka razy udało mi się usnąć mimo niezbyt późnej godziny.

A jak dla mnie "wyrazista" czcionka i kolory to po prostu pójście po najniższej linii oporu. "Polskie" teksty w ogóle nie wtapiają się w plakat, jego klimat.

Nie wiem skąd zamiłowanie twórców do pytania z serii złotych myśli rozmaitych wypowiedzi. To jest OK przy okładkach DVD, ale plakat musi być reprezentacyjny. Cytat z CraveOnline – dany na siłę, a wprowadzenie kolejnej czcionki to już porażka.

Jak miło widzieć plakat bez "wojowników" walczących o byt świata ;)