Skąpane w słońcu, ale i mroczne, Los Angeles z lat 90. XX w. Ambitna reżyserka postanawia zemścić się na nieuczciwym producencie, korzystając z nadprzyrodzonych mocy.
Piszę, bo wszystko inne mniej lubię. Piszę w przerwach od fantazjowania o upiciu się z Billem Murrayem... albo odwrotnie.

Dla kolekcjonerów reprezentantek wiedźm i kina gore. Bez większego wymiaru, chwilami soczysta wiśnia, ale z pewnością nienowa. Czarna magia, ale nie kinowa. 5

Los Angeles jako wcale nie miasto aniołów, a przerażających demonów? Walka o swój debiut filmowy przesiąknięta bezwzględnością, brutalnością, a nawet kontaktami z nadprzyrodzonymi mocami i światem magicznym? Taką emancypacyjną pluskającą się we krwi, swatającą ze sobą kino gore i horror podróż proponuje nam serial Nowy smak wiśni. Obiecująca historia w nastroju lynchowskim i surrealistycznym z wątkiem przewodnim revenge, zaczyna w pewnym momencie stawać się opowieścią, która traci kręgosłup, konsekwencja traci pion i mimo sporej wyobraźni bez cackania się z komfortem widza, ze skuteczną estetyką brzydoty zaczyna podążać w uproszczenia, by było efektownie, a nie symbolicznie, czy z dodatkowym wymiarem. To niedbalstwo scenariuszowe sprawia, że oglądamy coś sympatyzującego z tym, co pod skorupą świata racjonalnego i tripowego, ale pozbawione jest to większych ambicji. Więcej pestki, niż wiśni, ale trzeba jej przyznać, że potrafi być soczysta.

Lisa przyjeżdża do Los Angeles po zakończeniu swojego nowego filmu krótkometrażowego. Zdeterminowana, świadoma swojego talentu bez zawahania będzie stawiać pewne kroki w świecie Hollywood. Bardzo szybko jednak się przekonuje, że to rzeczywistość, gdzie wydaje się być jakąś utopijną masochistką, gdyż wartość artystyczna dzieła nie okazuje się tutaj wystarczającym czynnikiem, determinującym zostanie uznaną postacią. Obślizgłe środowisko, hedonistyczne, częściej mówiące o pieniądzach i autoreklamie, niż debatujące z pasją o kinie. Lisa zostaje w pewnym sensie okradziona ze swojego filmu, a metoda, którą przyjmie, a właściwie pojawi się w jej życiu nawet bez jej nadmiernego wysiłku, będzie subtelnie mówiąc, niecodzienna. Myślała, że podpisała pakt z diabłem podczas kontraktu filmowego, jednak spotkanie na jej drodze nieprzewidywalnej czarownicy Boro, będzie dopiero prawdziwym cyrografem. A to wszystko po to, by mężczyzna, który zarządza tym stawem, i z własnego deficytu pomysłów łapie na haczyk bezwzględnie Lisy, poczuł ból, prawdziwy ból.

Nowy smak wiśni to historia kobiety mścicielki, która dociera z powodu obsesji nad swoim dziełem do granicy obłędu i podąża niemalże dosłownie po trupach do celu, gubiąc moralny kompas. Nasza bohaterka wchodzi w pakt z czarownicą, co spowoduje, że sytuacja wymknie się spod kontroli. Pragnienie zemsty, a sama zemsta, kiedy ma już miejsce jest trudna do zatrzymania. Ta krwawa kolejka rzezi jedzie przez długi czas na wysokiej prędkości, jednak w pewnym momencie centrum historii zaczyna się gubić, a atak zwrotów akcji odsuwa uwagę od intrygującej korespondencji horroru, który nagrała bohaterka, a tego doświadczalnego w rzeczywistości. W pewnym momencie to zaczyna ginąć i film się rozczłonkowuje na tworzenie surrealizmu, ale niestety "sowy nie są, tym czym są" to mało skomplikowana gra iluzją oraz już o wiele lepiej i ze smakiem lękiem i odrazą w Los Angeles. Momenty inwazji na wyobraźni, gry w labirynt wyobrażonego, a prawdziwego, tak doskonale się zapowiadającej niemalże motyw oka z Bunuela, wypada słabiej, niż zdecydowanie inspirowane portretem wiedźm eksponowanie niepokoju z filmu Wiedźmy Nicolasa Roega. Baśn może iść w parzez horrorem i to się nawet zgrabnie udaje, a na pewno jest mocnym punktem w Nowym smaku wiśni. Jest przerysowanie, makabrycznie, nieobliczalnie i groteskowo. Gdyby serial poszedł w kierunku awangardy mającej za wartość nadrzedną poczucie zaskoczenia i prowokacji, to nie byłoby tego poczucia dezorientacji, gdzie podziały się pewne tematy i czemu zostały niepociągnięte.

Niestety też sama bohaterka, jej wycofanie, mizerna bojowość, a jednocześnie niewiarygodna często skuteczność bywa czasami mało wiarygodna. Reszta postaci też wydaje się być często poddana bez wątpliwości, temu co mówi Lisa, jak gdyby zjawiska paranormalne były ich codziennością. Co na początku zapowiadało się na ciekawy zabieg trochę kpiarski, jednak z czasem naprawdę postaci są bardzo płaskie i kompletnie nie mają do zaoferowania nic interesującego, prócz błyskotliwego, z paroma naprawdę dobrymi dialogami producenta, na którym to właśnie Lisa chce się mścić.

Nowy smak wiśni jest nieskrępowany, potrafi sięgać odważnie po dziwności, ale w pewnym momencie przestaje na nas robić wrażenie, bo droga do konfrontacji bohaterki ze swoimi demonami z przeszłości niestety jest zrobiona bez psychologicznego zaplecza, a bardzo w prosty i nieskomplikowany sposób. Kino dla kolekcjonerów wszelkich reprezentantek wiedźm w kinie oraz brutalnych i amoralnych sekwencji gatunku horroru. Całościowo, to naprawdę smaczna wisienka, ale bez tortu i nienowa. Niestety tylko czarna magia, a nie ekranowa magia.

0 z 1 osoba uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 0
Skomentuj jako pierwszy.
Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Fabuła

Multimedia

Proszę czekać…