Odrobina czekolady na każdy dzień 10
„Czekolada”, mimo, że opowiada całkiem realistyczną historię, jest filmem magicznym. Przedstawia przemianę ludzi – mieszkańców pewnego miasteczka, z ponurych, przesadnie wymagających dyscypliny, wręcz sztywnych, w osoby cieszące się życiem i tym, co mają. Przypomina to nieco bajkę i odczarowanie istot zaklętych w kamień lub zamkniętych niewidzialnymi granicami w istoty pełne życia.
Główna bohaterka - Vianne - wraz z córeczką chodzą od miasta do miasta, w każdym zatrzymując się tylko na pewien czas i „lecząc” czekoladą spragnione radości życia ludzkie dusze z szarości codziennego życia. Kobieta uważa, że jest to jej powołanie i nie wyobraża sobie innego życia. Natomiast jej córeczka – Anouk – marzy potajemnie o możliwości pozostania w jednym miejscu, poznaniu przyjaciół "na stałe" i posiadaniu domu bez potrzeby jego porzucania. I – jak to dziecko – dziewczynka wymyśla sobie niezwykłego przyjaciela, kangura, który pomaga jej nawiązywać nowe znajomości i pytać o to, o co dziewczynka nie ma sama odwagi.
Ta pełna uroku historia została osadzona w malowniczym miasteczku, które szczyci się własną historią i prawym życiem mieszkańców oraz pewną hermetycznością. Jest to także historia nietolerancji wynikającej z braku wiedzy i chęci poznania tego, czego się nie zna. Zarówno Vienne, jak i wędrowni Cyganie, którzy pojawiają się pewnego dnia w miasteczku, spotykają się na początku ze skrajna niechęcią, której powodem jest inny od miejscowego styl życia.
Film przedstawia miesiąc, może półtora z życia zwykłych ludzi. Nie ma tu ani wielkich bohaterów, ani wielu zwrotów akcji. Ale film ogląda się lekko i przyjemnie, także dzięki świetnie dobranej muzyce, podkreślającej jego nastrój. „Czekoladę” można przyrównać do prawdziwej czekolady – najpierw mamy do czynienia z opakowaniem, które nie zawsze udaje się szybko zdjąć jednocześnie nie narażając go na zniszczenie. Pod opakowaniem błyszczy brązowa lub biała tabliczka, a w środku... kryją się bakalie, orzechy, nadzienie... Tak jest właśnie z historią tu przedstawioną – opakowanie na początku za bardzo krępuje i łakocie i ludzi, którzy chcą, ale czasem boją się osłodzić sobie trochę życie. Kiedy okowy puszczają, słońce zaczyna świecić jaśniej, ludzie stają się dla siebie milsi, znika gdzieś praktykowane od lat zakłamanie - świat nabiera pięknych kolorów, a każdy dzień „smaku”.
Nie jest to sztucznie przesłodzona opowieść, więc proszę widzów, którzy nie oglądali "Czekolady", aby nie dali się zwieść pierwszemu wrażeniu. Nikt nie powinien wstać po obejrzeniu przedstawionej tu opowieści z niesmakiem i uczuciem słodkiego zemdlenia w ustach.
Polecam ten film każdemu, a zwłaszcza tym, którzy twierdzą, że wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma i że życie samo w sobie nie jest ciekawe, kiedy „nic się nie dzieje”.
Właśnie film się zaczął i z przyjemnością go sobie przypomnę. Dla mnie absolutnie klimatyczna rewelacja. Teraz to sobie obejrzę na luziku, ale pamiętam, że wcześniej oglądałem tak, że nie mogłem się oderwać od obrazu. Kto nie widział musi obejrzeć koniecznie, chociaż podejrzewam, że dla niektórych będzie nudny :)