"Mroczny rycerz" to mroczny, niesamowity film, będący jedną z najlepszych ekranizacji komiksu wszech czasów. 9
W 2005 roku Batman - Początek okazał się dobrym restartem serii i przywrócił wiarę w ekranizację komiksów o tej postaci. Dlatego też niecierpliwie czekaliśmy na kontynuację. Oczekiwania były wysokie. Czy Mroczny rycerz je spełnił? Odpowiedź brzmi: tak. Złożyło się na to kilka czynników.
Podstawowym jest świetny scenariusz autorstwa brata reżysera, Jonathana Nolana. Uprzednio bracia współpracowali przy scenariuszu filmu Prestiż i również efekty były bardzo dobre. Tu wspólnie wymyślili mroczną historię, która jest ciekawa od początku do końca.
Kolejna sprawa to reżyseria Christophera Nolana, który debiutował filmem Following w 1998 roku. Od tamtego czasu ciągle się rozwija i jest obecnie reżyserem najwyższej klasy. Mroczny rycerz jest tego najlepszym dowodem.
Następną składową sukcesu jest świetna obsada. Jako Bruce Wayne kolejny raz występuje Christian Bale i ponownie gra swoją rolę na bardzo dobrym poziomie. Tak samo jest w przypadku Michaela Caine'a i Gary'ego Oldmana, grających role Alfreda i Gordona. Powraca też postać Rachel Dawes, tym razem w osobie Maggie Gyllenhaal (uprzednio grała ją ładniejsza Katie Holmes, ale wszyscy byli zgodni, że była najsłabszym ogniwem aktorskim poprzedniej części). Gyllenhaal gra o wiele lepiej. Prócz tego zostały wprowadzone dwie nowe, główne postaci: Joker i Harvey Dent (Heath Ledger i Aaron Eckhart). O roli Ledgera mówiło się na długo przed premierą. Koledzy z planu wyrażali swój podziw jak przekonująco wypadł w roli Jokera. Nie było w tym ani odrobiny przesady. Ledger zagrał wybitnie, a jego rola jest warta oscarowej nominacji. Eckhart natomiast jak zawsze zagrał na poziomie i dobrze wypadł w roli Denta.
Kolejny element to efekty specjalne i sceny akcji. Prezentują się one wyśmienicie i ogląda się je ze szczęką na podłodze. Eksplozje, pościgi, wszystko to na najwyższym poziomie. Jednocześnie jednak należy podkreślić, że w przeciwieństwie do niektórych ekranizacji komiksów nie dominują one treści filmu.
Jeśli chodzi natomiast o minusy, to dla mnie są głównie dwa: muzyka i sceny walk Batmana. Zważywszy, że za muzykę odpowiadają dwaj wybitni kompozytorzy (James Newton Howard i Hans Zimmer) należałoby spodziewać się czegoś wyśmienitego. Niestety tak nie jest. Muzyka jest dość monotonna i nie dorównuje klasą obrazowi.
Natomiast co do walk, to powtarza się sytuacja z jedynki. Wally Pfister ustawia w tych scenach kamerę za blisko przez co niewiele widać. W Mrocznym rycerzu jest co prawda niewielki postęp, bo w części pierwszej nie było widać nic, tu natomiast kamera jest trochę dalej i już coś widać, choć nadal mało. Liczę, że w części trzeciej odjadą z nią jeszcze dalej i w końcu będziemy mogli zobaczyć jak Batman kopie tyłki złoczyńcom, zamiast oglądać zbliżenia na jego kostium.
To wszystko składa się na niesamowity obraz, który wgniata w fotel. Gdy pojawiają się napisy końcowe ma się szczękę na podłodze. Potrzeba chwili by się pozbierać i wyjść z kina. Jeszcze żaden film w kinie nie sprawił, że mnie dosłownie zatkało, a tu tak było. Nie dziwią mnie wcale wysokie oceny od krytyki i widzów. Mroczny rycerz to film, który trzeba obejrzeć w kinie (najlepiej w technologii IMAX) i wierzcie mi, że żadne recenzje nie przygotują was na to, czego doświadczycie. Już nie mogę się doczekać części trzeciej.
Widzę tu masę odmiennych wypowiedzi. Zdania są mocno podzielone, jak na film Nolana przystało :) Dobry klimat, ciekawe podejście do tematu, aktorstwo jak zwykle dopracowane, scenariusz również. Jednak wolę Jokera w wykonaniu Jacka (z całym szacunkiem dla Heatha).