Cały ten seks to komedia romantyczna o sześciu zwyczajnych parach i ich niegrzecznych fantazjach. Każdy z nas ma jakieś fantazje seksualne. Niektóre zupełnie pospolite. Inne całkiem szalone. Jeszcze inne totalnie odjechane. Tylko kiedy powiedzieć o nich drugiej osobie? Nie można tego zrobić na pierwszej randce, weźmie cię za zboczeńca! Na trzeciej? Na piątej? Po pół roku? Po ślubie? Po czterdziestce? Stawka idzie tylko w górę! Ale kiedyś… kiedyś trzeba to zrobić.

„Cały ten seks” jest niezbyt ambitną komedią podejmującą temat już mocno zgrany, ale jak widać nie do końca zgłębiony 5

„Miała pani orgazm?” - pyta Alicji seksuolożka. „Ja nie, ale Robert miał.” - odpowiada kobieta. Para stara się o dziecko. Alicja dopiero od lekarki dowiedziała się, iż przyczyną nieudanych prób prokreacyjnych może być brak orgazmu u kobiety. Anna wyznała Markowi, że jej fantazją jest bycie „wziętą siłą”. Warunek jest tylko jeden. Tym kimś, kto ma dokonać aktu przemocy na Ani, musi być właśnie Marek. Artur jest seksuologiem. Zofia, jego partnerka, także lubi motyw zaskoczenia w kwestiach erotycznych. Artur choć skutecznie udziela rad obcym, sam ma problem z rozwiązaniem własnego problemu. Mężczyzna inicjuje więc wymianę esemesową z małżonką. Zofia ma złudne wrażenie, że koresponduje z kimś obcym, przez siebie wymarzonym.

„Dlaczego pracodawca zatrudnia zazwyczaj mężczyzn żonatych?” - pyta kolegów pracownik korporacji. „Bo mężczyźni żonaci lubią być upokarzani i nigdy nie śpieszy im się do domów.” - kawalarz sam sobie udziela odpowiedzi. Zgromadzeni w biurze panowie gremialnie rechoczą. A przecież i wśród nich nie brakuje żonatych. Marek dokonuje przekonującej mistyfikacji przy udziale osób trzecich. Mężczyzna chce napaść swoją żonę i posiąść w miejscu publicznym tak, by spełnić wszelkie wyuzdanie kaprysy Ani. Alicja niedawno odkryła, że niebagatelny wpływ na swój orgazm mają łzy cieknące z oczu jej męża. Kobieta korzysta zatem z okazji, jakie doprowadzą Roberta do rozpaczy. Po smutnej z natury rzeczy ceremonii pogrzebowej ku pamięci jego ojca kobieta bezwstydnie wykorzystuje Roberta w innym aucie. Artur zwabia żonę na randkę w ciemno z fikcyjnym, esemesowym kochankiem. Zofia za nic nie chce przyjąć do wiadomości, że stała się ofiarą manipulacji.

Cały ten seks” jest niezbyt ambitną komedią podejmującą temat już mocno zgrany, ale jak widać nie do końca zgłębiony. Tomasz Mandes miał zadanie ułatwione, ponieważ wybrany obszar daje nieograniczone pole manewru. Wystarczyło zmontować zgrabne dialogi i zaangażować wziętych aktorów. Reżyserowi filmu udało się z minimalnym zapasem przejść nad poprzeczką wyznaczającą kanon dobrego smaku, tak by nie otrzeć się o pułap żenady, a jednocześnie w sposób nienachalny rozbawić publiczność. Ze swego zadania nie wywiązał się niestety Michał Czarnecki (Artur), który już chyba siłą inercji sam konsekwentnie mości się w okopach zgoła kabaretowych. Aktor nawet najbardziej nieoczywistą rolę jest gotów obrać z niuansu i półcienia, bezrefleksyjnie goniąc za pozą fircykowatą i wesołkowatą.

Bohaterowie filmu Tomasza Mandesa pozują na ludzi innych, niż są w rzeczywistości. Właściwie wszyscy oni zdają sobie sprawę, iż tylko szczerość partnerska daje jakiekolwiek szanse powodzenia w rozgrywkach w alkowie. Jednak im bardziej to wiedzą, tym intensywniej brną w indywidualne inscenizacje. Ktoś przyjmuje za słuszną „metodę Stanisławskiego” zakładającą maksymalny realizm, jaki należy zainwestować w graną przez siebie postać. Kto inny stanie przed lustrem, imitując Roberta De Niro dyskutującego z samym sobą w filmie „Taksówkarz”. „Szkoda, że ci się przestało chcieć.” - wypali jedna z partnerek do innego z bohaterów filmu „Cały ten seks”. Czyżby niespełniony kochanek był ofiarą małżeństwa, na której to okoliczności tak skwapliwie korzystają pracodawcy?

0 z 2 osoby uznało tę recenzję za pomocną.
Czy ta recenzja była pomocna? Tak Nie
Komentarze do filmu 0
Skomentuj jako pierwszy.
Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

Fabuła

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…