Makabryczne zgony w trzech wymiarach. 7
Jako iż ostatnio Ameryka lubuje się w kontynuacjach horrorów, nie powinno dziwić, iż dostaliśmy kolejną odsłonę Oszukać przeznaczenie. Fabuła tej serii jest prosta jak drut, zaś z odcinka na odcinek dodatkowo coraz bardziej schematyczna i wtórna. Jednak w wypadku czwartej odsłony, da się to spokojnie wytrzymać dzięki zastosowaniu efektu trój-wymiaru. Tak po prawdzie to idzie się na ten film tylko i wyłącznie dla tego sławetnego ostatnimi czasy stylu 3D.
Otóż mamy grupkę młodych ludzi w której znajduje się „wybraniec” w osobie Nicka O’Bannona (Bobby Campo – nowy nabytek Hollywood) potrafiący przewidzieć śmierć innych, jak i swoją. Doprowadza do uratowania kilku osób, które zaczynają w niedługim czasie ginąć w makabryczny i tajemniczych wypadkach. Oczywiście przed śmiercią każdej z tych osób Nick widzi znaki, które mogą doprowadzić do jej uratowania, jednak jak wiadomo ciężko rozszyfrować coś czego się nie zna. Ostatecznie nasz główny bohater wraz ze swą ukochaną starają się pokrzyżować plany samej Śmierci i zniszczyć jej listę. W efekcie dostajemy istny pokaz efektownych scen zgonów.
Jak widać fabuła kompletnie nie różni się niczym od poprzednich trzech odsłon. No poza faktem, że dostaliśmy nowe sceny uśmiercania i po raz pierwszy scenę seksu w tej serii. Co prawda jest to jedna krótka scenka, ale dla wielbicieli takich horrorów jak znalazł. Reżyser tak samo jak w poprzednich odsłonach nie skupia się na portretach psychologicznych postaci, jednak w tego typu produkcja byłby to manewr raczej zgoła zbędny. Jeśli idzie o grę aktorską to da się ją wytrzymać, jednak nie raz można wyczuć sztuczność wypowiadanych kwestii. Mimo wszystko jak na debiutantów pierwszego planu, da się im to wybaczyć.
To, co ratuje film i tak naprawdę jest jedynym powodem dla którego warto poświecić mu swój czas oraz pieniądze to efekt 3D. Bez tego produkcja Davida R. Ellisa byłaby kompletnie stracona, na szczęście reżyser tak umiejętnie skonstruował swe dzieło, że bardzo dużo przedmiotów wprost „leci na widza” z ekranu. Efekt jest jak najbardziej trafiony. Dynamiczne, a zarazem świetnie ukazane, makabryczne sceny śmierci, tym razem przykuwają uwagę, a nie śmieszą jak to mieliśmy w dwóch poprzednich odsłonach Oszukać przeznaczenie. Nie rażą też zbytnią sztucznością same efekty komputerowe, co wypada na duży plus w połączeniu z bardzo porządnym montażem. A w tej produkcji akurat montaż jest bardzo potrzebny, gdyż musi umiejętnie złożyć sceny tak, aby widz miał naprawdę wrażenie, że coś na niego spada czy wylatuje z ekranu. Udało się to bardzo sprawnie, stąd nie dziwota, iż film przyciąga tłumy miłośników horrorów gore do kin na całym świecie. Innym plusem ale też i mankamentem jest muzyka. Niby dobra, odpowiednio dobrana do danych sekwencji, ale nieraz po prostu za głośna, co powoduje zagłuszenie efektów otoczenia. Do tego jest jej stosunkowo mało jak na ledwo półtora godzinny seans. Sama produkcja jest naprawdę krótka, gdyż trwa raptem 85 minut, jednak nie odczuwa się przez to niedosytu.
Podsumowując, najnowsza odsłona Oszukać przeznaczenie jest produktem mocno wtórnym, jednak na tyle efektownym, że swoje zadanie spełniła. Miał to być film nie zmuszający do wysiłku i dający czystą adrenalinę ze scen śmierci i tak się stało. W swej kategorii spełnia wszystkie wyznaczone mu punkty, choć ponad nie się nie wybija. Jednak, co ważne, obraz Davida R. Ellisa da się oglądać w 3D i tylko i wyłącznie w 3D, gdyż bez tego dostajemy po prostu kolejną, nudną sieczkę.
każda część jest dobra a na tej się nie zawiodłem lubię takie filmy