Robert Barański miał wtargnąć do gabinetu kosmetycznego Małgorzaty Smyczyńskiej, zrobić jej awanturę, aż w końcu uderzyć lampką solną w głowę. Oskarżony przyznaje, że miał duże pretensje do pokrzywdzonej o rozsiewanie paskudnych plotek, ale jej nie uderzył. Czy mówi prawdę? A może komuś jeszcze Smyczyńska wdała się mocno we znaki?