Historia zaczyna się w roku pańskim 208, w ostatnich dniach panowania dynastii Han, przebiegły premier Cao Cao przekonuje Cesarza, że jedynym sposobem na zjednoczenie Chin jest wypowiedzenie wojny królestwu Xu z zachodu i królestwu Wu z południa. To rozpoczęła militarną kampanie na niespotykaną skalę, prowadzoną przez samego premiera. Bez nadziei na przetrwanie dwa królestwo zawiązały sojusz. Wiele bitew ma lądzie i wodzie doprowadzają do kulminacji, do słynnej Bitwy o Czerwony Klif. Podczas tej bitwy, w które brało udział miliony żołnierzy, spłonęło 2000 okrętów i historia Chin zmieniła się na zawsze.

Bitwa pod czerwonym klifem

Wbrew przyjętej nazwie, bitwa toczyła się w Lesie Wron, leżącym na przeciwnym brzegu rzeki niż Czerwony Klif. Słynna bitwa składała się z dwóch części: na wodzie i na lądzie. Na wodzie, "ogniste łodzie" sił sprzymierzonych, pod wodzą generała Huanga Cai, w błyskawiczny sposób zaatakowały i podpaliły okręty Cao Cao. Niektóre wywróciły się do góry dnem, inne rozpadły na części i zatonęły. Wiatr wiejący w sprzyjającym kierunku spowodował, że ogień błyskawicznie rozprzestrzeniał się na przymocowanych do siebie okrętach Cao Cao. W krótkim czasie spłonęło 2 tysiące statków.

Zaplanowanie tej sceny zajęło ponad rok. Bezpośrednio na planie filmowym zbudowano 18 okrętów naturalnej wielkości, ponieważ ich transport z innego miejsca byłby zbyt trudny i kosztowny. Największy z nich miał 38 metrów! Budowa statków trwała 8 miesięcy. W tym samym czasie zbudowano 4 pływające doki i wiele łodzi zbudowano w stoczni w pobliżu, a następnie przetransportowano do zbiornika wodnego. Pozostałe 2 tysiące statków zbudowano komputerowo.

Bitwa na rzece reżyserowana była przez drugiego reżysera, Patricka Leunga w czterech etapach. Najpierw filmowano na żywo w plenerze palące się statki i wpadających do wody żołnierzy. W drugim etapie, w Pekinie skonstruowano wielki zbiornik na gigantycznej platformie. Część statków rozłożono na części, przetransportowano do Pekinu i ponownie złożono w zbiorniku. Tam filmowano zderzanie się i tonięcie okrętów. Następnie filmowano pojedyncze, mniejsze sceny akcji, po czym wkraczało studio Orphanage specjalizujące się w efektach specjalnych.

Bitwa na lądzie stanowi wielki finał filmu i rozpoczyna się od sceny, gdy fikcyjny generał Gan Xin przypuszcza atak na ląd i ginie podczas wysadzania w powietrze bram fortecy. Wtedy Zhou Yu prowadzi swoje oddziały, które kontynuują atak.

Historia trzech królestw

W 208 roku n.e. w Chinach panowała dynastia Han. Cesarz Xian Di nie miał realnej władzy, był marionetką w rękach swego kanclerza Cao Cao, a Chiny podzielone były na kilka walczących z sobą państewek. Ambitny Cao Cao wypowiedział wojnę leżącemu na zachód królestwu Szu, którym rządził wuj cesarza, Liu Bei. Miał to być dopiero pierwszy krok, bo Cao Cao zamierzał podbić wszystkie skłócone ze sobą państewka i ustanowić siebie cesarzem zjednoczonych Chin. Liu Bei wysłał swego stratega Zhuge Lianga na rozmowy do położonego na południu królestwa Wu, aby zachęcić tamtejszego władcę Sun Quana do zawarcia sojuszu. Zhuge Liang poznaje tam namiestnika królewskiego Zhou Yu, z którym się zaprzyjaźnia.

Rozwścieczony sojuszem dwóch królestw, Cao Cao wysyła przeciwko nim armię liczącą 800 tyś. żołnierzy i 2 tyś. okrętów, mając nadzieję, że za jednym zamachem rozprawi się z oboma wrogami. Armia Cao Cao zajęła stanowiska w Lesie Wron, na brzegu rzeki Jangcy, podczas gdy na przeciwległym brzegu, w pobliżu Czerwonego Klifu, stacjonowały wojska sprzymierzone. Po kilku potyczkach z armią Cao Cao były one poważnie przetrzebione i pozbawione zapasów. Wydawało się, że klęska jest nieunikniona. Jednak Zhu Yu i Zhuge Liang wymyślili strategię, która odwróciła przebieg wojny. Liczne próby przechytrzenia przeciwnika na lądzie i wodzie zakończyły się kulminacyjną bitwą pod Czerwonym Klifem. To jedna z najsłynniejszych chińskich bitew, która zmieniła bieg historii.

Została ona upamiętniona w powieści "Romance of The Three Kingdoms". Choć napisana została ponad 700 lat temu, wciąż jest niesłychanie popularna w całej Azji, a na jej podstawie stworzono kilkanaście gier komputerowych i komiksów.

John Woo - komentarz reżysera

Wszyscy znamy hollywoodzkie megaprodukcje. Jako widzowie jesteśmy poruszeni imponującymi obrazami i znakomitym dźwiękiem - wytworami najnowszej technologii. Międzynarodowa publiczność miała również okazję podziwiać różnorodne przykłady kinematografii chińskiej, filmy kung-fu, akcji, czy dramaty. Jednak chińskie filmy historyczne rzadko kiedy realizowane są z takim rozmachem i w tak zaawansowanej technologii jak hollywoodzkie superhity kinowe. W chińskiej kinematografii znajdujemy odzwierciedlenie dziedzictwa kulturowego Chin, także ducha sztuk walki. Kino jest medium, dzięki któremu wyrażamy swoje ideały i kulturę. Te przemyślenia spowodowały, że postanowiłem zrealizować film o bohaterach Trzech Królestw, nie będący w konwencji filmów sztuk walki. Marzyłem o nakręceniu tego filmu od chwili, gdy przeczytałem o herosach tamtych czasów.

Historia "Trzech królestw" rozgrywa się 1800 lat temu w Chinach. Bitwa pod Czerwonym Klifem miała ogromne historyczne znaczenie. Dzięki powszechnie znanym legendom i opowieściom o bitwie, wiemy o wielkiej inteligencji i odwadze pradawnych mieszkańców Chin, którzy mimo ogromnych strat w ludziach, zdołali pokonać wrogów. Wierzę, że pracując z utalentowaną ekipą i wykorzystując najnowsze technologie, jesteśmy w stanie zrealizować fascynującą epicką baśń nie ustępującą hollywoodzkim megaprodukcjom.

Dzięki zdjęciom w plenerach oraz efektom specjalnym w post produkcji, realistycznie i wiernie odtworzyliśmy starożytne pole walki. Kinematografia chińska nie zrealizowała dotychczas tak zaawansowanego wizualnie spektaklu.

Moim celem w tym filmie, jest wznieść się ponad kulturowe i historyczne podziały, aby zachodnia publiczność poczuła, że ogląda azjatycką Troję, a wschodnia publiczność odkryła nowy punkt widzenia znanej historii. Chciałem też udowodnić, że Chiny są w stanie zrealizować epickie dzieło na miarę produkcji z Hollywood.

Dla mnie, najatrakcyjniejszymi aspektami powieści "Romance of the Three Kingdoms" nie są wyidealizowani bohaterowie o nadprzyrodzonych zdolnościach, ale ich prawdziwy heroizm. Na świecie wielbieni są różni herosi, lecz ja lubię bohaterów o ludzkim wymiarze. Wierzę, że ludzkie emocje są uniwersalne i nie znają kulturowych granic. Te same wartości, jak cnota, moralność i przyjaźń, cenione są na Zachodzie i Wschodzie. Choć uczucia te wyrażane są w różny sposób, to w głębi duszy wszyscy czujemy to samo.

Mając to na uwadze, kręcąc film celowo pominąłem wiele szczegółów z książki. Nad filmem pracowała liczna ekipa z całego świata: z Chin, Ameryki, Japonii i Korei. Utalentowani ludzie ze Wschodu i Zachodu wiele uczyli się od siebie.

Ze zdumieniem odkryłem, że w Chinach jest wielu młodych ludzi, których pasją jest film. Ciężko pracowali i zdobywali wiedzę, cały czas zachowując skromność. Pomimo dzielących nas różnic, pracowaliśmy ramię w ramię i razem pokonywaliśmy liczne przeszkody. Przetrwaliśmy katastrofalne warunki pogodowe, aby z sukcesem zakończyć filmowanie scen batalistycznych. Byłem głęboko wzruszony duchem, gorliwością i jednością naszego zespołu.

Uzyskaliśmy ogromną pomoc i wsparcie od chińskiego rządu. Uważam, że chińskie kino jest teraz na właściwej drodze. Wkrótce wypłynie na scenę międzynarodową i podbije świat swą niesłychaną różnorodnością i charyzmą gwiazd.

Jeszcze 10 lat temu, taki film jak "Trzy królestwa" nie mógłby powstać. Niedostępne były takie technologie i możliwości. Pragnę podziękować wszystkim inwestorom z Chin, Japonii, Korei i Tajwanu za to, że pomogli mi zrealizować moje marzenie. Chciałbym, aby film ten spodobał się widzom na całym świecie. Wierzę, że kino nie zna granic. Publiczność ze Wschodu uwielbia filmy zachodnie, a widzowie z Zachodu doceniają wspaniałą kulturę Wschodu. Mam nadzieję, że oglądając obraz "Trzy królestwa", nie będziecie patrzeć na niego, jak na film chiński, czy hollywoodzki, lecz film światowy.

John Woo

Krótko o filmie

"Mistrzowskie widowisko na miarę GLADIATORA" - Premiere

Megaprodukcja w reżyserii mistrza kina akcji Johna Woo, twórcy takich hitów jak "MISSION IMPOSSIBLE II" i "BEZ TWARZY". Imponujące sceny batalistyczne o rozmachu na miarę "TROI" i "WŁADCY PIERŚCIENI: DWIE WIEŻE". Najdroższa produkcja w historii azjatyckiej kinematografii. Jej budżet wyniósł 80 milionów dolarów.

Władca potężnego państwa chce zjednoczenia skłóconego kraju. Decyduje się wydać wojnę dwóm mniejszym królestwom. Ze swojej legendarnej milionowej armii wysyła specjalne oddziały doborowych żołnierzy. Zaatakowane państwa postanawiają zawrzeć sojusz przeciwko najeźdźcy i wspólnie stawić czoła niezliczonym siłom wroga. Dochodzi do walk pod Czerwonym Klifem. Wśród burzliwych wydarzeń pojawi się rywalizacja o piękną kobietę, a spektakularna bitwa zmieni bieg historii na zawsze.

Ekranizacja jednej z najsłynniejszych powieści literatury chińskiej (angielski tytuł "Romance of the Three Kingdoms"), cieszącej się niezwykłą popularnością w całej Azji. Na jej podstawie stworzono dziesiątki gier komputerowych i komiksów.

Scenariusz

Stworzenie odpowiedniego scenariusza było wyjątkowo trudnym wyzwaniem. Po pierwsze, opisane wydarzenia miały miejsce w 208 r. n.e., ale sławę zyskały dzięki powieści "Romance of the Three Kingdoms" napisanej przez Luo Guanzhonga w XIII w. W utworze tym jednak, wiele faktów zostało przeinaczonych dla osiągnięcia efektu dramatycznego. Na przykład Zhuge Liang, strateg królestwa Szu, został wyidealizowany do mitycznych rozmiarów. Opisany jako dojrzały dżentelmen obdarzony magiczną mocą, dzięki której mógł zmieniać pogodę i "pożyczać wschodni wiatr", co przyczyniło się do zwycięstwa Sojuszników w bitwie pod Czerwonym Klifem. W rzeczywistości miał jedynie 27 lat, był rolnikiem i uczonym, świeżo zatrudnionym na dworze swego pana, Liu Bei w roli stratega. Skutecznie wykorzystywał wiedzę przyrodniczą i astrologiczną do przewidywania zmian pogody. Prawdziwy bohater bitwy, namiestnik Zhou Yu z królestwa Wu, w powieści przedstawiony został jako człowiek ograniczony, który zazdroszcząc Zhuge Liangowi licznych talentów, chciał go zgładzić, a w rezultacie sam umarł. Reżyser John Woo pragnął trzymać się faktów historycznych, dlatego oparł większość scenariusza na historycznych opracowaniach, takich jak "Chronicles of the Three Kingdoms". Zachował jednak niektóre elementy powieści, by nie zawieść jej miłośników.

Drugim problemem było to, że film miał być przeznaczony nie tylko dla publiczności azjatyckiej, lecz także międzynarodowej. Powieść "Romance of the Three Kingdoms" jest nadal niezwykle popularna i powszechnie czytana nie tylko w Chinach, Tajwanie, Hong Kongu czy Singapurze, lecz także w Japonii czy Korei. Na jej podstawie stworzono dziesiątki komiksów i gier komputerowych. Kręcąc film należało przedstawić w nim legendarnych generałów, takich jak Zhao Yun, Zhang Fei czy Guan Yu, którzy dla zachodniego widza wcale nie są słynnymi postaciami, a ich nazwiska brzmią prawie jednakowo. Jeden z producentów zachodnich zaproponował nawet, by stworzyć jedną postać łączącą cechy kilku generałów. To tak, jakby ktoś zaproponował, by stworzyć jedną postać z Roosvelta, Churchilla i de Gaulle’a, kręcąc film z II wojny światowej.

Po trzecie, z powodu wielkiej liczby bohaterów oraz słynnych wydarzeń historycznych poprzedzających bitwę pod Czerwonym Klifem, scenariusz zrobił się bardzo długi. Trudno było wyobrazić sobie zachodnich widzów oglądających czterogodzinny chiński film z napisami. Postanowiono więc na rynku azjatyckim pokazać film podzielony na 2 części, a dla publiczności międzynarodowej wersję przyciętą w wariancie "film akcji Johna Woo". Od lipca 2004 do początku 2007 reżyser pracował nad scenariuszem wraz z kilkoma czołowymi chińskimi scenarzystami, ale żaden z nich nie stworzył zadowalającego scriptu. W rezultacie Woo napisał go sam, z pomocą Khana Chana, który nakreślił konstrukcję, oraz Kuo Chenga, który dopracował niektóre postaci i sceny.

Więcej informacji

Proszę czekać…