Barwny świat ponurego barbarzyńcy. 9
Pisząc swoje opowiadania Robert E. Howard nigdy nie przypuszczał, że staną się one tak popularne, a jego bohaterowie zyskają miano kultowych. Obecnie aż dziw bierze, że początkowo Conan (w pierwszej wersji bohater miał inne imię), mimo usilnych prób został odrzucony przez większość redaktorów i tylko przypadkiem trafił do czytelników.
Jedna z cymeriańskich wiosek zostaje napadnięta przez oddziały Khalar Singla i po zaciętej walce wycięta w pień. Chcąc zdobyć ostatni fragment maski z Archeonu mag, poddaje torturom miejscowego kowala Corina na oczach jego kilkuletniego syna Conana. Zdobywszy artefakt Khalar zostawia obu by spłonęli. Conanowi udaje się wyjść z tego cało i od tej pory poprzysiągłszy zemstę, przemierza świat w poszukiwaniu maga i jego popleczników.
Na film Nispela, jak pewnie większość fanów czekałem z wielką niecierpliwością, ale i obawą o jego formę. Po seansie z czystym sumieniem mogę przyznać, że spełnił on pokładane w nim oczekiwanie i zawiera wszystko co powinno mieć dobre widowisko fantasy. Nie jest to oczywiście dzieło wybitne, a tak zwani krytycy nie pozostawią na nim suchej nitki. Fakt Conan Barbarzyńca z 1982 roku, mimo całej swojej kiczowatości ciągle będzie najlepszą filmową wizualizacją Howardowskiego świata, a Władca pierścieni czy Trzynasty wojownik pozostawią twór Marcusa Nispela daleko w tyle.
Pozytywnym zaskoczeniem okazał się Jason Momoa. Aktor udźwignął nie tylko legendę Conana, ale i niezatartą kreację Arnolda Schwarzeneggera. Co prawda jego rola polegała zazwyczaj na napinaniu mięśni, machaniu mieczem i pokazywaniu groźnej miny, ale postać ta właśnie taka miała być. Z reszty obsady jak zwykle wyróżnił się Ron Perlman, ostatnio rutynowo grający tego typu role, oraz Rose McGowan, zachowaniem i wyglądem postać zupełnie z innej bajki.
Ponarzekać można tu głównie na część niezbyt trafnie dobranych kostiumów (zwłaszcza jeżeli chodzi o zbroje wojowników Khalara Singla), brak jakiejś większej jatki, przeciętną muzykę i ewidentne błędy operatora podczas pojedynków, gdy postanie poruszają się tak szybko, że nie sposób nadążyć za nimi wzrokiem. Niestety fabuła również szyta jest grubymi nićmi i o ile kadry z młodości Conana są rewelacyjne, to nad jego dalszymi losami można by pomyśleć nieco więcej.
Każdy z nas ma swój własny gust i ocenia wszystko przez pryzmat swoich upodobań. Conan to film skierowany raczej do fanów gatunki i twórczości Howarda, którym na pewno się spodoba. Pozostali widzowie, a zwłaszcza ci szukający w filmach czegoś głębszego na pewno poczują się rozczarowani. Jeżeli fantasy nie jest gatunkiem jaki się lubi, to film warto sobie odpuścić.
5/10 – wieje nudą – Boże… Po co się zabrano za ten film? Pierwowzór nie jest aż tak stary, a już na pewno tak beznadziejny żeby go remakeować. W tym filmie nie było nic dobrego. Ani fabuła, bohaterowie, obsada, efekty specjalne, dialogi… wszystko można było zrobić lepiej. Daję piątkę z sentymentu do oryginału, ale tych dwóch pozycji nie ma nawet co porównywać. Na moje oko Momoa strzelił sobie w stopę tym filmem i chyba nic szczególnie lepszego nie osiągnie. Naprawdę jest mi smutno za każdego kto kiedykolwiek będzie musiał to kiedyś obejrzeć.