Gdzie jest Nico? 3
Trudno napisać recenzję na blisko 2000 znaków, jeżeli całość oddać mogą dwa, trzy wyrazy, np.: NIE OGLĄDAĆ !!!
Skórzany płaszcz, barczysta sylwetka, ociężałe ruchy. Tak dziś wygląda i gra Steven Seagal, jedna z gwiazd kina akcji lat 80-tych i początku 90-tych. Do tego poruszanie tematów ekologicznych i etnicznych. Tak wyglądają niemal wszystkie filmy z Seagal’em, które powstały po „Liberatorze”. Ten jest jednak troszkę inny. Nie znajdziemy tu ekologii, choć wątek z bombą atomową i ratowaniem świata ma coś w sobie z tej dziedziny. Nie znajdziemy też indiańskich wierzeń, do których przyzwyczailiśmy się w poprzednich filmach. Nie ma tu też widowiskowych scen walki wręcz. Przecież Steven Seagal mistrz wschodnich sztuk walk głównie tym przyciągał widzów. Jest dużo strzelanin, jak w tego typu filmach. Jest też standardowy wątek złego i dobrego agenta. Jest niemal wszystko, co powinno być w kinie akcji. Nie ma jednak akcji. Dla mnie film jest wolny. Strzelaniny, pościgi wyglądają tak, jakby na siłę zostały wprowadzone do scenariusza.
Reżyseria i scenariusz niby są, ale tak naprawdę powstało już mnóstwo takich filmów. Muzyka nie przeszkadza i w sumie raczej jej nie słychać. Nie obrazuje też niczego. Czasami denerwują dziwne, nie zrozumiałe ujęcia, które wprowadzają więcej zamieszania niż pożytku.
Zacząłem od Steven’a Seagal’a i na nim też zakończę, gdyż oprócz niego w filmie nie pojawiają się żadne znane nazwiska. Poza tym aktorzy nie prezentują poziomu wyższego, niż serialowi bohaterowie „Klanu”. A główny bohater? Zajmuje niemal pół ekranu, porusza się jak mucha w smole, a grymasy twarzy w żaden sposób nie wyrażają emocji. Seagal w skórzanym, ciut przyciasny płaszczu drepcze jak gejsza i jak zwykle ściszonym głosem zwraca się do każdego. Mimo, że mówi cicho, to i tak każdy napotkany czarny charakter s.... po gaciach.
Film słaby. Ciężko wytrzymać 90 minut. Jeżeli, ktoś wytrzyma, to nie ma się co spodziewać po tym obrazie czegokolwiek. Nawet dobrej zabawy. Film dla fanów gatunku, wielkich fanów.
słabiutko może to latka u Stevena…