7/10 – Muzyka, zabawa, wolność. Występy Jimiego Hendrixona, Boba Dylana czy The Who. To oficjalna wersja ramowa festiwalu w Woodstock. Nominowany do Złotej Palmy film Anga to coś w rodzaju "making of" festiwalu, czyli ukazanie zdarzeń, które towarzyszyły powstawaniu tej wielkiej imprezy. Stąd też u niektórych może pojawić się pewne rozczarowanie, bowiem występów wcześniej wspomnianych artystów czy samej muzyki jest tu niewiele, a nawet nie ma jej tu wcale (tak więc nie wiem co w bazie robi gatunek "muzyczny"!?).
Ang Lee wykreował mnóstwo ciekawych i barwnych postaci (szczególnie role Schreibera jako transwestyty czy Hirsch jako weterana wojennego zapamiętałem). Jego film co prawda podejmuje problemy tamtejszych lat (wojna w Wietnamie, wyzwolenie społeczeństwa, nadal panujące stereotypu), ale dosłownie tylko je liźnie, bo całość zachowuje raczej komediowy i sympatyczny wymiar.
Czuć lekką melancholię za tamtymi czasami i sentymentalizm, choć nie aż w takim stopniu jak w "Brokeback Mountain" reżysera. Fajne dialogi, a’la Allenowskie zawarte w scenach z rodzicami – Żydami głównego bohatera :)
Na pewno warto! Nie jest to jakieś wiekopomne kino, ale zabawa gwarantowana!
Plakat – Jest bardzo wystylizowany na plakaty Manany z filmów Jodorowsky’ego, mam nadzieję, że film Lee też nie okaże się jakąś kiepską podróbką.
Ogólne
Czy wiesz, że?
Pozostałe
Proszę czekać…
może być – Od taki przyjemny filmik o wielkiej hippisowskiej imprezie, w sam raz na popołudniowy seans. Bardzo ciekawe role transwestyty-ochroniarza i mamusi, i fajny klimat. Film jest dość lekki, problemy młodych ludzi z tamtych czasów są pokazane tylko ogólnie, ale jak dla mnie nie jest to minusem. Mnóstwo już było głębokich dramatów o latach 60, wojnie w Wietnamie, równouprawnieniu, feministkach, i wszystkim innym co wtedy się działo, brakuje za to filmów, pokazujących ten okres bardziej pozytywnie. I ten film, mimo, że nie powala na kolana, taki właśnie pozytywny jest.