Chłopak Anny mieszka w Dublinie. Kobieta udaje się do Irlandii, by oświadczyć się mu dokładnie 29 lutego, czyli według tradycji tamtejszego kraju.

Magia Szmaragdowej Wyspy

Oczywiście zdjęcia musiały powstać w Irlandii. Amerykańscy producenci zwrócili się do doświadczonego partnera, Morgana O’Sullivana. – Pracowaliśmy z Birnbaumem i Barberem przy Hrabim Monte Christo i Władcach ognia – wspominał. – Dobrze się to układało. Tak więc natychmiast się zgodziłem.

Producent Jake Weiner podkreślał: – Irlandia od początku była w naszym zamiarze jeszcze jednym bohaterem filmu, a nie tylko efektownym tłem. Niby obecna jest tu współczesność, ale jednocześnie możesz się w tej krainie łatwo zagubić. Zboczysz ze szlaku, a tu brak chociażby stacji benzynowej czy jakiejkolwiek knajpy. Takie dzikie otoczenie zbliża bohaterów do siebie, uwiarygodnia ich rodzącą się więź. Zwłaszcza jak na historię miłosną, zestaw różnorakich lokalizacji zdjęciowych był bardzo bogaty.

Scenograf Mark Geraghty wspominał: – Musieliśmy znaleźć odpowiednie miejsce, gdzie by stanęło dwanaście potężnych dekoracji. Udało się – zbudowaliśmy je w nieczynnych już dokach Dublina. Tam powstało studio zdjęciowe. Glickman opowiadał, że zbudowano także poruszaną hydraulicznie dekorację wnętrza samolotu oraz łódź skonstruowaną na podobnej zasadzie. Miała się na niej rozegrać ważna scena podczas sztormu. Sceny wzbogacono efektami komputerowymi. Zewnętrzne ujęcia domu w Bostonie, gdzie mieszkali Anna i Jeremy, nakręcono w… Dublinie. Tam znaleziono odpowiednio stylową fasadę. Geraghty wyjaśniał: – Stworzyliśmy wiele zewnętrznych dekoracji i potem komputerowo przenieśliśmy je w scenerię Bostonu. Podczas czterech dni akcji w Bostonie pada śnieg. O niego też się postaraliśmy. Na ogół filmy kręcone są w okolicach Dublina i mieście Wicklow we wschodniej Irlandii oraz w pobliskich górach. Tym razem poszukiwano innych, intrygujących i nieopatrzonych pejzaży. Geraghty mówił: – Myślę, że się to udało. Jedno z ujęć końcowej partii filmu, przedstawiające klify wysp Aran, moim zdaniem zapiera po prostu dech w piersiach. O’Sullivan potwierdzał: – Anand chciał, by pejzaże mówiły same za siebie i niejako uzupełniały fabułę; myślę, że to się powiodło. Trzy wapienne wyspy Aran są położone u zachodnich wybrzeży Irlandii; rozsławiły je sztuki irlandzkiego klasyka Johna Millingtona Synge’a (1871– 1909). W tej niezwykłej scenerii udało się uchwycić świt i oblewające skaliste wybrzeże niepowtarzalne światło.

Założeniem twórców filmu było ukazanie bohaterów w otwartych, niezwykłych przestrzeniach. To miało podkreślić ich wyzwolenie się od dotychczasowego życia. Dostarczenie ekipy na główną wyspę Aran, Inishmore, było najbardziej skomplikowaną logistycznie operacją. Użyto nawet… desantowego sprzętu z II wojny światowej. Glickman wspominał: – Na zdjęcia w tym bardzo trudnym terenie mieliśmy tylko trzy dni, a pogoda nie dopisywała. Lecz po prostu nie mieliśmy odwrotu! Gdy Anna trafia na wyspę, ma wrażenie, że znalazła się na innej planecie – i naprawdę tak to wygląda. W ciągu dwóch tygodni zbudowano tu na potrzeby filmu całą wioskę. Kręcono też w zachodnim okręgu Connemara. Założenie było takie, by zbliżając się do Dublina, widzowie wraz z bohaterami zbliżali się do tego, co znane, swojskie. Adams zauważyła: – Irlandia jest o wiele mniej słoneczna niż w reklamówkach firm turystycznych. Jest tu często pochmurno, pogoda jest naprawdę bardzo zmienna. To doskonale korespondowało z naszą opowieścią. Anna musi się przystosowywać do szybkich zmian aury. Także i to powoduje, że staje się bardziej elastyczna. Była w filmie prosta na pozór scena, kiedy dwóch miejscowych pomaga mi nieść walizkę. Silny wiatr sprawił, że było bardzo trudno to nakręcić. Ale w Irlandii jest coś wspaniałego, otwartość, serdeczność ze strony mieszkańców. W każdym miejscu, gdzie kręciliśmy, mogłabym żyć. To rodzaj zaproszenia – i Anna też tak to przeżywa.

Ważny był dobór kostiumów, świadczących o charakterze postaci. Ich twórczyni Eimer Ní Mhaoldomhnaigh komentowała: – Na ogół mówi się o trudnościach przy kręceniu widowisk kostiumowych. Ale współczesność jest może jeszcze trudniejsza – pojawia się tyle znoszących się nawzajem pomysłów i stylów, a trzeba się na coś zdecydować. Twórczyni kostiumów, ubierając Amy Adams, postanowiła zatem odwołać się przede wszystkim do elegancji rodem z lat 50. i stylu takich ikon kina, jak Rita Hayworth czy Maureen O'Hara. Ubrano Annę w stonowane ubrania, podkreślające jej elegancję i profesjonalizm, ale także seksapil. Natomiast Declan nosi ciągle to samo ubrane, tylko coraz brudniejsze. Z kolei styl ubierania się Jacka przypomina nieco porucznika Columbo, z dodatkiem zaiste fantazyjnych, hawajskich koszul.

Pomysł z internetu

Deborah Kaplan i Harry Elfont od lat tworzą scenopisarski duet, specjalizujący się w tworzeniu popularnych komedii. Pracowali razem nad Przetrwać święta ("Surviving Christmas", 2004) z Benem Affleckiem i Christiną Applegate czy też filmem Moja dziewczyna wychodzi za mąż ("Made of Honor", 2008) z Patrickiem Dempseyem i Michelle Monaghan. Nowy pomysł wpadł Kaplan do głowy przypadkiem. – Odbierałam właśnie e-maile, kiedy zobaczyłam baner "Kobiety w Irlandii oświadczają się w Leap Year" – wspominała scenarzystka. – To mi wygląda na świetny pomysł na film, powiedziałam do Harry’ego. Zgodził się ze mną. Rzuciliśmy w kąt to, nad czym wtedy pracowaliśmy i w rezultacie, po dwóch tygodniach, mieliśmy pierwszy szkic scenariusza. A po następnych dwóch sprzedaliśmy tekst wytwórni Spyglass. W chwilę później Amy Adams wyraziła zainteresowanie naszym pomysłem. I wszystko potoczyło się bardzo szybko.

Scenarzyści, dokumentując temat, poznali mnóstwo prawdziwych historii dotyczących tego dawnego zwyczaju i byli wręcz oszołomieni ich barwnością. Te opowieści stały się niezastąpionym źródłem inspiracji. – Zetknęłam się z wieloma scenariuszami, które miały wielce obiecujący punkt wyjściowy, ale rozwijały się w sposób przewidywalny i wymuszony – tłumaczyła swe koncepcje scenarzystka. – Chcieliśmy uniknąć takiego błędu. Pisaliśmy z wyjątkową swobodą. Opowiedzieć prostą i pełną autentyzmu historię – to był nasz cel, którego staraliśmy się nie tracić z oczu. Mieliśmy już zrąb naszej opowieści i doskonale wiedzieliśmy, dokąd zmierzamy. Oto dziewczyna w obcym kraju, dość zdeterminowana. Dlaczego taka jest? Co ją tu przywiodło? Postanowiliśmy, że skoncentrujemy się na charakterze głównej bohaterki.

Anna całe swe dorosłe życie spędziła, kierując się rozsądkiem. Nie ulegała porywom serca ani emocjom. Perfekcyjnie zaplanowała także swe przyszłe losy – wydaje jej się, że do pełnego szczęścia brakuje jej tylko oświadczyn Jeremy’ego, z którym spotyka się od czterech lat. Elfont tak opowiadał o tej kluczowej postaci: – Anna od dawna nie ma matki, jedynie ojca, który wydaje się beztroski i mocno nieodpowiedzialny. Dziewczyna była zmuszona od najmłodszych lat polegać sama na sobie, budować sobie poczucie bezpieczeństwa. Anna zawsze wie, jaki będzie jej następny ruch. Nie chce żadnych zaskoczeń – miała ich już aż nadto. Ale nie może się doczekać oświadczyn swego chłopaka. Tak więc, gdy dowiaduje się o tradycji Leap Year, postanawia wziąć sprawy w swe ręce i zakończyć także tę kwestię po swojej myśli i według ściśle ustalonego planu. Perypetie Anny ilustrują główną myśl filmu: prawdziwą miłość można znaleźć również w zamieszaniu i chaosie. – Nie możesz zaplanować wszystkiego, musisz pozwolić życiu niejako się poprowadzić. Można oczywiście próbować sprawować nad wszystkim kontrolę, ale czy to rzeczywiście jest droga do szczęścia? Takie panowanie nad emocjami, życie jak z jakiegoś poradnika, to niby nowoczesna idea. Ale my postawiliśmy raczej na staroświecki punkt widzenia – śmiał się scenarzysta Harry Elfont.

Aby w pełni ukazać ograniczenia sposobu na życie, jaki wybrała sobie Anna, potrzebny był ostro skontrastowany z nią bohater. Taki też miał być Declan, Irlandczyk, mężczyzna o wielkim temperamencie i szelmowskim wdzięku, co jest przeciwieństwem mentalności Anny rodem ze wschodniego wybrzeża USA. Jednak jest coś, co mocno łączy tę dwójkę. Tak wyjaśniała to Kaplan: – Declan ma złamane serce, czuje, że utknął w martwym punkcie. Anna też utknęła, chociaż oczywiście się do tego za nic nie przyzna. Jak wydobyć się z pułapki? Z czasem oboje się przekonają, że o wiele łatwiej jest tego dokonać wspólnie.

Producent Roger Birnbaum tak komentował treść scenariusza: – Tekst pokazywał świetnie znaną z życia prawidłowość: nie zawsze mamy do czynienia z miłością od pierwszego wejrzenia. Czasem ma miejsce coś zgoła przeciwnego. Anna i Declan początkowo naprawdę szczerze się nie znoszą. Ale wspólna, pełna różnorakich perypetii podróż coraz bardziej ich zbliża. Uczą się, jak razem być i jak się pokochać.

Szybko znaczy dobrze!

Od pierwszego stuknięcia w klawiaturę komputera do skierowania filmu do produkcji minął zaledwie rok, co jak na hollywoodzkie standardy jest czasem doprawdy bardzo krótkim. Kluczową kwestią była szybka zgoda Amy Adams na zagranie głównej roli. Producent Gary Barber bardzo zabiegał o jej udział, ponieważ jest głęboko przekonany o jej wielkim i nadzwyczaj wszechstronnym talencie. –Widzieliśmy Amy w Świetliku, Zaczarowanej, a ostatnio w Wątpliwości. Jesteśmy pewni, że ma wyjątkowe uzdolnienia komediowe, niezwykłe wyczucie czasu i rytmu.

Z kolei producent Jonathan Glickman podkreślał: – Nie chcieliśmy kręcić jeszcze jednej stereotypowej romantycznej komedii, raczej myśleliśmy, by wznieść się ponad zwykłe standardy gatunku. W tym celu zwróciliśmy się do Ananda Tuckera, gdyż jesteśmy wielkimi wielbicielami jego filmów, zwłaszcza Hilary i Jackie oraz Troje do pary. Zaczęło się od długiej i bardzo wyczerpującej rozmowy telefonicznej. Nasze myślenie i myślenie Ananda było zbliżone. Potem Anand spotkał się z Amy i okazało się, że doskonale się porozumiewają.

Reżyser wyznał, że walory tekstu docenił natychmiast. – Dla mnie jest to rzecz o odnajdywaniu drogi do samego siebie. Przypomina mi to dawne, klasyczne komedie romantyczne, gdzie skazani na siebie, bardzo odmienni bohaterowie odbywali wspólną podróż. Moim zdaniem doskonale wyważono tu proporcje emocji i humoru. Mamy z pięć czy sześć scen, podczas których publiczności trudno będzie się powstrzymać od gromkiego śmiechu. Drugim ważnym powodem decyzji Tuckera, by wybrać ten właśnie projekt, był udział w nim Adams. – Nie przesadzam – uważam, że jest ona aktorskim geniuszem. A jej rolę w "Zaczarowanej" znam niemal na pamięć, bo ten film oglądałem chyba z pięćdziesiąt razy – naprawdę! Mój mały synek ma prawdziwą obsesję na jego punkcie. Tak więc, gdy zaproponowano mi spotkanie z Amy, niemal natychmiast wsiadłem do samolotu do Nowego Jorku.

Zrozumieć Annę

Adams bardzo uważała, żeby nie ześlizgnąć się w zgrany stereotyp i nie sportretować swej bohaterki jako rozpuszczonej powodzeniem kobiety, która powinna, ku uciesze publiczności, dostać nauczkę. –Amy ma w spojrzeniu niewinność, bez względu na to, co mówi i robi – komentował producent Chris Bender. – Annę poznajemy jako osobę twardą i niezbyt przyjemną. Ale szybko orientujemy się, że żyje ona w swoistej pustej bańce. Nie tracimy dla niej sympatii i zrozumienia. Amy dosłownie wgryza się w każdą scenę. Tak dzieje się z aktorami wszechstronnymi. Ma ona przecież na koncie wielkie sukcesy w teatrze, jest doskonałą aktorką dramatyczną o błyskotliwej, nienagannej technice. Jestem zdania, że należy do tej naprawdę nielicznej grupy aktorów, którzy potrafią zagrać wszystko.

Adams tak mówiła o swej bohaterce: – Jest kobietą, która przeprowadza rozmowy z samą sobą, surowo się ocenia i nieustannie wyznacza sobie nowe cele. Wierzy, że jest niezależna i może mieć wszystko. A więc starannie planuje posunięcia w pracy, małżeństwo, a nawet to, ile będzie mieć dzieci i kiedy. Tak, można powiedzieć, że wszystko ma dokładnie zapisane w swoim notesiku. Gdy pojawia się coś, a potem raczej ktoś, kto burzy ten porządek, następuje wielki zamęt. Scenariusz opowiadał o takiej zmianie nie tylko zabawnie, ale i z psychologiczną wiarygodnością i precyzją. Jasne też, że cechy charakteru Anny były pretekstem do wielu komicznych spięć i stały się głównym źródłem humoru w filmie. Zwłaszcza jeśli chodzi o nierówną walkę kobiety z siłami natury – z niezwykle zmienną pogodą, która ustawicznie krzyżuje plany Anny. To tak, jakby owa natura postanowiła połączyć Annę i Declana niejako wbrew ich woli. – Oglądanie kogoś, kto jest przekonany, że dokładnie wie, dokąd zmierza i co robi, gdy raz po raz okazuje się, że tak naprawdę nie ma o tym pojęcia, jest naprawdę zabawne. A w dodatku wielokrotnie byłam zmoczona. Nie ma nic zabawniejszego niż mokra aktorka – nieco ryzykownie żartowała Adams.

Aktorka zastanawiała się też nad tym, co tak mocno przyciąga jej bohaterkę do Declana. – Po prostu wszystko – on mówi do niej tak, jak nikt jeszcze nie mówił. Zachowuje się w sposób, jakiego ona skutecznie przez lata unikała. Postępowanie Declana sprawia, że między tą dwójką nieustannie iskrzy. On skieruje ją na nieznane do tej pory życiowe ścieżki. No i wreszcie obudzi w niej uczucie – tłumaczyła aktorka. – A także sprawi, że kobieta zacznie zadawać sobie liczne pytania, dotyczące swego dotychczasowego sposobu postępowania.

W roli Declana producenci zdecydowali się obsadzić Anglika Matthew Goode’a. Tak tłumaczył tę decyzję Roger Birnbaum: – Z Matthew bardzo owocnie pracowaliśmy przy thrillerze Świadek bez pamięci, wcześniej zwrócił naszą uwagę u Woody Allena we Wszystko gra. To ujmujący facet o uroczo łajdackim wyglądzie. Doskonały aktor dramatyczny z wielkim wyczuciem komedii, a takie połączenie nie jest częste. Czyż więc mogliśmy się wahać? – pytał retorycznie. Tucker entuzjastycznie potwierdzał słuszność tego wyboru: – Matthew to żywe srebro. Odnosiłem wrażenie, że gdy tylko rzucaliśmy jakiś pomysł, on go natychmiast podchwytywał i w niepotykanie szybkim tempie realizował. I wyprzedzał nas o kilku długości! To świetny aktor, w dodatku obdarzony dość mrocznym poczuciem humoru. I Amy, i Matthew byli doskonali – mają podobne, intuicyjne wyczucie komizmu i rytmu gry, zwłaszcza podawania dialogów. Ale muszę przyznać, że wszyscy mieliśmy ułatwione zadanie. Tekst był tak dobrze napisany, że dodawał nam skrzydeł. To znana historia o niechęci, właściwie nienawiści, która przeradza się w miłość i szacunek. Goode tak wyjaśniał motywacje swego bohatera: – Gdy go poznajemy, niewiele o nim wiemy: rzuciła go dziewczyna, jest w dołku. Nie znosi tego najlepiej... Ma pub, któremu szefuje. Zamierzał go prowadzić razem z narzeczoną i swym najlepszym kumplem. Opuścili go oboje – razem. Nic dziwnego, że jest raczej załamany. Goode podkreślał, że od kiedy zobaczył Hilary i Jackie bardzo pragnął pracować z Tuckerem: – Tak jak się spodziewałem, Anand daje aktorom sporo swobody, zezwala na improwizację. Wie, czego chce, ale dochodzi do celu w spokojny, ujmujący sposób. Producent Chris Bender wspominał: – Rzecz jasna, liczyliśmy na to, że pojawi się chemia między bohaterami. Gdy obejrzałem po raz pierwszy gotowy film, wiedziałem już: udało się! Na sukces złożyła się charyzma i talent aktorów, ich pełne psychologicznych niuansów występy, błyskotliwy scenariusz i wytrawna reżyseria.

Adam Scott (Sposób na teściową, Wpadka) zagrał Jeremy’ego, związanego z Anną od czterech lat. –Jest to odnoszący wielkie sukcesy zawodowe chirurg. Jego życie bardzo go satysfakcjonuje, nie ma zamiaru nic w nim zmieniać. Nie rozumie, że dla Anny małżeństwo może być czymś istotnym – tłumaczył aktor. – Zasługą Tuckera jest to, że nie chciał, by publiczność nieustannie myślała: ten facet jest nie w porządku. Birnbaum potwierdzał: – Pragnęliśmy nakreślić obraz dobrego człowieka. Nie chcieliśmy, by widzowie myśleli: och, dziewczyno, zostaw tego gościa czym prędzej. Jeremy pragnie przecież jakoś wyrazić swe uczucie do Anny. Ale to nie wystarcza.

Jako ojciec Anny, Jack Brady, wystąpił doskonały aktor znany z wielu ról charakterystycznych, John Lithgow (Na krawędzi, Mój brat Kain). – Jack sam wychowywał Annę po śmierci jej matki. Po tej wielkiej stracie przepełnia go melancholia, jest właściwie po części alkoholikiem; to marzyciel, pełen wdzięku, ale który sam sobie wydaje się bezużyteczny. Ma wiele nierealnych planów; romantyczny rys jego osobowości odnajdziemy także i u Anny. Jest ona kimś doskonale zorganizowanym i na pozór chłodnym, lecz darzy wielkim uczuciem i szacunkiem swego ojca – tłumaczył aktor. – Istnieje między nimi naprawdę silne uczucie; bardzo mnie to poruszyło. Ten stary głupiec ma jej do przekazania okruchy mądrości. Jeden z nich zawiera się w opowieści o jego irlandzkiej babci, która oświadczyła się dziadkowi podczas Leap Day w latach 20. ubiegłego wieku. Adams mówiła: – Praca z Johnem to wielka przyjemność. Dodał on wiele ciepła postaci Jacka, człowieka, który podjął wszystkie możliwe złe decyzje, a jednak nie sposób go nie lubić.

Wśród wykonawców ról drugoplanowych pojawili się między innymi: Kaitlin Olson (seriale U nas w Filadelfii i Pohamuj entuzjazm) jako Libby, najlepsza przyjaciółka Anny, oraz Noel O’Donovan, Alan Devlin i Pat Laffan jako bywalcy pubu Declana.

Więcej informacji

Proszę czekać…