Po dwunastu latach przerwy w rolę James Bonda wcielił się znowu Jan Wieczorkowski… To taki żarcik, bo polski tytuł może kogoś zmylić, a ja po powrocie z kina mam wyśmienity humor! 6
Nie będę streszczał kto tu kogo, za co i dlaczego, bo nie od tego są recenzje lecz streszczenia filmów. Szybko napiszę co mi się nie podobało, żebyśmy mieli to już za sobą, a potem napawajmy się słodką, słodką miłością. Nie podobało mi się, że siedziała za mną pani która śmiała się głośniej ode mnie. Tytuł jest mylący a po obejrzeniu filmu nawet niezrozumiały. I to właściwie wszystko co „złe”!
Na oku przyzwyczajonym do „holiłódzkich filmów intensywnych” ta komedia sprawia wrażenie dosyć powolnej i zdystansowanej. Jest w tym jednak jakaś chłodna elegancja - nie zmusza do histerycznego śmiechu, nie wyciska łez, nie zastanawia nad motywami bohaterów. Poza jednym wyjątkiem, który wynika z mojej nieznajomości psychiki kobiecej, obserwowane działania nie nastręczają zdziwionej krytyce trudności poznawczych.
Subtelna powolność, elegancja i plakat, który wreszcie nie pokazuje dwóch postaci na białym tle z różą dłoniach – inaczej niż w Ameryce, ale też nie rewolucja w polskiej kinematografii – jak sugeruje dystrybutor w materiałach prasowych... Film jest fajny, dobrze się ogląda, postacie żywe i choć trochę schematyczne to bezboleśnie. Co ważne - dialogi – pierwsza klasa! Myślę sobie, że tekst położnej „Wspaniałe przeżycia to są w filharmonii. Ma pani szczęście, że dziś nie strajkujemy!” będzie jeszcze długo brzmieć na spotkaniach towarzyskich. Bardzo podobała mi się postawa policjanta – proszę zwrócić uwagę na tę porządną postać.
Niechętnie piszę dobrze o filmach, ale ten urzekł mnie i chciałbym go polecić wszystkim karierowiczom, singlom i japiszonom jako odreagowanie po ciężkim tygodniu dojenia w korporacji.
Dla koneserów: „product placement” zauważalny ale wreszcie nie chamski.
Zupełnie nie rozumiem zachowania głównej bohaterki.Lepsze to od "Lejdis".Ale daleko temu do "Nigdy w życiu".