Gniot. Klapa. Chłam. Film stojący na poziomie mydlanych oper. 1
Trzecia część romansu z wampirami w tle, niestety najgorsza pod względem treści jak i zgodności z książką. Można wybaczyć zmiany w obsadzie ale nie można wybaczyć takiego spłycenia treści i rozmydlenia jaką dostajemy. Zaćmienie, w książkowej wersji, zawiera kilka mocnych scen romantycznych (Jacob wymuszający pocałunek, jego cynizm w rozmowie z ojcem Belli, wyznania Jacoba i Edwarda w namiocie, historia Ross itp. itd.) i co z tego zostało w filmie? Nic. Dosłownie nic. Mamy kilka nawiązań pozbawionych ładunku emocjonalnego. Romans padł na starcie ale czy wykorzystano możliwości i stworzono klimat dreszczowca. Czy wykorzystano możliwości i zrobiono film akcji? Nie. Stworzono film nijaki mogący konkurować jedynie z telenowelami. Jedyne co zrobiono dobrze to reklama. Romans Belli i Edwarda z ekranu przeniósł się do rzeczywistości. Samo to zapewni filmowi widownię, ale jeśli ma to być zapowiedź tego co nas czeka w czwartej części to zacznę twierdzić, że mydlane opery to arcydzieła. Szczerze odradzam wycieczkę do kina na to coś. Szkoda czasu i pieniędzy. Podsumowując: mdłe dialogi, nieudana próba połączenia romansu z kinem akcji, komiksowa treść. Fakt, iż książka jest głupiutkim romansem nie oznacza, że można zrobić film tak nieudolnie. Seriale dla młodzieży mają lepsze dialogi i są lepiej zrealizowane. Konkretyzując, wg mnie błędne posunięcia: wyeksponowanie kochanka Walerii(?) i tym samym spalenie napięcia towarzyszącego wieściom o zbrodniach w Seatlle. Jacob całując Bellę dokonuje niemal gwałtu za co zostaje spoliczkowany. Otrzymujemy cios pięścią. A gdzie oburzenie Belli, gdzie triumf i samozadowolenie Jacoba? Gdzie strach przed bitwą z nowo-narodzonymi? W filmie to niemal wyprawa na majówkę. Gdzie zaborczość Edwarda? Niby wszystkiego można się doszukać, ale jest to podane w niestrawnej formie. Chyba, że potraktujemy to coś jako film dla 12 letnich panienek koloru blond.
ta część jest jak poprzednie niczym mnie nie zaskoczyła