Vidocq

6,9
Paryż, rok 1830. Vidocq (Gerard Depardieu) - słynny detektyw, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych, prowadzi śledztwo w sprawie groźnego mordercy o pseudonimie "Alchemik". Ten przebiegły zbrodniarz o twarzy ukrytej za dziwaczną maską od jakiegoś czasu sieje postrach w całym mieście. Kiedy do grona jego ofiar dołącza trzech wysoko postawionych obywateli, prefekt policji (André Dussollier) zwraca się z prośbą o pomoc do naszego bohatera...

Jak doszło do realizacji?

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

O tym, że kinematografia francuska jest jedną z najsilniejszych w Europie, wiadomo nie od dziś. Jednak od jakiegoś czasu Francuzi utożsamiani raczej z kinem ambitnym, postanowili udowodnić światu, że stać ich nie tylko na dramaty psychologiczne, ale również na wystawne, komercyjne „lokomotywy”. Tę zapoczątkowaną kilka lat temu przez „Asteriksa i Obeliksa” tendencję widać również w przypadku „Vidocq’a”.

Początkowe założenie było proste: chodziło o to, żeby wykreować na ekranie świat efektów specjalnych, który nie tylko wytrzymałby porównanie z hollywoodzkimi standardami tego typu produkcji, ale wręcz – przewyższył je. Realizację tego ambitnego zadania ostatecznie powierzono Pitofowi (pomysł tej produkcji, a w zasadzie remake’u – istnieją wcześniejsze, filmowe wersje opowieści – zrodził się już kilka lat temu i myślało o nim kilku reżyserów). Był to prawdziwy strzał w dziesiątkę. Pitof poza zaangażowaniem do pracy Caro i całej obsady, czuwał również nad każdym szczegółem realizacji. To on razem z rozrywanym we Francji po sukcesie krwawego thrillera „Purpurowe rzeki” Christpherem Grange napisał scenariusz, w którym mroczny thriller w klimacie „Kuby rozpruwacza” spotyka się z fantastyką i akcentami historycznymi. To również dzięki niemu po raz pierwszy w historii francuskiego kina powstał film do tego stopnia zdominowany przez komputerowe efekty specjalne.

O filmie

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

„Vidocq” to debiut reżyserski Pitofa, jednego z najlepszych europejskich specjalistów od efektów specjalnych. Jego filmografia obejmuje praktycznie wszystkie, wysoko budżetowe produkcje kina francuskiego ostatnich lat, poczynając od „Wielkiego zmęczenia” (nagroda techniczna na festiwalu w Cannes), przez „Asterix i Obeliks kontra Cezar”, na „Joannie D’Arc” Luca Bessona kończąc. Jednak za swój największy sukces, Pitof uważa nieustannie trwającą współpracę z duetem Jeunet/ Caro (m.in. „Delicatessen”, „Miasto zagubionych dzieci”). To właśnie im zawdzięcza możliwość skonfrontowania swoich umiejętności z hollywoodzkimi specami od efektów specjalnych, jaką otrzymał na planie reżyserowanej przez Jeuneta czwartej części „Obcego”. Nic więc dziwnego, że jednym z pierwszych posunięć Pitofa przy kompletowaniu ekipy do swojego wymarzonego od dawna projektu, było zaangażowanie Caro do zaprojektowania postaci. Dzięki temu, jak mówi sam reżyser - „przestałem martwić się o wizualną stronę filmu”. Zresztą nakłady, jakie przeznaczono na tę realizację, sytuują „Vidocq” wśród najdroższych filmów w historii europejskiego kina. Budżet tego obrazu zamknął się w kwocie ponad 150 milionów franków, co nie dziwi biorąc pod uwagę ilość efektów specjalnych wypełniających akcję tego niesamowitego thrillera. Mimo że „Vidocq” to przecież debiut reżyserski, Pitof nie miał żadnych problemów z pozyskaniem do filmu największych gwiazd francuskiego kina. W roli tytułowej - sam Gerard Depardieu, który stał się już prawdziwą instytucją europejskiej, a w zasadzie światowej kinematografii. Poza nim, zobaczymy również Andre Dussollier, wielkiego aktora francuskiego, którego mogliśmy u nas oglądać m.in. w „Serce jak lód” (za tę rolę Dussollier dostał Cezara – francuski odpowiednik Oscara) i piękną Ines Sastre (m.in. „Pod osłoną chmur”).

Strona wizualna filmu

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Nad ostatecznym kształtem „Vidocq’a” pracowało przez 4 lata ponad 100 informatyków. W efekcie, ponad jedna trzecia całego filmu wypełniona jest przez efekty specjalne dodane już po zakończeniu „okresu zdjęciowego”. Wspaniałe możliwości, jakie daje rozwój cyfrowej technologii obróbki obrazu, tutaj zostały zastosowane w pełnej skali. Bo przecież wykonanie wiernych dekoracji i kostiumów z epoki kosztowało by prawdziwą fortunę. O wiele łatwiej i przede wszystkim taniej, było wkomponować aktorów w komputerowe makiety Paryża z XIX wieku, niż po prostu je zbudować. Poza tym, ten sposób pracy nad filmem daje w praktyce niczym nie ograniczone możliwości. Jedyny ogranicznikiem staje się wyobraźnia projektantów i nakłady finansowe, jakie przeznaczono na daną realizację. W przypadku „Vidocq’a” mówimy o kwocie przekraczającej 20 milionów dolarów, więc Pitof i spółka mogli sobie naprawdę na wiele pozwolić.

Niesamowite sceny, jakie oglądamy na ekranie, zostały wykreowane dzięki zupełnie nowej kamerze cyfrowej Sony HDW- F900, która przez swoją przełomową budowę (oddzielny obiektyw) może filmować plan z naprawdę dowolnego punktu w przestrzeni. Tę zupełnie nową technologię jako pierwszy chciał zastosować sam George Lucas w najnowszej odsłonie cyklu „Gwiezdnych wojen” ale Francuzi, (a dokładnie Pitof, bo to on zamówił to cacko), byli pierwsi, a wielki George musiał obejść się smakiem. W każdym razie, ta kamera pozwoliła na spełnienie największego marzenia reżysera – czyli pokazania XIX wiecznego Paryża tak, jakby było to miasto wprost z kart opowieści science fiction.

Pitof od samego początku swojej kariery zawodowej najlepiej czuje się na styku kultury masowej i tzw. kultury wysokiej, nic więc dziwnego, że również i „Vidocq” powstawał z podobnym nastawieniem. „W „Vidocq’u” chciałem połączyć klimat rodem z gry komputerowej czy video z malarskim podejściem do kadru” – mówi Pitof i rzeczywiście to widać na ekranie. Z jednej strony pojawiają się plastycznie wysmakowane obrazy przywodzące na myśl twórczość Boscha czy nawet Beksińskiego i słynny, skomponowany na podobnej zasadzie, „Pojedynek” Ridleya Scotta. Z drugiej strony, „Vidocq” to film niesamowicie nowoczesny: szybki, agresywnie zmontowany, rzeczywiście przypominający gry komputerowe zwłaszcza te spod znaku „odnajdź i zniszcz”. Co więcej, chwilami na ekranie pojawiają się płynnie rozegrane pojedynki, w których pobrzmiewają echa... filmów kung fu, są też cytaty ze „Draculi” Coppoli. Wspaniała różnorodność.

Synopis

Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu

Paryż, rok 1830. Vidocq (Gerard Depardieu) – słynny detektyw, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych, prowadzi śledztwo w sprawie groźnego mordercy o pseudonimie „Alchemik”. Ten przebiegły zbrodniarz o twarzy ukrytej za dziwaczną maską od jakiegoś czasu sieje postrach w całym mieście. Kiedy do grona jego ofiar dołącza trzech wysoko postawionych obywateli, prefekt policji (Andre Dussolier) zwraca się z prośbą o pomoc do naszego bohatera. Niestety, tym razem przeciwnik okazuje się zbyt wytrawnym graczem nawet dla takiego profesjonalisty, jak Vidocq. Po dramatycznej walce ciało detektywa zabierają płomienie, a morderca odchodzi wolny. Do czasu. Na trop prowadzący do rozwiązania całej intrygi wpada młody biograf Vidocqa Etienne Boisset (Guillame Canet), który po śmierci swego mistrza poprzysiągł zemstę zabójcy. Jednak to, co odkryje po drodze do rozwiązania całej zagadki, niejednego doprowadziłoby na skraj załamania nerwowego...

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

Fabuła

  • Opisy
  • Recenzje
  • Słowa kluczowe

Multimedia

Pozostałe

Proszę czekać…