Californication: Pilot 1x1 2007

Serial obejrzałam przez 2 sezony, potem już tendencja spadkowa niestety.

Ale fakt faktem, David Duchovny jako Hank Moody jest niezastąpiony.

A widzisz, miałam podobnie do Ciebie. Kręciłam nosem, że wulgarne i prostackie, że pewnie przereklamowane. A potem usiadłam, w parę dni obejrzałam jeden sezon i byłam zachwycona. Zapewniam, że do końca sezonu serial trzyma poziom. Dalszych nie widziałam, ale je odkładam na magiczne "po maturze" i liczę, że się nie zawiodę :) A jeżeli My Morning Jacket to Twoje klimaty, to polecam gorąco całą twórczość zespołu.

> Trophy o 2012-02-15 16:41 napisał:
> Serial obejrzałam przez 2 sezony, potem już tendencja spadkowa niestety.
>
> Ale fakt faktem, David Duchovny jako Hank Moody jest niezastąpiony.

Trzeci sezon rzeczywiście jest słabszy, przypomina bardziej erotyczną farsę ale potem czwarty rozdział znowu wraca na właściwe tory. Niestety jak na razie piątka wydaje się zmierzać w kierunku Hanka na uczelni, szczególnie Runkle osiąga wręcz absurdalny poziom żenujących przygód erotycznych.

Bo jest po rozwodzie, znów jest singlem i uwolnił z siebie zwierzę. Wcześniej swoje fantazje erotyczne zaspokajał pornosami i masturbacją. Piąty sezon ma genialne momenty. Choćby odcinek piąty z zabawą w gliny i powrotem Richarda do alkoholu :)

Kurcze przekonuje mnie ta argumentacja, chyba jestem zmuszony odwołać to co napisałem. Tylko tak może sprecyzuje, dla mnie nawet słabsze momenty Californication nadal pozostają na solidnym poziomie.

Dla mnie też Californication zawsze pozostaje na solidnym poziomie. Choćby po piątym odcinku przyszedł szósty – słabszy, ale bardzo sentymentalny, ukazujący Hanka z innej perspektywy, zanim się "zeszmacił" :D Dla mnie Runkle to jest śmieszny gostek. Kiedyś nawet w rozmowie z Hankiem (gdy on przeżywał rozstanie z Karen), to mu zazdrościł, że może zaszaleć z kim chce, a on ma groźną Marcy. I że chciałby wyrównać poziom z Hankiem, jeśli chodzi o trzycyfrową liczbę, a jako że jest agentem, to laski mimo wszystko na niego lecą. Aż strach pomyśleć, na kogo wyrośnie jego syn.