Narodziny filmu
Ten pressbook może zdradzać kluczowe elementy filmu
Pomysł filmu zrodził się w miejscu jak najbardziej ku temu stosownym - w kinie. Ann Carli z przyjaciółką, scenarzystką Shondą Rhimes, oglądały film, którego nazwa nie miała z nimi nic wspólnego, ale zainicjowała pewną dyskusję.
Carli wspomina: „Powiedziałam, że Britney Spears ma coś wspólnego z Willem Smithem, jest czymś więcej niż piosenkarką, i może być całkiem niezłą aktorką, ulubienicą widzów. I zasugerowałam Shondzie napisanie scenariusza właśnie dla Britney.”
Shonda, autorka scenariusza do nagrodzonej Emmy sztuki teatralnej „Introducing Dorothy Dandridge”, przyznaje, że pomysł ją zaintrygował i dodaje, że zaufała instynktowi Ann w kwestii młodych talentów.
Carli sporządziła szczegółową ofertę i wysłała ją do Jive Records, firmy nagraniowej Britney Spears, gdzie pracowała 11 lat jako wiceprezes ds. rozwoju artystycznego. Potem bardzo szybko znalazła się na pokładzie samolotu do Nowego Jorku, lecąc na spotkanie z Larry Rudolphem, jednym z managerów Britney, i Clive`m Calderem, kierującym Zomba Group, której własnością jest Jive.
„ Spodziewałam się walki o projekt, ale Clive dał mi zielone światło.” - wspomina Ann. ”Powiedzieli mi nawet, że właśnie omawiali, jak poszerzyć karierę Britney i że kino wydaje im się logicznym rozwiązaniem. Zgraliśmy się w czasie idealnie.”
Od samego początku Ann uważała, że ze scenariuszem najlepiej poradzi sobie Shonda, posiada bowiem rodzaj wrażliwości, która umożliwi jej stworzenie historii odpowiadającej zarówno Ann jak i Britney. Carli pragnęła, by Shonda poznała, kto kryje się za wizerunkiem gwiazdy popu i wysłała ją na koncert Britney w Chicago.
„Siedziałyśmy w pierwszym rzędzie i w pewnej chwili odwróciłam się i zobaczyłam tłum wrzeszczących nastolatek z rodzicami. Zdumiało mnie, ile w tym było uwielbienia. Te dzieciaki szanowały Britney, chciały być takie, jak ona. Gdy spotkałyśmy się z nią, zauważyłam, że choć jej sceniczny wizerunek ma w sobie sporo mocy, więcej ma jej sama Britney. Jest bardzo prawdziwa, bardzo naturalna i normalna.”
Gdy nadszedł moment wyboru reżysera, Ann od razu zgłosiła Tamrę Davis. Tamra nie tylko wyreżyserowała „Guncrazy” z Drew Barrymore i przebojową komedię „Billy Madison” z Adamem Sandlerem, ale pracowała także przy wielu wideoklipach.
„Czułam, że Tamra ma wyczucie do tego materiału, a poza tym, w odróżnieniu od innych reżyserów, umie pracować z muzykami. Jest żoną Mike`a D z zespołu Beastie Boys, ma więc młode spojrzenie na świat. Potrafi porozumiewać się z młodymi aktorami, wiedziałam, że Britney znajdzie z nią wspólny język.”
Davis przyznaje, że energia Britney zawsze ją fascynowała i że wierzy w talent Ann do odkrywania talentów. Scenariusz Shondy bardzo jej się spodobał.
„Mam ogromny szacunek zarówno dla Ann, jak dla Shondy. Przeczytawszy scenariusz wiedziałam, że mamy takie samo wyobrażenie o filmie. Chciałyśmy zrobić film wzorowany na prawdziwym życiu, pokazać nie tylko radości nastoletniego życia, ale i problemy, z jakimi borykają się współczesne nastolatki.”
Carli pracowała nad filmem w Japonii, przyleciała wraz z reżyserką na spotkanie z Britney podczas ceremonii Billboard Music Awards w Las Vegas. Po krótkiej rozmowie z mocno stąpającą po ziemi gwiazdką Davis od razu zrozumiała, że to właśnie ona ma wszelkie szanse, by uczynić z filmowego debiutu wielki sukces..
„ Spotkałyśmy się w wystrzałowym pokoju hotelowym, ale Britney przywitała mnie ubrana w podkoszulek i dżinsy, bez makijażu. Była najnormalniejszą nastolatką, której po prostu przytrafił się spory talent. Nietrudno było ją polubić, i wiedziałam, że gdyby nagrać jej zachowanie wtedy na taśmę, powstałby cudowny materiał.”
Carli mówi ”Historia i postacie są dla Shondy najważniejsze. Zgodziłyśmy się, że scenariusz musi opisywać zdarzenia rzeczywiście nurtujące Britney. Podczas pierwszego spotkania z piosenkarką podkreślała ona, że chce, by film coś oznaczał, a nie był tylko pustą gadką do rówieśników.” „ Nie chciałam przeciętnego filmu dla nastolatków” mówi sama Britney, „Chciałam dotknąć ich serc, chciałam powiedzieć dziewczynom, że nie są same w tym, co przeżywają.”
Rhimes wspomina, że Britney bardzo wyraźnie żądała prawdy. „Nie chciała umniejszać znaczenia pierwszej miłości. Chciała pokazać, że nastolatki nie szukają tylko odpowiedzi na pytanie, czy uprawiać seks czy nie, ale myślą też o przyszłości swoich związków.”
Bohaterka Britney, Lucy, to młoda dziewczyna na progu dorosłości i osiągnięcia statusu kobiety. Doznaje wielu uczuć, jakie są udziałem młodych ludzi opuszczających liceum i rozpoczynających samodzielne życie.
„Lucy jest zagubiona,” opowiada Spears „Chce zadowolić ojca, który marzy o córce – lekarzu, ale z drugiej strony chce spełnić własne marzenia o spotkaniu z matką i karierze piosenkarskiej. Podoba mi się to, co film ma do przekazania, o wiernej przyjaźni, pomaganiu sobie wzajemnie w realizacji marzeń i podążaniu za nimi.”
Shonda Rhimes twierdzi, że „Film właściwie opowiada o wzajemnych związkach nastolatków i ich rodziców. O tym, jak trudno jest się wyzwolić i znaleźć własną osobowość. Starałam się włączyć te elementy w scenariusz i przeciwstawić je najważniejszemu ze związków – przyjaźni.”
Nic dziwnego, że Britney, jej partnerom i całej ekipie to właśnie pozostało po zakończeniu zdjęć – przyjaźń. Znajomość z Zoe Saldana i Taryn Manning była ukoronowaniem realizacji filmu.
Obie wspominają, że nić porozumienia między nimi i Britney pojawiła się od razu. Pomogło to młodym aktorkom wejść w role, choć wiele cech ich postaci było im obce. Zoe Saldana nie do końca umiała się odnaleźć w postaci Kit, szkolnej królowej balu, ale pociągał ją jej wewnętrzny rozwój. On właśnie skłoniło ją do przyjęcia roli. „Pracowałam kiedyś jako doradca młodzieży w szpitalach, liceach i więzieniach i odnalazłam w scenariuszu wiele problemów, na jakie natykałam się w tej pracy. Kit chce tylko być Ślubną Barbie. Dalej nie sięga marzeniami. Nasz film pokazuje, że nie ma w tym nic złego, ale czemu ograniczać się do jednego marzenia, jeśli można ich mieć bez liku?”
Z kolei Manning uważa, że pewne cechy jej bohaterki dokładnie odpowiadają jej samej, Mimi także jest silną, niezależną osobą, chodzącą zawsze własnymi drogami. To, że z trzech przyjaciółek to jej najbardziej pogmatwało się życie, nie było łatwe do pokazania na ekranie.
„Przemawia do mnie to, że z powodu życiowej sytuacji Mimi jest czasem przewrażliwiona. Czułam się dokładnie tak, jak ona – przerażona, zagubiona i brzydka. To moja najbardziej ryzykowna rola, ale pokazała mi, jak bardzo lubię grać.”
Dziewczęta połączyła przyjaźń nie tylko ekranowa, ale i prawdziwa. Zbliżyły się tez bardzo z Ansonem Mountem, odtwórcą roli Bena. Fakt, że zagra ukochanego Britney Spears był poważnym argumentem za przyjęciem roli, ale ostatecznie przekonał go temat i charakter filmu. „ Crossroads” mówi o tym, że trzeba podejść do życia trochę swobodniej, żeby rzeczywiście móc żyć naprawdę. W filmie marzenia bohaterów i ich wyobrażenia o tym, jakie powinno być ich życie, zmieniają się.”
Mount opowiada, że Ben jest z początku zagadką dla dziewcząt. Krążące o nim plotki fascynują je, ale z drugiej strony boją się chłopaka. Zagadkowość postaci jest według aktora idealnym zabiegiem spowalniającym rozwój miłosnego związku między nim i Britney. „Lucy i Bena od razu wiąże nić fizycznej fascynacji, ale z powodu nieporozumień dotyczących jego przeszłości romans rozwija się powoli. To dobrze, dzięki temu mają się okazję lepiej poznać. Dowiadujemy się, że mamy podobne obawy i dajemy sobie wsparcie w trudnych chwilach dojrzewania.”
Oparcie przydało się Britney nie tylko ze względu na debiut na planie, ale też z powodu pierwszej w życiu sceny miłosnej. PO raz pierwszy spotkała się z Ansonem w Nowym Jorku, gdzie aktor kręcił „City By the Sea” z Robertem de Niro, i właśnie to spotkanie ostatecznie przekonało go do roli. „Britney była nieśmiała, zapytałem, czy boi się grać, a kiedy odparła, że tak, pomyślałem, że będzie się z nią świetnie pracować. Ja jestem przerażony za każdym razem, gdy staję przed kamerą. Trzeba sporej dawki uczciwości i wrażliwości, żeby wejść w rolę. Britney ma tę zdolność. I mnóstwo wdzięku.”
Znanego gwiazdora Dana Aykroyda, grającego rolę nadopiekuńczego ojca Lucy, zainteresował scenariusz, według jego słów „uczciwy, prawdomówny kawał dobrej roboty. Film ma w sobie jakąś czystość, ale jednocześnie daje wrażenie zabawy i przygody. Ja stanowię w nim rodzaj podpory, ale i kotwicy. Łatwo odnalazłem się w roli, ponieważ sam jestem ojcem trzech córek.”
Według aktora obraz podróży, jakiej w swoim życiu doświadczy każdy z nas, spowoduje, że film spodoba się nie tylko nastolatkom, ale i dorosłym. „Taka jest rzeczywistość. Dzieci i ich rodzice odnajdą w niej siebie, bo film mówi o sprawach, które przeszli lub przejdą za jakiś czas.”
Aykroyd wybiera swoje role oceniając ich szanse na zachowanie świeżości w czasie, i uważa, że będzie mógł spokojnie pokazać „Crossroads” wnukom. Jest dumny ze swojej roli i z pewnością doda ją do swojej kolekcji ciekawych bohaterów. „Byłem pogromcą duchów, jajogłowym i Blues Brotherem – żartuje – kto jeszcze może się tym pochwalić?” Swoją młodziutką partnerkę uważa za postać nie z tego świata. „Britney ma jakieś łącze z kosmosem, skąd ciągnie ogromną siłę. Ma w sobie zadatki na wielką osobistość.”