Joe Doucett, który przez lata przetrzymywany był w niewoli, nagle odzyskuje wolność. Teraz jego jedynym celem jest znalezienie i ukaranie odpowiedzialnych za jego los.

Oldboy – bezimienne miasto

Na potrzeby amerykańskiej wersji „Oldboya” Spike Lee pragnął stworzyć zupełnie nowy świat przedstawiony – bezimienne amerykańskie miasto, w którym Joe Doucett zostaje porwany, następnie uwięziony w surrealistycznym więzieniu, po czym wypuszczony po dwudziestu latach na wolność. Reżysera wspierała wspaniała ekipa profesjonalistów, na czele z autorem zdjęć Seanem Bobbittem, montażystą Barrym Alexandrem Browne'em, scenografką Sharon Seymour oraz kostiumografką Ruth Carter. Lee chciał pracować z Bobbittem, ponieważ interesowała go autentyczność, surowość i bezpośredniość jego stylu, który wypracował na planach filmów Steve'a McQueena, wliczając w to tegorocznego „Zniewolonego. 12 years a slave”. „Po raz pierwszy ujrzałem pracę Seana przy okazji Głodu, potem we Wstydzie, który pokazywałem moim studentom na zajęciach na New York University”, wyjaśnia Lee. „Obaj chcieliśmy stworzyć w tym filmie coś zupełnie nowego. To fenomenalny autor zdjęć, rozumie, ze kamera musi służyć aktorom”, dodaje reżyser. „Spike jest jednym z niewielu prawdziwych autorów filmowych w amerykańskim kinie, naznacza wszystko, w czym bierze udział, swoim geniuszem”, odwdzięcza się Bobbitt, który uważa, że jego przeszłość operatora kamery w dokumentach i reportażach telewizyjnych, gdzie najważniejszy jest refleks, pomogła mu na planie „Oldboy. Zemsta jest cierpliwa”. „Spike żyje chwilą, jest dla niego najważniejsza. Właśnie dlatego jego filmy są zawsze tak dobre, tak niespodziewane, często tak szokujące”. Lee i Bobbitt zdecydowali się użyć kilku różnych formatów filmowych (m.in. kamer 35mm, Super 16mm oraz Super8), ażeby każda faza opowieści o Joe zyskała odpowiedni wyraz. „Spike bardzo chciał nakręcić Oldboya na taśmie celuloidowej, bo ekranowe ziarno nadaje postaciom dodatkowego wyrazu”, opowiada Bobbitt.

Oldboy. Zemsta jest cierpliwa” został nakręcony całkowicie w Nowym Orleanie. Jednakże w przeciwieństwie do większości filmowców, którzy pracowali w tym mieście, Lee nie chciał, żeby było ono rozpoznawalne na ekranie. „W scenariuszu miasto było bezimienne – jakaś niezdefiniowana amerykańska metropolia. Nowy Orlean to miejsce wyjątkowe, trudno nam było czasami znaleźć lokacje odpowiadające naszym potrzebom”, kontynuuje Lee. Zadanie to spadło na scenografkę Sharon Seymour, która z kolei twierdzi, że poszukiwanie miejsc pasujących do wizji Spike'a Lee było świetną zabawą. „W tej historii przewija się element fantastyczny, który jest kontrastowany z relatywnie normalną miejską zabudową, co otworzyło przed nami mnóstwo ciekawych możliwości. Spike korzystał z wielu odnośników w trakcie przygotowań do filmu. Miał naprawdę wiele świetnych pomysłów na stronę wizualną – chciał pobawić się kolorami, poigrać ze światłocieniem, poeksperymentować z motywami klaustrofobii, otwartej przestrzeni, wolności oraz izolacji”. Najważniejszą lokacją był iście piekielny pokój hotelowy, w którym Joe budzi się skacowany pewnego poranka, po czym uświadamia sobie, że to jego więzienie. Seymour chciała, żeby pokój wyglądał normalnie, był wręcz trochę nudny, by doprowadzać Joe do szaleństwa, ale jednocześnie, żeby był na tyle wizualnie ciekawy, że widzowie chcieliby go oglądać. Musiała również pamiętać, że zaprojektowana przez nią przestrzeń musi być dostosowana do wymogów pracy Lee i Bobbitta, których zadaniem było wymyślić takie kąty ujęć kamery i tak zdynamizować akcję, by sceny w pokoju nie były mdłe. „To miejsce nie ulega zmianie przez dwadzieścia lat niewoli Joe – w tym pokoju nie można odczuwać pozytywnych emocji. Tak więc zarówno tapety, jak i wszystkie architektoniczne detale typu okna czy podłoga musiały wypaść interesująco na ekranie”, dodaje Seymour.

Fragmenty te zostały nakręcone w dawnej bazie amerykańskiej marynarki wojennej w sąsiedztwie Bywater w Nowym Orleanie. „Mieliśmy tam budynki rodem z I wojny światowej, specjalnie wzmacniane przed uderzeniem bomb, dzięki czemu udało nam się osiągnąć przed kamerą idealną kombinację praktyczności oraz makabry”, kontynuuje Seymour. „Ściany jednostki w Bywater stały się również świadkiem jednej z najbardziej skomplikowanych sekwencji filmu: nierównego starcia uzbrojonego w młotek Joe z liczącą trzydziestu pięciu najemników armią. Lee wiedział od samego początku, że na potrzeby tej sceny musi wymyślić coś niesamowitego. „Pierwszym pomysłem Spike'a było zorganizowanie walki na okrągłej klatce schodowej, żeby cała sekwencja nabrała dodatkowego rytmu”, wyjaśnia Bobbitt. Sharon Seymour zaproponowała, byśmy wykorzystali szereg ramp portowych, po czym zaprojektowała niesamowite czteropoziomowe schematy”, kontynuuje autor zdjęć. Lee i Bobbitt nakręcili tę scenę na pojedynczym, trzyipółminutowym ujęciu, wykorzystując do tego celu mobilny dźwig teleskopowy, którym sterowało dziesięciu ludzi. „Zawsze chciałem nakręcić to w jednym ujęciu”, opowiada Spike Lee. „Miałem szczęście, że moi koordynatorzy scen kaskaderskich JJ Perry i Mark Norby to prawdziwi wizjonerzy i nie straszne im były takie wyzwania”, dodaje reżyser. „Włożyliśmy w to wiele pracy. Spędziliśmy sześć tygodni na treningu z Joshem i kaskaderami”, wspomina Perry. „Josh okazał się prawdziwym skarbem. Nie ćwiczył wyłącznie choreografii i wytrzymałości, lecz skupiał się także na detalach, w efekcie jego ruchy stały się autentyczne. Czekałem dwadzieścia dwa lata, żeby nakręcić tak skomplikowaną scenę na jednym ujęciu. Kolejne pięć spędzę na próbowaniu przebicia jej czymś jeszcze lepszym”. Do departamentu kostiumów Lee zatrudnił dwukrotnie nominowaną do Oscara Ruth Carter, która tworzyła już wielokrotnie u jego boku. „Szkolne oszołomienie, mój drugi film, był jej pierwszym projektem”, wspomina Lee. „Ufam bezgranicznie jej wyczuciu. Ona rozumie sposób, w jaki kolory funkcjonują na ekranach kin”.

Zapytany, czy potrafi sobie wyobrazić opuszczanie zatęchłej klitki po dwudziestu latach więzienia, Lee odpowiedział: „Nie dałbym rady, nie wytrzymałbym. Nie lubię odpowiadać na tego typu hipotetyczne pytania, ale jestem pewien, że gdybym został zamknięty w takim pokoju, prędzej bym oszalał. Nawet jeśli miałbym dostęp do telewizji.

Oldboy – dziewczyna oraz nieznajomy

Gdy Joe Doucett zostaje wypuszczony na wolność, w jego nowym życiu pojawiają się dwie bardzo ważne osoby: młoda kobieta, która staje się jego powierniczką w tym dziwacznym świecie, a także enigmatyczny nieznajomy, który może skrywać tropy prowadzące do odkrycia prawdy na temat uwięzienia Joe. W rolę Marie Sebastian – która jest całkowicie odmienna od postaci z filmu Park Chan-Wooka – wcieliła się Elizabeth Olsen. Marie pracuje w opiece społecznej, to właśnie tam spotyka po raz pierwszy Joe, który dopiero co odzyskał wolność. „Marie pozwala Joe nawiązać raz jeszcze więź ze światem ludzi, pomaga mu także zrozumieć własne człowieczeństwo”, podkreśla Protosevich. „Liz miała wiele znakomitych pomysłów na rozwój tej roli. Chciała, żeby Marie była silną, niezależną kobietą, która jest równocześnie częścią współczesnej amerykańskiej kultury”. Nie zważając na niebezpieczeństwa związane z tą rolą, Olsen, powalona mocą scenariusza, od razu przyjęła propozycję zagrania w „Oldboy. Zemsta jest cierpliwa". „Nigdy jeszcze nie czytałam scenariusza, który by tak mocno igrał z moimi emocjami”, wyznaje aktorka. Olsen wspomina, że jedną z największych zalet tej roli była możliwość bliskiej współpracy z Joshem Brolinem, który nie bał się zgłębiać swojej postaci. „Świetnie się dogadywaliśmy na planie, ale kiedy on stawał się Joe, nagle zyskiwał niespodziewanej kruchości i zaczynał działać o wiele bardziej instynktownie. Dla mnie, jako Marie, to było prawdziwe błogosławieństwo, że mogłam grać, reagując na to, co on robił”, dodaje Olsen, która zrobiła ogromne wrażenie na swoim koledze z planu.

Lizzie wniosła do filmu coś niebywałego”, zachwyca się nią Brolin. „Każde wypowiadane przez nią słowo brzmiało wiarygodnie. Ma niezwykły talent, obserwowanie jej w akcji było czysta przyjemnością”. W życiu Joe i Marie pojawia się również pewien nieznajomy. Skomplikowaną rolę Adriana przyjął Sharlto Copley, który tak opowiada o swojej postaci: „To główny przeciwnik Joe, słyszymy o nim zanim jeszcze pojawia się na ekranie. Co ciekawe, gdy Joe staje z nim twarzą w twarz, nie rozpoznaje jego twarzy, co jest bardzo ciekawym zwrotem akcji. Bardzo mi się podoba to, że Oldboy. Zemsta jest cierpliwa łączy w sobie mocny wątek vendetty z wieloma inteligentnymi zwrotami akcji”, dodaje aktor, który bardzo chciał pracować ze Spike'em Lee. „Nikt z nas nie postrzegał tego jako remake'u innego filmu, ponieważ Spike ustanowił nowe zasady gry. Pozwalał nam na spontaniczność przed kamerą. Zawsze kieruje się instynktem, więc jeśli sprawisz, że ci zaufa i będzie wiedział, że zagrasz tak, by wyszło jak najlepiej, pozwoli ci robić swoje. Z perspektywy aktorskiej to naprawdę fantastyczna sprawa”. Do obsady również dołączyli Michael Imperioli, który wcielił się w lojalnego kumpla Joe, lokalnego barmana Chucky'ego, a także francuska debiutantka Pom Klementieff, która w filmie zagrała Haeng-Bok, kobietę, której nietypowy parasol pomaga Joe uświadomić sobie, że wrócił do świata żywych.

Oldboy – historia pełna cierpienia i mroku

Współczesne kino pełne jest historii fanatycznego dążenia do wymierzania sprawiedliwości i dokonywania zemsty, ale żaden film nie jest w stanie dorównać „Oldboyowi" Park Chan-Wooka. Ta prowokująca niezwykle mocne reakcje, porażająca realistycznym ukazaniem przemocy opowieść zawiera w sobie bowiem wszystkie najważniejsze aspekty mrocznego oblicza współczesnej popkultury – wątki emocjonalnej izolacji, represjonowania uczuć, żądzy zemsty, poczucia winy, bólu sumienia oraz poszukiwania odkupienia. Amerykańska produkcja została oparta w równej mierze na noweli graficznej autorstwa Garona Tsuchiya i Nobuakiego Minegishi oraz na filmie wyreżyserowanym przez Park Chan-Wooka, który zdobył Grand Prix festiwalu w Cannes i stał się jednym z najpopularniejszych zagranicznych thrillerów wszech czasów. Składając hołd koreańskiemu oryginałowi, „Oldboy. Zemsta jest cierpliwa" Spike'a Lee wkracza jednocześnie na zupełnie nowy teren, pełen równie przerażającego mroku i wszechogarniającego cierpienia.

W świat przedstawiony w „Oldboy. Zemsta jest cierpliwa" Spike'a Lee wchodzimy wraz z Joe Doucettem, tracącym grunt pod nogami dyrektorem reklamowym i marnym ojcem, który doświadcza czegoś niemożliwego do ogarnięcia umysłem. W trakcie pewnej pijackiej nocy Joe zostaje bowiem porwany i uwięziony, po czym przez kolejne 20 lat jest zmuszony egzystować w dziwacznym, przypominającym hotel więzieniu, doznając nieustannego upokorzenia i nigdy nie poznając tożsamości swego porywacza. W pewnym momencie zostaje niespodziewanie wypuszczony na wolność. Joe nie wie, dlaczego tak się stało i co to oznacza, jednakże stawia przed sobą jeden tylko cel, przesłaniający wszystko inne – dowiedzieć się, kto stał za wymierzoną mu karą oraz zrozumieć powody takiego postępowania. Nawet jeśli jednak Joe jest wolny fizycznie, ciągle podlega psychologicznej manipulacji, nie potrafiąc odnaleźć się w ramach skomplikowanej intrygi, która równie dobrze mogła zostać skonstruowana, by pozbawić go resztek zmysłów. Poszukiwanie odpowiedzi doprowadza go do spotkania pewnej młodej pracownicy opieki społecznej (Elizabeth Olsen), a później do zmierzenia się z pewnym enigmatycznym mężczyzną (Sharlto Copley), który prawdopodobnie posiada klucz do jego wolności.

Oldboy – nowe oblicze klasyka

Epicka pod kątem akcji i szokująca pod względem finalnego wydźwięku, historia opowiedziana w koreańskim Oldboyu sprawiła, że film ten przeszedł do annałów kina, stając się pozycją obowiązkową zarówno dla miłośników komiksów, jak i fanów intensywnych filmowych uniesień. Fascynacja tą historią rozpoczęła się w późnych latach 90., kiedy Garon Tsuchiya oraz Nobuaki Minegishi stworzyli ośmioczęściową mangę o zamkniętym z nieznanych powodów człowieku, który w swym prywatnym więzieniu posiadał wyłącznie telewizor, służący mu przez kolejne lata za jedynego przyjaciela. Po wyjściu na wolność, mężczyzna rozpoczął śledztwo mające go doprowadzić do odkrycia tożsamości człowieka, który ukradł mu najlepsze fragmenty jego życia oraz dowiedzieć się, co takiego sam zrobił, by zasłużyć na tak niewyobrażalnie brutalną karę. Tak mocne i niepokojące założenie wyjściowe zainspirowało wyśmienitego reżysera Park Chan-Wooka do nakręcenia w 2003 roku filmu z Choi Min-Sikiem w roli głównej, który zaszokował i poruszył cały świat. Obraz ten zadziwiał swą wybuchową konstrukcją – fantastyczną choreografią scen walk, iście hitchcockowskim suspensem oraz atawistycznym rodzajem ekranowej poetyki. Chan-wook został nazwany „Tarantino Wschodu”, ale prawda jest taka, że wniósł również do tej niejednoznacznej moralnie historii niespotykany humanizm. Podejmując motyw nieskończoności sposobów na uwięzienie istoty ludzkiej – fizyczne, sytuacyjne lub, co chyba najstraszniejsze, stworzenie sobie własnego więzienia w swoim umyśle – film sprawił, że wielu krytyków i widzów zaczęło analizować tę historię pod kątem metafory życia we współczesnym świecie.

Jednym z fanów „Oldboya” był Spike Lee, zaangażowany społecznie amerykański reżyser, znany w Hollywood ze swoich krytykujących system filmów takich jak nominowany do Oscara „Rób co należy”, „Ona się doigra”, „Malcolm X”, „25. godzina” oraz przełomowy dokument opisujący spustoszenie po huraganie Katrina: „Kiedy puściły wały: Requiem w 4 aktach”. Lee zawsze interesowały mroki ludzkiej duszy i pragnął po raz kolejny, po „Planie doskonałym”, spróbować swoich sił w gatunku thrillera. „Oldboy” całkowicie zawładnął jego wyobraźnią. „Nie mogłem się pozbierać”, wspomina amerykański reżyser. „To była wyjątkowa historia, posiadała najlepsze elementy thrillera, z tajemnicą i zemstą na czele, a całość została nakręcona w maksymalnie dołujący sposób”. Jednakże Lee w najśmielszych nawet snach nie planował nakręcenia amerykańskiej adaptacji filmu. Dopiero gdy przeczytał scenariusz Marka Protosevicha, zrozumiał, że jest w stanie stworzyć własną wizję tej niesamowitej historii. Nie miał zamiaru dorównywać produkcji Park Chan-Wooka, w zamian postanowił nieco odejść od materiału wyjściowego i zaufać własnemu instynktowi. „Ani przez chwilę nie postrzegałem tego projektu jako remake'u”, wyjaśnia Spike Lee. „To raczej interpretacja tamtej genialnej historii, którą można przecież przedstawiać na dziesiątki różnych sposobów. Park Chan-wook stworzył film wybitny, ale to również była adaptacja – japońskiej mangi. Mój film był próbą opowiedzenia tej historii na nowy sposób”.

Lee postanowił być wierny koreańskiej produkcji, ale w żaden sposób nie kopiować z niej pomysłów. „Gdy zaczęliśmy po raz pierwszy rozmawiać o amerykańskim Oldboyu, Josh Brolin pragnął uzyskać zgodę Park Chan-Wooka, ale on tamten powiedział nam po prostu: „Cokolwiek wymyślicie, nakręćcie własny film”, wspomina Lee, który podkreśla, że nie obawiał się przeniesienia historii z gruntu azjatyckiego na amerykański. „Ta opowieść jest tak niesamowita, że sprawdziłaby się w każdym miejscu na Ziemi. Wiedziałem tylko, że nie możemy omijać żadnych trudnych wątków podejmowanych w tamtym filmie”. Lee zauważył, że w samym sercu tej historii tkwi koncepcja człowieka sprowadzonego do najprostszych zwierzęcych odruchów, co dało początek intensywnej, niesamowitej roli Josha Brolina jako Joe Doucetta. „W zamknięciu Joe cofa się niejako w ewolucji, każdy z nas posiada w sobie takie cechy i robimy wszystko, by je stłumić”, wyjaśnia Lee. „Większość cywilizacji uczy ludzi jak sprawować nad nimi kontrolę, nie zmienia to jednak faktu, że każdy z nas ma w środku coś ze zwierzęcia”. Nawet gdy Joe poddaje się całkowicie prymitywnym żądzom, Lee postrzega go jako człowieka poszukującego odkupienia, próbującego naprawić wyrządzone szkody. „To film o zemście”, podsumowuje Lee, „ale równocześnie historia poszukiwania odkupienia. Na początku widzimy, że Joe jest alkoholikiem i niezbyt dobrym człowiekiem – potrzeba było dopiero dwudziestu lat w izolacji, aby zdołał ujrzeć światełko nadziei”. Lee kontynuuje swoją wypowiedź stwierdzeniem, że fani oryginału powinni spodziewać się „czegoś zupełnie innego, a jednak oddającego hołd tamtemu filmowi”.

Oldboy – podróż w głąb ludzkiego umysłu

Dla Spike'a Lee projekt rozpoczął się wraz z przeczytaniem scenariusza Marka Protosevicha, który ten napisał na zlecenie producentów Roya Lee i Douga Davisona z Vertigo Films oraz Nathana Kahane'a z Good Universe, pragnących zaadaptować „Oldboya” w ramy filmu anglojęzycznego. Jak się okazało, Protosevich był również wielkim fanem filmu Park Chan-Wooka, niemniej jednak w celu znalezienia odpowiedniej formy dla tej opowieści, z wielką ekscytacją zabrał się zarówno za oglądanie oryginalnej japońskiej mangi, jak i przeczesywanie zakamarków własnej wyobraźni. „Oldboy opowiada o wielu różnych rzeczach”, stwierdza scenarzysta amerykańskiej wersji. „Moim zdaniem to przede wszystkim historia walki o spokój ducha, o naprawianiu przeszłych grzechów, o rodzinie, o przemocy oraz, co oczywiste, o pragnieniu zemsty i wyrównywaniu rachunków”, mówi Protosevich. „Film sprawia, że zaczynamy zastanawiać się nad tym, czy nie sprawiliśmy komuś nieświadomie cierpienia, czy nie naznaczyliśmy kogoś własnymi błędami na całe życie?” Protosevich postanowił całkowicie zatopić się w surrealistycznym doświadczeniu Joe Doucetta, który staje się nagle więźniem nie oskarżonym o żadne zbrodnie, nie skazanym przez żadną ławę przysięgłych – jest po prostu trzymany w izolacji, zmuszony do zmierzenia się zarówno ze swoim jestestwem, jak i z odmawiającym posłuszeństwa umysłem, mogąc oglądać zachodzące na świecie zmiany poprzez szklaną ścianę odbiornika telewizyjnego. „Dużo czytałem o ludziach, którzy spędzili dużo czasu w zamknięciu, takich jak zakładnicy przetrzymywani przez terrorystów. Zapoznałem się również z wynikami eksperymentów przeprowadzanych w latach 50. na małych małpkach, które zabierano od matek, by sprawdzić, w jaki sposób będą się rozwijać bez takiego kontaktu”, dodaje Protosevich. „Zacząłem też korzystać z wyobraźni i skupiać się na setkach różnych emocji, które człowiek musi odczuwać w takim miejscu – co taka izolacja zrobiłaby z ludzką psychiką, jak wpłynęłaby na ludzką duszę, jak byłaby w stanie zmienić człowieka?”

Protosevicha zainspirowała wizja głównego bohatera zawarta w mandze. Pod wpływem uwięzienia zamienia się on w nieposiadającą żadnych skrupułów maszynę do zabijania, w brutalne dzikie zwierzę. Scenarzysta przywrócił również do opowieści postać, która nie znalazła się w koreańskim filmie – dyrektorkę szkoły, do której w dzieciństwie uczęszczał Joe Doucett, a której historia jest równie ważna. „Edwina Burke zapewniła mi ciekawą perspektywę na temat przeszłości protagonisty”, mówi Protosevich. „Perspektywę osoby, która wie o tobie rzeczy, których sam nigdy nie byłeś świadomy”. Choć trzymał się podstawowych wątków zarówno mangi, jak i koreańskiej produkcji filmowej, Protosevich dodał także kilka nowych postaci oraz zmodyfikował pozostałych bohaterów, aby wpasowali się lepiej w tkankę społeczną Ameryki XXI wieku. A gdy na pokładzie pojawił się Spike Lee, obaj twórcy rozpoczęli owocną współpracę mającą na celu przerobienie scenariusza na potrzeby wizji reżyserskiej Lee. „Ten film to niezwykle skomplikowane puzzle, w których każdy element ma znaczenie w kontekście całości. Musieliśmy nadać poszczególnym fragmentom układanki coś z wizji Spike'a”. Producenci byli zachwyceni kierunkiem, w jaki podążyli Lee i Protosevich. „W wersji Spike'a zagłębiamy się jeszcze bardziej w mrok tej opowieści, jednocześnie nie odszedł zbytnio od motywów, które uczyniły Oldboya filmem tak znanym i lubianym”, opowiada Roy Lee. A Doug Davison dodaje: „Nasz film dobitnie pokazuje, dlaczego zemsta tak znakomicie sprawdza się w kinie. Jest w niej coś atawistycznego, wznieca w umyśle pewne emocje, które sprawiają, że łatwo nam się identyfikować z takimi bohaterami”.

Oldboy – uwięziony Joe Doucett

W projekcie nowej wersji „Oldboya” jedna rzecz była pewna od samego początku – że rola Joe Doucetta zaprowadzi grającego ją aktora na krawędź szaleństwa, wymaga więc osoby potrafiącej poruszać się na pograniczu ludzkiej psychiki. Filmowcy zgodnie uznali, że Josh Brolin jest właśnie takim aktorem „Josh jest jednym z najbardziej wszechstronnych przedstawicieli swojego zawodu”, mówi Spike Lee. „Zawsze podziwiałem aktorów, którzy się nie powtarzają. Josh znalazł sposób na pokazanie przemiany człowieka, który przez długi, długi czas tkwił w zamknięciu, po czym nagle został dosłownie wrzucony z powrotem do świata, tyle że różniącego się od tego, który niegdyś znał. Josh całkowicie zespolił się z tym bohaterem”. Brolin poświęcił się całkowicie swojej roli, był gotów manipulować własnym ciałem, przybierać i odejmować mu wagi, a także gimnastykować umysł, ażeby odpowiednio odzwierciedlić emocje towarzyszące dziwnej i niezwykle bolesnej podróży Joe Doucetta. On również był wielkim fanem koreańskiego filmu. „Gdy przeczytałem scenariusz Marka, poczułem się dokładnie tak, jak po seansie filmu Park Chan-Wooka. W pewnym momencie rzuciłem scenariuszem o ziemię. Pomyślałem sobie: Ależ to okropne, ale jednocześnie genialne. Nie chcę spędzać dwóch godzin w kinie, jeśli film mnie w jakiś sposób nie poruszy. Właśnie dlatego zgodziłem się zagrać w Oldboyu. Zemsta jest cierpliwa. To emocjonalny nokaut”.

Brolin przyznaje jednak, że miał wiele obaw przed pojawianiem się samotnie na ekranie w stanach emocjonalnych dołów, przeżywając psychiczne katusze. A tak miała wyglądać w zasadzie cała pierwsza część filmu. Jednakże aktor wyjaśnia, że współpraca ze Spike'em Lee pomogła mu znaleźć odpowiednie środki wyrazu do tej trudnej roli. „Spike jest bardzo praktycznym człowiekiem i reżyserem, ale posiada również ogromne pokłady współczucia. W scenach w pokoju hotelowym kręciliśmy czasem nieprzerwanie przez siedem czy osiem minut. Jako aktor wymyślasz swoją postać od zera, również to, co robi, robisz to w danej chwili, mając nadzieję, że twoje podejście się sprawdzi. A Spike wytworzył na planie tak wspaniałą atmosferę, że czuliśmy, że jesteśmy w stanie zrobić dosłownie wszystko”, mówi Brolin. „Spike'a bardzo interesuje ludzka psychika i zachowanie, popychał więc nas do coraz to lepszych ujęć. Wspaniale z kimś takim pracować”. Ażeby jeszcze lepiej zrozumieć to, co przechodzi jego filmowy bohater, Brolin rozmawiał z byłymi skazańcami z cel śmierci, którzy zostali uznani za niesłusznie skazanych. Jednocześnie przeszedł ciężki trening fizyczny, aby sprostać wyzwaniu zagrania w scenach walk. Przygotowując zarówno ciało, jak i umysł, zaczął się również zastanawiać nad tym, dlaczego ludzie uznają opowieści o zemście za oczyszczające. „Myślę, że chodzimy na takie filmy, ponieważ możemy przeżyć je wraz z bohaterami, którzy stają się w naszej wyobraźni naszymi odpowiednikami”, zauważa aktor. „Nasza historia o zemście jest ciekawa ze względu na to, co dzieje się z Joe – przez dwadzieścia lat zostaje usunięty z życia społecznego, a jednak jest to jedna z najlepszych rzeczy, jakie mogły mu się przytrafić. Pragnie zemsty, ale obojętnie od tego, czy uda mu się osiągnąć zamierzony cel, jego historia jest również opowieścią o odkupieniu oraz stawianiu czoła prawdzie o samym sobie”.

Więcej informacji

Proszę czekać…