Piękny video-art. Każdy szuka miłości na swój sposób. 9
Uczucie w filmie było, jest i będzie tematem setek filmów, jednak obraz Mirandy July wyłamuje się ze schematu słodkiego ''love story'' i pokazuje miłość wcale nie taką piękną, jak nam się wydaje z innych filmów. Prawie każdy szuka jej na swój sposób i właśnie o tym opowiada ''Ty i ja, i wszyscy, których znamy''.
Reżyserka ukazuje nam za pomocą kilku historii sposoby szukania uczuć, jej rozumienia przez różne pokolenia, a także oczekiwania wobec niej. Robi to fenomenalnie. Udowadnia nam, że tok myślenia jest często bardzo płytki i sprowadza miłość tylko i wyłącznie do stosunku płciowego. Dla wielu film może się wydać ''o niczym'', jednak tak nie jest. Wystarczy przyjrzeć się bohaterom i mogę zapewnić, że każdy znajdzie w jednym z nich bratnią duszę. Należy też dostrzec piękno życia, które autorka serwuje nam za pomocą błyskotliwych dialogów, a także urokliwych, a nawet eksperymentalnych zdjęć. Film zawiera także wiele scen, które zapadają w pamięć jak chociażby rozmowa dwóch głównych bohaterów w czasie spaceru po chodniku i ich pożegnanie
Trzeba przyznać, że aktorstwo stoi na wysokim poziomie. Najlepiej wypadła sama reżyserka w roli lekko szalonej artystki, Christine Jesperson. Nie mniej interesująco prezentuje się także młode pokolenie. Najciekawszy i najzabawniejszy jest młodszy syn Richarda, który wdaje się w internetowy romans. Jego ciekawe rozumowanie co do miłości rozbawi niejednego widza.
Film na pewno nie jest dla wszystkich, gdyż jest nie jest łatwy do zrozumienia. Występuje wiele wątków, ale co uważniejsi na pewno się nie pogubią. Wystarczy wczuć się w klimat filmu. Ja potrafiłem odnaleźć w jednym z bohaterów cząstkę siebie, polecam też tego typu „zabawę” wszystkim oglądającym. Zdecydowanie polecam.
Kto zrozumiał – Film fajny lubie sie troche pomęczyć nad zrozumieniem filmu…polecam