Paryż, rok 1899. W słynnym Moulin Rouge króluje piękna Satine. Śpiewaczka i luksusowa kurtyzana marzy o karierze aktorki dramatycznej. W realizacji tych planów chętnie pomógłby oczarowany jej urodą, bogaty, hrabia Worcester. Ale serce nie sługa - Satine zakochuje się w ubogim, choć zdolnym i młodym pisarzu - Christianie. Hrabia czuje się oszukany i szuka zemsty...

Geneza filmu

O pomoc w przeniesieniu na ekran swej niezwykłej wizji Luhrmann zwrócił się do stałych współpracowników, scenarzysty Craiga Pearce'a i scenograf Catherine Martin (zwanej przez przyjaciół CM). Wspólnie pojechali do Paryża, gdzie opracowali zarys akcji przyszłego filmu i zgromadzili wyczerpującą dokumentację Montmartre końca XX wieku. Studiowali przy tym tajemnice kankana, malarstwo Toulouse-Lautreca i zapiski kronikarzy, którzy relacjonowali dzieje paryskiej bohemy końca XIX wieku.

Szybko zdali sobie sprawę, że historyczny Moulin Rouge ma całkiem współczesny wymiar - w klubie tym spotykali się bowiem przedstawiciele wszystkich klas i środowisk, od arystokratów i bogaczy, po robotników, artystów, przedstawicieli cyganerii artystycznej, girlsy i prostytutki.

Współautor scenariusza Craig Pearce mówi: Moulin Rouge był odpowiednikiem nowojorskiego Studia 54 z końca lat 70-tych, nocnego klubu, w którym obok bogatych i wpływowych przedstawicieli elity spotkać można było młodych, pięknych i biednych. Taka właśnie idea przyświecała impresario Moulin Rouge, Zidlerowi, który wraz z Josephem Ollerem zbudował "Pałac kobiet". Bawiono się w nim w rytmie szalonego kankana, tanecznego odpowiednika striptizu.

W czasie, gdy Luhrmann i Pearce pisali scenariusz, do pracy przystąpiła scenograf Catherine Martin. Jej zadaniem było stworzenie odrealnionej wizji świata, w której toczyć się będzie akcja filmu. Jak mówi: Zawsze zaczynamy od pedantycznego, precyzyjnego odtworzenia pewnych realiów historycznych, a następnie zmieniamy je tak, by sprostać wymogom scenariusza. Manipulujemy elementami, które tworzą filmowy świat, bo zależy nam, by odnaleźli się w nim współcześni widzowie. Baz chciał, by akcja toczyła się w świecie, który nazwał "prawdziwą sztucznością"; "wykreowanym" Paryżu, który mieściłby się w wymyślonej przez niego musicalowej konwencji; miejscu, w którym śpiew byłby czymś zupełnie naturalnym.

Baz Luhrmann mówi: Teatralność "Moulin Rouge" podkreślają cytaty z filmów zaliczanych do klasyki światowego kina. W naszym filmie nawiązujemy na przykład do stylu wielkich gwiazd lat 40-tych i 50-tych, powołujemy się na Marlenę Dietrich z Błękitnego anioła, Ritę Hayworth z Gildy i Kabaret Boba Fosse. Mamy nadzieję, że dzięki tym odniesieniom widzowie bez trudu odnajdą się w historycznym kontekście, bo kluczem do sukcesu musicalu jest pełne zaangażowanie widza. W musicalu postacie czy intryga nie odkrywają się przed widzem stopniowo i powoli, ale szybko i zdecydowanie.

Muzyka i piosenki pełnią kluczową rolę w rozwoju akcji, Luhrmann stanął więc przed nie lada wyzwaniem: filmowe musicale dawno już wyszły z mody, powodzenie całego projektu zależało zatem od tego, czy reżyserowi uda się wypracować konwencję, która przemówi do współczesnego widza.

Craig Pearce mówi: Piosenki musiały być integralną częścią narracji, a nie tylko pustymi ozdobnikami, nadaliśmy więc im formę popisowych numerów. W efekcie mamy do czynienia z wielkimi, wyrazistymi gestami, które punktują akcję. Emocje targające bohaterami sięgają zenitu, nie mają więc oni innego wyjścia, jak zacząć śpiewać...

Producent Fred Baron jest zdania, że Luhrmannowi udało się stworzyć nowy rodzaj musicalu. Jak mówi: Baz wziął się za klasyczną konwencję i nadał jej zupełnie nową formę. W tradycyjnym hollywoodzkim musicalu widz zdawał sobie sprawę, że piosenki, które śpiewają aktorzy, nagrano wcześniej. Nasi aktorzy porwali się na rzecz niebywałą: śpiewali na żywo przez kamerą. Baz stara się przekonać nas, że śpiewanie jest aktorstwem, a śpiewając aktorzy wyrażają ducha granych przez siebie postaci, dzięki czemu widz może ich lepiej poznać. Baz Luhrmann mówi: Nasi bohaterowie odkrywają się przed nami poprzez śpiew. Zdawaliśmy sobie więc sprawę, że odtwórcy głównych ról muszą być utalentowanymi, a zarazem śpiewającymi aktorami.

Rolę Satine, pięknej kurtyzany z Moulin Rouge, powierzono Nicole Kidman, którą Luhrmann i odpowiedzialna za sprawy obsadowe Ronna Kress zobaczyli w broadwayowskiej inscenizacji "The Blue Room" Davida Hare'a. Aktorka mówi: Satine to kurtyzana, która zarabia na życie w nocnym klubie. Pochodzi z biednej rodziny, a Zidler - impresario Moulin Rouge - uczynił ją taką, jaką jest. Satine nie chce przez całe życie tańczyć kankana - marzy, by zostać aktorką. Jest silna wewnętrznie i potrafi manipulować innymi. Ma wiele twarzy, bo płacą jej za kreowanie iluzji. Christian sprawia, że zaczyna wierzyć, iż jej marzenia mogą się spełnić, ulega mu więc bez reszty.

Luhrmann i Kress mieli wielu kandydatów do roli Christiana, w końcu jednak zdecydowali się powierzyć ją Ewanowi McGregorowi.

Aktor mówi: Całe życie czekałem, by móc zaśpiewać i zatańczyć na ekranie. Chodziłem do szkoły muzycznej i tańczyłem jako dziecko, zawsze bowiem uwielbiałem klasyczne musicale z lat 40-tych. Na planie "Moulin Rouge" doprowadzałem wszystkich do szału, bo na samą myśl, że robimy coś, czego nikt nie próbował od lat, rozpierała mnie energia, której nie potrafiłem opanować. Nigdy dotąd nie grałem kogoś tak pochłoniętego miłością jak Christian. Dla niego liczy się tylko uczucie - od chwili, gdy spotyka Satine, myśli tylko o niej. Wszystko inne przestaje mieć dla niego znaczenie.

Luhrmann zdawał sobie sprawę, że o powodzeniu filmu zadecyduje to, czy Kidman i McGregor utworzą zgrany duet. Kidman występowała na scenie w Nowym Jorku, McGregor - w Londynie, nie mogło więc być mowy o wspólnych zdjęciach próbnych. Reżyser mówi: Zaufałem swojej intuicji i nie pomyliłem się. Jak tylko spotkali się na planie, coś między nimi zaiskrzyło. Świetnie się uzupełniali - ona jest elegancka i powściągliwa, on - energiczny i pełen życia.

Przed rozpoczęciem zdjęć Kidman i McGregor zawarli pewien układ. Nicole Kidman mówi: Zawarliśmy milczącą umowę, że będziemy się wspierać ze wszystkich sił, wspólnie podejmować ryzyko i bez wahania zrobimy z siebie kompletnych idiotów, jeśli tylko wymagać będzie tego dobro filmu. Cieszę się, że dane mi było pracować z ludźmi, którzy gotowi byli spróbować czegoś nowego, czegoś, czego nikt dotąd nie próbował. Na planie panowała atmosfera entuzjazmu, czułam, że otaczają mnie ludzie, którzy wierzą w powodzenie naszego filmu.

Rolę Toulouse-Lautreca gra John Leguizamo (Mordercze lato, Romeo i Julia). Choć wiele filmów przedstawia go jako oschłego, zdeklasowanego arystokratę, w rzeczywistości Toulouse był niezwykle dowcipny, seplenił niczym kaczor Duffy z kreskówek i mimo ciężkiej choroby żył pełnią życia.

Aktor mówi: Na planie czułem się, jakbym był Lautrekiem. Nosiłem specjalny aparat i niemal cały czas stałem na kolanach, balansując na protezach kostek, z których każda ważyła 15-20 kilogramów. Ledwie mogłem się ruszać, drętwiały mi nogi, a musiałem tak stać przez około 40 minut, doskonale więc rozumiałem, co musiał czuć mój bohater. Bazowi udało się ukazać smutek Lautreca, a zarazem przydać mu humoru i odrobiny szaleństwa. Toulouse jest pełen pasji, w naszym filmie pełni rolę katalizatora. Jest przy tym szalonym alkoholikiem, wielkim amatorem absyntu. Uosabia ducha artystycznej bohemy i jak każdy artysta żyje pełnią życia. To bardzo piękna rola.

Rolę Harolda Zidlera, impresario Moulin Rouge, gra ceniony aktor brytyjski Jim Broadbent (Gra pozorów, Strzały na Broadwayu, Brazil): Zidler kocha sztukę, ale - jak sądzę - bardziej liczy się dla niego forma niż treść. Widowisko, efekt końcowy jest dla niego wszystkim. Żeby zdobyć pieniądze na show, sprzedałby własną matkę - dla niego cel uświęca środki. Zidler jest gruby jak beka, musiałem więc nosić specjalny kostium, rudą perukę, sztuczne brwi, wąsy i bokobrody. Mój bohater jest postacią stylizowaną, ale muszę przyznać, że w swoim życiu spotkałem wielu takich jak on - mówi.

W roli księcia, adoratora Satine, oglądamy Richarda Roxburgha (Mission Impossible 2). Aktor mówi: Książę to flegmatyczny Anglik, który godzi się sfinansować następną rewię Moulin Rouge, zafascynowany jest bowiem Satine. Gdy uświadamia sobie, kim jest jego ukochana, zaczyna ujawniać cechy patologiczne. Pociąga go półświatek, wychował się bowiem w społeczeństwie, które narzucało bardzo surowe zasady. Nic zatem dziwnego, że gdy po raz pierwszy zakochuje się, przestaje panować nad emocjami...

Kluczową dla rozwoju akcji rolę Nieprzytomnego Argentyńczyka gra polski aktor Jacek Koman, który od lat pracuje w Australii. Jacek Koman mówi: Nieprzytomny Argentyńczyk jest aktorem i tancerzem tango, jednym z przedstawicieli bohemy, członkiem grupy artystów, którzy pracują w Moulin Rouge i widzą siebie jako rewolucjonistów. Cierpi na rzadką przypadłość, narkolepsję i zasypia w najmniej odpowiednich momentach. Jest karykaturą macho, super męskim ogierem, który z powodu swojej przypadłości kompromituje się na każdym kroku.

Realizację poprzedził okres prób, które odbywały się w House of Iona, wielkim wiktoriańskim domostwie, które Baz Luhrmann obrał za swoją siedzibę. Ewan McGregor mówi: Próby zajęły nam cztery miesiące. Co ciekawe - początkowo nikt z nas nie myślał o śpiewaniu, aż tu nagle po dwóch tygodniach zdaliśmy sobie sprawę, że śpiewamy. Dzięki próbom śpiewanie stało się naszą drugą naturą.

Wprowadzenie

Scenariusz filmu wykorzystuje motyw zaczerpnięty z mitu o Orfeuszu, młodym poecie-muzyku, który zstąpił do świata podziemnego w poszukiwaniu miłości idealnej.

Baz Luhrmann mówi: To mit o idealizmie i dorosłości. Uczy nas, że życie wymyka nam się spod kontroli, ci, których kochamy, umierają, a nie wszystkie związki mają szansę przetrwać. Mając tego świadomość możemy pogrążyć się w nicości lub wyruszyć w podróż w zaświaty, stawić czoła przeznaczeniu i powrócić bogatszymi o nowe doświadczenia. W "Moulin Rouge" Orfeuszem jest grany przez Ewana McGregora Christian, który zakochuje się w kurtyzanie o imieniu Satine. Ich miłość nie ma jednak szans na spełnienie...

"Moulin Rouge" utrzymany jest w teatralnym stylu charakterystycznym dla wszystkich filmów Luhrmanna. Reżyser mówi: Wychodzimy od prostej historii, opartej na znanym wszystkim pierwotnym micie, po czym osadzamy akcję w spotęgowanym, wykreowanym przez nas świecie, który wydaje się egzotyczny, a zarazem dziwnie znajomy. Akcja Roztańczonego buntownika toczy się w środowisku zawodowych tancerzy, akcja Romeo i Julii - w odrealnionym świecie Verona Beach. W naszym trzecim filmie zabieramy widza do paryskiego półświatka końca XIX wieku. Obcując z kinem naturalistycznym widz zapada w stan z pogranicza jawy i snu, ma wrażenie, że podgląda rzeczywistość przez dziurkę od klucza. My co chwila wstrząsamy widzem przypominając mu, że to, co ogląda, to tylko film - film, w którym zmuszony jest współuczestniczyć. W "Roztańczonym buntowniku" środkiem, który pozwalał nam to osiągnąć, był taniec, w "Romeo i Julii" - liczący sobie czterysta lat język Shakespeare'a. W "Moulin Rouge" będzie to muzyka, a krótko mówiąc - piosenki. Tak - "Moulin Rouge" to w gruncie rzeczy musical, może nawet opera, ale przede wszystkim historia opowiedziana poprzez piosenki.

Więcej informacji

Proszę czekać…