Nakręcona z zadziwiającą bezpośredniością historia Wikileaks, kontrowersyjnej strony internetowej Juliana Assange'a, który wszedł w posiadanie największego zbioru tajnych informacji w historii USA. Tajemnicza kariera i spektakularny upadek Assange'a, uważanego przez niektórych za obrońcę wolności słowa, a przez innych za zdrajcę i terrorystę, zbiegły się z historią Bradleya Manninga, błyskotliwego amerykańskiego żołnierza, który pobrał setki tysięcy tajnych dokumentów z serwisów wojskowych i dyplomatycznych USA.
Film propagandowy, a nie dokumentalny i nikt w nim nie gra – TO NIE JEST FILM DOKUMENTALNY, ale propagandowy. I nie sprzyjający Assange’owi, ale pokazujący go w złym świetle. Ten film właściwie nie ma aktorów. Żadna z osób związanych z Wikileaks nie zgodziła się na wystąpienie, a cały film to zbiór fragmentów wywiadów i niepotwierdzonych zarzutów wobec Wikileaks i Assange’a.
Naprawdę bardzo trudno stwierdzić, że ktokolwiek tutaj gra.
Słowa "We steal secrets" nie należą do Assange’a ani nikogo innego z Wikileaks, ale do dyrektora CIA. I to ta organizacja, starająca się zniszczyć Wikileaks, ma znacznie więcej wspólnego z filmem niż Wikileaks czy Assange.
Jak ten film skomentowało Wikileaks?
"We Steal Secrets": an unethical and biased title in the context of pending criminal trials. It is the prosecution’s claim and it is false."
Wolne tłumaczenie:
"We Steal Secrets": nieetyczny i tendencyjny tytuł w kontekście toczących się rozpraw karnych. Składa się z zarzutów prokuratury, które są fałszywe."
Źródło: https://twitter.com/wikileaks/status/293479074964332544
Ode mnie najniższa ocena. Nie jestem jakimś fanboyem Wikileaks, ale cały film jest oparty tylko i wyłącznie na zarzutach prokuratury które nigdy nie zostały udowodnione i z udowodnieniem których prokuratura ma spore problemy od lat. Nie ma tutaj niczego od Assange’a ani nikogo innego z Wikileaks, film jest całkowicie jednostronny.
Film propagandowy, a nie dokumentalny i nikt w nim nie gra – TO NIE JEST FILM DOKUMENTALNY, ale propagandowy. I nie sprzyjający Assange’owi, ale pokazujący go w złym świetle. Ten film właściwie nie ma aktorów. Żadna z osób związanych z Wikileaks nie zgodziła się na wystąpienie, a cały film to zbiór fragmentów wywiadów i niepotwierdzonych zarzutów wobec Wikileaks i Assange’a.
Naprawdę bardzo trudno stwierdzić, że ktokolwiek tutaj gra.
Słowa "We steal secrets" nie należą do Assange’a ani nikogo innego z Wikileaks, ale do dyrektora CIA. I to ta organizacja, starająca się zniszczyć Wikileaks, ma znacznie więcej wspólnego z filmem niż Wikileaks czy Assange.
Jak ten film skomentowało Wikileaks?
"We Steal Secrets": an unethical and biased title in the context of pending criminal trials. It is the prosecution’s claim and it is false."
Wolne tłumaczenie:
"We Steal Secrets": nieetyczny i tendencyjny tytuł w kontekście toczących się rozpraw karnych. Składa się z zarzutów prokuratury, które są fałszywe."
Źródło: https://twitter.com/wikileaks/status/293479074964332544
Ode mnie najniższa ocena. Nie jestem jakimś fanboyem Wikileaks, ale cały film jest oparty tylko i wyłącznie na zarzutach prokuratury które nigdy nie zostały udowodnione i z udowodnieniem których prokuratura ma spore problemy od lat. Nie ma tutaj niczego od Assange’a ani nikogo innego z Wikileaks, film jest całkowicie jednostronny.