Kiepski horror z modnym zabójcą... 3
"Martwy krzyk" miałem nie zaszczyt obejrzeć dzięki magazynowi Kino Grozy, gdzie do każdego numeru dołączany jest horror lub "horror". Gazeta nie raz mogła się pochwalić dobrymi tytułami ("Blair Witch Project", "Inni") oraz gniotami jak np. recenzowany już wcześniej przeze mnie "Krwawy koszmar". Po obejrzeniu "Martwego krzyku" przestałem kupować owe czasopismo dla nieznanych, niskobudżetowych tytułów, nie chcąc trafić na kolejnego "kota w worku".
Grupa studentów na czele z Nicole, Markiem i Chloe, zostaje zaproszona przez swojego Profesora, do jego domku zimowego. Z czasem, poszczególne osoby zaczynają ginąć, za sprawą tajemniczej postaci w kapturze...
Od początku filmu widać, że mamy do czynienia z amatorami. Nie tylko że strony realizatorów, ale i aktorów. Najlepiej wypadła Melissa Schuman ("Miłość jest za darmo"), grająca Nicole. Aktorka ma coś w sobie, co przyciąga uwagę. Scotta Vickaryous'a (gra Marka) znam z serialu komediowego "Liceum na morzu" i przyznaje, że ma talent, ale granie w "Martwym krzyku" nie wyszło mu zbyt dobrze. Przejdźmy do mordercy. Został on ubrany w jakże stylową kurtkę z futerkiem na kapturze. Jest najbardziej modnym mordercą, którego jak dotąd widziałem w horrorze (śmiech). Muzyka filmowa jest kiepska i w ogóle nie pasuje do takiego filmu, przez co nie wyczuwa się horrorowego klimatu. To samo mogę powiedzieć o efektach specjalnych. Mordy są krwawe, ale ich wykonanie daje wiele do życzenia. Wszystko ratuje, nawet udane zakończenie (dlatego daje 3, a nie 2).
"Martwy krzyk" każdy może sobie darować bo nie znajdzie tu niczego godnego uwagi. Nie polecam.
"Eksperymentalny" Slasher dla nastolatków. – Standardowo oklepany horrorek , do tego w amatorskim wykonaniu. Zakapturzony kolo biega po lesie , no i po domku , systematycznie eliminując zaskoczonych smarkaczy. Do tego jeszcze jeszcze ta muzyka , która pasuje tu jak kwiatek do kożucha.
Co z tego , że jest parę fajnych lasek. One tego filmu nijak nie są w stanie tego uratować.
3/10