O produkcji
Podstawą do napisania scenariusza „Soul Kitchen” były doświadczenia grającego główną rolę Adama Bousdoukosa. Urodzony w 1974 roku aktor dorastał w hamburskiej dzielnicy Altona. W wieku 25 lat został właścicielem restauracji Taverna w innej z dzielnic Hamburga – Ottensen. - To miejsce było naszym domem – wspomina. Przez 9 lat dzielił obowiązki właściciela z karierą aktorską, poznał wielu ludzi i zżył się z multikulturową społecznością tej części miasta. Lokal sprzedał w 2009 roku stwierdzając, że potrzebuje w życiu czegoś nowego.
- Chciałem nakręcić film o domu, ale nie jako miejscu definiowanym przez narodowość turecką czy niemiecką, ale o domu jako stanie umysłu. Taverna nie była dla nas zwykłą restauracją, lecz miejscem spotkań, w którym rodziły się niesamowite pomysły i rozpoczynały niezwykłe przygody – wspomina z kolei Fatih Akin. - Wraz z wiekiem w sposób naturalny mija człowiekowi ochota na imprezowanie przez pięć dni w tygodniu. Jednocześnie jednak we wspomnieniach tamtego okresu zawiera się cenna opowieść o ludzkiej egzystencji.
Pierwsza wersja scenariusza „Soul Kitchen” powstała w 2003 roku... z przypadku. Akin usiadł przed klawiaturą komputera z zamiarem wypróbowania nowego edytora tekstu. Pierwsze zdanie, które przyszło mu na myśl, związane było z faktem, że jego przyjaciel Adam Bousdoukos właśnie rozstał się z dziewczyną. - Napisałem „Adam ma złamane serce, może dzięki temu restauracja zacznie teraz lepiej funkcjonować” - wspomina Akin. W ciągu 5 dni gotowy był pierwszy 20-stronnicowy skrypt. Potem jednak przyszedł berliński sukces „Głową w mur” i tekst trafił do szuflady. - Z braku wolnego czasu w pewnej chwili myślałem nawet o tym, by znaleźć innego reżysera do tego projektu, a samemu zająć się wyłącznie jego produkcją. Nie chciałem jednak stać się niewolnikiem swojego sukcesu. Praca przy „Głową w mur” i „Na krawędzi nieba” szalenie mnie wyczerpała. Powrót do „Soul Kitchen” miał być swego rodzaju antidotum, które przypomni mi, że filmy o życiu to nie tylko opowiadanie o bólu i cierpieniu – mówi Akin.
Bardzo ważnym bohaterem „Soul Kitchen” jest Hamburg – rodzinne miasto reżysera. - Kiedyś dwójka z znajomych z Nowego Jorku zapytała mnie, dlaczego jeszcze nie przeprowadziłem się do NY. Odpowiedziałem: Ponieważ świetnie się tu czuję. Znam każdy skrót, każde kino, każdy klub. Wiem gdzie kupić dobre warzywa, do którego lekarza pójść. A potem zabrałem ich do miasta. Zaczęliśmy od electro party w Altonie, a skończyliśmy o 6 rano w dzielnicy czerwonych latarni, na Hamburger Berg – popularnej ulicy, gdzie schodzą się wszyscy po zamknięciu ostatnich klubów. Było ciepło, wstawał świt, a moi nowojorscy znajomi byli zachwyceni. Mam nadzieję, że udało mi się zawrzeć choć cząstkę tego w „Soul Kitchen” - opowiada.
Podczas realizacji filmu Akin celowo wybrał miejsca, które niedługo znikną z mapy Hamburga wyparte przez nowoczesną zabudowę. - Wilhelmsbug staje się modną dzielnicą, a jej przemysłowy charakter powoli odchodzi w przeszłość – mówi reżyser. - W tej lokacji podobał mi się też fakt, że by dostać się do pracy, Zinos zmuszony jest przejść przez most. Zupełnie jak w Istambule, gdzie miasto rozdzielone jest Cieśniną Bosforską.
Podczas pisania scenariusza Akin sięgał również do swoich własnych doświadczeń z pracy za barem. Podczas studiów w Akademii Sztuk Pięknych zarabiał bowiem na życie pracując w popularnych klubach nocnych w Hamburgu. Nie obce są mu także tajniki kuchni - Pochodzę z rodziny o tradycjach kucharskich. Ambicją mojej mamy było, abyśmy ja i mój brat nauczyli się dobrze gotować – wspomina.
Menu prawdziwej Taverny, podobnie jak jej filmowy odpowiednik, miało początkowo bardzo pospolity charakter. Znaleźć w nim można było kotlety jagnięce, frytki, smażone kalmary. Pewnego razu jednak, zachwyceni tradycyjnymi greckimi daniami, których skosztowali podczas pobytu na festiwalu filmowym w Salonikach, Akin i Bousdoukos namówili mamę Adama, by stanęła na kuchni i zastąpili dotychczasowe menu jej potrawami. Jednak, co widzimy również w filmie, egzotyczne dania spotkały się z niechęcią stałych bywalców.
Wykwintne potrawy na ekranie serwuje, grający postać bezkompromisowego kucharza Shayna, Birol Unel. Aktor, przygotowując się do roli, spędził dziesiątki godzin ucząc się sztuki kulinarnej pod okiem mistrza kuchni Ali Güngörmüsa z prestiżowej hamburskiej restauracji Le Canard.
Inspiracją do stworzenia postaci Shayna były dla Akina filmy o sportach sztuk walki. Kucharz staje się dla Zinosa rodzajem mentora. Stąd też w scenach siekania, smażenia, gotowania twórcy zastosowali techniki montażu podobne do tych, które można zobaczyć np. w filmie „Rocky”, gdy główny bohater przygotowuje się do walki. A gdy już Zinosowi udaje się poznać tajemnice kuchni, jego mentor znika. Podobnie jak w filmach z Jackie Chanem czyni to mistrz kung-fu, który nauczył adepta wszystkich śmiercionośnych stylów: węża, żurawia, smoka itp.
- Zinos to w zasadzie typowo komediowa postać odwołująca się do wzorców z epoki kina niemego: Bustera Keatona i Charliego Chaplina. Ich, oparte na gestach i mimice poczucie humoru ma charakter uniwersalny. Podobnie jest z Zinosem, którego problemy z dyskiem mają jednocześnie wymiar tragiczny i komiczny. Motyw ten ma zresztą charakter autobiograficzny. Gdy kręciliśmy „Głową w mur” wypadł mi dysk, a ojciec skierował mnie do „łamacza kości”, a ten zastosował metodę, którą widać na filmie. I choć mój ortopeda nie mógł w to uwierzyć, to rzeczywiście mi pomogło – wspomina Akin opisując głównego bohatera.
Konstruując ekranową opowieść Akin wraz z operatorem Rainerem Klausmannem zdecydowali się zastosować wyłącznie dynamiczną kamerę z ręki i zrezygnować ze sztucznego oświetlenia. Inspiracją dla wizualnej strony obrazu były filmy „Traffic” i „Przełamując fale”. - Zależało nam na tym, by obraz miał bardzo naturalny charakter. Bowiem, mimo zawartego w nim komizmu, to także historia o rozpadzie związku i separacji. Chcieliśmy, by kamera prezentowała bohaterów w taki sposób, byśmy mogli identyfikować się z odczuciami Zinosa. Gdy Nadine staje się niedostępna, powinniśmy to poczuć. Podobnie, jak moment, w którym Zinos zakochuje się w Lucii.
Jednocześnie Akinowi zależało, by zdjęcia współgrały z muzyką tworzącą w „Soul Kitchen” dodatkowy komentarz do ekranowych wydarzeń. Dlatego też płyta z wybranymi do filmu piosenkami cały czas znajdowała się pod ręką, by móc na bieżąco na planie skonfrontować sceny ze ścieżką dźwiękową. - Gdy widzimy aukcję, podczas której restauracja Zinosa ma zostać zlicytowana, towarzyszy jej utwór Louisa Armstronga „The Creator Has a Master Plan”. To żart, ale jednocześnie jest w tym jakiś boski pierwiastek. Szczerze wierzę, że takie sytuacje są możliwe – mówi Akin.