Recenzja DVD - Iron Sky. Inwazja 2
O projekcie Iron Sky słyszało wielu internautów. Cześć z nich nawet dołożyła swoją cegiełkę do jego powstania. Jest to bowiem pierwszy film w historii kinematografii, na który ponad 2 tysiące osób z różnych stron świata wpłaciło około 1 mln euro na poczet powstania filmu. Internauci przyczynili się również do sfinansowania części ścieżki dźwiękowej oraz zaprojektowali modele pojazdów kosmicznych. Film urósł do rangi kultowego i doczekał się kontynuacji.
Iron Sky Inwazja przedstawia historię po 20 latach od najazdu kosmicznych nazistów i doszczętnego zniszczenia Ziemi. Ludność, która przeżyła zagładę, opuściła planetę i znalazła schronienie po ciemnej stronie księżyca w starej bazie nazistów. Jednak wciąż jest dla nich nadzieja, ponieważ głęboko pod powierzchnią Ziemi znajduje się coś, co może odmienić ich los. Kilku śmiałków wyrusza w głąb planety, jednak ich wyprawa wcale nie będzie taka łatwa i przyjemna. Będą oni musieli zmierzyć się z Towarzystwem Vril, pradawną rasą reptilian oraz kontrolowaną przez nich armią dinozaurów.
Ciężko jest ocenić film, który już z samego założenia miał być zły. Projekt Iron Sky to w końcu bawienie się z filmem, wyśmiewanie się z przyjętych schematów i dopuszczenie do głosu ludzi, którzy z kinem za wiele nie mają wspólnego. Pomysł na fabułę trochę z czapy, zlepek scen z różnych filmów i książek science-fiction i do tego sporo memów, tak najłatwiej jest streścić ten film. Momentami do czynienia mamy z zabawniejszymi scenami, czasami gorszymi, a nawet żenującymi, więc trudno nie mieć mieszanych uczuć po seansie.
Ciekawe dopełnienie całości stanowi muzyka, za którą odpowiada słoweński zespół Laibach oraz fiński kompozytor Tuomas Kantelinen. Stworzyli oni ciekawe połączenie ostrzejszej muzyki z lżejszymi brzmieniami, które idealnie wpasowuje się w klimat filmu. Za tytułowy utwór odpowiada natomiast Sunrise Avenue. Niektórym zespoły te czy nazwisko kompozytora mogą za wiele nie mówić, ale efekt jest całkiem ciekawy.
Na płycie DVD dostępna jest wersja oryginalna z polskimi napisami lub z polskim lektorem. O wiele lepszym wyborem okazać się mogą jednak napisy, bo maniery niektórych postaci są całkiem zabawne. Poza filmem, na płycie znajdziemy jego zwiastun. Szkoda, że zabrakło dodatku making of, bo mógłby okazać się jeszcze zabawniejszy i wnoszący znacznie więcej niż wszystkie inne ekstra materiały razem wzięte.
W dużej mierze film spotyka się jednak z negatywnym odbiorem. Jeśli nie znamy pierwszej części, lepiej może jednak nie wybierać się do kina, bo istnieje duże ryzyko, że film nam się nie spodoba. Pod wieloma względami jest on przesadzony, słabo wypada wszystko, co może wypaść źle, więc jeśli szukamy czegoś więcej w kinie niż dobrej zabawy, zdecydowanie lepiej wybrać inny film.
Raczej kosmiczni lewacy doszczętnie rujnują ziemię