Niedziela, jedenasta rano. Flama (Daniel Miranda) i Moko (Diego Cataño) to dwójka czternastoletnich przyjaciół. Mają wszystko, czego potrzeba, żeby przetrwać kolejną, nudną niedzielę: chatę dla siebie, gry wideo, magazyny porno, coca-colę i pizzę. Niestety, dostawca prądu, sąsiadka Rita (Danny Perea), Ulises (Enrique Arreola) - dostarczyciel pizzy, gra komputerowa "Madrid-Machester", ciasto czekoladowe i straszny obrazek kaczki rujnują dobrze zapowiadający się dzień. Stopniowo wyłaniają się prawdziwe problemy: rozwód rodziców, samotność, mylenie nastoletniej przyjaźni z miłością i wkradające się dorosłe życie.

Fernando Eimbcke o pisaniu scenariusza

Powstało siedem wersji. Jestem pedantyczny, za każdym razem sprawdzam każdy przecinek, każdą kropkę, więc zajmuje to dużo czasu. Zanim zacznę pisać kolejną wersję, robię dużo notatek, słucham ludzi. Daję skrypt zaufanym osobom i słucham, co mają do powiedzenia. Rozważam to i potem piszę. To Paula Markovitch przejęła stery podczas pisania Sezonu na kaczki. Pomogła mi zrozumieć konflikty pomiędzy bohaterami. Dla mnie ważna jest atmosfera, postaci, struktura dramaturgiczna. Mam na tym punkcie obsesję. Lubie wiedzieć, dokąd zmierzam, nie lubię improwizować.

Fernando Eimbcke o swoich zainteresowaniach

Pracowałem jako asystent fotografa i zacząłem się interesować filmem. Ktoś mi powiedział, że szkoła filmowa jest za darmo. Zapisałem się do Centro Universitario de Estudios Cinematograficos. Oni dają za darmo materiały filmowe i kamerę. To było wspaniałe.

O kompletowaniu obsady

Spędziliśmy wiele miesięcy szukając tych dzieciaków. W gazetach, szkołach, wszędzie. Najważniejsza dla nas była relacja pomiędzy aktorami, czy siebie nawzajem czują. Wybraliśmy po troje aktorów do ról Moko i Flamy. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na Diego Catanę i Daniela Mirandę. Mieliśmy problemy z obsadzeniem Rity. Wybraliśmy dziewczynkę i zaczęliśmy kręcić, ale Moko i Flama nie respektowali tej Rity. Więc poszukaliśmy innej aktorki. To było tuż przed rozpoczęciem zdjęć i wpadliśmy w małą panikę. Było ciężko, ale na szczęście wszyscy jesteśmy przyjaciółmi ze studiów, więc sobie poradziliśmy.

Prasa o filmie

MANOHLA DARGIS, NEW YORK TIMES

Sezon na kaczki to kameralny film produkcji meksykańskiej, który oczarowuje widza. Dzięki niemu zmieniłam sposób, w jaki nalewam coca-colę. W tym hymnie na rzecz przyjaźni bohater nalewa napój do dwóch szklanek, a kiedy ciemna, gazowana ciecz niebezpiecznie zbliża się do krawędzi, jego towarzysz krzyczy: „Palec”. Wtedy on umieszcza swój palec na szklance i w ten sposób „powstrzymuje” coca-colę przed przelaniem. Dużo przyjemniej jest nalewać colę do dwóch szklanek niż do jednej. Debiut Eimbcke zaczyna się od serii statycznych obrazów: zniszczony rower, pokryta graffiti ściana betonu – obrazki niemal apokaliptyczne. Reżyser obserwuje życie ze zgryźliwym humorem, nie raz zaskakując widza. Znajdujemy się w olbrzymim kompleksie domów mieszkalnych, gdzie atmosfera przypomina nocny koszmar pełen zombie. W jednym z pustych okien bloku mieszkalnego widać Moko i Flamę – głównych bohaterów świetnie zagranych przez Diego Cataño i Daniela Mirandę. Czternastolatkowie, prawie dzieci, chudzi, z szeroko otwartymi oczami. Ale już gotowi, żeby zanurzyć się w dorosłości.

(http://movies.nytimes.com/2006/03/10/movies/10duck.html)

DESSON THOMSO, Washington Post

W swoim błyskotliwym debiucie reżyser Fernando Eimbcke nie okazuje swoim bohaterom pogardy. Zachęca widza, aby traktował ich z szacunkiem i współczuciem, gdy ci odsłaniają na ekranie swoje intymne tajemnice: przyprawiającą o gęsią skórkę inicjację seksualną czy poszukiwanie własnej tożsamości. Musimy też odkryć, co symbolizuje jedzone przez nich ciasto i kiczowaty obrazek przedstawiający kaczkę. Ten ostatni to w pewnym sensie również metafora całego filmu: im głębiej w niego wejrzysz, tym bardziej cię wciągnie.

(http://www.washingtonpost.com/gog/movies/duckseason,1106617/criticreview.html#reviewNum1)

Reżyser - Fernando Eimbcke

Urodził się w Meksyku w 1970 roku. W 1996 roku ukończył studia filmowe National University w Meksyku. Ma na swoim koncie kilka filmów krótkometrażowych i klipy muzyczne. W 2004 roku zrealizował swoja pierwszą fabułę Sezon na kaczki - obraz pokazywany był podczas Tygodnia Krytyki w Cannes w 2004 roku i na niemal 90 międzynarodowych festiwalach.

WYBRANA FILMOGRAFIA:

2010 Rewolucja

2008 Nad Jeziorem Tahoe

2005 Perro que ladra

2004 Sezon na kaczki

2002 La Suerte de la fea... a la bonita no le importa

Wywiad z reżyserem

Fernando Eimbcke - Sezon na kaczki - 02/24/06 (http://www.grouchoreviews.com/interviews/150)

Po nakręceniu kilku krótkometrażówek Fernando Eimbcke debiutuje filmem pełnometrażowym – Sezon na kaczki. Obraz zdobył 11 nagród Ariel (meksykański odpowiednik Oscara), w tym Srebrnego Ariela dla najlepszego reżysera.

G: Chciałbym porozmawiać o początku filmu. Wygląda to trochę jak zbiór fotografii. Masz jakieś doświadczenie w tej dziedzinie?

FB: Pracowałem jako asystent fotografa. Ale tylko tyle. Kocham fotografię.

G: Jak wpadłeś na pomysł, by w ten sposób rozpocząć film?

FB: Chciałem pokazać miejsce akcji. Ważne było dla mnie wytłumaczenie widzowi w filmowy sposób, że w tym mieście dzieciakom nie żyje się łatwo. Więc widzimy kolejne ulice, aleje niebezpieczne dla dzieci, które muszą siedzieć w domu i grać w gry wideo.

G: Chciałem zapytać o miasto. Mówi się, że przestępczość jest tu wysoka. Dlaczego tam umieściłeś miejsce akcji?

FB: Natchnęła mnie rzeczywistość. W Meksyku dzieci nie idą na ulicę tak po prostu. Jest dużo samochodów, jest niebezpiecznie. Ale można nauczyć się z tym żyć, choć nie jest to łatwe. Nie możesz tak po prostu powiedzieć do swojej mamy: „Idę pobawić się w parku”.

G: Zauważyłem, że apartamentowiec nazywa się „Niños Heroes". Chodzi o upamiętnienie ofiar wojny meksykańsko-amerykańskiej?

FB: Tak.

G: Dlaczego? To metafora tego, że dzieci cierpią, kiedy tracą niewinność?

FB: Raczej, że są bohaterami. Ratują przecież Ulissesa – chłopaka dostarczającego pizzę. Tak początkowo miał być zatytułowany film.

G: Wszyscy jesteśmy bohaterami we własnych opowieściach. Tak też jest z dzieciakami.

FB: Dokładnie.

G: Są bohaterami. A co ze stroną wizualną filmu? Używasz szerokiego kąta i wykorzystujesz ujęcia ekranów telewizyjnych. Dlaczego?

FB: Chcieliśmy uczynić z kamery świadka wydarzeń, kogoś z zewnątrz, dlatego mało jest zbliżeń. Łatwiej mi było w ten sposób reżyserować, dzięki temu mogłem obserwować akcję i to, co się dzieje między bohaterami, mogłem wprowadzać zmiany.

G: Umożliwia to też większą improwizację, większą elastyczność...

FB: Dokładnie. Zaczynaliśmy codziennie o ósmej. Ustawialiśmy kamerę i zaczynaliśmy próby i kolejne ujęcia. Z czasem aktorzy zapominali o kamerze, więc to była dobra decyzja. Ciągłe przestawianie kamery czasem bywa męczące dla aktorów. Szczególnie dla nastolatków bez doświadczenia.

G: Dlaczego film jest czarno-biały?

FB: Wpływ miały filmy, które wtedy widziałem. Klasyka: Godard, Fellini. Też chciałem kręcić filmy, ale się bałem. Wydawało mi się, że jestem pod zbyt dużym wpływem innych. Ponieważ nasza historia jest prosta, postanowiłem nakręcić ją w czerni i bieli. Powiedziałem fotografowi o swoim wyborze, spróbowaliśmy i okazało się, że to naprawdę działa.

G: Czy wpływ na tę decyzję miała lokacja?

FB: Nie.

G: Czy film jest choć trochę autobiograficzny?

FB: Zawsze opowiadasz trochę o sobie. Ale dużo rzeczy jest wymyślonych. Widzę swoje cechy u Moko, Flamy, Ulyssesa czy Rity. To uczucie samotności, bycie samemu we własnym domu…

G: Jak wybrałeś aktorów?

FB: To było ciężkie zadanie dla osoby odpowiedzialnej za casting, pewnego reżysera teatralnego. Chcieliśmy aktorów, którzy dobrze się ze sobą czują, to było ważniejsze niż umiejętności aktorskie. Wybraliśmy trzech aktorów do roli Mokosa i trzech do roli Flamy i próbowaliśmy ich w różnych kombinacjach. Aktorka grająca Ritę musiała umieć zastraszać innych, szukaliśmy jej długo.

G: Czy aktorzy grają, czy są raczej sobą?

FB: W rzeczywistości relacje między aktorami wyglądają inaczej niż w filmie. Na przykład Flamma podziwia Moko. Więc to raczej gra.

G: Jak ważna była praca nad biografiami bohaterów?

FB: Pracowaliśmy nad wydarzeniami z ich przeszłości. Na przykład wymyśliliśmy, że Moko był kiedyś prześladowany w szkole przez inne dzieci i Flama mu pomógł. W ten sposób się zaprzyjaźnili. Tego nie ma w filmie, ale to pomogło aktorom zrozumieć swoje postaci. Wymyśliliśmy też, że Moko nie znał angielskiego i Flama przetłumaczył dla niego teksty piosenek. Takie rzeczy pomagają aktorom.

G: Pomagają zrozumieć relacje.

FB: Tak. W przypadku Rity wymyśliliśmy długą i skomplikowaną biografię. Opowiedzieliśmy o jej matce i innych rzeczach. Czasem to pomaga, a czasem nadmiar informacji rozprasza aktorów. Ale u nas to zadziałało.

G: Powiedziałeś: “W młodości dochodzimy do wniosku, że czegoś nam brakuje”.

FB: W młodości wszystkiego nam brakuje. Nie wiesz kim jesteś, czego chcesz, popadasz w konflikty, nienawidzisz świata, swoich rodziców, rodziny, przyjaciół. Tak wyglądało to u mnie. Ale to jest dla ciebie dobre, masz wątpliwości, szukasz swojej drogi.

G: Przechodzisz do nowego etapu.

FB: Tak.

G: Zmiana jest znaczna. Jak to się dzieje, że Ulysses ma dobre relacje z innymi dzieciakami? Znajduje się w okresie „przejścia”?

FB: Zostaje w domu, bo chce grać. To jest dla niego najważniejsze. Ale brakuje mu odwagi, by podążać za marzeniami.

G: We retrospekcjach widzimy schronisko dla zwierząt.

FB: Kocham psy. Nie mogę uwierzyć, że ludzie kupują psy w sklepach zoologicznych. Kiedy byłem w szkole, nakręciliśmy dokument o schroniskach, które zabiją psy, bo jest ich zbyt dużo. Ta historia długo za mną chodziła. Chciałem, żeby mój bohater robił coś, co go wykańcza, niszczy. To dlatego Ulisses jest ciągle zły.

G: Czy usunąłeś coś z filmu, aby zachować rytm?

FB: Tak, miałem wspaniałą montażystkę. Miała odwagę mówić: „To wygląda dobrze, ale nie nadaje się do filmu”.

G: To trochę jak uśmiercanie własnego dziecka.

FB: Wycięliśmy scenę, gdy bohaterowie jedzą “magiczne ciastka”, a także scenę tańca, która była w moim zamierzeniu sceną finałową. Ale montażystka uważała inaczej. Spędziliśmy dwa dni na kręceniu sceny w sypialni, ale wycięliśmy ją, bo źle reżyserowałem. To była pierwsza kręcona scena. Nie wiedziałem, co robię. Nie rozumiałem tej sceny. Montaż zajął nam 9 miesięcy. Po pierwszej wersji wszyscy mówili mi, że film jest źle zmontowany.

G: W filmie pojawia się nazwisko Jarmuscha, niektórzy mówią o Sprzedawcach, że ten styl jest widoczny w twoim filmie. Co w filmie jest pożyczone od innych a co jest twoim własnym wkładem?

FB: Jarmush i Kevin Smith na pewno na mnie wpłynęli. A co jest moje? Nie wiem, może jestem plagiatorem.

G: Nie uważam tak. Twój następny film Lake Tahoe uzyskał wsparcie Sundance Institute i NHK. W napisach końcowych pojawia się zdanie: „Kaczki, które trzymają się razem, nigdy nie przegrają”. Co to znaczy?

FB: Tak nas widziałem – ekipę robiącą film. Jak lecące kaczki. Widziałem film jako stado kaczek.

G: Film mi się podobał. Powodzenia.

FB: Dzięki.

Więcej informacji

Ogólne

Czy wiesz, że?

  • Ciekawostki
  • Wpadki
  • Pressbooki
  • Powiązane
  • Ścieżka dźwiękowa

Pozostałe

Proszę czekać…