Deadpool 2 - mocniej, więcej, na tym samym poziomie! 8
Twórcy Deadpoola 2 postanowili skorzystać ze znanego hollywoodzkiego przepisu na sequel. W kontynuacji możemy doświadczyć tego samego, co przy okazji pierwszej części, jednak wszystkie atrakcje, które otrzymujemy na ekranie zostają spotęgowane. Jest więcej akcji, więcej humoru, więcej postaci, no i jest lepsza fabuła.
Pierwsza część przygód anty-bohatera w czerwonym kostiumie była klasycznym przykładem z gatunku origin story. I pomimo tego, że w założeniu była to dosyć klasyczna historia, tego w jaki sposób Wade Wilson staje się Deadpoolem, tak całościowo film wyreżyserowany przez Tima Millera był niesamowitym powiewem świeżości, jeśli chodzi o kino superbohaterskie. Humor czarny niczym smoła, sceny seksu, brutalność, hektolitry krwi, bluzganie i używanie wulgaryzmów oraz świadome łamanie czwartej ściany. Wcześniej czegoś takiego nie doświadczyliśmy, przy okazji ekranizacji komiksu.
Tak, jak Deadpool był klasycznym originem, tak Deadpool 2 jest klasycznym sequelem. Posiada on wszystkie wymienione wyżej elementy, które dodatkowo zostają zwielokrotnione. Tytułowy bohater kontynuuje swoją walkę ze zbirami, jednak za główny cel obiera sobie uratowanie młodziutkiego mutanta o imieniu Russell przed przybyszem z przyszłości pragnącym odebrać mu życie. Cable, bo o nim mowa, nie cofnie się przed niczym, aby wykonać swoje zadanie. Deadpool musi zebrać super drużynę mutantów obdarzonych niezwykłymi mocami, aby powstrzymać Cable’a.
Siłą pierwszej części był humor, który absolutnie do mnie przemówił i sprawił, że na seansie bawiłem się niczym małe dziecko. Podobnie wygląda sprawa z kontynuacją, gdzie scenarzyści naprawdę poszaleli. Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że Deadpool nie boi się żartować z rzeczy naprawdę poważnych. Na pierwszy plan wysuwają się wątki rasistowskie, które zostały ukazane w krzywym zwierciadle. Zresztą to nie koniec. W pewnym momencie nasz ulubiony anty-bohater jedzie po naprawdę cienkiej linie, zahaczając nawet o wątki pedofilskie. Dla mnie szczerze powiedziawszy jest to plus, ponieważ twórcy pokazują Deadpoola takim jakim jest.
W filmie znajdziemy także sporo odniesień do popkultury. Na szczęście Deadpool sypie żartami po równo. Nie wyśmiewa się tylko i wyłącznie z niezbyt udanego – przynajmniej na razie – uniwersum DC Films oraz Warner Bros. Pictures. Poza wyśmiewaniem tamtejszego mhhhroku oraz wątku z Marthą, jest również gotowy pójść na ciosy z Kinowym Uniwersum Marvela – nie będę Wam zdradzał szczegółów, ale jedne z żartów dotyczących członka Avengers naprawdę mnie rozbawił. Oczywiście nie mogło także zabraknąć ulubieńca Deadpoola, czyli Wolverine’a.
Tak, jak wspomniałem na wstępie w Deadpoolu 2 jest wszystkiego więcej. Tyczy się to również sekwencji akcji, które są już zdecydowanie bardziej efektowne i jest ich więcej. Tak naprawdę tylko w jednej scenie można zauważyć słabą jakość ujęć CGI, jednak nie odbiera to przyjemności z oglądania. Akcja mknie niczym strzała i cały czas ma się wrażenie, że twórcy należycie wykorzystali budżet. Całość jest bardzo fajnie zmontowana w rytm idealnie dobranej muzyki. Nieważne czy mówimy o raperskich kawałkach, klasykach muzyki pop czy… dupstepie. Po stronie plusów muszę również zapisać doskonałą czołówkę, która na myśl przynosi pewną znaną serię o tajnym agencie.
Świetnie wypadają nowe postacie w filmie. Rok 2018 bezsprzecznie należy do Josha Brolina. Najpierw fenomenalna rola w nowej odsłonie Avengers, a teraz równie spektakularny występ w Deadpoolu 2. Jego utarczki słowne z Ryanem Reynoldsem to jeden z najlepszych elementów filmu. I tak, jak bałem się o to co pokaże na ekranie Cable i jak zostanie wykorzystany, tak teraz jestem zdania, że Brolin spokojnie dałby radę udźwignąć w pojedynkę film o solowych przygodach tego Cable’a. Trzeba jednak powiedzieć sobie wprost – odtwórca tej roli to znakomity aktor i o jakość jego gry byłem spokojny. Zdecydowanie więcej niepokoju budziła we mnie Zazie Beetz, która zagrała Domino. Po seansie już wiem, że były to obawy zupełnie niepotrzebne. Czuć u niej luz i świetną chemię z Deadpoolem. No, ale bądźmy szczerzy – Deadpool Ryana Reynoldsa dogadałby się nawet z Batmanem Bena Afflecka z Ligi Sprawiedliwości.
Jeśli miałbym znaleźć jakiś poważniejszy zarzut, to zdecydowanie byłby to czarny charakter. Nie chcę Wam zdradzać o co dokładnie chodzi, ponieważ niektórzy uznaliby to za sporych rozmiarów spoiler. Doceniam fakt, że twórcy zdecydowali się na dosyć odważny krok z wyborem przeciwnika Deadpoola, jednak ciężko było mi odczuć ciężar gatunkowy wydarzeń, które miały miejsce na ekranie. A może to po prostu przez niedawny seans Avengers: Wojna bez granic, gdzie siłę Thanosa i los ludzkości można było poczuć na własnych barkach?
Deadpool 2 to film, który dorównuje pierwszej części. W niektórych momentach dzięki podkręceniu tempa i jeszcze bardziej szalonemu poczuciu humoru ją przewyższa. Fani komiksowych ekranizacji – szczególnie tych wulgarnych! – muszą wybrać się do kina.
PS. Absolutnie nie wychodźcie z sali kinowej po filmie. Poczekajcie na scenę po napisach – wielu z Was będzie płakało ze śmiechu.
trzeba przyznać, że kontynuacja trzyma prześmiewczy poziom pierwszej części, może jest nawet nieco lepsza tym razem wiemy już na co się nastawić więc nie ma zaskoczenia