Cube

7,6
W klaustrofobicznej przestrzeni znajduje się 6 pozornie przypadkowo dobranych osób: policjant, zawodowy złodziej, student nauk ścisłych, psycholog, architekt i człowiek dotknięty autyzmem. Zginą albo nauczą się współpracować.

Na planie

Konieczność zachowania ciągłości zdjęć doprowadzał nas do ciągłego bólu głowy. Nie było łatwo zorientować się, które ujęcia były kręcone w danej konfiguracji tego nieustannie zmieniającego się otoczenia. Pomijając techniczne problemy z realizacją zdjęć w zamkniętej przestrzeni, aktorzy i członkowie ekipy filmowej odkryli, że przebywanie w zaprojektowanej przez nas ciągle zmieniających się dekoracjach nie pozostaje bez wpływu na psychikę.

"Po naprawdę długim i wyczerpującym dniu spędzonym w zamkniętej przestrzeni wypełnionej kolorowym światłem czuliśmy się nieco rozdrażnieni. Z jakiegoś powodu największy niepokój wzbudzał w nas czerwony pokój" - mówi Stefanowic.

Pomijając ryzyko zachwiania podczas kręcenia zdjęć równowagi psychicznej, filmowcy musieli ponadto sprostać wyzwaniu stworzenia wiarygodnego psychologicznie filmu, nie dysponując możliwościami dostępnymi w przypadku większości innych filmów. Było jasne, że jeśli widzowie mają zostać zamknięci z naszymi bohaterami w ciasnym pomieszczeniu na przeciąg 90 minut, aktorstwo musi być elektryzujące. Podczas castingu nie mogliśmy pójść na skróty. Opierając się pokusie zaangażowania twarzy znanych z telewizji lub z innych filmów science-fiction (co stanowi powszechną praktykę w przypadku filmów komercyjnych o niewielkim budżecie) Natali zgromadził "najlepszych aktorów, jakich mógł znaleźć", w większości nie znanych szerszej widowni.

Maurice Dean Wint, który wychowywał się w Anglii, gdzie się urodził, i na Jamajce, był wielokrotnie nagradzanym aktorem szekspirowskim występującym na scenach Toronto, zanim parę lat temu nie przerzucił się na role filmowe i telewizyjne. Bohater grany przez Winta - gliniarz o imieniu Quentin - przechodzi ze wszystkich więźniów największą metamorfozę - w obliczu zagrożenia wychodzą na jaw faszystowskie skłonności tkwiące w jego osobowości.

"Wybrałem Maurice'a - mówi Natali - po prostu dlatego, że najlepiej nadawał się do tej roli. Większość aktorów, nawet z niewielkim dorobkiem zawodowym, potrafi dobrze zagrać swoją rolę, pod warunkiem, że opiera się ona na typowym ludzkim doświadczeniu. Znałem dokonania sceniczne Maurice'a i wiedziałem, że poradzi on sobie ze scenami, w których bohaterowie zachowują się w sposób ekstremalny, nie tracąc jednocześnie kontroli nad graną przez siebie postacią. Każdy z użytych przez niego środków artystycznych jest wiarygodny".

Najlepiej znanym spośród aktorów występujących w Cube jest Wayne Robson, mający w swoim dorobku role w 34 filmach fabularnych. Robson, który na dużym ekranie zadebiutował w 1971 r. rolą barmana w filmie Roberta Altmana "McCabe nad Mrs Miller", jest pierwszą osobą wyeliminowaną przez śmiertelne pułapki zainstalowane w sześcianie. "Wayne jest naszą Janet Leigh" - żartuje Natali

Bardzo zależało nam na tym, aby zaprojektowane przez nas wizualne efekty specjalne były starannie dopracowane. Efekty specjalne, które zastosowaliśmy na każdym poziomie filmu, odgrywają decydującą rolę w przekonaniu widzów, że fizyczne ograniczenia filmu były kwestią świadomego wyboru, a nie koniecznością.

Otwierająca Cube sekwencja z wykorzystaniem efektów protetycznych, którą realizowano non-stop przez 24 godziny, przy pięciu nieudanych próbach, jest prawdopodobnie jednym z najlepszych w historii kina zastosowaniem tego typu efektów specjalnych. Scena ta została zaprojektowana i zrealizowana przez czarodziej z mieszczącego się w Toronto Caligari Studios, w którym powstała znakomita charakteryzacja do trzech filmów Olivera Stone'a: "JFK, "Nixon" i "Urodzeni mordercy". Tworząc niezwykle realistyczne efekty specjalne, studio Caligari jako pierwsze zastosowało do produkcji wypełnionych żelem silikonowych protez, sztucznych blizn oraz innych akcesoriów używanych do charakteryzacji nie toksyczne, przyjazne dla środowiska naturalnego materiały. "Mieliśmy szczęście, że udało nam się zaangażować do pracy nad efektami specjalnymi Caligari Studios oraz C.O.R.E. Digital Pictures" - mówi producent Meh. "Był to ostatni etap produkcyjnej układanki. Ich wkład zasadniczo zmienił kształt filmu". Dzięki połączeniu wspan iałych fizycznych i protetycznych efektów stworzonych przez studio Caligari z obrazami generowanymi komputerowo przez C.O.R.E. Vincenzo Natali był w stanie urzeczywistnić swoje najbardziej śmiałe wizualne pomysły bez nadwerężania budżetu. "Caligari Studios pracowało ze mną przy filmie "Elevated" - wspomina Natali - "i bardzo chciałem zrobić z nimi Cube. C.O.R.E z kolei podjął się pracy nad cyfrowymi efektami bez wynagrodzenia - było to po prostu niewiarygodne".

Dla Boba Munroe'a, nadzorującego realizowane przez studio C.O.R.E. efekty specjalne w Cube, to wyjątkowe połączenie pracy dwóch studiów okazało się niezwykle korzystne. "Gdy przeczytaliśmy scenariusz i zobaczyliśmy, co Vincenzo chce osiągnąć i jaką rolę mogą odegrać w tym filmie efekty specjalne, nie mieliśmy żadnych wątpliwości - musieliśmy w to wejść".

Studio C.O.R.E. zostało założone przez urodzonego w Kanadzie aktora i reżysera - Williama Shatnera w celu stworzenia efektów specjalnych do wyróżnionego nagrodą Gemini serialu telewizyjnego "TekWar". Reżyserzy animacji: Munroe, John Mariella , Derek Grime i Kyle Menzies kierują obecnie zespołem 17 animatorów w Toronto i 12 animatorów w Berlinie. "Zadaniem C.O.R.E. jest wspieranie młodych, utalentowanych filmowców kanadyjskich oraz pracy Kanadyjskiego Centrum Filmowego" - mówi Munroe.

Realizacja Cube pokazała osobom w niej uczestniczącym, że z pozoru nie dające się przezwyciężyć przeszkody mogą zostać pokonane siłą zwykłego uporu i determinacji. "Było to halucynogenne doświadczenie" - mówi Vincenzo Natali. - "Ale myślę, że każdemu z nas coś ono dało. Jeśli pracujesz w zamkniętym pomieszczeniu siłą rzeczy musisz stać się bardziej pomysłowy; mam nadzieję, że nasze wysiłki zostaną dostrzeżone przez widzów. Aby uzyskać aprobatę widowni musisz wprowadzić wiele udziwnień i innowacji. Publiczność szybko przyzwyczaja się do pokazywanej przestrzeni i chce, żebyśmy ją pokazali w innej perspektywie lub z innego punktu widzenia. Jest to wyzwanie".

O filmie

Cube jest pierwszym filmem fabularnym wyreżyserowanym przez Vincenzo Nataliego, uznanego autora scenopisów ("Johnny Mnemonic") oraz twórcy kilku cenionych filmów krótkometrażowych, w tym ulubieńca festiwali - filmu "Elevated" (1996), pełnej klaustrofobicznego napięcia opowieści o uwięzieniu trojga osób tkwiących w windzie i narażonych na działanie niewidzialnych sił - "filmu o potworach, w którym nie ma potworów" - jak mówi Natali. Chociaż scenariusz Cube powstał we współpracy z Andre Bijeliciem i Graemem Mansonem, zawiera on wiele motywów z wcześniejszych filmów Nataliego. "Myślę, że moje zainteresowanie tematem uwięzienia wynika z odczuwanej przeze mnie klaustrofobii. Z czasem zdaliśmy sobie sprawę, że opisujemy nasze własne życie. Odkąd pamiętam byliśmy przyjaciółmi, teraz ponadto dzielimy to samo niewielkie mieszkanie. Zaczęło w nas narastać poczucie, że przypominamy mrówki w świecie olbrzymów, i że nigdy nie zrozumiemy sił, które kierują naszym życiem. Ten film jest wariacją na ten temat w stylu sennego koszmaru a zarazem marzeniem o ucieczce". Nataliemu zależało na tym, aby utrzymać w sekrecie siły, które stworzyły labirynt oraz powody, dla których bohaterowie filmu zostali w nim uwięzieni. "W filmie te kwestie są rozważane i rzeczywiście dowiadujemy się, że jedna z uwięzionych w labiryncie osób - Worth (David Hewlett) jest architektem, który pomógł go zbudować. Ale tajemnica nigdy nie zostaje w pełni odsłonięta. Nawet Worth zna tylko część prawdy. Bardziej interesujące wydało mi się pozostawienie tych pytań bez odpowiedzi".

Cube jest piątą produkcją the Feature Film Project (Program Realizacji Filmów Fabularnych) - powstałego cztery lata temu oddziału Kanadyjskiego Centrum Filmowego - instytucji założonej w 1986 r. przez Normana Jewisona, której celem jest wspieranie filmu kanadyjskiego, telewizji i nowych technik komunikacyjnych. The Feature Film Project daje reżyserom kanadyjskim możliwość zadebiutowania na ekranach kin. Dzięki walorom dwóch zrealizowanych przez Vincenzo Nataliego wczesnych filmów krótkometrażowych: "Mouth" (1992) i "Playground" (1993) oraz powstałego w czasach studenckich filmu "Elevated" Cube został w 1996 r. objęty realizowanym przez Centrum Filmowe Programem dla Rezydentów. "Gdy Centrum Filmowe szukało projektu filmu, który mógłby zostać zrealizowany do końca roku, zdarzyło mi się być we właściwym czasie we właściwym miejscu" - mówi Natali. "Poza tym myślę, że spodobał im się film, który dla nich zrobiłem - "Elevated", jego akcja również rozgrywa się w zamkniętej przestrzeni. Sądzę, że filmem tym udowodniłem, że pod względem technicznym i artystycznym jestem przygotowany na to przedsięwzięcie". Według Colina Bruntona z Centrum Filmowego - producenta wykonawczego filmu, Cube jest idealnym przykładem na to, że trzeba być bardzo ostrożnym z marzeniami, gdyż mogą się one ziścić. "Zawsze mówiłem, że idealnym filmem byłaby dla nas opowieść o grupie osób zamkniętych w pokoju bez okien. Cube jest takim właśnie filmem o grupie osób zamkniętych w jednym pokoju bez okien; żaden film nie sprawił mi jednak tyle trudności, co ten".

O produkcji

Według Maurice'a Deana Winta - aktora grającego Quentina - policjanta o zdeformowanej osobowości, Cube ma największy potencjał komercyjny ze wszystkich filmów wyprodukowanych przez Centrum Filmowe. Spodoba się zarówno wyrafinowanym widzom jak i osobom lubiącym czysto komercyjną rozrywkę".

Zaplanowany czas realizacji filmu mógł przyprawić o ból głowy. Natali liczył, że w ciągu sześciu miesięcy uda mu się dopracować scenariusz i przygotować do zdjęć - dano mu trzy miesiące. "Nie mieliśmy nawet czasu, aby uczcić to drinkiem. Dla moich producentów zorganizowanie całej produkcji w tak krótkim czasie było równoznaczne ze spisaniem testamentu".

Natali ze swoim doświadczeniem jako twórcą scenopisów, miał od początku jasny pogląd na to, jak powinien wyglądać składający się z jednego pokoju plan zdjęciowy. Pomimo to, jak wspomina Jasna Stefanovic - pierwszy szef działu zaangażowany do produkcji - opis dekoracji był dość lakoniczny: " pojedynczy sześcienny pokój, w którym za każdym razem, jak otwierasz drzwi, widzisz inne drzwi".

Zanim powstał pierwszy projekt dekoracji, Natali i Stefanovic musieli odpowiedzieć sobie na kilka kluczowych pytań: "Jak sześciany są ze sobą połączone? W jaki sposób są przesuwane? Co porusza sześciany wewnątrz labiryntu? Stefanovic czuła, że jeżeli pytania te nie zostaną postawione odpowiednie wcześnie, film może nie uzyskać tego stopnia wiarygodności, jakiego wymaga scenariusz Nataliego".

"Poza wszystkim innym jest to pełna dramatyzmu opowieść o przetrwaniu i konflikcie charakterów - klasyczny film przygodowy. Jeżeli widzowie zaczną zastanawiać się nad szczegółami, cały czar pryśnie".

Podstawowe pytanie, które wymagało możliwie szybkiej odpowiedzi, brzmiało: "Jak duży powinien być ten sześcienny pokój?" Producent Mehra Meh, reżyser i scenograf przeprowadzali eksperymenty, tworząc z taśm zwisających z sufitu płaszczyzny i sześciany o rozmaitych wymiarach. Idealną równowagę pomiędzy poczuciem klaustrofobii a wymogami praktycznymi zapewniała przestrzeń o wymiarach 4x4 metry: była na tyle duża, że można było w niej kręcić film, lecz wystarczająco mała, by poczuć się w niej, jak w więzieniu.

"Film jest tak niezwykły dzięki temu, że cały został nakręcony w jednym sześcianie" - mówi autor zdjęć Derek Rogers. "Wzięliśmy coś rzeczywiście małego i dzięki umiejętnemu filmowaniu powiększyliśmy to do olbrzymich rozmiarów". Ponieważ aktorzy mogli wchodzić i wychodzić tylko przez jedne drzwi, kręcenie filmu wymagało od nas niezłej gimnastyki. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że widzowie będą oglądać ten film i nie wpadną na to, że wszystko zostało zrealizowane w tych samych dekoracjach".

O realizacji

Aby mieć pewność, że obliczenia dokonane przez Leaven (Nicole deBoer) są prawidłowe, skorzystaliśmy z pomocy matematyka. "W zasadniczych kwestiach wszystko się zgadzało" - twierdzi Natali. W paru miejscach musieliśmy jednak odejść od wewnętrznej logiki sześcianu z powodu problemów produkcyjnych. Drzwi pomiędzy pokojami miały zamykać się automatycznie w określonych odstępach czasu, ale w praktyce otwieranie i zamykanie drzwi odbywało się nierytmicznie, w sposób całkowicie przypadkowy. Stało się tak dlatego, że przez trzy tygodnie zdjęć nie potrafiliśmy zsynchronizować zamykania drzwi z pracą kamery. W momentach, gdy udawało się nam uzyskać nad tym kontrolę przypadkowy ruch drzwi okazywał się mieć sens (bardziej szczegółowy opis "kryzysu z drzwiami" można znaleźć w rozdziale "Zapiski reżysera").

Film został w całości nakręcony w magazynie znajdującym się w przemysłowej części Toronto. Produkcja filmów realizowanych przez Kanadyjskie Centrum Filmowe jest w połowie finansowana przez lokalne firmy pracujące w przemyśle filmowym. Udostępnione nam pomieszczenia magazynowe były wkładem w produkcję Cube dokonanym przez taką właśnie lokalną firmę - Wallace Street Sudios". Nie było to studio dźwiękowe, lecz zwykły magazyn znajdujący się w dość hałaśliwej okolicy. Obok przebiegały tory kolejowe i - jak mówi producentka Betty Orr - "gdy przejeżdżały pociągi trząsł się cały plan zdjęciowy. Pogłębiało to wrażenie uwięzienia w jakiejś pracującej maszynie, poruszającej wszystko dookoła. Nadawało to filmowi specyficzny klimat".

Stafanovic zaprojektowała zbudowany z modułów sześcian z jedną dającą się usuwać ścianą, tak by umożliwić kręcenie zdjęć oraz z wymiennymi ściankami wypełnionymi kolorowym żelem, dzięki czemu można było w ciągu paru minut zmienić kolor pokoi, bez konieczności dokonywania na planie korekt ekspozycji. "W pewnym sensie - mówi Stefanovic zaprojektowałam jedynie pojedynczy pleksiglasowy panel o wymiarach 4x4 metry, który z łatwością można było obracać i zestawiać z innymi identycznymi panelami, tworząc rozmaite kombinacje. Projektując dekorację paneli korzystałam częściowo z grafiki komputerowej, ale miałam również przed oczyma przedstawiony w niemym filmie "Gabinet Doktora Caligari" obraz świata widzianego oczami szaleńca, w którym nie ma kątów prostych i panuje kompletna dezorientacja. Chciałam, aby konstrukcja sześcianu i sam schemat pułapki były geometrycznie precyzyjne, tak by - na zasadzie kontrastu - podkreślić krzywizny i nieregularności dekoracji. Konstrukcja ta rożni się ona od pozostałych elementów dekoracji, ale ma sens z punktu widzenia zasadniczego celu pułapki, jakim jest badanie reakcji ludzi w sytuacji zagrożenia".

Wśród osób poddanych próbie byli oczywiście członkowie ekipy filmowej, którzy mając do dyspozycji jeden plan zdjęciowy i ograniczone środki finansowe musieli nakręcić film, który spełniałby oczekiwania jego twórców.

"Nie mieliśmy budżetu, który pozwalałby nam kręcić zdjęcia dłużej niż 20 dni" - mówi producent Mehra Meh. Rozwiązaliśmy ten problem w ten sposób, że zdjęcia były kręcone równolegle przez dwie ekipy oddalone od siebie zaledwie o trzy metry. Każda z nich próbowała wywalczyć dla siebie jak najwięcej miejsca. Przypominało to dwa przeładowane pociągi, usiłujące uniknąć zderzenia".

Rubik filozoficzny

...Cube Vincenzo Natali, zdaje się stawiać swych bohaterów i widza w, na pierwszy rzut oka, zupełnie nowej, nie przerobionej dotąd przez kino sytuacji. W fantastycznej produkcji filmowej (zapewne w kinie w ogóle) jest to ewenement; już prawie zapomnieliśmy, że można żądać od twórców wyobraźni i oryginalności. Tutaj dostajemy ją w dziele realizacyjnie ascetycznym, ale emocjonalnie przebogatym, tętniącym od symboli i znaczeń.

Bohaterowie - policjant, złodziej, studentka nauk ścisłych, pani psycholog, architekt i młody mężczyzna chory na autyzm - jak klasyczni herosi science fiction rzuceni w nieznany świat, muszą odkryć rządzące nim prawa. Sytuacja jest niejasna i pełna niebezpieczeństw. Niektóre pomieszczenia to miniaturki inferno; po wejściu intruza uruchamiają się mordercze siatki, bezlitosne ostrza, wystrzeliwują zewsząd niszczące płomienie. Odnaleźć się w tym świecie, odszukać drogę wyjścia, dogadać z partnerami w złym losie albo spróbować wykorzystać ich i wykiwać - oto zadanie dla bohaterów. W klaustrofobicznej przestrzeni wielokolorowych pomieszczeń-pułapek odsłania więc Natali odwieczny dramat człowieczej solidarności, agresywności, niepewności. Grę w przeżycie, w pożądanie, we władzę, w zdobycie wiedzy. Rozpoznajemy w Cube obsesje Bunuela i Kafki; rozpoznajemy aktywizm Bressona znany z "Ucieczki skazańca" i trochę z "Windą na szafot" Malle'a. W "Ucieczce...", w "Windzie..." też mieliśmy motyw zamknięcia, ale wspo mniany aktywizm bohaterów Cube wzięty jest jak sądzę z innego, bardziej współczesnego kulturowego porządku - ze świata gier. Zapewne wszystko to razem uwodzi publiczność. Wieloznaczność i prostota. Wyjątkowość i rozległe kulturowe zakorzenienie. Asceza i wyrafinowanie. Takie są też cechy dobrej, myślącej fantastyki przedkładającej znaczenia nad triki i fabularne standardy. Cube wygląda na dzieło doskonale oryginalne będące jednocześnie koktailem znanych motywów i odkryć, które przekształca, uszlachetnia, przenosi w wyższy wymiar.

Maciej Parowski "Nowa Fantastyka"

Cube na festiwalach...

* Vancouver International Film Festival

* Toronto International Film Festival

* Edinburgh International Film Festival

* The Berlin International Film Festival

* The Sundance Film Festival

* Gerardmer Fantastic Arts Film Festival - luty '99, nagrody: Nagroda Publiczności, Nagroda Krytyki, Grand Prize (pierwszy raz wszystkie 3 główne nagrody otrzymał jeden film)

Treść

Sześcioro nie znających się zwykłych ludzi budzi się pewnego dnia nie w swoich domach, lecz w surrealistycznym więzieniu - zdającym się nie mieć wyjścia labiryncie połączonych ze sobą sześciennych pomieszczeń wyposażonych w śmiertelnie groźne pułapki.

Gliniarz. Zawodowy złodziej. Genialna studentka matematyki. Psycholog. Mężczyzna chory na autyzm. Dość przypadkowy, nawet przewrotny zbiór osób. Żadna z nich nie wie, jak i dlaczego została uwięziona, wkrótce jednak okaże się, że każdy z sześciorga uwięzionych posiada umiejętności, które mogą dopomóc im w ucieczce.

Na każdym kroku mnożą się pytania bez odpowiedzi: kto stworzył ten diabelski labirynt i w jakim celu? W obliczu rosnącego zagrożenia narastają pomiędzy nimi osobiste konflikty i walka o władzę. Jedno jest pewne: dopóki nie nauczą się zgodnie współpracować nad rozwiązaniem tajemnicy tej śmiertelnej pułapki, nie mają szans na przeżycie.

Nakręcony w ciągu niecałego miesiąca na jednym planie zdjęciowym zbudowanym w magazynie w Toronto, przy udziale pełnych energii aktorów, w większości nieznanych kinowej publiczności, ekscytujący film Vincenzo Nataliego Cube - połączenie klasycznego już serialu "Strefa Zmroku" i wciskających w fotel wczesnych filmów George'a Romero - dowodzi, że w Kanadzie niskobudżetowe kino gatunków żyje i ma się całkiem dobrze.

Fascynujący, debiutancki film fabularny Vincenzo Nataliego otrzymał w 1997 r. nagrodę za Najlepszy Kanadyjski Debiut Fabularny na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto.

Zapiski reżysera

"Cztery na cztery metry" to więcej niż myślałem".

Takie było moje wrażenie, gdy po raz pierwszy raz znalazłem się na planie Cube i uświadomiłem sobie rozmiar i wagę pleksiglasowych dekoracji. Był to kolejny z całej serii znaków, że "ten skromny" film z sześcioma aktorami i jednym planem zdjęciowym zacznie pękać w szwach z powodu niezliczonych technicznych i logistycznych szczegółów.

Od samego początku, jeszcze na etapie koncepcyjnym, zewnętrzna prostota Cube maskowała jego złożoną strukturę.

Pomysł był dość prosty: sześć osób wrzuconych do labiryntu połączonych ze sobą, nie kończących się pokoi, musi znaleźć z niego wyjście zanim umrze z głodu lub pragnienia.

Gdy razem z moim współscenarzystą Andre Bijeliciem usiedliśmy do pisania, zdaliśmy sobie sprawę, że w gruncie rzeczy projektujemy od podstaw chińską łamigłówkę. Gdy już zrobiliśmy użytek z naszych raczej skromnych zdolności matematycznych spróbowaliśmy ożenić ten abstrakcyjny schemat z głęboko ludzką historią o przetrwaniu.

Zadaniem Graeme'a Mansona, trzeciego scenarzysty, było połączenie poszczególnych elementów w jedną całość. Gdy dokonaliśmy w scenariuszu ostatnich poprawek, i gdy zbliżał się pierwszy dzień zdjęć, naprawdę sądziłem, że to, co najtrudniejsze mamy już za sobą. Myliłem się.

Jakkolwiek zasadnicza akcja Cube rozgrywa się na jednym planie zdjęciowym, film jest pełen scen z kaskaderami oraz efektów specjalnych, z których część nigdy wcześniej nie została wypróbowana. Biorąc pod uwagę nasz skromny budżet, starałem się rozpisać każdą scenę w scenopisie na tyle szczegółowo, na ile było to możliwe, licząc, że mogę przewidzieć wszystkie czyhające na nas niebezpieczeństwa.

Ku mojemu zdziwieniu i satysfakcji najbardziej rozbudowane sekwencje nakręciliśmy bez żadnych problemów; nawet najbardziej wymagająca scena, w której facet jest dosłownie poszatkowany a jego szczątki - niczym kawałki sushi - rozrzucone po podłodze, wypadła znakomicie. Efekty specjalne stworzone przez Caligari Studios i C.O.D. Digital Pictures w ramach naszego niezwykle skromnego budżetu zdumiewają mnie za każdym razem, gdy je ogladam.

O ironio, najwięcej problemów sprawiły nieoczekiwanie nie skomplikowane efekty specjalne, lecz pewne drobne szczegóły. Pierwszego dnia zdjęć stanęliśmy wobec beznadziejnego problemu: mechaniczne drzwi w korytarzach pomiędzy pokojami były zbyt ciężkie. Drzwi wyglądały wspaniale, ale nawet potężny Maurice Dean Wint używając całej swojej siły nie mógł ich poruszyć nawet o centymetr. Nagle poczułem, że znalazłem się w podobnej pułapce jak bohaterowie filmu.

Drzwi stanowiły centralny element mającej się rozegrać historii. Nie mogliśmy po prostu kręcić dookoła nich. Podczas gdy ekipa na gwałt szukała jakiegoś rozwiązania, my zmieniliśmy harmonogram i wskoczyliśmy w sam środek dużej dialogowej sceny, tak by znowu móc kręcić według planu. Na szczęście aktorzy gotowi byli sprostać wyzwaniu. Zagrali tę scenę tak, jakby ćwiczyli ją przez tydzień. Z każdą minutą grali coraz bardziej wiarygodnie, lepiej niż mogłem sobie wyobrazić. Może spowodowała to panująca na planie atmosfera paniki.

Zanim skończyliśmy ten morderczy, pierwszy dzień zdjęciowy, problem z drzwiami został rozwiązany dzięki pomysłowości i energii członków naszej ekipy filmowej. Reżyser drugiego zespołu a zarazem świetny znawca inżynierii William Phillips zmniejszył ciężar drzwi i zaprojektował system ich automatycznego zamykania przy użyciu kilku metrów liny i paru krążków - materiałów kupionych w miejscowym sklepie z narzędziami za kupony wartości 5 dolarów. Był to prawdziwy pokaz filmowego "zrób to sam!"

Szybko mijające, pozostałe dni zdjęć dostarczyły nam dużo więcej niemiłych niespodzianek. Czasami zacierała się granica pomiędzy fikcją a rzeczywistością i czuliśmy się tak samo uwięzieni w sześcianie, jak bohaterowie filmu.

Jednak na każdym kroku otoczony byłem oddanymi mi, twórczymi ludźmi: moimi producentami: Mehrą Mehem i Betty Orr, operatorem Derekiem Rogersem i scenografem Jasną Stefanovic. Na przekór wszelkim przeciwnościom aktorom udało się pokonać wszystkie psychiczne i fizyczne rafy, które czekały na nas podczas produkcji.

Zawdzięczałem im więcej niż mogłem wyrazić. Było coś osobliwego w tym, że Cube zaczynał mieć własne, niezależnie od mojego wkładu, życie. Gdy poszczególne elementy tej układanki: montaż, dźwięk, efekty specjalne, muzyka, zostały złożone w jedną całość, zobaczyłem przerastające moje oczekiwania całe bogactwo i wyjątkowość tego filmu. Byłem zakłopotany, że to mnie właśnie przypadały wszystkie zaszczyty z tego tytułu.

Z tego względu mniej uważam się za szefa tego przedsięwzięcia a bardziej za przedmiot własnego eksperymentu. Ta swoista "próba ognia" nauczyła mnie odczuwać radość ze współpracy z utalentowanymi ludźmi oraz dostrzegać tkwiące na każdym kroku niebezpieczeństwa. Poznałem również jedno z podstawowych praw natury, zgodnie z którym "małe" nie zawsze oznacza "proste".

Vincenzo Natali

Więcej informacji

Proszę czekać…