Rodzina Manzoni, znany mafijny klan, zostaje przeniesiona w ramach programu ochrony świadków koronnych do Normandii we Francji. Okazuje się, że przystosowanie się do nowych warunków jest równie trudne, jak pozbycie się dawnych nawyków.
Rodzina Manzoni, znany mafijny klan, zostaje przeniesiona w ramach programu ochrony świadków koronnych do Normandii we Francji. Okazuje się, że przystosowanie się do nowych warunków jest równie trudne, jak pozbycie się dawnych nawyków. opis dystrybutora
Możliwe spoilery Plany filmowe — „Porachunki” powstawały w plenerach francuskiej Normandii oraz w studio dźwiękowym Bessona La Cité du Cinéma, supernowoczesnym kompleksie na obrzeżach Paryża. „Bardzo podobał nam się pomysł umiejscowienia klasycznego, amerykańskiego filmu gangsterskiego we Francji”, przyznaje Besson-Silla. „Świetnie się bawiliśmy, zwłaszcza po produkcji Lady, filmu politycznego,... zobacz więcej
Średni ! – Nawet przyjemnie się oglądało …
Można powiedzieć że jest kilka zabawnych scen czyli nie jest źle !Co prawda żadna rewelacja to nie jest !
Ta strona powstała dzięki ludziom takim jak Ty. Każdy zarejestrowany użytkownik ma możliwość uzupełniania informacji
o filmie.
Poniżej przedstawiamy listę autorów dla tego filmu:
Pozostałe
Proszę czekać…
Taki sobie – Tak jak poprzednicy, film uznaje za dość średni. Z początku jest intrygujący, bo tak naprawdę nie bardzo wiadomo o co chodzi i to trzyma widza, ale później – gdy wiadomo co i jak – wszystko bierze w łeb. Jest trochę zabawnych scen, ale dość mało. Np. ataki furii u Belle i Freda, od razu widać, że "córeczka tatusia"; albo mały smaczek w postaci pojawienia się pewnego tytułu filmu Scorsese, w którym też grał De Niro (chyba wiadomo o jaki chodzi). Obsada, która miała przyciągnąć pewnie gawiedzie do sal kinowych, nie uratowała tego filmu. W dużej mierze Belle (na którą nie ukrywam miło się patrzyło ;D) i Warren niosą znaczną część fabuły. Odnoszę wrażenie, że chodziło tu o pokazanie, że rodzinna tradycja gangsterska nie zginie i rośnie kolejne pokolenie mafijne. Taka chyba miała być konkluzja z tej produkcji.
Także jakiś spadek formy u Bessona.
Można, ten film skwitować ulubionym słowem głównego bohatera, który wszystko tymże zwrotem był w stanie określić – "F***"…