Przed Wami Bonnie i Clyde XXI wieku! 8
Wraz z początkiem 2018 roku Netflix przygotował dla swoich abonentów nie lada gratkę. W ofercie platformy pojawił się ośmioodcinkowy serial produkcji brytyjskiej – The End of the F***ing World. Ta gatunkowa mieszanka z pewnością przypadnie do gustu osobom kochającym pokręcone historie okraszone czarnym, jak smoła wyspiarskim poczuciem humoru. Przed Wami Bonnie i Clyde XXI wieku!
On ma na imię James i pragnie kogoś zabić. Uważa siebie za psychopatę, a zabijanie zwierząt, takich jak jeże, wiewiórki, nietoperze, króliki czy motyle nie sprawia mu już przyjemności. Alyssa to dziewczyna, która nie do końca potrafi poradzić sobie ze swoim życiem – jest nieprzewidywalna, nie do końca stabilna emocjonalnie i przy każdej sposobności używa wulgaryzmów. Ta dwójka dziwaków nawiązuje znajomość, która nie tylko jest początkiem wielkiej przygody, ale również jeszcze większych kłopotów.
Największym atutem serialu The End of the F***ing World są bohaterowie. To właśnie dzięki nim produkcja jest tak nieprzewidywalna i momentami szurnięta do granic możliwości. Ich przygody na myśl przywodzą kultowe filmy drogi, w których postacie wyjęte spod prawa uciekają nie tylko przed policją, ale również normalnością dnia codziennego. Nie byłoby to możliwie, gdyby nie doskonale wywiązujący się ze swojej pracy aktorski duet – Jessica Barden oraz Alex Lawther. Pomiędzy tą dwójką na ekranie wyczuwalna jest potężna chemia i to nie tylko w momentach, gdy z ich ust padają znakomicie rozpisane dialogi budujące osobliwą relację. Z pewnością niejednemu widzowi w głowie zakiełkuje myśl, że ludzie tworzący serial inspirowali się tytułami takimi, jak wspomniani we wstępie Bonnie i Clyde czy Thelma i Louise.
To zaskakujące, że pomimo niezbyt dużej liczby minut udało się twórcom zawrzeć w The End of the F***ing World tyle treści. Postacie z każdym kolejnym odcinkiem ewoluują poznając przy tym samych siebie i analizują dotychczasowe przeżycia, które w dużym stopniu ukształtowały ich i sprawiły, że znajdują się w aktualnym położeniu. I chociaż niekiedy zachowanie Jamesa i Alyssy może odrzucać, to nie sposób nie kibicować tej dwójce. Powiedziałbym, że jest to swego rodzaju dorosła wersja Kochanków z Księżyca Wesa Andersona – jasne, porównanie trochę na wyrost, ale jakoś w trakcie oglądania serialu przyszło mi na myśl, że gdyby Quentin Tarantino miał zrobić film lub serial o miłości dwójki nastolatków, to mógłby on wyglądać właśnie, jak produkcja od Channel 4 i Netfliksa.
Na pewno swoje robi również metraż odcinków. Twórcy postawili na ośmioodcinkową produkcję, w której każdy epizod liczy sobie około dwudziestu minut. W połączeniu z niezwykle dynamicznymi dialogami, które – pomimo wulgaryzmów – słucha się z wielką przyjemnością oraz akcją gnającą niczym pociąg TGV, otrzymujemy serial, który spokojnie można obejrzeć w jeden wieczór. Zresztą możecie być pewni, że jak już zaczniecie swoją przygodę i dołączycie do Jamesa oraz Alyssy, to będziecie chcieli, jak najszybciej zobaczyć zakończenie tej historii miłosnej.
The End of the F***ing World to idealny tytuł dla osób, którym znudziło się obcowanie ze sztampowymi produkcjami. Pomimo prostoty samej historii, dziwaczność bohaterów i ich relacje sprawiają, że jest to serial niezwykle świeży, rezygnujący z podróżowania utartymi ścieżkami. Takie rozpoczęcie roku to ja rozumiem! Mam tylko nadzieję, że twórcy nie zapragną stworzyć drugiego sezonu. Zakończenie wydaje się być idealne.
Połączenie takich filmów jak:Urodzeni Mordercy,Badlands i Boonie i Clyde ze stylem Wesa Andersona.Kocham.Byłoby 9 gdyby nie postać czarnoskórej policjantki.