Ulrich Seidl wraca do Afryki – ostatnim razem był tu, realizując pamiętną fabułę
Raj: miłość, o seksturystyce starszych białych kobiet. Tym razem portretuje austriackich myśliwych, zażywających uroków mordowania zwierząt w rezerwacie. Wszystko jest jak najbardziej legalne – każde zwierzę jest odpowiednio wycenione, miejscowa ludność zarabia pieniądze na obsłudze gości (myśliwy w tydzień wydaje tyle, ile normalny turysta w dwa miesiące), tworzą się miejsca pracy i infrastruktura – cały biznes jest prowadzony przez Austriaka, który przeniósł się na Czarny Ląd.
Wyjątkowo drastyczna mieszanka bezinteresownego okrucieństwa i tępej hipokryzji nie zostawia miejsca na obojętność. Mocne, nawet jak na standardy Seidla.